piątek, 29 marca 2013

Wrócę







przyjdzie taki dzień
gdy wszystkie moje sukienki
będą już puste
zapomną pleców i bioder
które nadawały im kształt
nawet mój zapach odejdzie w nieznane


nie rwij wówczas włosów z głowy
nie wygrażaj pięścią niebiosom
i nie zanurzaj twarzy w popiele

gdy wzejdzie pastelowy świt
wyjdź wtedy na łąkę

abyś mógł mnie rozpoznać
ciężkim od miodu lotem pszczoły
nakreślę w powietrzu swoje imię
może wytrysnę z ziemi drzewem -
fontanną beztroskiej zieleni
lub kołatką dzięcioła
tu jestem - zawołam

albo różową wrócę koniczyną
by znów pachnieć dla ciebie



Fot.: Włodzimierz Michalak

czwartek, 28 marca 2013

Porasta ich ta sama sierść

Obudziły mnie zagadkowe słowa wyprodukowane przez mój własny umysł, który ma tę nieszczęsną właściwość, że lubi mi płatać figle. Uchwyciłam je jakimś wewnętrznym uchem, które czasem słyszy dziwne rzeczy i dlatego zwykle jest czujne, wyregulowane na odbiór, co mnie zresztą chwilami męczy. Już raz miałam serię bardzo wczesnych porannych pobudek, kiedy budziło mnie słowo ,,człowieku" - zawsze o jednej porze. Tak po prostu ,,człowieku" i nic więcej. I już nie spałam.
A dziś usłyszałam ,,porasta ich ta sama sierść" i od razu zaczęłam się zastanawiać jaka to sierść i kogo niby porasta. Czy to jest normalne, że mnie budzą słowa?? Nie bardzo, ale zawsze można się pocieszać, że norma to pojęcie bardzo umowne.
A tak wogle wogle to się zbuntowałam. Jak zwykle w okolicy świąt sierść zaczyna mi się jeżyć na grzbiecie, niestety... ;-)) Mam dziś wolne. Poszłam na zakupy i od razu zaczęła mi się udzielać ta gorączka pakowania do koszyków, pchania wózków slalomem byle zdążyć przed innymi do kasy...Stop! Nie dam się.
Wyregulowałam swój mechanizm na najniższe obroty, zaciągnęłam hamulec bezpieczeństwa, gdyby zaczynał przyspieszać i ustaliłam priorytet na najbliższe dni: uśmiechać się do siebie, do życia i do ludzi. Kolejność jest ważna.





Grafika: Dariusz Klimczak

środa, 27 marca 2013

Droga





wymyślam dla nas drogę
spod pióra
wyrastają paprotki i koty
wije się ścieżka wśród traw
do krain dalekich bezludnych

horyzont
drzewem woła

wymyślam drogę
piszę dla nas cały świat
rosną w nim lasy wilgotne
mchem oddychają pnie

zbieram nocą zioła
słodki napój  zgotuję

przeczytasz
wypijesz –
to samo poczujesz


.

Grafika: Jeannette Woitzik

sobota, 23 marca 2013

Wisienka








zakurzeni i zmęczeni pośpiechem
prosto z baru szybkiej obsługi
wejdźmy do świata w kolorze sepii
przez drzwi
na których wiszą ręczniki


jeden dla mnie

drugi dla ciebie


nastawię stary samowar
i z filiżanek kruchych jak szczęście
będziemy sączyć
chwile o smaku mięty
łyczek po łyczku

jeden za mnie
drugi za ciebie

nagle na kredensie
objawi się  srebrny klosz
skrywający sekretną słodycz -
ciastko z obłoczkiem bitej śmietany
zwieńczonej wisienką
dwie ręce wyciągnięte po owoc
nagle się spłoszą

jedna moja
a druga twoja

głodni wrócimy
do prawdziwego życia
do świata fast - foodów
by tęsknić za smakiem
tamtej wisienki





