Znów sen o mieście. Ten sam odkąd pamiętam. To on mnie zainspirował do wymyślenia Wewnętrznego Miasta, w którym Niegrzeczna Dziewczynka przeżywała wiele ze swoich surrealistycznych przygód. Dziwne, że zwykle te sny pojawiają się w dłuższym odstępie czasu, a tym razem jeden po drugim po kilku dniach. Coś tam się, za kurtyną, dzieje, jakieś drobne ruchy tektoniczne, jakieś przeszeregowania, jakiś ferment albo inwazja nieproszonych gości, skoro dostaję takie sygnały od podświadomości. Bo to nigdy nie są sny spokojne i błogie, zawsze jest w nich coś niepokojącego, a bywa że upiornego i wtedy budzę się ze strachu. Zwykle w tym mieście się gubię, nie mam gdzie spać, nie mogę trafić do jakiegoś celu, albo wchodzę do budynku, a po wyjściu tymi samymi drzwiami jestem w całkiem innym, obcym miejscu, którego nigdy nie widziałam. Tym razem błądziłam, bo zapomniałam, gdzie zostawiłam samochód, a raczej Miasto spłatało mi złośliwego figla, bo gdy chciałam wrócić do auta, które zaparkowałam na małym wybrukowanym placu, okazało się, że między nim a mną ni stąd ni zowąd wyrosła dwupasmówka bez przejścia dla pieszych. A przecież byłam na starówce pełnej zabytkowych budowli i arkad, więc skąd nagle w tej części miasta taka ruchliwa ulica? I nie ma jak dotrzeć do samochodu...nie ma jak wrócić do domu... nie ma się gdzie podziać, ani kogo zapytać o drogę. Dziwne, bo w tym śnie rzadko pojawiają się ludzie. Zazwyczaj w kluczowych, groźnych momentach nie ma w pobliżu nikogo, a jeśli ktoś jest, to raczej jako źródło zagrożenia. Może ten sen jest jakąś pozostałością po kimś, kto kiedyś korzystał z moich molekuł? Kim lub czym byłam w poprzednim wcieleniu? Lubię myśleć, że drzewem, ale drzewa nie mają snów. A może byłam drzewem, które rosło w mieście i ciągle musiało się bać, że zostanie ścięte?
A teraz rozbolała mnie głowa i wgl ogólna irytacja na cały świat. Nawet mi się nie chce wyjść do ogrodu, ale będę się musiała zebrać, bo mam 5 nowych sadzonek: 2 żurawki z seledynowymi listkami ( nie wiem, jak kwitną, ale wiem, że w cieniu dobrze rosną) i 3 jakieś drobnolistne kwiaty okrywowe w kolorze zimnej mięty ze srebrzystym nalotem, których nazwy moja pamięć nie raczyła zakodować.
Fot. z sieci
Sen o mieście , z tego co podaje Sennik ;), można interpretować trojako : 1. widzieć wielkie miasto- powiększenie majątku, przyjemna zmiana
OdpowiedzUsuń2.podróżować po wielkich miastach - niepokój i kłopoty (ale to Ciebie nie dotyczy )
3.małe miasto- żyć w ciasnych i ograniczonych warunkach,lecz być szczęśliwym :)
Do ogrodu trzeba wyjść, on zabiera wszystkie troski, niepokoje i inne inne zmory :)
Pięknego weekendu Emmo ♥♥♥♥
Spróbuję się trzymać tych przyjemniejszych interpretacji, chociaż te sny nigdy nie należą do miłych. Przyjmijmy, że to wizualizacja jakiegoś niepokoju, który mnie nie opuszcza, odkąd mam dziecko.
