tag:blogger.com,1999:blog-71568715849361677792024-03-05T17:06:53.283-08:00Ptasia piosenkaEmma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.comBlogger308125tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-69538369729254861932022-08-22T04:54:00.001-07:002022-08-29T08:30:43.941-07:00O tym jak jest, jak było i nie wiem jak będzie, ale i tak się cieszę.<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigJLlD5H7bELYXYLVZ-LaFJjBimYPz5fcyFO3-xjWj4GDY8QpdaTJ4fNu9A5I9p7W2CWfiijjgql8fB_31EtOU5x8Yau61RVGu7bL3DUkoReGCrcDaGES-MeAGyL0G1gJRTgUfhtw1UukPfuTe2HBJuFYHld6CmsOFaMe49AqO2jzlV_AU6Smcg8pfUA/s750/mi%C5%9B.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="422" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigJLlD5H7bELYXYLVZ-LaFJjBimYPz5fcyFO3-xjWj4GDY8QpdaTJ4fNu9A5I9p7W2CWfiijjgql8fB_31EtOU5x8Yau61RVGu7bL3DUkoReGCrcDaGES-MeAGyL0G1gJRTgUfhtw1UukPfuTe2HBJuFYHld6CmsOFaMe49AqO2jzlV_AU6Smcg8pfUA/w360-h640/mi%C5%9B.jpg" width="360" /></a></div><span style="font-size: medium;"><div style="text-align: justify;"><br /></div></span><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></div><p></p><p style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span face="Arial, "sans-serif"">Od zawsze czułam, że coś jest ze
mną nie tak. Że nie pasuję do świata, że coś mnie od ludzi odgradza. Chyba już
wiem, skąd to pochodzi: z dzieciństwa. Wiem, to taki truizm, że aż głupio
pisać, ale dokładnie tak jest. Od dawna wiem, że mam w sobie dużo jakiegoś
niezidentyfikowanego gniewu, który coraz częściej uzewnętrzniał się w
postaci niekontrolowanego wybuchu, jak wulkan, który pali i niszczy wszystko,
co ma na swojej drodze.. Niezbyt to bezpieczna i dojrzała forma ekspresji… Nie
do końca rozumiałam, co się ze mną dzieje, więc zaczęłam szukać informacji.
Sporo czytałam i doczytałam się do metody pracy z wewnętrznym dzieckiem, która
mocno ze mną rezonuje. Elementem tej pracy jest - niestety! - powrót do
dzieciństwa. Piszę ,,niestety”, bo to trudna podróż. W moim rodzinnym domu
działy się rzeczy, które uniemożliwiły mi doświadczanie życia całą sobą,
odbierały mi radość i wpędziły w rodzaj lekkiej chronicznej depresji, której
przyczyny jako dorosła osoba zlokalizowałam w sobie, we własnym niedopasowaniu,
wybrakowaniu itp. A to nie tak. Moja depresja jest raczej stanem wyuczonym,
wpojonym mi nawykiem. Dla jasności: nie byłam maltretowana ( chociaż kilka
patologicznych zdarzeń miało miejsce), głównie chodzi o to, że byłam
wychowywana w taki sposób, który nakazywał bycie niewidzialną. Miałam być cicho
i nie zawracać głowy. Ileż ja razy słyszałam poirytowane: nie zawracaj głowy!
Dla dziecka taki komunikat oznacza: nie mów, nie zadawaj pytań, niczego nie
chciej, najlepiej nie bądź. Całe dzieciństwo czułam się kimś zbędnym,
niepotrzebnym, kimś, kto sprawia same problemy i jest utrapieniem dla
dorosłych. A więc nauczyłam się życia w ukryciu, zeszłam do podziemia i tam
zbudowałam dla siebie cały świat (pisząc o przygodach Niegrzecznej
Dziewczynki intuicyjnie nazwałam go Wewnętrznym Miastem). W dzieciństwie
wygasiłam potrzebę ekspresji, skoro przeszkadzała dorosłym i wywoływała w nich
złość. Co prawda nie do końca, bo w pewnej chwili już w dorosłości coś ze mnie
zaczęło wychodzić, przemożnie domagać się nazwania, dostrzeżenia -
i to wtedy zaczęłam swoje życie blogowe i pisanie. Dzięki ci blogu, dzięki ci
świecie, dzięki wam ludzie, którzy mi towarzyszyliście, nie wiedząc
nawet, że w gruncie rzeczy wspieracie mnie w najtrudniejszej na świecie
podróży, że ratujecie mi życie. </span><o:p></o:p></span></p><p style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="font-size: medium; white-space: pre-wrap;">W czasach</span></div><span style="font-size: medium;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="white-space: pre-wrap;">intensywnego blogowania, kiedy z mojej głowy wyskoczyła ,,Niegrzeczna</span></div><span style="white-space: pre-wrap;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"">Dziewczynka” wraz z psem Cynikiem, intuicja bardzo mocno sygnalizowała mi</span></div><span face="Arial, "sans-serif""><div style="text-align: justify;">kierunek podróży: do środka, na wstecznym biegu, do dzieciństwa. I poszłam za</div><div style="text-align: justify;">tym wsobnym głosem, i dobrze zrobiłam, nawet pisałam Wam, że to dla mnie rodzaj</div><div style="text-align: justify;">terapii, ale jeszcze wtedy nie miałam pojęcia o tym, że istnieje w</div><div style="text-align: justify;">psychologii nurt nazywany ,,pracą z wewnętrznym dzieckiem” i że są w nim</div><div style="text-align: justify;">przemyślane metody. Tak więc Niegrzeczna Dziewczynka była nadal tworem</div><div style="text-align: justify;">literackim, postacią owiniętą w metaforę, aczkolwiek mocno zakorzenionym w mojej</div><div style="text-align: justify;">mentalnej rzeczywistości i jak wytwór mojej imaginacji całkiem nieźle się</div><div style="text-align: justify;">spisała. :) </div></span></span><o:p></o:p></span><p></p><p style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="font-size: medium; white-space: pre-wrap;">Później była faza długiej ciszy spowodowana tym, że próbowałam leczyć własną duszę szeroko pojęta duchowością. Nie żałuję tego, absolutnie nie, to poszerzyło moje horyzonty, pozwoliło zrozumieć, że jestem częścią wielkiego organizmu i podlegam jego prawom, spowodowało pojawienie się wspaniałych ludzi, książek… To z tego okresu mam wielki dar w postaci medytacji, za który jestem życiu</span></div><span style="font-size: medium;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="white-space: pre-wrap;">wdzięczna. Jednak to nadal nie było to.</span></div><o:p></o:p></span><p></p><p style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="font-size: medium; white-space: pre-wrap;">Teraz dotarło do mnie, że muszę nie tylko na płaszczyźnie literackiej wyruszyć</span></div><span style="font-size: medium;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="white-space: pre-wrap;">w drogę wstecz, do siebie małej, odszukać zarośnięte ścieżki, spotkać się z tym</span></div><span style="white-space: pre-wrap;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"">dzieckiem, które bało się śmiać. Literacka wyobraźnia zaledwie ustawiała przed</span></div><span face="Arial, "sans-serif""><div style="text-align: justify;">moimi oczami drogowskazy, bo owijanie problemów w metaforę, owszem, </div><div style="text-align: justify;">zbliżyło mnie do epicentrum traum, ale to ciągle za mało, za daleko. Z kolei </div><div style="text-align: justify;">medytacja wycisza, ale nie pozwala spotkać się ze sobą, zbliżyć do siebie</div><div style="text-align: justify;">prawdziwej, nieskażonej ,,wychowaniem”. Teraz muszę tamtą dziewczynkę, którą</div><div style="text-align: justify;">byłam, przytulić i uhonorować jej święty gniew. Pozwolić mu wybrzmieć w</div><div style="text-align: justify;">duszy, w słowach, w ciele. Stoję na mojej Drodze, oglądam się i widzę, że wszystko we mnie dążyło w dobrym kierunku, tylko dawniej pląsało z głową w chmurach, patrzyło w gwiazdy, a teraz idzie z nosem przy ziemi, łapiąc trop, którego nie chce zgubić. </div></span></span><o:p></o:p></span><p></p><p style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="font-size: medium; white-space: pre-wrap;">I znów dużo czytania, słuchania na YT, myślenia, łączenia kropek, splatania nitek,</span></div><span style="font-size: medium;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="white-space: pre-wrap;">wsłuchiwania się i wmyślania w siebie… Odgrzebywanie własnych dziecięcych</span></div><span style="white-space: pre-wrap;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"">kości, które w odruchu wyparcia zakopałam na pustyni, bo ich widok tak bolał. </span></div></span><o:p></o:p></span><p></p><p style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span style="white-space: pre-wrap;"><span face="Arial, "sans-serif"">Gdzieś na horyzoncie zaświeciła mi nowa nadzieja na uleczenie starych ran, więc trzymam się tego światła. </span></span></span></p><p style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;"></p><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="font-size: medium; white-space: pre-wrap;">A w praktyce wygląda to tak, że chodzę całymi dniami, przytulając Misia, którego mam chyba od drugiego roku życia.:))) Na szczęście ocalał z wszystkich życiowych</span></div><span style="font-size: medium;"><div style="text-align: justify;"><span face="Arial, "sans-serif"" style="white-space: pre-wrap;">zawirowań, remontów, przeprowadzek…tak jak ja. Ten symboliczny Miś jest moją wtyczką do przeszłości, która przekazuje energię akceptacji między mną małą i dużą.</span></div><o:p></o:p></span><p></p><p>