Zdjęcie z kolekcji Pawła Widomskiego

piątek, 22 marca 2013

Kłębek mgły






ciało to tylko skorupa
szklany klosz dla bladego światła
jest przezroczyste
wbrew temu co widzą oczy
i czego dotykają zmysły

to tylko pęknięty strąk
z którego twoje ręce
próbują wyłuskać ziarno
nie wiedząc
że perła to kłębek mgły

kiedy zerwana z łodygi łupina
zatrzaskuje bramy –
mów do niej językiem duszy



Obraz. Dariusz Klimczak

wtorek, 19 marca 2013

Ty


Trudno jest uniknąć porównań. A porównujemy się namiętnie. Siebie z innymi, a tych z jeszcze innymi...Próbujemy równać w górę. Tylko tak naprawdę nie wiadomo, czym ta góra jest. Pewnie dla każdego czymś innym. To, na czym my stoimy i co jest dla nas punktem wyjścia, dla kogoś może być nieosiągalnym szczytem marzeń, na który nigdy nie wejdzie. Wszystko jest względne. Kiedy zaczynam wpadać w jakieś ogólne niezadowolenie i narzekactwo, obrazy takie jak ten szybko mnie prostują. Może nie trafiłam szóstki w totolotka, ale jednak sporo wygrałam.





jakim balsamem
naoliwić zardzewiałe serce
zawinięte w łachman

jaki dotykiem
rozprostować te zgrabiałe dłonie
którymi odgraża się światu
uczepiony życia jak brzytwy

kiedyś marzył
że pojedzie do ciepłych miast
gdzie o każdej porze
dają talerz zupy
ale skrzypiący wózek
pogubił kółka
więc został

teraz jest jak grzechotka
worek suchej skóry
wypełniony kośćmi
którym Los potrząsa
nad naszymi głowami wołając:
to mogłeś być ty

.


Fot.: Paweł Widomski

piątek, 15 marca 2013

Mądrość dnia a nawet tygodnia...


Nie wystarczy, że będziesz identyfikowała swój samochód po kolorze i marce. Zapamiętaj także numer rejestracyjny. Na pewno potrafisz, tylko uwierz w siebie!
Dzięki temu unikniesz przykrej niespodzianki, gdy czyjś samochód  na parkingu z napisem BRUDAS okaże się twoim własnym.


wtorek, 12 marca 2013

Niegrzeczna Dziewczynka i Piktogram ( cz. 2)