UsuńNawzajem, dobrego. :*
Zawyczaj chodzi o emocje w snach. Trzeba połączyć emocje z tym co się dzieje. Emocje mówią o naszym stanie, o tym co ukryte, co wypieramy. Dlatego głowa boli ;) No cóż, nie interpretuję, ale nasunęło mi się to, co sama przeżyłam...Kiedy nie ma się dobrego wzorca mamy i myśli się o sobie "niegrzeczna dziewczynka" ( co i ja robiłam) to można sobie też pomyśleć, że nie uda mi się być dobrą mamą. A jak jeszcze wyśrubujesz ten maminy wzór w kosmos, to i nie możesz znaleźć tego samochodu :) Robiłam :D
OdpowiedzUsuńMoja mama dała mi doskonały wzór, jaka mam nie być. :)
UsuńO naszych relacjach można by napisać pokaźny dramat psychologiczny. Teraz jest pod moją opieką... Trochę przepracowałam traumy, jakie mi zafundowała, ale tylko trochę, więc Twoje skojarzenie jak najbardziej ma potwierdzenie w moim życiu.
A niegrzeczna dziewczynka to było dla mnie zawsze określenie jak najbardziej pozytywne. To ten pierwiastek we mnie, który chciałam ożywić, ocalić od całkowitego obciosania z dzikich pędów. Wszelkie buntowniczki i nonkonformistki zawsze mi imponowały. Uściski, Anno :*
Nie jestem psychologiem ale czytając o Twoim śnie widziałam osobę bardzo samotną i zagubioną - obym się myliła:) Wyjdź do ogrodu, pogadaj z roślinami, dotykaj listków, wąchaj kwiaty, usiądź na trawie i pomyśl jakie to szczęście mieć swój bezpieczny azyl. To działa, mówię Ci to ja - zbzikowana ogrodniczka:) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńSamotna i zagubiona, a dodać do tego poczucie zagrożenia, to już sama esencja mojego dzieciństwa. Widocznie to nadal we mnie tkwi i wychodzi w snach...Na co dzień staram się nie budzić demona, trzymać jasnej strony życia, ale we śnie nie mam nad niczym kontroli.
UsuńUświadomiłaś mi, czemu tak się rzuciłam w ten ogród! :-o
Chyba intuicyjnie szukałam jakiegoś lekarstwa, bo w dzieciństwie właśnie wśród roślin i drzew byłam szczęśliwa. Wakacje u babci na wsi - to był mój mały raj. :)
A widzisz, to działa :) Ja też nie zawsze byłam "ogrodniczką", przyszło z wiekiem i zostało. Masz rację, to lekarstwo!
UsuńCo jakiś czas mam podobne sny Emmo. Przeważnie chodzę w nocy pustymi ulicami, zwykle jakiegoś starego miasta, ni to Kraków , ni to Sandomierz.. Zwykle w najbliższej przyszłości czekają mnie zmiany w życiu. Niekoniecznie na lepsze. Pierwszy tego typu sen miałem kiedy dostałem się na medycyną, którą potem wrzuciłem po kilku miesiącach. Tamten sen był o tyle straszny, że o wędrówce nocnej ulicami Krakowa, trafiłam na pogotowie, tam ratowałem małe dziecko, które umierało. Niestety chyba nie udało mi się przywrócić mu życia, nie wiem bo obudziłemm się przerażony.
OdpowiedzUsuńMoże to jedno i to samo miasto? Miasto Zagubionych Dzieci, które z nas wychodzą nocą, kiedy nikt nie widzi... Niegrzeczna Dziewczynka wymykając Się do Wewnętrznego Miasta zostawiała Kopię Zapasową dla niepoznaki...
UsuńJak my się boimy zostać przyłapani na jakiejś słabości! Nigdy w życiu nie potrafiłabym mówić o swoim dzieciństwie w pracy. Ty pewnie też.
Dobrze, że zrezygnowałeś z medycyny. Stres by Cię wykończył.
Dobrego weekendu. :)
Bardzo sugestywny sen. Dobrze, że masz alternatywę, ogród i nowe rośliny w nim do posadzenia :)
OdpowiedzUsuńJestem na jakimś dziwnym etapie życia, bo najlepiej mi w towarzystwie roślin. :)
Usuń