Była tak podekscytowana rewelacjami, o których dotąd nie słyszała, że omal nie eksplodowała. Owszem, większość kobiet żyła z mężczyznami, którzy mieszkali na ich terytorium, kochali je i byli przez nie kochani. Pomagali im w układaniu Ciągów Bliższych, a nawet Dalszych, chwytali za broń w razie potrzeby, ale żaden z nich nie został dopuszczony do obrzędu Wielkiej Papierowej Kuli. Czyżby Bezimienny, którego Przypadek postawił na jej drodze miał stanowić wyjątek?
- Inkluzja to pradawny, zanikający zwyczaj przechowywany na polaroidach pamięci najstarszych spośród nas – rzekła Den zwracając się do Bezimiennego. – Wiedz jednak, że dla dopełnienia go musisz znaleźć trzy Poręczycielki, które potwierdzą chęć wymieszania własnej krwi z twoją, bo tylko tak możesz się stać częścią Emosystemu. Dwie Poręczycielki już masz – zerknęła nieco filuternie na Dziewczynkę wiedząc, że sprawi jej radość. –Ale trzecią musisz znaleźć sam, bo dwie pierwsze znalazły ciebie – rzekła z lekki przekąsem Staruszka, a gdy wychodzili szepnęła po kryjomu do Dziewczynki: ,, Zrób tak, żeby znalazł Majalę, Kobietę z Bagien.”
Po wyjściu od Staruszki Den Dziewczynka zdała sobie sprawę z tego, jak wielka na niej ciąży odpowiedzialność. Pamiętała niedawną przygodę z Hodowcą Skorpiona, kiedy to Emosystem Klanu Papierowych Kulek omal nie został zatruty jadem podejrzliwości z powodu jej ufnego stosunku do obcych.
- Słuchaj – zaczęła bez ceregieli - muszę poznać twoją Istotę. Zaufasz mi? Potrafisz?
- Nie wiem. Spróbuję – rzekł niepewnie.
- Połóż Serce na dłoni – poleciła.
- Co takiego?! O czym ty mówisz?!
- To ty nie masz zamka błyskawicznego?!
- W spodniach? No… niby mam… - rzekł zbity z tropu Bezimienny.
- Nie no! Ty nic nie kumasz! Mówię o zamku w klatce piersiowej – rozchyliła bluzkę i pokazała własny suwak, na widok którego jego oczy urosły do wielkości talerzyków deserowych. Nie miał zamka.
– W takim razie spróbujemy inaczej – zdecydowała Dziewczynka.
Wyrównała i uspokoiła oddech, podeszła do niego bardzo powoli, wyciągnęła ramiona i zarzuciła mu na szyję. On w spontanicznym odruchu objął ją w talii. Stali tak dość długo. W tym czasie Dziewczynka z zamkniętymi oczami i Intuicją naprężoną jak struna chłonęła przekaz emocjonalny płynący z głębi jego Jestestwa. Należało bacznie obserwować zmiany we własnej aurze, toteż była bardzo skoncentrowana. Przez chwilę nie potrafiła nazwać tego, co do niej napływało od Bezimiennego. Wreszcie w tym chaosie sygnałów rozpoznała potrzebę Przynależności, która zagłuszała wszystko inne i zajmowała całą przestrzeń emocjonalną mężczyzny. Czekała dłuższą chwilę sądząc, że w tym emocjonalnym monolicie pojawią się jakieś inne komponenty, jednak nic więcej nie poczuła. Był zadziwiająco jednorodny i nie wysyłał żadnych niepokojących sygnałów. Jedna wielka potrzeba Przynależności. Mogła być jego Poręczycielką bez obawy, że zawartość jego Serca sprowadzi na Klan jakieś nieszczęście.
- Idź na bagna. Tak radziła Staruszka Den. Spróbuj odszukać Majalę – powiedziała do niego i wróciła do domu, zaś Bezimienny poszedł we wskazanym kierunku. Niegrzeczna zastanawiała się, dlaczego akurat do Majali staruszka skierowała Bezimiennego. Majala nigdy nie opuszczała swojego domu, żyła w ciemności i uchodziła za odludka. Bała się obcych. Nawet jeśli któraś z kobiet Klanu ją odwiedzała, Majala nigdy nie wychodziła za próg domu, żeby odprowadzić gościa do furtki. Co prawda krążyły pogłoski, że Majala lubi się snuć po terytorium Klanu, ale tylko w pochmurne, bezksiężycowe noce. Nikt nie wiedział dlaczego. Mówiono, że boi się blasku Słońca. Tak było zawsze i nie próbowano zmienić jej zwyczajów. Niemożliwe, aby Bezimiennemu udało się ją przekonać do pozostania jego Poręczycielką, bo Majala musiałaby wówczas wyjść z domu. Chociaż tak naprawdę trudno było przewidzieć tok rozumowania kogoś tak osobliwego jak Kobieta z Bagien. ( cdn.)
Obraz znaleziony tutaj
Obraz znaleziony tutaj