</p><p style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;"><span style="white-space: pre-wrap;"><span face="Arial, "sans-serif""><span style="font-size: medium;">Cóż… ,,niekochane dzieci tulą misie…” jak to stary kawałek!</span></span></span></p><p><br /></p><p>Fot. z sieci</p>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-64516017974050391442022-07-05T00:21:00.001-07:002022-07-05T00:33:15.787-07:00Lodówka kontestacyjna<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgljsTCogyO4z2i4XMkK3VqADoi9AaGeOMaVCI5uimXLcSH7m140XYOxz4AOw75qWTi6Z7IDxHZOMjMn7d8BVKRbWC-CDmYh6jrlQCbFOkpg5sOMyVCDG6A471H9KJ57e86cKpSTD1EimsWSvoDLAhjpLRw2aowGxSY3ySUYkwyAQoBVkMmM_GHt6xFAA/s759/kufer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="759" data-original-width="564" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgljsTCogyO4z2i4XMkK3VqADoi9AaGeOMaVCI5uimXLcSH7m140XYOxz4AOw75qWTi6Z7IDxHZOMjMn7d8BVKRbWC-CDmYh6jrlQCbFOkpg5sOMyVCDG6A471H9KJ57e86cKpSTD1EimsWSvoDLAhjpLRw2aowGxSY3ySUYkwyAQoBVkMmM_GHt6xFAA/w477-h640/kufer.jpg" width="477" /></a></div><br /><p><br /></p><p>Moja lodówka jest niepowtarzalna, w zasadzie to eksponat zabytkowy, pochodzący z ostatniej dekady XX wieku. Nic dziwnego, że przypomina stary, wysłużony kufer podróżny, bo przecież podróżuje z moją rodziną przez życie od wielu lat i cierpliwie obserwuje nasze wzloty i upadki. Ma na sobie swoistą patynę, a mianowicie cała od stóp do głów jest pooklejana nalepkami z różnych miejsc, serduszkami WOŚP, pamiątkowymi magnesikami z Tatr, Pragi, Wenecji, Rzymu, Kazimierza Dolnego... Tu i ówdzie jakiś napis w rodzaju ,,kto mlaszcze dostanie w paszę, kto siorbie dostanie po torbie"" i cytat z modlitwy św. Tomasza z Akwinu przestrzegający, że ,,zgryźliwi starcy to szczyt osiągnięć szatana". Są też daty wydarzeń i odkryć ważnych i bardzo osobistych, o których chcę pamiętać. Jest kolekcja naklejek z Kubusiem Puchatkiem, ulubieńcem mojego synka, w tej chwili dorosłego człowieka, są jego zdjęcia gdy był malutki zrobione na aparacie analogowym, bo na inny wówczas nie było nas stać, jest jego pierwszy rysunek, z którym nie potrafię się rozstać... Ta lodówka jest wręcz jak członek mojego stada, pamięta nawet dramatyczny okres tuż po narodzinach syna, gdy obydwoje straciliśmy pracę i na jedzenie mogliśmy wydawać 10 złotych na dobę - na nas troje. Wtedy w lodówce przez półtora roku było tylko masło i od góry do dołu zupki Gerber dla niemowląt. Krótko mówiąc to mapa mojego życia, zapis wędrówki ludzkiego stada. I chyba ludzie ją polubili i dobrze się w jej towarzystwie czują, bo ilekroć próbuję pousadzać gości w salonie na wygodnych dizajnerskich sofach, to po pół godzinie i tak wszyscy lądują w kuchni, zamieniają miękkie fotele na twarde krzesła i mówią, że tutaj jest jakoś przytulniej i bardziej po domowemu. Co prawda przy każdym remoncie zapada decyzja, żeby wreszcie kupić nową lodówkę, bo przecież wymienialiśmy kilkakrotnie już wszystko, więc czas i na nią. Po godzinach spędzonych na poszukiwaniu nowego modelu przypominam sobie jednak, że ta lodówka z racji cytatów jest takim wdzięcznym tematem do komentarzy i rozmów! Nieraz wywoływała salwy śmiechu u kogoś, kto ją pierwszy raz widział i został poinformowany, że ,,kto mlaszcze itd..." Ta lodówka paradoksalnie przełamuje pierwsze lody i wprowadza atmosferę, w której każdy czuje się dobrze. I wówczas, już po tym, jak postanowiliśmy wreszcie ją wymienić, jak wybrałam nowszy model po wielu godzinach poszukiwań, któreś z nas nieodmiennie stwierdza;<br />- A właściwie, to co nam przeszkadza, że ona jest stara, skoro się nie psuje? Nawet światełko działa. </p><p>I w końcu lodówka zostaje. Ta a nie inna. </p><p>Aż tu niedawno odwiedziła nas moja szwagierka, posiadaczka wymuskanego mieszkanka, które kojarzy mi się z domkiem dla lalek, bo jest w nim dużo różu, brokatu i świecidełek. </p><p>- Jak wy możecie mieć TAKĄ lodówkę?! Czemu sobie nie kupicie nowej?! Ja bym się brzydziła jej dotykać i z niej jeść...</p><p> I cały wieczór w tym stylu. Wciąż i wciąż. Na moją uwagę, że lodówka jest tylko stara, nie brudna a to wielka różnica, usłyszałam następną porcję hejtu, który dosłownie odebrał mi oddech, bo był tak przykry, w dodatku wypowiedziany przez gościa, którego sama zaprosiłam i któremu chciałam okazać tym sposobem atencję i życzliwość. Jednak gość nie dostrzegł w lodówce tego, co widzą moje oczy, nie zastanowił się ani chwili nad żadnym z cytatów, nie zapytał nawet, jak sobie radzimy, jak się czujemy, co myślimy o... no o czymkolwiek... Gość bezlitośnie szydził, wprawiając w konsternację również innych gości, którzy podobnie jak gospodarze nie bardzo wiedzieli, jak zareagować, bo w końcu to nasz dom, nasze miejsce na Ziemi i nasze prawo, żeby je urządzać po swojemu. No i niestety również nasz gość...</p><p>Cóż...Jakoś mi się udało nie popłakać, jakimś cudem nawet obróciłam wszystko w żart, chociaż nie wiem, skąd wzięłam tyle spokoju i poczucia humoru. Nie powiedziałam, że właśnie po raz kolejny zamówiliśmy nową lodówkę, bo coś się we mnie zbuntowało. Na drugi dzień wśród naklejek i cytatów na drzwiach lodówki pojawił się napis wykonany oczywiście wodoodpornym flamastrem: </p><p>,,Lodówka kontestacyjna" </p><p>A więc kolejne hasło wywoławcze do dyskusji i przemyśleń dla każdego, kto je przeczyta. ;-) A przeczytać musi, bo litery wielkie, większe od wszystkich innych. Ponadto każdy, kto u nas będzie, zostanie poproszony o złożenie autografu w jakimś wolnym miejscu (oprócz szwagierki, skoro się brzydzi). Zapadła także ostateczna decyzja dotycząca dalszych losów starej lodówki: kupimy nową dopiero wtedy, gdy ta się zepsuje i ani dnia wcześniej. Ale przed wyrzuceniem tej starej konieczna będzie sesja zdjęciowa. Muszę ją obfotografować z tym wszystkim, co w niej lubię najbardziej. Z całym bagażem mojego istnienia powiązanego z historią stada. Nie przepadnie żadna data, żadna myśl, żaden autograf. Ani jeden zakręt na mapie nie pójdzie w niepamięć, tylko będzie mi przypominał, że nie zawsze był kawior, a jednak dawałam radę. Jak ta lodówka.</p><p>I nawet mam działające światełko. :) </p>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-83692401290380864882022-06-08T22:21:00.002-07:002022-06-08T22:21:38.327-07:00Butelka z Ikei<p><span style="font-size: medium;"><span> </span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: medium;"><span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilLxxT3RujpueHhN6__HJdt7n943LMa79AlR6oft6LfGMNJ_gDjSZ7ny8Ny6w-vzcMpY2vg1pEo_byO6GNa2ZKZ8zogpnlaRthOi8M2VN6htflLj9ylPUYqugPlSmSyvPSjWifUZifWfpmsYmeDfuKQ-Qs1kOF4Q4KClLDLC6-PPRiUH59E6PjdTtTgA/s995/butelka.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="995" data-original-width="559" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilLxxT3RujpueHhN6__HJdt7n943LMa79AlR6oft6LfGMNJ_gDjSZ7ny8Ny6w-vzcMpY2vg1pEo_byO6GNa2ZKZ8zogpnlaRthOi8M2VN6htflLj9ylPUYqugPlSmSyvPSjWifUZifWfpmsYmeDfuKQ-Qs1kOF4Q4KClLDLC6-PPRiUH59E6PjdTtTgA/w360-h640/butelka.jpg" width="360" /></a></span></span></div><span style="font-size: medium;"><span><br /></span></span><p></p><p><span style="font-size: medium;"><span><br /></span></span></p><p><span style="font-size: medium;"><span>Ileż ja się razy zastanawiałam: czemu ,,nie" do cholery!?!? Dlaczego coś we mnie wiecznie wierzga, odwraca się plecami, tupie, odcina od innych, buntuje i wieje gdzie pieprz rośnie, chociażby w świat fikcji, w literaturę, film, malarstwo, w cokolwiek, byle nie tam, gdzie wszyscy? Dokądkolwiek, gdziekolwiek, piechotą, hulajnogą, pociągiem... myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem... byle dalej od stada. A więc czemu mówię ,,nie", skoro o wiele łatwiej i przyjemniej byłoby powiedzieć ,,tak"?</span></span></p><p><span style="font-size: medium;"><span>Wreszcie mnie to wewnętrzne wierzganie zmęczyło, więc pomyślałam, że coś z tym muszę zrobić, jakoś okiełznać. No bo na dobrą sprawę cóż by mi szkodziło iść z innymi? Cóż by mi szkodziło trzymać z większością, potakiwać, dostosować się, dopasować? W końcu całe życie marzyłam, żeby być taka jak inni. Jak ja się pilnie uczyłam, jaka mam być, żeby wreszcie nie odstawać od reszty, nie czuć tego obmierzłego wyobcowania, nie być wiecznie outsiderem i odszczepieńcem. Już się nawet chciałam umówić na brwi, planowałam też rzęsy, dyskretnie wypytywałam koleżanki, gdzie robiły, który salon lepszy, a na dalekim horyzoncie majaczyły mi wypełniacze policzków. Szłam jak burza, a jakże! Rozsyłałam w ten sposób komunikaty: zobaczcie! mam tak samo jak wy! Po</span><span>dczas rozmów zawsze starałam się myśleć tak jak one. Cokolwiek mówiły, to ja ,,tak tak", ,,ja też, ja też". No i obowiązkowo kupowałam ciuchy w tych samych sieciówkach, żadne tam second handy, które niosły ryzyko oryginalności. Tak, zwłaszcza na ciuchy zwracałam uwagę, bo jak cię widzą... itd. Jakimś cudem prawie całkiem zapomniałam, że drzewa są ważne, że słowa są ważne, a to co w środku jest najważniejsze...Inwestowałam w opakowanie czas, energię i pieniądze. I tak świetnie mi szło! Opanowałam umiejętność mimikry do perfekcji. Byłam, wreszcie byłam częścią stada. Oddychałam tym samym powietrzem, zaznałam cudownie błogiego poczucia przynależności, poczułam się bezpiecznie w grupie, która mnie akceptowała i ogrzewała swoim ciepłem. Niczym, absolutnie niczym się nie wyróżniałam. Oczywiście nie wspominałam ani słowem, że medytuję, że czytam Marka Aureliusza, Platona, Fabjańskiego, de Mello... Gdyby mnie ktoś zapytał, kto to jest Eckhart Tholle, udałabym, że nie mam pojęcia i zaparła się w żywe oczy. Ani słowa o rozwoju duchowym, o wykładach Magdaleny Adamczyk z selfmastery.pl i poezji, </span><span>bo przecież wszyscy wiedzą, że poezja to nudziarstwo i nie wiadomo o co chodzi, a skoro wszyscy tak to i ja tak. A już nie daj Boże natrącić o wykładach pewnego buddyjskiego mnicha, mojego mistrza zen, bo z automatu byłabym uznana za innowiercę i heretyka, a jak wszyscy wiedzą, heretycy są zawsze pierwsi w kolejce na stos. Co prawda od czasu do czasu jakiś cichy głos zza ramienia szeptał mi do ucha: daj spokój, coś tu zgrzyta, to przecież nie ty... Ale zagłuszałam go, odganiałam jak natrętną muchę, ewentualne wątpliwości zamiatałam pod dywan, bo przecież nie będzie mi jakiś głos psuł wszystkiego podszeptami. Zresztą wątpliwości miałam coraz mniej i to był niespodziewany bonus będący efektem osiągnięcia takiejsamości. I pewnego dnia, po tylu staraniach, po żmudnym dopasowywaniu, obciosywaniu dzikich pędów i własnoręcznym łamaniu sobie kręgosłupa, który dzięki temu zrobił się stosownie giętki i kompatybilny, kiedy ciepło stada stało się normą, kiedy wpasowałam się i dostosowałam, koleżanka niefrasobliwie i bez ostrzeżenia rzuciła w większym gronie:</span></span></p><p><span style="font-size: medium;">- Ej, a zwróciliście uwagę, że Emma jest zawsze ubrana jakoś inaczej niż wszyscy? </span></p><p><span style="font-size: medium;">Na co wszyscy jeden przez drugiego, że owszem, zwrócili uwagę, to się przecież od razu rzuca w oczy, nie da się ukryć, zawsze inaczej...</span></p><p><span style="font-size: medium;">Na co zbaraniała ja:</span></p><p><span style="font-size: medium;"><span>- No co wy! Co inaczej! Jakie inaczej! Przecież wszystkie ciuchy </span><span>kupuję w tych samych sieciówkach, co wy! Od góry do dołu! </span></span></p><p><span style="font-size: medium;">I dalejże wymieniać, co gdzie kupione, łącznie z pokazywanie metek z logo popularnej marki odzieżowej. </span></p><p><span style="font-size: medium;">- No przestań. To nie chodzi o to, gdzie kupione, tylko co kupione i jak zestawione. Ty masz zawsze jakoś tak inaczej niż wszyscy. </span></p><p><span style="font-size: medium;">Aha - pomyślałam przyłapana na gorącym uczynku i czerwona po uszy - to ja się męczę, analizuję każdy detal z zewnątrz, od środka, wszerz i wzdłuż...