Ale jak mógł  zamknąć Długopióre i nie pozwolić im swobodnie latać?! One nie potrafią żyć w klatkach! Są stworzone do szybowania w przestworzach! Tylko wtedy mogą przynosić w dziobkach Znaczenia! Nie znają granic, a w niewoli szybko tracą blask i umierają! Ogarnął ją taki gniew, że zaniemówiła. Stała nieruchomo jak sparaliżowana. Człowiek pochylający się nad ptakami nie zauważył jej obecności. Położył się przy klatce i łagodnie mówił do Długopiórych, które były osowiałe i sprawiały wrażenie chorych. Dziewczynka w pierwszym odruchu miała ochotę rzucić się na niego, obezwładnić i odebrać mu Długopióre. Jednak tkliwość z jaką do nich przemawiał, wprawiła ją w konsternację. Najwyraźniej nie chciał im zrobić krzywdy. W takim razie dlaczego pozamykał je w klatkach?!
- Hej! Ty! Zabrałeś moje Ptaki! -  powiedziała ze złością, która jeszcze z niej nie wyparowała i
tupnęła nogą, aby ją zauważył. Mężczyzna zerwał się na równe nogi i zaskoczony przyglądał się jej z niedowierzaniem.
- Oddaj mi je i będziemy kwita - dodała nieco łagodniej. - Przecież są moje. Wiesz o tym. To dla mnie przyniosły w dziobkach Znaczenia.
Obcy człowiek nadal stał osłupiały.
- No i co tak patrzysz? Nie rozumiesz, co do ciebie mówię? - znów zaczęła ją ogarniać złość z powodu braku jakiejkolwiek reakcji z jego strony. A może dysponował nieznaną  bronią, której użyje przeciwko niej? W myślach zaczęła gorączkowo przetrząsać zawartość torebki H&M, szukając jakiegoś narzędzia, którego mogłaby użyć w celach obronnych. ,,W najgorszym razie zrobię młynka torebką, zadam mu cios Niegrzecznych Dziewczynek i po nim” - pomyślała przebiegle i to ją trochę uspokoiło.
- Ty... ty... przecież mówisz w moim języku... - wydusił wreszcie człowiek.
- Czy nigdy nie słyszałeś o tym, że kobiety z Klanu Papierowych Kulek mają zdolność mówienia językiem każdej istoty, która stanie na ich drodze? - zapytała Dziewczynka już całkiem spokojnie, gdyż wiedziała, jakie wrażenie robi fakt spotkania w obcym miejscu kogoś, kto mówi tym samym językiem i zaczynała rozumieć Piktograma.  - Ale mniejsza z tym. Przyszłam tu po moje Ptaki. Postaraj się o własne stado.
- Tak, to prawda, zabrałem ci je, ale nie mogłabyś mi ich zostawić?
- Mogłabym, ale nie chcę, bo ty się z nimi źle obchodzisz! Przecież ich nie wolno zamykać w klatkach! Źle je karmisz. Widzisz jakie są słabe... - mówiła z przejęciem Dziewczynka.
- Daję im najlepsze ziarno jakie tylko mam, ale one go nie chcą tknąć!  - tłumaczył się Piktogram  - Próbowałem im podsuwać różne smakołyki, ale to nic nie daje. Wiesz o co może im chodzić?
- Spróbuję się dowiedzić - odrzekła Dziewczynka i zamyśliła się.
Opuściła powieki i wprawiając własną Intuicję w delikatny  trans, popatrzyła na Piktograma Spojrzeniem Przenikającym Materię. Przez chwilę zastanawiała się nad tym, co zobaczyła i próbowała przeanalizować przekaz.
- Wiesz co? Nie do końca to rozumiem. Przychodzi mi do głowy tylko jedno. Długopióre Ptaki są bardzo nieufne i przyjmują pokarm tylko od tych ludzi, którzy sami ze sobą żyją  w zgodzie. Najpierw musisz zajrzeć do własnej studni, zobaczyć co w niej jest i nie przestraszyć się tego, rozumiesz? Nie możesz niczego przed sobą udawać, bo one to wyczują. Przynajmniej przed sobą niczego nie udawaj...
- Nie bądź taka przemądrzała - powiedział z irytacją Piktogram. - Czy ty zajrzałaś do swojej studni?
- Emma zajrzała i na dnie zobaczyła mnie, Niegrzeczną Dziewczynkę. Jestem tym, co Emma znalazła we własnej studni. To ja dokazuję w jej imieniu, rozumiesz? Dzięki mnie może odstawiać damulkę i mieć zawsze czyste rączki, bo to ja za nią odwalam brudną robotę. To ja noszę w torebce wszystkie jej śmieszne grzeszki. Ale to się kiedyś skończy! Kiedyś się w końcu zbuntuję! - Mówiąc to Dziewczynka z kartki papieru zadziornie popatrzyła do góry na Emmę, która ze wspaniałomyślnością Demiurga puściła płazem tę zaczepkę i dalej stukała w klawiaturę, zastanawiając się, jaki będzie następny akapit.
Piktogram przez chwilę ważył w myślach słowa Niegrzecznej. Przyglądał się im jakimś wewnętrznym okiem, które nie do końca widziało.
- To wszystko jest takie dziwne! Najdziwniejsze jest to, że mówisz moim językiem...dziwne...bardzo dziwne - powtarzał w zamyśleniu.
- Tylko co dalej? Co teraz będzie? Co się stanie? - zapytał w końcu patrząc na Dziewczynkę.
- Nic się nie stanie. Przecież nas nie ma. Jesteśmy tylko rządkami liter. Kilka akapitów napisanych przez Emmę to cały twój świat. Zobacz...nasze okręty pływają po morzu atramentu.

