niedziela, 20 lipca 2014

Urlop

Eksperymentalnie przez 3 dni nie włączałam komputera. I żyję. Samej mi się wierzyć nie chce, ale naprawdę żyję, sprawdzałam. Zachęcona tym ekstremalnym doświadczeniem postanowiłam spędzić urlop bez komputera. Trzymajcie się, do poczytania! :))


wtorek, 15 lipca 2014

Słyszycie ten chlupot?





Nazywom się chińskie ciasteczko. Składom się z mąki, cukru, jajek, oleju, waniliowego aromatu, szczypty soli, migdału bez skórki i mądrości. Najpierw należy mnie zagnieść na twarde ciasto, rozwałkować. Potem wyciąć kwadraty, a w środek kwadratu włożyć migdał i kartkę z sentencją. Rogi zlepić u góry. Piec dwadzieścia minut na blasze wysmarowanej olejem, na złoty kolor, w temperaturze około dwustu stopni Celsjusza. Podawać na zimno. Najlepiej po kaczce ( po pekińsku).
Jestem mało pożywne, niezbyt smaczne, lecz to nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ zawieram w sobie mądrość. Mądrość składa się z cienkiego paska, na pasku są litery. Pasek papieru zwykle jest natłuszczony. W przeciwnym razie mógłby spłonąć w piekarniku.
Najpierw występowałom jako ciekawostka w reastauracjach i barach. Teraz jestem wszędzie, zatrułom cały świat. Jestem bardzo toksyczne oraz zjadliwe. Przenoszę się kropelkowo, płciowo, w rozmowie, w transfuzji, na spowiedzi - w każdy sposób, jak Duch Święty. Mądrość z mego środka objęła w posiadanie cały świat, jestem w powieściach typu broszurowe i twarda okładka, w przemówieniach polityków, w wystąpieniach przywódców religijnych. Właściwie to nie wiem, czy gdzieś mnie jeszcze nie ma:
-Po lekkiej pracy ciężki odpoczynek.
-Duch jest jak świeca: jej płomień może zgasnąć, ale ona istnieje.
-Potok, który zmienił bieg, nie powróci do starego łożyska.
- Jesteś jak zamknięta źrenica, która na próżo łudzi się blaskiem światła wśród ciemności.

To tylko kilka moich odsłon, a jest mnie legion, legion mądrości, już się mnie nie da wytracić, ludzie uwierzyli we mnie, powtarzają mnie, zwyciężyłom. Jestem bestsellerem. Jak gówno zalałom cały świat. Słyszycie ten chlupot? To ja. Nowy potop. Nazywom się chińskie ciasteczko. Do usług.


Ignacy Karpowicz, Balladyny i romanse

Jeszcze nie skończyłam czytać, ale myślę, że ten tytuł jeszcze się tu pojawi, bo bardzo celnie trafia do mnie ze swoimi przemyśleniami, sposobem postrzegania świata, kultury masowej czyli tego wszystkiego, co nam serwują media. Bardzo inteligentna proza, zabawna, ironiczna, gorzka, operująca bogatym sztafażem, refleksyjna, prześmiewczo - smutna. Świetna. To zabawa konwencjami literackimi, doskonałe prowadzenie wątków fabularnych, a przede wszystkim traktat filozoficzny o kondycji człowieka we współczesnych - chińskich - realiach. Wiem, pompatycznie to ostatnie zdanie zabrzmiało, ale dla mnie tym właśnie ta powieść jest. Polecam, nie będziecie się nudzić. :))