</span></p><p><span style="font-size: medium;">I tak mnie moja wsobna, niepotrzebna i upierdliwa do bólu inność wystrychnęła na dudka. Wykiwała, oszwabiła, zrobiła w konia, nabiła w butelkę, a butelkę rzuciła w morze, prosto na niezmierzone fale takiejsamości. Bez zmiłowania, bez adresu docelowego, bez apelacji i bez nawigacji. </span></p><p><span style="font-size: medium;"><span>No więc dryfuję sobie samopas po tym bezmiarze, butelka z Ikei, stan stały i mętnoszklisty, zanurzona w stanie ciekłym, więc innym niż mój i przez stan ciekły otoczona, żeby nie powiedzieć osaczona. ;p </span>Dociera do mnie smutna prawda, że nigdzie nie dopłynę i nijak się nie rozpuszczę. Nawet jeśli fale niosą mnie, dokąd chcą, to nie będzie mi dane być kroplą jak miliardy innych, nie będzie mi dane doświadczanie bezpieczeństwa takiejsamości poprzez bycie kroplą. Jestem butelką. </span></p><p><span style="font-size: medium;">I co mam zrobić z tym czymś co mi w butelce wierzga i mówi: ,,A ja nie" ? Jak tu żyć?</span></p><p><span style="font-size: large;"><br /></span></p>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-29681271725675098982022-06-02T10:09:00.002-07:002022-06-02T10:09:41.225-07:00Sny, żurawki i ból głowy<p><span style="font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7TtumUFnq4bqjkzfNIqdnpJ-qy6qOUlVCBPDpux_thef7IFFddjesOy3y9YhSQTMt0a8N4-cAJdQHMmLFQUd0dtUYRzeinQ_XVSgXm16j6RkJLkh2n2or4a018YOPrwEY7qfxjQ_qcvZmtsQAuGLiz6laVoMAurax7VfWzVt0hAV8zgCE-sk3vA9sYg/s848/miasto.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="848" data-original-width="564" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7TtumUFnq4bqjkzfNIqdnpJ-qy6qOUlVCBPDpux_thef7IFFddjesOy3y9YhSQTMt0a8N4-cAJdQHMmLFQUd0dtUYRzeinQ_XVSgXm16j6RkJLkh2n2or4a018YOPrwEY7qfxjQ_qcvZmtsQAuGLiz6laVoMAurax7VfWzVt0hAV8zgCE-sk3vA9sYg/w426-h640/miasto.jpg" width="426" /></a></span></div><span style="font-size: large;"><br /></span><p></p><p><span style="font-size: large;">Znów sen o mieście. Ten sam odkąd pamiętam. To on mnie zainspirował do wymyślenia Wewnętrznego Miasta, w którym Niegrzeczna Dziewczynka przeżywała wiele ze swoich surrealistycznych przygód. Dziwne, że zwykle te sny pojawiają się w dłuższym odstępie czasu, a tym razem jeden po drugim po kilku dniach. Coś tam się, za kurtyną, dzieje, jakieś drobne ruchy tektoniczne, jakieś przeszeregowania, jakiś ferment albo inwazja nieproszonych gości, skoro dostaję takie sygnały od podświadomości. Bo to nigdy nie są sny spokojne i błogie, zawsze jest w nich coś niepokojącego, a bywa że upiornego i wtedy budzę się ze strachu. Zwykle w tym mieście się gubię, nie mam gdzie spać, nie mogę trafić do jakiegoś celu, albo wchodzę do budynku, a po wyjściu tymi samymi drzwiami jestem w całkiem innym, obcym miejscu, którego nigdy nie widziałam. Tym razem błądziłam, bo zapomniałam, gdzie zostawiłam samochód, a raczej Miasto spłatało mi złośliwego figla, bo gdy chciałam wrócić do auta, które zaparkowałam na małym wybrukowanym placu, okazało się, że między nim a mną ni stąd ni zowąd wyrosła dwupasmówka bez przejścia dla pieszych. A przecież byłam na starówce pełnej zabytkowych budowli i arkad, więc skąd nagle w tej części miasta taka ruchliwa ulica? I nie ma jak dotrzeć do samochodu...nie ma jak wrócić do domu... nie ma się gdzie podziać, ani kogo zapytać o drogę. Dziwne, bo w tym śnie rzadko pojawiają się ludzie. Zazwyczaj w kluczowych, groźnych momentach nie ma w pobliżu nikogo, a jeśli ktoś jest, to raczej jako źródło zagrożenia. Może ten sen jest jakąś pozostałością po kimś, kto kiedyś korzystał z moich molekuł? Kim lub czym byłam w poprzednim wcieleniu? Lubię myśleć, że drzewem, ale drzewa nie mają snów. A może byłam drzewem, które rosło w mieście i ciągle musiało się bać, że zostanie ścięte? </span></p><p><span style="font-size: large;">A teraz rozbolała mnie głowa i wgl ogólna irytacja na cały świat. Nawet mi się nie chce wyjść do ogrodu, ale będę się musiała zebrać, bo mam 5 nowych sadzonek: 2 żurawki z seledynowymi listkami ( nie wiem, jak kwitną, ale wiem, że w cieniu dobrze rosną) i 3 jakieś drobnolistne kwiaty okrywowe w kolorze zimnej mięty ze srebrzystym nalotem, których nazwy moja pamięć nie raczyła zakodować. </span></p><p><span style="font-size: large;"><br /></span></p><p><span style="font-size: large;">Fot. z sieci</span></p>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-36544228423346005932022-05-28T00:52:00.003-07:002022-05-28T00:52:57.886-07:00Wyfrunąć<p><span style="font-size: large;"> </span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOitQNkTqmRW_vNeqPSwUhqdnvB4jwvoIozLNDlHaMiI8dUcJeWs2smKidwNl-zOiE6qkVKJmA5EaT8EN27zx38ru6Tu8FazyFYAU1LuS7JKFBxbre_vIxLayltBEmurs3I-87zgjmbjQF5jEb5vioVGt4Bzpf29e4-W-uYQxY9962Kg3YpOq00m9e0A/s845/rudzik.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="845" data-original-width="564" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOitQNkTqmRW_vNeqPSwUhqdnvB4jwvoIozLNDlHaMiI8dUcJeWs2smKidwNl-zOiE6qkVKJmA5EaT8EN27zx38ru6Tu8FazyFYAU1LuS7JKFBxbre_vIxLayltBEmurs3I-87zgjmbjQF5jEb5vioVGt4Bzpf29e4-W-uYQxY9962Kg3YpOq00m9e0A/w428-h640/rudzik.jpg" width="428" /></a></span></div><span style="font-size: large;"><br /></span><p></p><p><span style="font-size: large;"><br /></span></p><p><span style="font-size: large;">Na niebie deszczowe chmury pogania wiat. Jest zimno, zaraz będzie padał deszcz. Takie dni lubię oglądać przez okno, otulona własnym ciepłem i wsłuchana w odgłosy życia. Nad głową słyszę świergotanie jerzyków, które mają gniazda na poddaszu we wszystkich czterech rogach domu. Wymiana dachu była całkowicie podporządkowana ich upodobaniom. Ekipa remontowa miała za zadanie odtworzyć dokładnie taki sam dach, jak ten stary, co do centymetra, bez żadnych dodatkowych wypustek, załamań i modnego oświetlenia, bo to by mogło spowodować, że jerzyki zrezygnują z sezonowego pomieszkiwania i wysiadywania młodych, a bez nich, bez tego słodkiego kwilenia, które słyszę przed snem tuż nad głową przez kratkę wentylacyjną, dom wiele by stracił. </span></p><p><span style="font-size: large;">Dobrze jest zagnieździć się w sobie, byle nie zapomnieć, że to tylko na chwilę, że nadejdzie czas odlotu. Patrzenie na życie z perspektywy ostatecznej, z lotu ptaka, daje dystans, dzięki któremu różne uciążliwości stają się mniej dokuczliwe. Powrót do wirtualnego gniazda daje mi okazję do wielu porównań. Co chwilę konfrontuję siebie tamtą z tą obecną. Podstawowa różnica polega na tym, że teraz piszę sporadycznie, zazwyczaj kończy się na zanotowaniu ( lub zapomnieniu) pomysłu. Cały czas pisanie jakoś odkładam do emerytury. ;-) Jest i dobra strona niepisania: mam więcej spokoju, luzu, mniej napięć i frustracji. Nie czuję presji, że muszę, powinnam coś z siebie wydusić. Moja rzeka toczy wody znacznie wolniej i chyba wreszcie udaje mi się płynąć jednym nurtem, nie rozpraszać się na wiele drobnych strumyków, które kiedyś odbierały mi energię. Blog ma tempo bliższe mojemu wewnętrznemu rytmowi, jaki osiągnęłam dzięki zagłębianiu się w temat rozwoju duchowego. Moje medytacyjne początki były mało obiecujące. Z trudem udawało mi się wytrzymywać 2 minuty siedzenia bez ruchu. Ktoś, kto jest w temacie, zdaje sobie sprawę, w jakim stanie musiał być mój umysł i cały system nerwowy, a komuś, kto nie jest w temacie powiem, że to była ruina. Jedna wielka gonitwa myśli, chaos, totalne rozproszenie i brak jakiejkolwiek spójności, celowości, a przede wszystkim niewyobrażalna ilość pragnień i przywiązań czyli tego, co jest przyczyną cierpienia. Szkodliwie na mnie zadziałał nadmiar bodźców pod każdą postacią, zwłaszcza za dużo niebieskiego światła w ciągu dnia i wieczorem, co prowadziło do wyjątkowo przykrych i w sumie niebezpiecznych zaburzeń snu. Na szczęście nie jestem już uzależniona od sieci. Coś, co było przyjemnością, stało się dla mnie w pewnej chwili jakimś przymusem, który sama sobie narzuciłam. Coś poszło nie tak, pokręciłam wszystko, chyba się uwikłałam w samą siebie do tego stopnia, że ocknęłam się w więzieniu. Przytulne wirtualne gniazdko zamieniło się w klatkę. Długo dojrzewałam, żeby z niej wyfrunąć i wrócić, ale na własnych warunkach. :) </span></p><p><span style="font-size: large;"><br /></span></p><p><span style="font-size: large;">Fotografia z sieci</span></p><p><span style="font-size: large;"><br /></span></p><p><span style="font-size: large;"><br /></span></p>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-61469404042890726592022-05-19T01:33:00.000-07:002022-05-19T01:33:22.027-07:00Opowieści z mchu i paproci<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYs_P40tE2B1g1gBmwNM8twdul8d_GlZPibOJfgO4EXHmXIFdq0rancNGuDz_PEhzn4xJCbMdlzDP04iSeKilMv2bMQUeqjNE3J0H5nfNRwAlGAk0RpDj34LaWlbTjW63Z4Vykkua_mIsLQnVHGPsM1hBptJiY9fm4nN-TrsAkf5MbZo3Ge_p4sYnWzg/s804/papro%C4%87.