szukam jej śladów pod płotem
miękko stawiam stopy
kłaniam się pokrzywom
warującym w progu
dotknąć tego życia
zdmuchnąć warstwę kurzu
zakręcić korbą przy studni
razem z wodą w wiadrze wyciągnąć czas przeszły
dotykam zimnego pieca
wsłuchuję się w ciszę
chwytam w nozdrza trop
a gdy jest tuż tuż
gdy wyciągam dłoń jak chciwiec po worek złota
widzę jak mi się wymyka
znika w ciemnej sieni
przepasana fartuchem i pachnąca mlekiem
dusza tego domu