piątek, 1 lutego 2013

Emosystem (cz. 3)









- Zgodziła się! Zgodziła! – usłyszała na drugi dzień rozradowany głos Bezimiennego, który nie bacząc na wczesną porę wpadł do Niegrzecznej Dziewczynki jak wicher. Przecierając leniwie oczy obserwowała człowieka, który jeszcze wczoraj był ponury i skrajnie przygnębiony, a dziś tryskał Energią gotów przenosić góry.
- To dobrze, ale jakim cudem ją przekonałeś? – zaczynała ją intrygować ta kolosalna przemiana, jaka się dokonała w Bezimiennym.
- Nie gniewaj się, ale tego ci nie powiem – odparł z rozbrajającym uśmiechem od ucha do ucha.
- Okropny jesteś. Taka jestem ciekawa – obruszyła się Dziewczynka i dodała – Ale pamiętaj, że ona będzie musiała uczestniczyć w Obrzędzie, a przecież nigdy nie wychodzi z własnego domu. Tylko mi nie mów, że na to też się zgodziła!
W odpowiedzi usłyszała dudniący śmiech, od którego zadźwięczały metalowe puszki z kawą i herbatą w kredensie kuchennym. Gdyby wówczas stali u podnóża ośnieżonej góry, ów śmiech na pewno spowodowałby lawinę. O co w tym wszystkim chodzi? Jakim sposobem udało mu się przekonać tę pustelnicę? Postanowiła bacznie się temu przyjrzeć. Może po prostu zakochali się w sobie? Wytężyła Intuicję, aby odpowiedzieć na to pytanie, ale nie poczuła od Bezimiennego wibracji charakterystycznych dla zakochanych. Ot, zagadka! Ale nie czas o tym myśleć, bo oto zbliża się chwila Inkluzji.

Wyznaczonej nocy przy pełni księżyca wszystkie kobiety Klanu zebrały się na leśnej polanie. Chwytając Bezimiennego za ręce utworzyły wielki Krąg, który zaczynał powoli wirować w jedną stronę do rytmu pieśni nuconej przez najstarsze z nich, bo tylko one pamiętały jej słowa i melodię. Krążyły w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek Kosmicznego Zegara wpierw zatrzymując Czas, a później cofając go w coraz głębszą przeszłość, aż do chwili, gdy na Ziemi była tylko Pierwotna Plazma, z której wszyscy jesteśmy. Krąg wirujących kobiet odtworzył łańcuch DNA Klanu Papierowych Kulek, dla którego każda z nich była pojedynczym ogniwem, nosząc w sobie jednocześnie Zapis genotypu całości. Pod wpływem tańca i śpiewu, do którego przyłączały się kolejne, młodsze głosy, Emosystem Klanu zaczął działać wyjątkowo aktywnie. Serca tworzące niewidzialną sieć naczyń połączonych pulsowały miarowo, a przez kanaliki przepływały kolejne Emocje w tysiącach indywidualnych odcieni. Serce Bezimiennego otworzyło się i wypuściło przez własny kanalik potrzebę Przynależności, która zasiliła nurt przepływający przez pozostałe naczynia i włączyła się do całego krwiobiegu. Jego Serce przeżyło prawdziwą powódź. Fala za falą napływały do niego kolejne uczucia, którym musiał dać dostęp, aby zostać jednym z naczyń i potwierdzić Wspólnotę Krwi.
Podczas tego tańca w środku kręgu powinna się zmaterializować Wielka Papierowa Kula, która będzie namacalnym potwierdzeniem Wspólnoty Krwi i Papieru wszystkich tańczących. Niegrzeczna Dziewczynka mocno trzymała dłoń Bezimiennego i coraz bardziej traciła świadomość tego, co się dzieje. W drugiej strony obok Bezimiennego widziała niepokojąco piękną Majalę, której wiotka i smukła postać przyciągała wiele zaciekawionych spojrzeń. Niegrzeczna w którymś momencie, zaraz na początku Obrzędu Inkluzji przy jasnym świetle Księżyca zauważyła, że cień Kobiety z Bagien ma szerokie plecy, potężne ramiona i masywne nogi. Ach tak! Zrozumiała, dlaczego Majala nie wychodziła nigdy z domu i bała się Słońca: chciała ukryć, że jej cień jest mężczyzną!
Poczyniwszy tę zaskakującą obserwację Dziewczynka już do końca Inkluzji zatraciła się w tańcu, który sprawiał jej Radość. A Radość była wielka. W pewnej chwili ścisnęła mocniej rękę Bezimiennego, żeby spojrzał na nią i powiedziała:

- Nie jesteś już niczyj.

Odpowiedział jej prosty, mocny uścisk jego wielkiej dłoni. Zdążyła jeszcze jak przez mgłę zobaczyć w środku roztańczonego koła Wielką Papierową Kulę, ale wspominając to później, nigdy nie była pewna czy ten widok nie był wytworem jej Wyobraźni. W pewnej chwili koło zaczęło pękać i rwać, gdyż każda z kobiet zamieniła się w ciasną kulkę i turlała do domu. Najpierw robiły to te, które były Czyjeś.
Nazajutrz Dziewczynkę obudziło lizanie w policzek. To znudzony jej długim spaniem Cynik domagał się soczystej kości i spaceru. Jedna połowa jej głowy nadal spała, choć druga już zabrała się do pracy i usiłowała klatka po klatce poukładać polaroidy pamięci z ostatnich godzin i dni, aby w pudełku na tyłach głowy zaprowadzić jaki taki porządek. Wielokrotnie przysięgała sobie, że wreszcie wszystko tam poukłada i posegreguje. Jednak był to ten rodzaj pracy, którą zawsze odkładała na później, gdyż jej ogrom był zbyt przytłaczający. ,,Gdzie podział się Bezimienny? – myślała półsennie – Czyżby zamieszkał na Bagnach?" Uśmiechnęła się do własnych myśli, ale tak, żeby nie spłoszyć Snu, który właśnie rozwijał jeden ze swoich licznych tłumoków i najwyraźniej miał zamiar zostać w jej głowie dłuższą chwilę. ,, Muszę odwiedzić Majalę. Ciekawe czy mnie odprowadzi do furtki” - zdążyła jeszcze pomyśleć zadowolona, zanim odleciała w inny wymiar.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zblogowani

zBLOGowani.pl