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="804" data-original-width="564" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYs_P40tE2B1g1gBmwNM8twdul8d_GlZPibOJfgO4EXHmXIFdq0rancNGuDz_PEhzn4xJCbMdlzDP04iSeKilMv2bMQUeqjNE3J0H5nfNRwAlGAk0RpDj34LaWlbTjW63Z4Vykkua_mIsLQnVHGPsM1hBptJiY9fm4nN-TrsAkf5MbZo3Ge_p4sYnWzg/w448-h640/papro%C4%87.jpg" width="448" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><br /><span style="font-size: large;"><br /></span></div><span style="font-size: large;">A więc jest. Mój kawałek świata, który mogę urządzać po swojemu. Formować, zmieniać, dopasowywać do własnych upodobań. Na razie to tylko nierówny trawnik z drzewami na obrzeżach. Ogród rósł po swojemu porzucony przez mamę na dość długo, a ja długo sądziłam, że to nie dla mnie, ale w końcu zapragnęłam mieć wyhodowane przez siebie kwiaty do flakonów, więc je sadzę. Jest tutaj zaniedbywana latami, powykrzywiana wiśnia, która gubi drobniutkie gałązki jak starzy ludzie klucze od domu, notesiki z adresami i okulary. Tak jak moja mama. To drzewo nadal kwitnie, nadal sypie białymi płatkami, ale tych kilka owoców, które rodzi, zostawiamy ptakom. Tej zimy pożegnałam się z wielkim orzechem włoskim, który rósł tuż przy ogrodzeniu i zwieszał się na ulicę. Żałoba po nim trwała ponad miesiąc, żal pozostanie chyba na zawsze. Opowieści staruszka orzecha były jak baśnie z tysiąca i jednej nocy. Szkoda, że nikt ich już nie usłyszy. Firma, która podjęła się wycięcia nie zostawiła nawet jednego klocka drewna na pamiątkę. Takie miała zasady: przyjechać pod nieobecność właściciela posesji, zrobić swoje i czekać na przelew. Tak więc po orzechu został tylko ledwie widoczny w trawie pień i mój żal. </span><div><span style="font-size: large;">O wycinaniu czegokolwiek innego nie chcę nawet słyszeć. </span></div><div><span style="font-size: large;">Mam jeszcze wielkie świerki z gniazdem grzywaczy, mam sosnę z budką dla mazurków, lipę i 3 młode orzechy w innym miejscu, z daleka od ulicy. Są też bzy i dwie magnolie. Moją ulubienicą jest pochylona wierzba mandżurska, a pod nią ławeczka do medytacji i czytania, na której lubię siadać ,,przed ciekawych wzrokiem ukryta". :) Jedynym zasadzonym przeze mnie drzewkiem jest tamaryszek, który ma na razie tylko kilka wiotkich gałązek, ale dzielnie idzie w górę i już kwitnie. Najbardziej lubię ogród za to, że jest w nim dużo cienia, w którym najlepiej się odpoczywa. Ten ogród ma w sobie trochę dzikiej, naturalnej przyrody i to jest w nim najlepsze. Wiosną podziękowałam każdej paprotce za to, że wróciła do mnie zielonym pytajnikiem ze swoich zimowych siedzib w podziemiach Hadesu. Pod paprotkami kępy mchu w różnych gatunkach, który wzbudza zgorszenie sąsiadek. </span></div><div><span style="font-size: large;">- Dlaczego pani nie wytępi tego mchu?! </span></div><div><span style="font-size: large;">- A dlatego, pani kochana, dlatego, że lubię mech. :) </span></div><div><span style="font-size: large;">Mech jest piękny i mogłabym go mieć zamiast trawnika. Zresztą najnowsze trendy ogrodnicze, których jestem zwolenniczką, promują takie rozwiązanie. </span></div><div><span style="font-size: large;">W sąsiedztwie paproci zawilce, konwalie, niezapominajki a nawet jaskółcze ziele. Jest też </span><span style="font-size: large;">trawnik, a raczej łąka, bo rośnie tu sporo dmuchawców, drobniutkie fioletowe kwiatki, koniczyna, stokrotki, fiołki i oczywiście kilka kęp pokrzyw po kątach. Z pokrzyw pijemy herbatkę podobnie jak z mięty. Nie zabraniam rosnąć w trawie macierzance, ani werbenie, bo właściwie czemu miałabym to robić? Tak więc mam dość niestandardowy gust, co uświadomiły mi dopiero komentarze sąsiadek z mojej ulicy, na której wszystko w równych rabatkach, przystrzyżone i zaplanowane. A ja przyjęłam inną strategię: dasadzam gdzieniegdzie kępy kwiatów, starając się nie ingerować zbytnio w świat roślin, które same postanowiły wyrosnąć pod moim domem. Są także i kępy kwiatów typowo ogrodowych, które dosadziłam, jak hortensje, róża, goździki, lwie paszcze, a nawet alstremeria, o którą się boję, bo w pierwszym sezonie mojego ogrodnictwa nie umiałam należycie o nią zadbać i nie odrosła. </span></div><div><span style="font-size: large;">Reasumując: ten ogród to jakaś mieszanina lasu z wiejskim babcinym ogródkiem, w którym wszystko rosło i kwitło bujnie, ale bez symetrii. </span></div><div><span style="font-size: large;">Kiedyś chętniej pielęgnowałam metafory, a teraz kwiaty paproci. ;)</span></div><div><span style="font-size: large;"><br /></span></div><div><span style="font-size: large;"><br /></span></div><div><span style="font-size: large;">Fot. z sieci </span></div>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-61711562305245530222022-05-15T13:53:00.000-07:002022-05-15T13:53:10.196-07:00Stary kredens<div><span style="font-size: large;"><br /></span></div><span style="font-size: large;"><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi43Djdx2iONJF_tjpT30JYjFWmSMc7_VLPP24FCqP9UjxePENiR03zhnap5EyvOOQqYEEyHVKQSFdHaWNoRO4ZDjYlhh8hFMTLYdboGgGHmmprnjZ26djiYVDJVhxRpezlzbExj46iDwcVFw6mAVIYRF5A0Esxvu1_k60CrmB6OIA0WSfsUmxJT4muGA/s742/wpis.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="742" data-original-width="442" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi43Djdx2iONJF_tjpT30JYjFWmSMc7_VLPP24FCqP9UjxePENiR03zhnap5EyvOOQqYEEyHVKQSFdHaWNoRO4ZDjYlhh8hFMTLYdboGgGHmmprnjZ26djiYVDJVhxRpezlzbExj46iDwcVFw6mAVIYRF5A0Esxvu1_k60CrmB6OIA0WSfsUmxJT4muGA/w382-h640/wpis.jpg" width="382" /></a></div><br /></div><span style="font-size: large;"><br /></span></div><div><br /><span style="font-size: large;"><br /></span></div>Kiedy ostatnio medytowałam, mój umysł nie chciał się wyciszyć. Brykał w najlepsze jak Tygrysek po Stumilowym Lesie. Ustawiłam zoom, żeby przyjrzeć się temu, co robi i okazało się, że cała jego aktywność dotyczy bloga. :) Pomyślałam: ,,A właściwie czemu nie?" W końcu jest tutaj kawał mojego życia i to ten najbardziej twórczy i intensywny. Zrobiłam mały spacer w okolicy Ptasiej piosenki i okazuje się, że u zaprzyjaźnionych zrobiło się pusto... Rozsypaliśmy się po świecie jak suche liście na wietrze, rozwiało nas, rozniosło... ,,W zaciszu biblioteki" kurz siada na regałach z książkami, a moja rezerwacja na fotel pod paprotką chyba wygasła. Dżej ,,z kolorowego szkła" zamknęła się na głucho lub przepadła nie wiem gdzie... ,,Mrówka dziwił się światu" dość długo po moim zniknięciu i prawdopodobnie nadal się dziwi tylko gdzieś indziej. Jednym słowem ciemno wszędzie, głucho wszędzie...?</span><div><span style="font-size: large;">Na szczęście są również jakieś oznaki życia. Zenza ,,W Mordowarskim lesie " został dziadkiem (!), dzielnie trzyma straż z piłą spalinową w dłoni. Zaniepokojona jego wyczynami szybko uciekłam. :) </span></div><div><span style="font-size: large;"> W ,,Świecie według Maminka" kwitną kwiaty i wiersze! Ot, miła niespodzianka. </span></div><div><span style="font-size: large;">A gdzie ta kudłata diablica Brooke? Ani śladu. </span></div><div><span style="font-size: large;">W ,,Galaktyce Wu" ostatni wpis 11 lat temu! Nie do wiary. Tyle czasu!</span></div><div><span style="font-size: large;"> Ale idę dalej. Ewa z ,,ogrodowych pasji" działa - co za ulga. Koczowniczka nadal czyta książki, podobnie jak niestrudzona Marta - moja ptasia siostra z ,,All You Need Is Book". </span></div><div><span style="font-size: large;">A ja? </span></div><div><span style="font-size: large;">Kilka razy zastanawiałam się, czy nie usunąć bloga, skoro mnie tu nie ma, ale w statystykach jest sporo wyświetleń. Dziwne, bo przecież pojawiam się tu raz na ruski rok. Prawdopodobnie to przypadkowe kliknięcia, ale może jest też kilka świadomych? Zdziwiło mnie to. </span></div><div><span style="font-size: large;">Kiedyś powtarzałam, że każdy piszący musi mieć przynajmniej jednego czytelnika, żeby mieć dla kogo pisać, a teraz bym dodała, że czytelnik to lustro, w którym się przeglądamy i badamy własne rysy. </span></div><div><span style="font-size: large;">Ten blog jest jak mój stary kredens, który chcemy wyrzucać przy każdym remoncie, ale zawsze któreś z nas stwierdza w końcu, że do podłogi z desek nic innego nie będzie pasować tak jak on, a przecież ta podłoga to najlepsza rzecz w domu. I tym sposobem kredens przetrwał kilka remontów, a nawet konserwatora zabytków, który go oszpecił. Teraz jest cudnie niebieski, ale robi się coraz bardziej ciasny, bo przybywa szkła do schowania. A jednak jest, tak jak ten blog, za którym się stęskniłam, na który właśnie zaglądam. Przywiodła mnie tu nostalgia i dobre wspomnienia. Jeśli ktoś z Was zabłądzi w te strony, to macham do niego piórkiem zimorodka i niezapominajką. Zostawiam też spory zapas ciepła. A jeśli jeszcze ten ktoś zechce zostawić po sobie ślad, sprawi mi radość. :) </span></div>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-54177484097479817422020-12-04T00:48:00.000-08:002020-12-04T00:48:26.760-08:00O rajuśku...<p><span style="font-size: medium;"> ...jak mnie tu dawno nie było! W dodatku wcale nie jest tak, że mam coś ważnego do powiedzenia, więc jeśli ktoś spodziewa się jakichś rewelacji, to niech lepiej od razu... włączy telewizor. ;-) </span></p><p><span style="font-size: medium;">Trochę dojrzałam. Zastrzegam, że tylko trochę, bo tak całkiem to chyba nadal nie, ale robię, co mogę, serio! :)) </span></p><p><span style="font-size: medium;">W tej chwili, pisząc te słowa, mam przed oczami tamtą siebie. Tamtą, czyli Emmę, która czarowała wierszami, zaklinała czas, aby był dla niej łaskawy, goniła za iluzjami, próbowała chwycić wiatr za koniec ogona... To naprawdę byłam ja?? Jak mogłam być taka naiwna i głupiutka? Widocznie mogłam, skoro byłam. A może nadal jestem, tylko jeszcze tego nie wiem? Czas pokaże. </span></p><p><span style="font-size: medium;">Sporo się tutaj zmieniło. Nie mogłam znaleźć przycisku ,,Nowy post" i już uznałam, że z powodu mojej nieaktywności Blogger mnie zablokował, ale w końcu się doszukałam i klikam. </span></p><p><span style="font-size: medium;"><br /></span></p><p>Jest tam kto??? </p><p><br /></p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="420" src="https://www.youtube.com/embed/0P5jV4lHHR0" width="506" youtube-src-id="0P5jV4lHHR0"></iframe></div><br /><p></p>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-39138482758360841142018-07-11T01:58:00.001-07:002018-07-11T02:01:53.533-07:00Dusza tego domu<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">szukam jej śladów pod płotem</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">miękko stawiam stopy</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">kłaniam się pokrzywom</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">warującym w progu</span><br />
<br style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; background-color: white; color: rgba(0, 0, 0, 0.87); font-family: Roboto, RobotoDraft, Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;" />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">dotknąć tego życia</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">zdmuchnąć warstwę kurzu</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">zakręcić korbą przy studni</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">razem z wodą w wiadrze wyciągnąć czas przeszły</span><br />
<br style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; background-color: white; color: rgba(0, 0, 0, 0.87); font-family: Roboto, RobotoDraft, Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;" />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">dotykam zimnego pieca</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">wsłuchuję się w ciszę</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">chwytam w nozdrza trop</span><br />