Powiedziawszy to, zbliżyła się do klatki i otworzyła ją. Kilka ptaków natychmiast wystrzeliło w powietrze i zaczęło krążyć nad nimi,  kilka innych zdołało dolecieć zaledwie do burty i na niej przysiąść, ale były i takie, które nawet nie podjęły próby wydostania się z uwięzi.
- Dlaczego nie wylatują? Przecież nie są aż takie słabe - zastanawiał się głośno Piktogram.
- Myślę, że za długo były w klatce. Straciły wiarę w to, że je wypuścisz. Muszą od nowa uwierzyć, że mogą być wolne - odpowiedziała w zamyśleniu Dziewczynka i dla dodania sobie animuszu dziarsko zawołała:
- Piktogramie! Czas na mnie. Muszę czym prędzej dotrzeć na jakąś nasłonecznioną wysepkę i doładować baterię słoneczną, bo w przeciwnym wypadku koniec ze mną - zaśmiała się ponuro i poprawiwszy torebkę H&M na ramieniu, wyskoczyła za burtę.
Po chwili wynurzyła się przy rufie Trójmasztowca i dostała na pokład, nad którym słychać było radosne ćwierkanie i furkotanie ptasich skrzydeł. Ach, cóż to był za widok! Długopióre krążyły nad nią, przysiadały na ramionach, na głowie... To była Radość. A Radość była wielka.
Jednak następnego dnia o świcie zaraz po otwarciu oczu zauważyła, że nadal brakuje kilku Ptaków! No nie! Tego już za wiele! Zerwała się rozzłoszczona, ale wówczas jeden z Długopiórych przysiadł jej na ramieniu i w swoim ptasim narzeczu wytłumaczył, co się stało. Otóż niektóre Ptaki wcale nie chciały do niej wracać, bo polubiły Piktograma. Stało się tak dlatego, że za jej radą wypuścił je na wolność, a ponadto wyklepał dla nich młotkiem na kowadle kunsztowne osłonki na łapki i dzioby, które bardzo im przypadły do gustu. ,,Nie sądziłam, że nawet Długopióre Ptaki potrafią być próżne...ale dobrze, niech mu będzie - pomyślała Dziewczynka. - Ale jeśli się dowiem, że znów je pozamykał, to...! “
Po czym zapaliła badyl i trzymając go w zębach chwyciła za ster, aby wreszcie dopłynąć do jakiejś dobrze nasłonecznionej wysepki. Wiedziała, że jej Trójmasztowiec jeszcze nie raz spotka na morzu atramentu okręt Piktograma i zastanawiała się czy uda mu się wyhodować własną rasę Długopiórych Ptaków. Ciekawe jakie będą? 

Po chwili dało się słyszeć jej gromki śpiew, na dźwięk którego wszystkie ryby pozatykały płetwami uszy :))




Obraz: S. Kenny

Niegrzeczna Dziewczynka i Piktogram (cz. 1)



