W moim wewnętrznym pejzażu rośnie dużo drzew, jednak przeważnie pokazują mi się pojedynczo. Tak jest i dziś. To, które widzę ma pięknie ukształtowaną koronę, ale gdy podchodzę bliżej, okazuje się, że na pniu jest głębokie skaleczenie, z którego wystają drzazgi. Z powodu rany soki nie docierają do gałęzi i drzewo nie ma liści. Jest obumarłe. Przyglądam się tej ranie, później wyciągam z kieszeni bandaż i owijam nim chore miejsce. Jestem drzewem, jestem bandażem...
Obie dłonie kładę na opatrunku i po chwili czuję, jak zielona krew zaczyna pulsować i krążyć pod chropowatą korą. Podnoszę głowę i widzę, że gałęzie się delikatnie prężą. Na koniuszkach już widać pączki, z których na moich oczach rozwijają się liście. Jeszcze chwila i drzewo ma już pąki kwiatów. Przylatują ptaki, śpiewają i wśród konarów wiją gniazdko... Drzewo znów żyje. Zieleni się w środku zimy :)
Obraz: D. Klimczak
Piękny poetycki blog, gratuluję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhej, jak miło, że wpadłaś :)
Usuńw pewnej chwili chciałam go przekształcić na blog o ksiązkach i nawet się zapisałam do ,,Moli ksiązkowych", ale żywioł własnych tfffurczych prób zdominował książki - co wcale nie znaczy, że przestaję czytać. wręcz przeciwnie! :)
Bo Emma jest bardzo poetycka jak cały jej blog :)
OdpowiedzUsuńbuźka
Alice,
Usuńrobię, co mogę, ale proza życia jest często silniejsza :(
Zabawnie, ostatnio przeżyłam coś jak wizualizacja: brzoza... i okazało się, że brzoza kojarzy mi się ze śmiercią. A zawsze myślałam, że jest po prostu ładna.
OdpowiedzUsuńTwoje drzewo bardzo optymistyczne :)
Esterko,
Usuńdla mnie brzoza to raczej symbol odradzającego się życia, czegoś w rodzaju zmartwychwstania, bo o ile dobrze kojarzę to na wiosnę brzoza ma pąki i liście wcześniej niż inne drzewa - zaraz po baziach.
w sumie zmartwychwstanie wiąże się ze śmiercią, Twoje skojarzenie uzupełnia moje i teraz dużo bardziej mi się podoba ;)
UsuńByle do wiosny :) żeby tez zobaczyć tą piękną zieleń, a nie tylko czuć w sobie :)
OdpowiedzUsuńMarto,
Usuńta moja zieleń jest strasznie dziwna, bo jednego dnia jest, a później znów jej nie ma ;-))
byle do wiosny!