<br style="-webkit-tap-highlight-color: transparent; background-color: white; color: rgba(0, 0, 0, 0.87); font-family: Roboto, RobotoDraft, Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;" />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">a gdy jest tuż tuż</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">gdy wyciągam dłoń jak chciwiec po worek złota</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">widzę jak mi się wymyka</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">znika w ciemnej sieni</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">przepasana fartuchem i pachnąca mlekiem</span><br />
<span style="background-color: white; color: rgba(0 , 0 , 0 , 0.87); font-family: "roboto" , "robotodraft" , "helvetica" , "arial" , sans-serif; font-size: 14px; white-space: pre-wrap;">dusza tego domu</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-vW7uUuUvWCA/W0XF6J5YSZI/AAAAAAAAM6A/wQLKefTZECkopIOJlZyehBFFUVwjk7gfgCEwYBhgL/s1600/Obraz%2B063.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://2.bp.blogspot.com/-vW7uUuUvWCA/W0XF6J5YSZI/AAAAAAAAM6A/wQLKefTZECkopIOJlZyehBFFUVwjk7gfgCEwYBhgL/s640/Obraz%2B063.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-uAFe6XHVcKw/W0XGG-D_3MI/AAAAAAAAM6A/jiubMR963ssDHwnkaI6RbE8sBEL27FLFQCEwYBhgL/s1600/Obraz%2B059.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-uAFe6XHVcKw/W0XGG-D_3MI/AAAAAAAAM6A/jiubMR963ssDHwnkaI6RbE8sBEL27FLFQCEwYBhgL/s640/Obraz%2B059.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-gEmdYSLILck/W0XGRLj1llI/AAAAAAAAM58/MNmj0Ll3Zl81CRa--Yu6eBwHmB2PAA7KgCEwYBhgL/s1600/Obraz%2B125.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-gEmdYSLILck/W0XGRLj1llI/AAAAAAAAM58/MNmj0Ll3Zl81CRa--Yu6eBwHmB2PAA7KgCEwYBhgL/s640/Obraz%2B125.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-fDxzqwDQIaw/W0XGdE5zN8I/AAAAAAAAM6E/u2HNqpuDLoc_WyXM3YgvoxiSFOvZTj2IQCEwYBhgL/s1600/Obraz%2B124.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-fDxzqwDQIaw/W0XGdE5zN8I/AAAAAAAAM6E/u2HNqpuDLoc_WyXM3YgvoxiSFOvZTj2IQCEwYBhgL/s640/Obraz%2B124.jpg" width="480" /></a></div>
Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-45151908345174952412017-06-14T05:35:00.005-07:002017-06-14T05:35:56.168-07:00:)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/SiOMjzNUPvs/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/SiOMjzNUPvs?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
Ośmielam się dać znak życia, bo co jakiś czas dociera do mnie pytanie , co ze mną. :)<br />
Ogólnie nie jest źle. Mam nadzieję, że u Was też. :)<br />
Dużo czytam, znacznie więcej niż kiedyś, obserwuję ptaki, chodzę na długie spacery do lasu.<br />
Jak to ja. :))<br />
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo ciepło - mimo chłodnej wiosny. :)Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-16440052628047485642015-06-03T02:08:00.000-07:002015-06-03T02:08:31.461-07:00***<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV7gLxo5nrlVTWL-8C3slHJ_r0YOSa5f6B3PF_4DB3uixM0t2e4ESfWJs1wjDgtgCca8UP0ALE9P7UT-llJYfBaKgMU7k7GlkfT4IFqZk-yzocOdr9H1GmzhpamqcnK60d3XPIDW3u6Y-s/s1600/bird-in-the-hand.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV7gLxo5nrlVTWL-8C3slHJ_r0YOSa5f6B3PF_4DB3uixM0t2e4ESfWJs1wjDgtgCca8UP0ALE9P7UT-llJYfBaKgMU7k7GlkfT4IFqZk-yzocOdr9H1GmzhpamqcnK60d3XPIDW3u6Y-s/s640/bird-in-the-hand.jpg" width="498" /></a></div>
<br />
<br />
Wiosna aczkolwiek deszczowa i chłodna rozkręciła się na dobre. Zieleń urzeka świeżością, a ptaki zawróciły mi w głowie świergotem i odciągnęły od monitora.<br />
Odniosłam wielki sukces, bo wreszcie odważyłam się odstawić leki przeciwdepresyjne. Od 1 maja nie połknęłam ani jednej tabletki! Nie mam złudzeń, wiem, że demon depresji nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wiem, że wróci jesienią i zaatakuje ze wzmożoną siłą... Teraz próbuje robić podkopy, ale słońce go odgania. Mam jednak nadzieję, że wreszcie mi się uda żyć bez farmakologicznego doładowania. Zobaczyć po kilku latach rozstania prawdziwą siebie, bo już nie wiem, dokąd jest tabletka a odkąd ja. Zbrzydł mi chemiczny miód, który prawdopodobnie zrobił mi więcej złego niż dobrego. Owszem, dawał niefrasobliwość, znieczulał na zło świata i pozwalał w nim sprawnie funkcjonować, ale też zamazywał obraz rzeczywistości i siebie samej, przesiewał, zniekształcał, głaskał po duszy, obiecywał gruszki na wierzbie... Wreszcie dojrzałam do konstatacji, że nie muszę być wesołkiem, który dostarcza otoczeniu rozrywki i leczy cudze rany, zapominając swoich własnych, znieczulając je chemią. Dojrzałam do tego, że mogę sobie pozwolić na smutek, na łzy, że nawet zalana łzami jestem do przełknięcia ;-))<br />
Może się okazać, że różnica będzie zauważalna tylko i wyłącznie dla mnie. Że zmieni się tylko moje postrzeganie siebie, a obraz widziany przez innych zostanie ten sam. Nie wiem, wielu rzeczy nadal nie wiem... Tak czy owak muszę się przyjrzeć sobie prawdziwej. To dobry moment, bo od ostatniego urlopu udało mi się sporo trudnych tematów przepracować, przedyskutować ze sobą, zrozumieć nieco więcej, znacznie poszerzyć świadomość i pole postrzegania własnej kondycji w świecie. Jednak nie chcę tego robić online, nie chcę na forum publicznym prezentować huśtawki nastrojów i typowych dla fazy odstawiania leku ,,zjazdów" bo to zwyczajnie krępujące. ;/<br />
A po drugie to miejsce zawsze było dla mnie odskocznią od codzienności. Odskocznią, która okazała się niezwykle ważną częścią mojego życia. Wracałam tutaj jak do leśnego źródełka w upalny dzień i zawsze znajdowałam pokrzepienie - głównie dzięki Wam. I za to serdecznie dziękuję. :) Nie chcę tego strumienia zatruć negatywnymi emocjami - ze względu na Was, ale i na siebie.<br />
Dlatego na jakiś czas Ptasia piosenka zamilknie. Na jakiś czas.<br />
A zatem do poczytania! :)<br />
<br />
<br />
<br />Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-31929642285497042052015-05-17T10:22:00.002-07:002015-05-17T10:34:33.368-07:00K jak kontakty<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-XUircmBKJYQ/VVjOAz5-5OI/AAAAAAAAGYA/lEfnNffHU8k/s1600/kontakty2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="http://4.bp.blogspot.com/-XUircmBKJYQ/VVjOAz5-5OI/AAAAAAAAGYA/lEfnNffHU8k/s640/kontakty2.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">S. Ban</td></tr>
</tbody></table>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Zdarzyła mi się rzecz dziwna, choć zważywszy na okoliczności zdarzyć się musiała. Pobawiłam się telefonem i straciłam wszystkie kontakty z dobrych 10 lat życia! Numery rodziny, przyjaciół, bliskich znajomych, dalszych… Bardzo dalekich. Wszystkie przyjaciółki z czasów szkolnych, prywatne numery ważnych ludzi, o których wiedziałam, że ich nie wybiorę z byle powodu, jeszcze bardziej prywatne numery ludzi, do których bardzo rzadko się odzywałam, ale wiedziałam, że gdzieś tam zaszyfrowani są, że w każdej chwili mam możliwość porozmawiania i wyjaśnienia, czemu się tak długo nie odzywałam...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Zniknął numer taty nieżyjącego od 5 lat. Numer, którego nie potrafiłam usunąć. Czyżbym próbowała wierzyć, że tam, po drugiej stronie, jest zasięg? Ze Orange nawet na Drugim Brzegu ma swoje przekaźniki? Hołubiłam ten most z cyferek tak, jakbym miała nadzieję, że na jego końcu może zabrzmieć kochany głos mówiący ,,co słychać, dziecinko”... I nagle ta droga powietrzna zbudowana z dziecięcej tęsknoty zniknęła! Kontakt z tatą z Krainy Cienia sama przerwałam jednym głupim ruchem palca. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">I jeszcze jeden numer. Ulubiony. Jego też nie ma. Nie ma. Nie ma! Nie ma…!!!</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Panika. Zanim dotarło do mnie, że zdecydowaną większość kontaktów mogę odzyskać - kompletna pustka i uczucie zagubienia tak natarczywe i dojmujące, że zabrakło mi tchu. Kołatanie serca i wrażenie zapadania się w nicość. W głowie dudniło mi w kółko:</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">nie ma, nie ma, nie ma...</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Tak, jakbym sama przestała istnieć? Jakbym traciła własną tożsamość?? Zapadnie się w nicość = śmierć. Umieram! Umieram?? Ratunku! Umieram! Ale przecież nikt nie usłyszy, bo jestem odcięta od wszystkich, dla których moje życie coś znaczy…Czyżby mnie określały relacje z ludźmi? Czyżby mnie nie było bez tła, bez kontekstu społecznego? Czy jestem tylko dzięki innym? To oni mnie stwarzają, wydobywają z niebytu?? Jak to jest? Co jest?! </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Rozglądałam się bezradnie po ścianach własnej głowy i szukałam jakiejś nowej formuły dla własnego istnienia, ale jej nie znajdowałam. Wszystkie elementy układanki nagle zniknęły. Wtedy usłyszałam własny przyspieszony oddech i pulsowanie krwi w skroniach, które przypomniało mi, że mam ciało i to nim, ciałem, żyję. Ciało, które mnie nadal trzyma w strumieniu życia, ukorzenia i zatrzymuje po tej stronie, nie pozwalając na metafizyczny wymyk, wypad na drugi koniec mostu, gdzie z rozpostartymi ramionami od pięciu lat czeka na mnie tatuś, aby mnie przygarnąć i ukoić wszelki ból. Dotknęłam lewego przedramienia prawą dłonią: jestem. Jak dobrze, że nadal jestem! Istnieję niezależnie od cyferek w telefonie! </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">A później już w drodze do pracy, spokojna i pogodzona z sytuacją, obracałam w myślach portalową sentencję: ,,Jeśli coś naprawdę kochasz, pozwól temu odejść - samo wróci. A jeśli nie wróci - nigdy nie było twoje.” </span></span></div>
<span style="color: #783f04;"><span id="docs-internal-guid-9f490794-62e4-04fa-2a87-11c8425fa361"></span></span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Nie dowiem się nigdy, ilu przyjaciół wybrałoby i po jakim czasie mój numer. Nie dowiem się także, o ile numerów sama bym się na nowo postarała, a o których na dobre zapomniała: koleżanka pobawiła się moim telefonem i odnalazła całą listę prawdopodobnie skopiowaną na kartę SIM. Prawdopodobnie, bo ani ja nie wiem, co zrobiłam, żeby zniknąć wszystkich, ani ona nie wie, jak ich dla mnie odzyskała. Ale są! A ja jestem mądrzejsza o jedną ważną lekcję: bez ludzi jest mnie o połowę mniej, a skoro tak, to warto o tę połowę bardziej zadbać. Niestety zwykle tamta połowa bardziej dba o mnie, niż ja o nią. Jest jeszcze po tej lekcji zadanie domowe: pozwolić wszystkiemu odejść jeśli zechce. A później już tylko radość, że wróciło. O ile wróci… Ale wróci. Wiem, że wróci. Ja zawsze wracam jeśli nie muszę. :)</span></span></div>
Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-24205505359757102422015-05-04T23:49:00.003-07:002015-05-04T23:49:39.520-07:00D jak drzwi <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-v8ZXZ3H7a4c/VUc8VCDhoTI/AAAAAAAAGVo/lZsJtPHYzIg/s1600/Julie%2Bde%2BWaroquier.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-v8ZXZ3H7a4c/VUc8VCDhoTI/AAAAAAAAGVo/lZsJtPHYzIg/s400/Julie%2Bde%2BWaroquier.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Julie de Waroquier<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<span id="docs-internal-guid-6df30edb-1e43-84fd-f448-bdd049b294ad"></span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span id="docs-internal-guid-6df30edb-1e43-84fd-f448-bdd049b294ad"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Są ludzie, którzy od razu otwierają drzwi na oścież. Wystarczy, że usłyszą kroki na schodach, a już są przy progu. Ledwie wyciągniesz palec w kierunku dzwonka, a już słychać zgrzyt zamka - i otwarte. </span></span></div>
<span id="docs-internal-guid-6df30edb-1e43-84fd-f448-bdd049b294ad">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">- Można? - pytam nieśmiało.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; line-height: 1.38; white-space: pre-wrap;">- No co się pytasz! Wchodź! - pada entuzjastyczna odpowiedź, która mnie tyleż zachęca co peszy. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wówczas długo wycieram buty, jeszcze dłużej szukam wieszaka. Zdejmuję płaszcz i gorączkowo przeglądam to, co przyniosłam: wszystkie myśli, uczucia, wątpliwości, pytania do (nie)zadania…Spory asortyment życiowych postaw, sympatii, empatii, apatii. Czy aby nie za mało? Czy nie wybrakowane? Czy gospodarz nie będzie zawiedziony? Czy nie pożałuje, że tak ochoczo mnie wpuścił z całym tym kramem, który gromadzi się w człowieku przez lata? Owszem, przynoszę też kwiaty, śpiew skowronka i cały ten uroczy kicz, który koi emocje smakiem landrynek, ale są również ruchome piaski i pola minowe. Jest szmaragdowe jezioro i zacumowana w szuwarach łódka zachęcająca do przejażdżki. Jednak żeby nią popłynąć, trzeba mieć wiosło, a trzymają je w domach tylko ci, którzy sami posiadają jeziora i łódki. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">I ja z tym wszystkim do człowieka, który otwiera przede mną drzwi na całą szerokość …?! Z łódką bez wiosła i polem minowym? Bo są tacy ludzie, którzy od razu na oścież, nie patrząc, co się przyniosło. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Są też tacy, którzy słysząc ,,puk puk”, chowają się w głąb mieszkania z nadzieją, że to nie do nich. Dawniej stojąc pod takimi drzwiami, pukałabym głośniej. Dawnej sądziłam, że ktoś nie słyszy. Teraz już wiem, że można słyszeć, ale nie chcieć otworzyć. Teraz mówię: ,,Ok, już idę, nie ma sprawy. Rozumiem.” :) I naprawdę rozumiem, że czasem nawet najcichsze pukanie brzmi jak walenie pięścią. Potrafię uszanować czyjąś potrzebę samotności.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">A co z moimi drzwiami? Dawniej słysząc pukanie wołałam ,,No co się pytasz? Wchodź” i otwierałam każdemu. I zawsze miałam wiosło do cudzej łódki. I każdy mógł wejść, zostawić w kuchni niewypał, skórkę po bananie na podłodze, papierek po cukierku na stole… A teraz najpierw uchylam, patrzę, pytam: ,,Kto tam?”, a dopiero później wpuszczam do środka. Zdarza mi się nawet nie otwierać…Kilka wywrotek na skórce po bananie uczy szanowania nie tylko cudzych, ale i własnych granic, chociaż według niektórych szkół one nie istnieją. </span></div>
<div>
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
</span></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<br />Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-5704286680541919032015-04-18T10:09:00.003-07:002015-04-18T11:39:27.091-07:00Kochankowie<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-m-McsAwY_Co/VTKPZBJ6BrI/AAAAAAAAGS0/oZfhZ6KD2g0/s1600/chagall.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-m-McsAwY_Co/VTKPZBJ6BrI/AAAAAAAAGS0/oZfhZ6KD2g0/s1600/chagall.jpeg" height="640" width="468" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Marc Chagall</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">nad łóżkiem z mgły</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">lampa księżyca</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">a oni w gąszczu</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">jedno w drugie wrośnięci</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">gdzie ona gdzie on</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">już dawno nie wiedzą</span></span></div>
<b id="docs-internal-guid-150e0c89-cd7a-c5a9-bc43-f89a5d21f687" style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">nasłuchują muzyki gwiazd</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">a one o siódmym niebie</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">nucą im kołysanki</span></span></div>
<b style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">jedno przed drugim</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">otwierają bramy raju</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">wiolinowym kluczem</span></span></div>
<b style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">krzak bzu</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">jedyny świadek ich ślubu</span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">zamiast ryżem</span></span></div>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">płatkami sypnął na szczęście </span></span></div>
<div>
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-33053013542431684112015-04-07T09:43:00.003-07:002015-04-07T09:43:21.028-07:00O jak obserwacja<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-Gi8aBq3x-Ak/VSQIbxdUaOI/AAAAAAAAGRU/fRN2lkitkB0/s1600/tr.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-Gi8aBq3x-Ak/VSQIbxdUaOI/AAAAAAAAGRU/fRN2lkitkB0/s1600/tr.jpg" height="640" width="628" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #783f04;">R. Doisneau</span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<span style="color: #783f04;"><span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;">Ludzki umysł to fenomen. To najlepsza zabawka, jaką znam. To zestaw klocków Lego z miliarda elementów. Każdy kompatybilny z każdym i w dodatku układają się same - nigdy nie wiesz, jaka konstrukcja wyłoni się za sekundę z pudełka na tyłach głowy. Gdybyśmy lepiej potrafili się bawić własnymi klockami, nie potrzebowalibyśmy TV ani internetu. Ale potrzebujemy. :) </span><br style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;">Widzę te ciągi fabularne, jak wychodzą zza kurtyny podświadomości. Na pewno rozpoznaję tylko niektóre z nich, na zidentyfikowanie wszystkich nie mam szans, tyle tego…! Jedynie nieliczne potrafiłam skatalogować i nazwać. Oddzielam od siebie pojedyncze sznureczki, za które jest pociągana żywa marionetka o imieniu Emma. Co pociąga za włókna naszych myśli? Czyja to dłoń sprawia, że widok ptaka na gałęzi jednego dnia potrafi mnie doprowadzić do łez, a innego jest powodem radości? Ta sama gałąź, ta sama ja - może nawet ten sam ptak, a myśli całkiem inne. Jak nazwać tę siłę sprawczą, dzięki której akurat ta a nie inna opowieść wychodzi zza kulis, wychyla się z mroku i pokazuje w świetle reflektorów na scenie. Uwielbiam te momenty, gdy udaje mi się siedzieć na widowni, nie być myślą, nie utożsamiać się z nią, tylko ją obserwować. Myśli pojawiają się całymi stadami i próbują się ze sobą wiązać w ciągi fabularne, piszą scenariusze, według których marionetka Emma ma się poruszać po teatrze życia w określony sposób. Jedna z nich mogłaby mieć tytuł ,,Depresja”. Kiedy ta opowieść zaczyna grać pierwsze skrzypce, milknie wszystko inne. Jest wyjątkowo zaborcza, lubi być w centrum uwagi. Jej specjalnością są popisy solowe. A cała jej rola ogranicza się do tego, że jest. Bo gdy na scenę wchodzi Depresja, nie ma nic innego. Co jakiś czas próbują się wydostać z zaplecza jakieś inne historie, ale szybko kapitulują. Nie mogą się przedrzeć. </span><br style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;">Jest jeszcze scenariusz pt. ,,Miłość”, do którego każdy dzień dopisuje jakąś kwestię, jest też taki, w którym główną rolę odgrywa ,,Słodycz” - jego tytułowa bohaterka mówi często głosem zaprawionym nutką goryczy. Słodycz widziana oczami małego łasucha, który wyrwał się z rąk mamie i stoi z nosem przy szybie, myśląc, że życie jest okrutne, bo cała rozkosz świata o smaku truskawek z bitą śmietaną jest za tym cholernym szkłem…! Za cudzymi oknami jest zawsze słodsza słodycz - podpowiada scenariusz. </span><br style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;">- Nie, nie jest ani za szkłem, dziecinko, ani nie jest słodsza. Truskawki rosną na grządce, a śmietanę możesz sobie zrobić lub kupić- komentuje jeszcze inna postać, która na chwilę wystawiła głowę zza kurtyny. </span><br style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; line-height: 18.2000007629395px;">Tyle tego...! </span></span>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com37tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-59482357595670326312015-03-15T03:48:00.003-07:002015-03-15T03:51:43.687-07:00P jak paliwo<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2yM5cnNI-eLzccae0bW5IC5bNCUJDM2qBjOZYm0Oxbq2IpY8ypBNd0NgzBG7nbDPHq43VbsQddjzz7mJL2QbjB76Wf4_zFcxyDjNj7i6iW2MRdWKQAI0A0gz2TnQLFDkHQoBsceGDumyP/s1600/lustro.