Niegrzeczna Dziewczynka przez dłuższy czas była w stanie lekkiej hibernacji. Z powodu długotrwałego przebywania z ptakami oraz faktu, że krew kobiet Klanu Papierowych Kulek zawiera pewną domieszkę celulozy, w czasie zimy ich wszelkie procesy życiowe ulegały znacznemu spowolnieniu. Dziewczynka nie lubiła tego stanu, jednak nie potrafiła znaleźć na to lekarstwa. Przez całą zimę tęskniła do Słońca, gdyż bateria słoneczna, która ją napędzała, była prawie całkiem rozładowana. Wykorzystując resztki Energii, Dziewczynka chwyciła torebkę H&M i pomaszerowała w stronę portu. Postanowiła bowiem wypłynąć na pełne morze i poszukać na nim jakiejś dobrze nasłonecznionej  wysepki, na której będzie mogła uzupełnić zapasy Energii w baterii słonecznej i dzięki nim dotrwać do wiosny. W porcie od zawsze w pogotowiu stał zacumowany jej Trójmasztowiec i gdy tylko wskoczyła na pokład, poczuła wiatr we włosach i zapach przygody, od razu poweselała. Wciągnęła kotwicę, odbiła od brzegu i popłynęła. Wokół Trójmasztowca pluskały się delfiny, a nad nim leciało spore stado Długopiórych Ptaków niosących w dziobkach Znaczenia. Jakiż piękny stanowiły widok! Rozpościerały srebrzyste skrzydła pokryte miękkimi piórami, rozsiewały blask,  rozgarniając powietrze z taką gracją i swobodą, że Dziewczynka widząc je w locie, za każdym razem doznawała wzruszenia i czuła przyspieszone bicie serca. Długopióre Ptaki -uosobienie piękna i jej najskrytszych marzeń - wreszcie na dobre zagościły w jej życiu. Znalazła sposób na to, aby je zatrzymać. Raz na jakiś czas rozsuwała zamek błyskawiczny biegnący wzdłuż klatki piersiowej, który skrywał jej serce i pozwalała im zanurzyć dziobki we własnej krwi. Karmione nią Długopióre były wyjątkowo dorodne i każdego dnia przynosiły jej w dziobkach nowe Znaczenia.
Trzymając za ster Dziewczynka raz po raz podnosiła do góry głowę i sprawdzała czy lecą, gdyż bez nich żadna przygoda nie miała sensu. Trójmasztowiec nawigował między wysepkami, na których można było uzupełniać zapasy słodkiej wody. Nocami doskonale sypiała kołysana przez fale. Długopióre po zmroku siadały na burcie i śpiewały jej  kołysanki do snu. Nie troszczyła się o ster. Wierzyła, że i tak dopłynie do jednej ze słonecznych wysepek Archipelagu, gdyż niosły ją przychylne wiatry. Było jej obojętne do której. Zresztą rozładowana bateria słoneczna zmuszała ją do ograniczania aktywności i skrócenia poszukiwań do minimum.
W trzecim dniu rejsu, po obudzeniu się wczesnym świtem, Niegrzeczna z przerażeniem zauważyła, że Długopiórych Ptaków w jej stadzie ubyło! Co się stało?! Była pewna, że są do niej przywiązane i zostają przy niej z własnej woli,  więc same na pewno nie odleciały. Zatem co się mogło stać? Obeszła pokład i znalazła na nim kilka srebrnych, połamanych piór... Czyżby Długopióre nocą zostały porwane? I wówczas przypomniała sobie, że przed zaśnięciem widziała na horyzoncie okręt pod czarno-białą banderą. To na nim musiało się znajdować rozwiązanie zagadki znikania Długopiórych Ptaków.
Postanowiła wziąć sprawy we własne ręce. Pilnie śledziła horyzont, aby zlokalizować okręt , jednocześnie próbowała gromadzić zapasy Energii, aby dokonać abordażu. Narastało w niej uczucie buntu. Jakim prawem ktoś jej odbierał Długopióre Ptaki? Przecież one dla niej przyniosły w dziobkach Znaczenia! Same przylatywały do niej i były tak długo, jak chciały. Połamane pióra wskazywały na to, że broniły się przed napastnikiem, nie chciały odlecieć. Chciały zostać z nią!