piątek, 11 lipca 2014

Niegrzeczna Dziewczynka i kobieta - klaun




Było lato. Powietrze pęczniało od obietnic, a jaskółki wykrawały z płachty nieba chińskie znaki  yin i yang. Ziemia oddychała niebem, a Niegrzeczna Dziewczynka podczas długich rowerowych wycieczek oddychała zielenią. Niecierpliwie wyczekiwała, aż dojrzeją jabłuszka o niewysłowionej słodyczy, które miały jej zastąpić smak i zapach ukochanych truskawek.
Pewnego razu o świcie jakaś nieznana siła podniosła jej powieki. Umysł Dziewczynki był nadal owinięty ciepłą mgłą snu, jednak docierające do niego światło sprawiło, że zaczął leniwie reagować na bodźce i niechętnie rejestrować na taśmie pamięci to, co właśnie się działo z resztą jej ciała. Coś poderwało ją z łóżka i postawiło na równe nogi. ,,Zaraz, zaraz...przecież ja jeszcze śpię...co się dzieje? Śpię na stojąco?” - myślała bezładnie, usiłując rozeznać się w sytuacji.  Wówczas usłyszała brawa, które na dobre ją obudziły. Rozejrzała się zdziwiona i stwierdziła, że oto stoi na scenie w oślepiającym blasku reflektorów, a przed nią znajduje się widownia wypełniona po brzegi. Usłyszała zachęcający okrzyk:
-No dalej! Tańcz Dziewczynko! Dziewczynko! Pokaż nam, co potrafisz!  
Cofnęła się przestraszona i chciała uciec ze sceny, bo przecież niewiele potrafi, jednak usłyszała muzykę, której urok zatrzymał ją w miejscu. Ta sama nieznana siła, która wyciągnęła ją spod kołdry, teraz wprawiła jej ciało w ruch. Dziewczynka płynęła w tańcu, ruchami dłoni i bioder opowiadała miłosną historię, zaczęła nawet wykonywać skomplikowane figury i czuła na sobie zachwycone spojrzenia wielu, wielu par oczu.  Ach, jak przyjemnie było czuć muzykę, wypełniającą jej ciało! Przecież od dzieciństwa marzyła o tym, żeby zostać tancerką. Wreszcie spełnia się jej wielkie marzenie. Po tańcu dostała gromkie brawa, które zabrzmiały w jej uszach niczym dźwięki niebiańskiej harfy. A wszystko to udało jej się zrobić bez zmęczenia, bez wysiłku, gdyż jej ciałem poruszała nieznana siła, którą Dziewczynka  w myślach błogosławiła. Poczuła się wreszcie ważna, zauważona i doceniona. Po występie ta sama nieznana siła sprawiła, że Dziewczynka uśmiechała się do wszystkich i wszystkiemu przytakiwała. Ciągle kiwała głową na znak zgody, mówiąc: tak, tak, tak… Jednak po jakimś czasie od uśmiechu zaczęły ją boleć policzki, a ktoś z widowni wskoczył na scenę, chwycił mikrofon i zaczął cynicznie drwić z rzeczy dobrych, mądrych i pięknych, w których Dziewczynka pokładała całą swoją dziecięcą ufność i nadzieję. Zaczął wyśmiewać słabszych i tych wszystkich, którzy nie mają dość odwagi, aby umieć się obronić przed szyderstwem. Dziewczynka, która czekała na następny występ w garderobie, chciała pokręcić głową na znak protestu, zawołać: ,,Nie, nie, nie!” Jednak z przerażeniem stwierdziła, że ta dziwna, nieznana siła, która postawiła ją na scenie,  zmusza ją teraz do wykonywania ruchu tak, tak, tak…
Pokonując opór, Dziewczynka zbliżyła się do znajdującego się w garderobie dużego lustra, uważnie przyjrzała się sobie i  dostrzegła setki ledwie widocznych nitek i sznureczków poprzyczepianych do powierzchni jej ciała, a z tyłu nad sobą twarz kobiety pokrytą grubą warstwą białego pudru. Kobieta miała wetkniętą na nos czerwoną piłeczkę - nieodzowny atrybut każdego klauna. Dziewczynka zrozumiała, że to kobieta - klaun  pociąga za wszystkie sznureczki i za ich pomocą próbuje ją zmusić do potakiwania. To kobieta - klaun postawiła ją na scenie, a brawa i poczucie bycia zauważoną mają zagłuszyć jej wewnętrzny głos, który ma do powiedzenia coś innego niż wiecznie potakująca głowa. Dziewczynka zdała sobie sprawę z tego, że lada chwila całkiem straci umiejętność mówienia nie, nie, nie i kręcenia głową na znak protestu. I wówczas wpadła w wielką złość. A złość dodała jej siły.
- Nie! Nie zgadzam się na traktowanie mnie jak marionetki! - krzyknęła odwracając się gwałtownie do stojącej za nią kobiety z piłeczką klauna na nosie.
W odpowiedzi usłyszała śmiech, co rozzłościło ją jeszcze bardziej. Poczuła się jeszcze silniejsza i wykorzystując jedną z niezwykłych umiejętności kobiet Klanu Papierowych Kulek, zaczęła wirować niczym wrzeciono. W ten sposób zerwała wszystkie oplatające jej ciało sznureczki. Wreszcie poczuła, że przyszła do Siebie. Później podeszła do mikrofonu i powiedziała głośno i wyraźnie:
- Nie. Nie zgadzam się!
Nie było braw. Była cisza.
Była sobą, co jest równie oczywiste jak oddychanie. To potrafiła najlepiej, ale za oddychanie nie dostaje się braw.



Grafika: Hypnozis

piątek, 4 lipca 2014

Id



lubi się wymykać z zakamarków jaźni
najchętniej gdy śpisz
i nie możesz odprawiać
egzorcyzmów ego

przybiera wtedy postać
byłego męża
nauczyciela historii
sąsiada lub szefa

syczy zaklęcia do ucha
kusi jabłkiem grzechu

kiedy biegniesz po schodach
pewna że masz tylko duszę
id pełznie za tobą
szorstkie jak ogon warana

pod dłonią kochanka
pręży koci grzbiet
albo frunie do nieba
na skrzydłach błękitnej ćmy





Zblogowani

zBLOGowani.pl