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2yM5cnNI-eLzccae0bW5IC5bNCUJDM2qBjOZYm0Oxbq2IpY8ypBNd0NgzBG7nbDPHq43VbsQddjzz7mJL2QbjB76Wf4_zFcxyDjNj7i6iW2MRdWKQAI0A0gz2TnQLFDkHQoBsceGDumyP/s1600/lustro.jpg" height="482" width="640" /></a></div>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: #783f04; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jak nazwałbyś to coś co sprawia, że mimo potknięć i upadków wstajesz i idziesz dalej? Co jest Twoim paliwem? Masz odwagę to nazwać? Potrafisz za tym pójść? Co sprawia, że czujesz świat tym, co w Tobie najwrażliwsze, a nie tylko próbujesz go zrozumieć, posegregować, sklasyfikować i poupychać w szufladkach pojęć, ocen, własnych certyfikatów jakości? Czy jest coś, co sprawia, że zapominasz o planie dnia, szkoleniu, jednodniowej promocji w sklepie firmowym znanego projektanta, wielkiej górze ubrań do prasowania, podłodze do pozmywania? Jak brzmią Twoje najczulsze struny? Czy nadal jest ktoś, kto potrafi z nich wydobyć dźwięk oddechem? Samym faktem swojego istnienia? </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: #783f04; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co uruchamia ten mechanizm, dzięki któremu czujesz, że otaczają Cię istoty tego samego gatunku, a nie konkurencja, która chce Ci zabrać pokarm, przestrzeń życiową, należne Ci brawa, przyjaciół, pieniądze… </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: #783f04; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co jest twoim paliwem? </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: #783f04; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pytam, patrząc w lustro, a twarz ze szklanej tafli mruży oczy, co zwykle robię, gdy próbuję sobie o czymś ważnym przypomnieć. Na kilka sekund rzeczywistość zastyga w bezruchu przykryta grubą warstwą ciszy. Przed chwilą słyszałam ćwierkanie wróbla na parapecie i odległy szum samochodu dochodzący z ulicy, ale nagle wszystkie dźwięki rozpłynęły się, schowały za kurtyną percepcji. Wewnętrzne oko zapuszczam w głąb siebie i pilnie wypatruję, co tam jest, co jeszcze żyje, co obumarło lub przeszło w stan hibernacji. Pojawiają się twarze najbliższych i dalszych... głosy...fragmenty rozmów... Zza dość ciemnego horyzontu niepozbieranych myśli wychyla się jakiś blask, który rozlewa się w głowie i wypływa na twarz w postaci uśmiechu. Przez chwilę napawam się tym ciepłem, które emanuje ze mnie, a później sięgam po krem do rąk, wcieram go w wysuszone dłonie i mówię do twarzy w lustrze: czymkolwiek ta sprężyna jest, nie pozwól, by pękła i przestała działać. Ocal to coś, bo bez tego będziesz jak miedź brzęcząca...</span></div>
<span id="docs-internal-guid-0575cb40-1252-5516-6524-571bb5eb6d6b"><br /></span>
<br />
<br />
<a href="http://niecoinaczej.pl/?m=201210" target="_blank"><span style="color: #660000;">Źródło zdjęcia</span></a>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-28060563884657218972015-03-05T11:36:00.001-08:002015-03-05T11:36:23.880-08:00W jak wózek<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-TTUNP9Vtxaw/VPiv_pdc6_I/AAAAAAAAGJI/xVNxFC-dMVk/s1600/martin%2Bstranka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-TTUNP9Vtxaw/VPiv_pdc6_I/AAAAAAAAGJI/xVNxFC-dMVk/s1600/martin%2Bstranka.jpg" height="640" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #783f04;">Martin Stanka</span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="color: #783f04;"><br /></span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Czyżby tylko o to w tym wszystkim chodziło? O to i o nic więcej?? Ogarnia mnie niekontrolowany chichot. A więc wystarczy wypuścić z rąk cały świat, aby poczuć tę lekkość bytu, w której poszukiwaniu się świat ciągnęło za ogon i tworzyło swoją czeklistę? Wystarczy przestać łapać pana Boga za nogi, żeby poczuć wszędobylską, bezpretensjonalną obecność Absolutu? Odetchnąć pełną piersią, pchać ten zardzewiały wózek egzystencjalnego kloszarda i nie robić z siebie Chrystusa. Tak po prostu. Po co komu jeszcze jeden cierpiętnik, skoro jest ich już tylu? Po co się krzyżować własnymi myślami, wkładać innym do rąk gwoździe, młotek i kłaść się zachęcająco na tym drewnie. Zawsze myślałam, że jeśli nie ma silnych pragnień i oszałamiających emocji, to życie jest mdłe i nijakie. Nie jest. To tylko kwestia uruchomienia innych obszarów mózgu, innych receptorów, innej wrażliwości. Tej, na której nie zarobią spece od reklamy, bo ona nie ma nic wspólnego ze stanem posiadania czegokolwiek, nawet wiedzy, nawet miłości - tej jedynej, Wielkiej, o której wszyscy marzymy.. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Zawsze miewałam chwile bezprzyczynowego zadowolenia. Właśnie ,,zadowolenia” a nie ,,szczęścia”, bo ono obrosło legendą tak samo jak Bóg. Szczęście i Bóg dźwigają wielki nadmiar znaczeń, straszną ilość wdruków gromadzonych i pieczołowicie utrwalanych przez pokolenia i teraz się przez te zwały śmieci nie możemy przekopać. Nasze parowozy giną w kłębach dymu, który wyprodukowały. Ale widocznie tak ma być, żeby ciuchcia się odkleiła od szyn i pociągnęła wagoniki. Co któryś się wykolei, co któryś utknie na bocznym torze, ale lokomotywie cywilizacji to w niczym nie przeszkadza. Posuwa się naprzód i wlecze nas za sobą. A my? My tak usilnie szukamy zwrotnicy, która nas skieruje na stację Happiness, że aż zaczynamy majstrować przy cudzych mechanizmach, chcąc z innych ludzi uczynić kolejne przystanki, mające nas przybliżyć do celu - Szczęścia. Długo jechałam tym torem myślowym i wpadałam w neurotyczny taniec na linie, żeby niczego nie przeoczyć, żeby coś mnie nie ominęło, żeby nie zaprzepaścić szansy… A życie i tak sobie płynęło. Sobie - nie mnie. Bo życie sobie płynie - mną. I paradoksalnie ta konstatacja wcale mnie nie ogranicza, nie mam wrażenia bycia bezwolnym atomem. Ta świadomość daje mi poczucie bezpieczeństwa, zakorzenienia w tym co jest i zanurzenia w transcendencji. Skoro wszystko jest tak, to widocznie lepiej być nie może, choć - przyznaję - zaakceptowanie tego faktu to największe wyzwanie jakie człowiek ma przed sobą w trakcie całej podróży. Nie zawsze potrafię temu sprostać. </span></span></div>
<span id="docs-internal-guid-2d28bdd5-eb69-c847-461c-f2656bd8afb9"><br /></span>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-86267858908976782702015-02-19T23:16:00.002-08:002015-02-23T10:30:07.795-08:00S jak stal<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL4F31_-gp1S6FbUVZEGDq9Fk1OIEyskgbDpPuzfPPZurQuccZtqeIOJVr2hFrDvfIwlTIYCwjs8UsiIDTLvHiNMK1PSJiqeccQ2WZmvfkC7iyxF0fIdxiA_MJ1HJTnHJFs0-tWFljL9Z7/s1600/Elliott+Erwitt+1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL4F31_-gp1S6FbUVZEGDq9Fk1OIEyskgbDpPuzfPPZurQuccZtqeIOJVr2hFrDvfIwlTIYCwjs8UsiIDTLvHiNMK1PSJiqeccQ2WZmvfkC7iyxF0fIdxiA_MJ1HJTnHJFs0-tWFljL9Z7/s1600/Elliott+Erwitt+1.jpg" height="430" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #783f04;">Eliott Erwitt</span></td></tr>
</tbody></table>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<br /></div>
<b id="docs-internal-guid-70b9b38f-a5d0-58bf-4a97-9232939201d9" style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Jakie ma szanse przeżycia biedronka, taki mikrokosmos składający się z chityny i kilku czarnych kropek na czerwonym tle w zderzeniu ze stalowym monstrum? Wielka chmura dymu z komina i dudnienie kół o zimne szyny to dla biedronki trzęsienie ziemi. Istny Armagedon. Piąty Jeździec Apokalipsy napędzany siłą ludzkiego umysłu, potrzebą ekspansji, przekraczania własnych ograniczeń.</span></span></div>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Ile takich niepozornych istnień pochłonęła rozpędzona machina cywilizacji? Już Przerwa - Tetmajer w swoim słynnym wierszu ,,Koniec IX wieku” ogłosił nieuchronną zagładę stawonoga, ale na szczęście natura jest sprytniejsza i przezornie zaopatrzyła się w mechanizm samoregeneracji. A ilu dobrych, wartościowych ludzi zamieniło owadzie skrzydełka na pancerze żeby przeżyć? Czy warto żyć w stalowym mundurku cyborga? Czy tam dochodzi powietrze? Czy tam słychać szum wiatru w gałęziach brzozy i stukanie dzięcioła? Żaden pociąg w zderzeniu z innym pociągiem nie przetrwa, a biedronka w zderzeniu z biedronką - tak. Nawet siedząc na trasie pospiesznego Warszawa - Zakopane może rozłożyć skrzydełka i w porę odlecieć. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Być twardym i pękać pod uderzeniem czy elastycznym i uginać się, amortyzując cios? Co jest lepsze? Co bardziej uczciwe? Bycie elastycznym jest według mojej znajomej Marty trudną sztuką, ale mnie się wydaje, że wszystko zależy od budulca. To wszystko jest chyba kwestią materiału wyjściowego. Dla mnie miękkość jest czymś bardziej naturalnym, ale z nią wcale nie jest łatwo, bo zawsze pozostaje pytanie: do jakiego stopnia można się uginać? Ile tych kompromisów? No ile?? Najpierw trzeba się dowiedzieć, z czego się jest zrobionym. A później nauczyć się z tym żyć. </span></span></div>
<div>
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-21058619802869813402015-02-07T09:55:00.001-08:002015-02-07T09:55:19.836-08:00Ludzie Drzewa<span style="color: #783f04; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mózg mam jak budyń. Raz na godzinę jakaś niemrawa myśl przemknie, zamajaczy na dalekim widnokresie i znika...</span><br />
<span style="color: #783f04; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Toteż Was będę raczyć zdjęciami czas jakiś, dopóki mi nie wróci jako taka żwawość.</span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-fS-xCslYCM8/VNZRJtBNEKI/AAAAAAAAGFY/GbCFCzceuH8/s1600/Miko%C5%82a%2BGnysyuk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-fS-xCslYCM8/VNZRJtBNEKI/AAAAAAAAGFY/GbCFCzceuH8/s1600/Miko%C5%82a%2BGnysyuk.jpg" height="446" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #783f04;">Mikoła Gnysyuk</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-80197665806886285282015-02-06T11:49:00.004-08:002015-02-06T11:49:57.746-08:00Słoń z trąbą w dół :( Zachorowałam w najmniej oczekiwanym momencie, bez sygnałów ostrzegawczych, w pełnym biegu podcięło mi nogi, skrzydła, a przede wszystkim struny głosowe i całe to dziwne ustrojstwo służące do oddychania czyli krtań, tchawicę.<br />
Przez kilka dni miałam 35 stopni zimna i tak niskie ciśnienie, że wstawałam i natychmiast się kładłam. Nadal nie mam siły... Muszę dojść do siebie, wtedy wrócę. Póki co siedzenie przy komputerze - mam tylko stacjonarny internet - strasznie mnie męczy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4bnANdGLD2SAod_e1PCC2wk6tzbGHbPlUmct1E2U4ephH2CRZjX9T4GGS7l4QnXwCYVK1M3Kvlj7ShWzEFJKZX-0eajzn0qa0c2kBBZAcIOl60eaWrkqKt7K6RHmuTlRTPUONLFtEpp3v/s1600/25.04.14+-+1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4bnANdGLD2SAod_e1PCC2wk6tzbGHbPlUmct1E2U4ephH2CRZjX9T4GGS7l4QnXwCYVK1M3Kvlj7ShWzEFJKZX-0eajzn0qa0c2kBBZAcIOl60eaWrkqKt7K6RHmuTlRTPUONLFtEpp3v/s1600/25.04.14+-+1.jpg" height="640" width="616" /></a></div>