Kiedy tylko zapadła noc, Dziewczynka zbliżyła się do okrętu, wskoczyła do wody, następnie zamieniła palce w przyssawki i wspięła się na jego pokład. Nie myliła się. Na statku musiały być należące do niej Długopióre Ptaki, gdyż dostrzegła kilka srebrzystych, wydających słaby blask piórek. Na pokładzie panowała martwa cisza. Dziewczynka na palcach zeszła pod pokład. Wiedziała, że gdzieś w pobliżu muszą być. I nie myliła się. Wkrótce w ciemności zobaczyła srebrną poświatę. Zbliżyła się ostrożnie i wówczas dostrzegła człowieka pochylającego się nad klatką, w której były Długopióre Ptaki! 
To musiał być Piktogram, o którym pewnego zimowego popołudnia opowiadała jej Staruszka Den, choć Dziewczynka swoim zwyczajem puszczała jej opowieści mimo uszu. Zapamiętała tylko, że jego plemię jest bardzo nieliczne, cechuje się zamiłowaniem do dalekomorskiej żeglugi i słynie z obróbki nawet najtwardszego metalu. ( cdn)


Obraz: S. Kenny

niedziela, 10 marca 2013

Dorota Masłowska - ,,Wojna polsko- ruska pod flagą biało - czerwoną"





Wreszcie przeczytałam powieść Masłowskiej. Nie wiem, z czego wynika moja niechęć do głośnych książek. Chyba z tego, że lubię ciszę. ,,Wojna polsko - ruska pod flagą biało - czerwoną” to monolog Silnego, który jednocześnie jest jej głównym bohaterem. Silny mówi ,,poszłem” i dostaje ,,zawału całego ciała”, okraszając swoje słowa taką ilością przekleństw, że czytanie to był dla mnie prawdziwy hardcore.
Podoba mi się to, że Masłowska przekroiła bardzo ostrym nożem ludzkie mrowisko. Nie pokazała wszystkich jego warstw i pokładów geologicznych, ale zatrzymała ostrze bardzo nisko, na samum dole. Niżej są już chyba bezdomni z całym życiem zapakowanym na metalowy wózek. Podoba mi się to, że bawi się fikcją literacką i pozwala jej przenikać do życia, choć na dobrą sprawę granica między jednym a drugim jest nieuchwytna.
Siedzę teraz i myślę, jak mnie widzi Silny? Jak wyglądam w jego oczach? Słabo raczej. Widząc mnie między blokami idącą w stronę garażu, Silny na pewno taksuje szybkim spojrzeniem torebkę, wycenia wartość butów, pierścionka... Zastanawia się, ile jest wart mój  srebrny zegarek. Ponieważ dla niego jestem potencjalnym pożywieniem. W jego dżungli reguły gry są jasne: wygrywają silni, a słabi idą na dno. To oburzające, prawda? Owszem, a najbardziej dlatego, że światem srebrnych zegarków rządzi dokładnie ta sama zasada: słabi idą na dno. Z tą tylko różnicą, że spychanie innych odbywa się w białych rękawiczkach. Silny, Lewy, Arleta, Magda, Natasza i Barman to są trybiki, które nie mieszczą się w srebrnych zegarkach. Ta finezyjna maszynka do odmierzania czasu zacina się i wypluwa niektóre części. Może były wadliwe? Źle zrobione? Z innego kruszcu?
Nie wiem mnóstwa rzeczy, które wie Silny.


wtorek, 5 marca 2013

Różowe okulary






wyszedł mi na spotkanie
niemrawy ciąg dalszy
zagwizdał zwyczajnik
nowy dzień zapachniał kawą

wyjmuję spod powiek księżyce
z włosów wyczesuję sny
wygładzam przed lustrem rzęsy
próbuję zatuszować
niedospaną noc

przed wyjściem
zakładam różowe okulary
staram się nie widzieć
popękanych szkieł




poniedziałek, 4 marca 2013

Mądrość dnia

Jeśli się wieczorem umyło głowę balsamem do ciała, to rano nie należy oczekiwać od fryzury zbyt wiele. Należy się pogodzić z tym, że się ma naleśnik zamiast włosów.




Zblogowani

zBLOGowani.pl