wtorek, 5 lipca 2022

Lodówka kontestacyjna



Moja lodówka jest niepowtarzalna, w zasadzie to eksponat zabytkowy, pochodzący z ostatniej dekady XX wieku. Nic dziwnego, że przypomina stary, wysłużony kufer podróżny, bo przecież podróżuje z moją rodziną przez życie od wielu lat i cierpliwie obserwuje nasze wzloty i upadki. Ma na sobie swoistą patynę, a mianowicie cała od stóp do głów jest pooklejana nalepkami z różnych miejsc, serduszkami WOŚP, pamiątkowymi magnesikami z Tatr, Pragi, Wenecji, Rzymu, Kazimierza Dolnego... Tu i ówdzie jakiś napis w rodzaju ,,kto mlaszcze dostanie w paszę, kto siorbie dostanie po torbie"" i  cytat z modlitwy św. Tomasza z Akwinu przestrzegający, że ,,zgryźliwi starcy to szczyt osiągnięć szatana". Są też daty wydarzeń i odkryć ważnych i bardzo osobistych, o których chcę pamiętać. Jest kolekcja naklejek z Kubusiem Puchatkiem, ulubieńcem mojego synka, w tej chwili dorosłego człowieka, są jego zdjęcia gdy był malutki zrobione na aparacie analogowym, bo na inny wówczas nie było nas stać, jest jego pierwszy rysunek, z którym nie potrafię się rozstać... Ta lodówka jest wręcz jak członek mojego stada, pamięta nawet dramatyczny okres tuż po narodzinach syna, gdy obydwoje straciliśmy pracę i na jedzenie mogliśmy wydawać 10 złotych na dobę  - na nas troje. Wtedy w lodówce przez półtora roku było tylko masło i od góry do dołu zupki Gerber dla niemowląt.  Krótko mówiąc to mapa mojego życia, zapis wędrówki ludzkiego stada. I chyba ludzie ją polubili i dobrze się w jej towarzystwie czują, bo ilekroć próbuję pousadzać gości w salonie na wygodnych dizajnerskich sofach, to po pół godzinie i tak wszyscy lądują w kuchni, zamieniają miękkie fotele na twarde krzesła i mówią, że tutaj jest jakoś przytulniej i bardziej po domowemu. Co prawda przy każdym remoncie zapada decyzja, żeby wreszcie kupić nową lodówkę, bo przecież wymienialiśmy kilkakrotnie już wszystko, więc czas i na nią. Po godzinach spędzonych na poszukiwaniu nowego modelu przypominam sobie jednak, że ta lodówka z racji cytatów jest takim wdzięcznym tematem do komentarzy i rozmów! Nieraz wywoływała salwy śmiechu u kogoś, kto ją pierwszy raz widział i został poinformowany, że ,,kto mlaszcze itd..." Ta lodówka paradoksalnie przełamuje pierwsze lody i wprowadza atmosferę,  w której każdy czuje się dobrze.  I wówczas, już po tym, jak postanowiliśmy wreszcie ją wymienić, jak wybrałam nowszy model po wielu godzinach poszukiwań, któreś z nas nieodmiennie stwierdza;
- A właściwie, to co nam przeszkadza, że ona jest stara, skoro się nie psuje? Nawet światełko działa. 

I w końcu lodówka zostaje. Ta a nie inna. 

Aż tu niedawno odwiedziła nas moja szwagierka, posiadaczka wymuskanego mieszkanka, które kojarzy mi się z domkiem dla lalek, bo jest w nim dużo różu, brokatu i świecidełek. 

- Jak wy możecie mieć TAKĄ lodówkę?! Czemu sobie nie kupicie nowej?! Ja bym się brzydziła jej dotykać i z niej jeść...

 I cały wieczór w tym stylu. Wciąż i wciąż. Na moją uwagę, że lodówka jest tylko stara,  nie brudna a to wielka różnica, usłyszałam następną porcję hejtu, który dosłownie odebrał mi oddech, bo był tak przykry, w dodatku wypowiedziany przez gościa, którego sama zaprosiłam i któremu chciałam okazać tym sposobem atencję i życzliwość. Jednak gość nie dostrzegł w lodówce tego, co widzą moje oczy, nie zastanowił się ani chwili nad żadnym z cytatów, nie zapytał nawet, jak sobie radzimy, jak się czujemy, co myślimy o... no o  czymkolwiek... Gość bezlitośnie szydził, wprawiając w konsternację również innych gości, którzy podobnie jak gospodarze nie bardzo wiedzieli, jak zareagować, bo w końcu to nasz dom, nasze miejsce na Ziemi i nasze prawo, żeby je urządzać po swojemu. No i niestety również nasz gość...

Cóż...Jakoś mi się udało nie popłakać, jakimś cudem nawet obróciłam wszystko w żart, chociaż nie wiem, skąd wzięłam tyle spokoju i poczucia humoru. Nie powiedziałam, że właśnie po raz kolejny zamówiliśmy nową lodówkę, bo coś się we mnie zbuntowało. Na drugi dzień wśród naklejek i cytatów na drzwiach lodówki pojawił się napis wykonany oczywiście wodoodpornym flamastrem: 

,,Lodówka kontestacyjna"  

A więc kolejne hasło wywoławcze do dyskusji i przemyśleń dla każdego, kto je przeczyta. ;-)  A przeczytać musi, bo litery wielkie, większe od wszystkich innych. Ponadto każdy, kto u nas będzie, zostanie poproszony o złożenie autografu w jakimś wolnym miejscu (oprócz szwagierki, skoro się brzydzi). Zapadła także ostateczna decyzja dotycząca dalszych losów starej lodówki: kupimy nową dopiero wtedy, gdy ta się zepsuje i ani dnia wcześniej.  Ale przed wyrzuceniem tej starej konieczna będzie sesja zdjęciowa. Muszę ją obfotografować z tym wszystkim, co w niej lubię najbardziej. Z całym bagażem mojego istnienia powiązanego z historią stada. Nie przepadnie żadna data, żadna myśl, żaden autograf. Ani jeden zakręt na mapie nie pójdzie w niepamięć, tylko będzie mi przypominał, że nie zawsze był kawior, a jednak dawałam radę. Jak ta lodówka.

I nawet mam  działające światełko. :) 

Zblogowani

zBLOGowani.pl