<br />
Słonia znalazłam<a href="http://www.imfun.ir/topic/%D8%AA%D8%B5%D8%A7%D9%88%DB%8C%D8%B1/%D8%A8%D8%A7%D9%85%D8%B2%D9%87-%D9%88%D8%AE%D9%86%D8%AF%D9%87-%D8%AF%D8%A7%D8%B1/" target="_blank"><span style="color: #783f04;"> tu</span></a>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-84244145383492067852015-02-01T03:37:00.001-08:002015-02-01T03:37:08.709-08:00***<span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><span style="color: #783f04;">Kolejny wpis z serii ,,nie chce mi się pisać." ;)</span></span><br />
<span style="color: #783f04;"><span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;">Najprawdopodobniej zadaniem psa było wytrzymać przez moment w czapce i potulnie pozować, jednak wojskowy reżim najwyraźniej mu nie przypadł do gustu. Wcale mnie to nie dziwi. Na mnie wszelki przymus i presja działają jak płachta na byka. Zaczynam wierzgać, wymykam Się... Już czuję ten znajomy, delikatny ruch zwrotnicy, która próbuje mnie przekierować na jakiś inny tor. Dokąd on prowadzi? Nie mam pojęcia, ale wiem jedno: za tym głosem muszę iść. Milczeć czy mówić bez opamiętania, pisać czy czytać, patrzeć, słuchać czy wszystkiego po trochu - byle tam, do matecznika. Tam jestem cała. Tam każdy element zaczyna pasować do układanki.</span><br style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="background-color: white; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;">Coś rogatego mam w sobie. ;-)</span></span><br style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;" /><br />
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY18MMXmmide_THP-fTAVqo3LI65Pk5WrcllvUaaLs-8i0INjfvS7eWHtaWY62qkfocB5icJCVtn1gOjjZpvFPXaCIs9BMR4VPyEyA6faXyFEgKwOExpQtbX99YO3FQ7uCdZB4Tuq6SB_T/s1600/pies.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY18MMXmmide_THP-fTAVqo3LI65Pk5WrcllvUaaLs-8i0INjfvS7eWHtaWY62qkfocB5icJCVtn1gOjjZpvFPXaCIs9BMR4VPyEyA6faXyFEgKwOExpQtbX99YO3FQ7uCdZB4Tuq6SB_T/s1600/pies.jpg" height="504" width="640" /></a></div>
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;">Autor zdjęcia nieznany</span><br />
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #404040; font-family: Roboto, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-87140286814132451552015-01-28T01:47:00.000-08:002015-01-28T01:47:13.778-08:00;-)Myślę sobie, że ta pani musi być żoną szeregowca, skoro nawet garderoba stoi na baczność :D<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-5JOl3kItPU4/VMiv895SQqI/AAAAAAAAGAk/Uu9sxftr64A/s1600/kalesonki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-5JOl3kItPU4/VMiv895SQqI/AAAAAAAAGAk/Uu9sxftr64A/s1600/kalesonki.jpg" height="452" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Auto zdjęcia nieznany.Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-53402896287860408572015-01-23T09:21:00.002-08:002015-01-23T09:21:42.440-08:00P jak połówka<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-rS6yTZHojhM/VMH8NaW4XPI/AAAAAAAAF_E/BCTu4Ip1Uo8/s1600/Paul%2BApal'kin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-rS6yTZHojhM/VMH8NaW4XPI/AAAAAAAAF_E/BCTu4Ip1Uo8/s1600/Paul%2BApal'kin.jpg" height="640" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="background-color: white; font-family: 'Helvetica Neue', Helvetica, 'ヒラギノ角ゴ Pro W3', 'Hiragino Kaku Gothic Pro', メイリオ, Meiryo, 'MS Pゴシック', arial, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 20px; text-align: start;"><span style="color: #783f04;">Paul Apal'kin</span></span></td></tr>
</tbody></table>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Ta pierwsza nie potrzebuje już konia, którego czcili ludzie Montezumy. Zamieniła go na cel, który został wybrany z całego tabunu, schwytany na lasso, ujeżdżony i osiodłany, by mógł ją nieść ku nowym podbojom. Bez celu ani rusz. Ta pierwsza jest przecież mentalną spadkobierczynią konkwistadorów. Należy do rasy białych zdobywców posiadającej gen ekspansji. Mknie na swoim mustangu, ale chwilami się zastanawia, czy dosiada swojego konia, czy może dźwiga go na plecach? Mimo to cwałuje, bo oprócz celu majaczącego na horyzoncie ma przecież rację. Racją biczuje się po plecach jak średniowieczny pątnik. Wyciska z siebie siódme poty w drodze do prywatnej Ziemi Świętej. A gdy osiąga to, co chciała, zaraz zaczyna się nudzić, bo cele mają to do siebie, że się zużywają. Z osiągniętych celów ulatuje sens i znaczenie. Cele są jednorazowe jak chusteczki higieniczne. Zajeżdżony mustang nie nadaje się do dalszej jazdy, a raz użyta chusteczka nadaje się do kosza. Dlatego co jakiś czas trzeba kupić paczkę chusteczek i zdobyć nowego konia, aby móc na nim kolonizować, przekraczać granice, szukać złotego runa, wbijać flagę na szczycie... Jest logiczna i skuteczna. </span></span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Ta pierwsza połówka nie jest sama, bo jest jeszcze ta druga.</span></span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Masz ją? Znasz ją? Drugą połówkę siebie?</span></span><br />
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></span>
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Ta druga czyli ta, która siedzi nad brzegiem rzeki Styks i moczy w niej stopy. Nachyla się nad taflą wody, widzi tuż pod powierzchnią złotą rybkę, która aż się prosi, by ją złowić, jednak pozwala jej odpłynąć. Ta druga kątem oka obserwuje zacumowaną przy brzegu łódź, do której kiedyś będzie musiała wsiąść i przepłynąć na drugi brzeg. Ma za plecami łąkę, a na niej stado mustangów, które spokojnie skubią trawę. Jednak ona nie sięga po lasso, bo nie potrzebuje celu. Ta druga woli chodzić piechotą. Wie, że w ostatnią podróż nie zabiera się koni. </span></span></div>
<span id="docs-internal-guid-1a945074-15c3-2b92-d729-abb161610e90"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Wie też, że nie ma nic do gadania, gdy pojawi się ta pierwsza. Wie, że nie obroni ani siebie, ani tego tekstu. Bo komuś, kto dosiada konia, jest uzbrojony w racje i ma gen konkwistadora lepiej schodzić z drogi, gdy jest się pieszo i boso. </span></span></span>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-45685350286807633722015-01-18T02:18:00.002-08:002015-01-18T02:18:57.768-08:00W jak wzór<b id="docs-internal-guid-f4e73aa7-fc89-d287-2688-30c9bf45e745" style="font-weight: normal;"><br /></b>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-4QrcnhGR7dE/VLuHwH5Gp1I/AAAAAAAAF-A/3yvLM3X1xt0/s1600/sukieneczka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-4QrcnhGR7dE/VLuHwH5Gp1I/AAAAAAAAF-A/3yvLM3X1xt0/s1600/sukieneczka.jpg" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #783f04;">Fot. Magda Spokostanka</span></td></tr>
</tbody></table>
<b style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<b style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<b style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Noc ma swoje sekrety. Przecież jest kobietą. Nigdy nie opowiada całej historii od razu. Nawet jeśli gra w otwarte karty, może się okazać, że w zanadrzu ma zapasową talię. Nawet jeśli kawa na ławę, to jej uśmiech Mony Lisy, odwrócenie głowy i nagłe spuszczenie powiek podpowiadają, że to jeszcze nie to. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Nie ta kawa. Nie ta ława. Nie ta noc. </span></span></div>
<b style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Dzień jest Mężczyzną. Chciałby wszystko wytłumaczyć. Poznać wszystkie odpowiedzi. Narzędziem rozumu zbadać i naprawić zgrzytający mechanizm rzeczywistości, prześwietlić promieniami definicji każdą niewiadomą. Delikatną jak muślin materię rzeczy chciałby wlać do probówki i potrząsać naczyniem na wysokości oczu dotąd, aż uda mu się napisać wzór chemiczny. Wzór według którego działa świat. </span></span></div>
<b style="font-weight: normal;"><span style="color: #783f04;"><br /></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Kobieta - noc z dobrotliwym uśmiechem patrzy na te usiłowania, dolewa mleka do kawy i uśmiecha się do kropli deszczu spływającej po szybie. Dla niej daleko może oznaczać blisko, dobro może oznaczać zło, a cisza to jeszcze nie spokój. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #783f04;">Ona wie, że nie ma wzoru. Jest tylko świat posłodzony łyżeczką cukru. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<br /></div>
<br />Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com44tag:blogger.com,1999:blog-7156871584936167779.post-62547705581191419802015-01-15T00:02:00.000-08:002015-01-15T00:02:52.223-08:00Wiedza i mądrość <span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></span>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-bMTypOaMfj0/VLdyQdFegmI/AAAAAAAAF8s/01m02OeGJsI/s1600/wiedza.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-bMTypOaMfj0/VLdyQdFegmI/AAAAAAAAF8s/01m02OeGJsI/s1600/wiedza.jpg" height="640" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #660000; font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: small;">Fot.: Anonim</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<span><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #660000; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></span>
<span id="docs-internal-guid-3eb974aa-ec96-60d9-d514-219fb611a8cf"><span style="vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="color: #660000; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Są dwa rodzaje nauki. Od zewnątrz i od wewnątrz. Ten pierwszy uznawany jest za najlepszy lub nawet jedyny. Toteż ludzie uczą się poprzez dalekie podróże, oglądanie, czytanie, uniwersytety, wykłady - uczą się dzięki temu, co wydarza się poza nimi. Człowiek jest istotą głupią, która musi się uczyć. Dokleja więc do siebie wiedzę, zbiera ją jak pszczoła i ma jej coraz więcej, użytkuje ją i przetwarza. Ale to w środku co jest ,,głupie” i potrzebuje nauki, nie zmienia się. Wiedza, którą się obrasta, niczego w człowieku nie zmienia albo zmienia go jedynie pozornie, z zewnątrz, jedno ubranie zmienia się na inne. Ten zaś, kto się uczy poprzez branie w siebie, przechodzi nieustanne przemiany, ponieważ wciela w swoją istotę to, czego się uczy. ( Olga Tokarczuk,<i> Prawiek i inne czasy</i>)</span></span></span>Emma Ernsthttp://www.blogger.com/profile/05475083573110030370noreply@blogger.com34