niedziela, 13 kwietnia 2025

Pod niebem pełnym cudów

 



Wszystko ćwierka, grucha, rozwija pąki, kwitnie...Zaczyna się wielka metamorfoza, dzięki której świat stanie się kolorowy i tętniący życiem. Zieleni jest coraz więcej. 

Czekam na moment, gdy orzechy włoskie, rosnące w ogrodzie na wprost okna w kuchni, zazielenią się i zasłonią widok na sąsiednie posesje, bo wtedy ogród robi się odciętym od reszty mikrokosmosem, w którym dzieją się małe cuda. W budce lęgowej dla rudzików zasiedliły się mazurki. Nie mam im tego za złe, bo rudzik został raz na zawsze zniechęcony do zamieszkania przez sójkę, która na moich oczach napadła na rodzinę rudzików i porwała pisklę. Omal mi serce nie pękło z żalu i oburzenia, gdy zauważyłam tę akcję z okna, bo rudzikami bardzo się cieszyłam i trzymałam kciuki za ich potomstwo, tymczasem bandycki wyczyn sójki zniweczył wszystko. Od tej pory rudziki nie pokazały się w moim ogrodzie, za to mazurków mamy sporo.  Kolejne nieszczęście spotkało parę grzywaczy, która uwiła gniazdko dokładnie na wysokości drugiego okna i w takiej odległości, że można było dokładnie wszystko widzieć. Samiczka (?) wysiadywała jajka dzień i noc, ja codziennie obserwowałam gniazdo, zaczynałam dzień od oględzin grzywaczowej siedziby i z ukontentowaniem widziałam jednego z rodziców na jajeczkach. Aż któregoś dnia wracając z zakupów zobaczyłam na osiedlowej uliczce grzywacza rozjechanego przez samochód i nabrałam złych przeczuć, że to któryś z naszej parki. Tygrys optymistycznie stwierdził, że przecież grzywaczy jest dużo i to wcale nie musi być akurat ten nasz.  Jeden z nich wciąż siedział na gnieździe, ale czy nadal ma zmiennika? A jeśli nie, to jak długo  wytrzyma? 

 Wszystko wyjaśniło się na drugi dzień: grzywacz z gniazda zaczął głośno gruchać i wiercić się na gnieździe, co mnie niepokoiło, bo w ten sposób zdradzał swoje lokum, czego ptaki nigdy nie robią. To było nietypowe i niebezpieczne zachowanie. Widocznie domagał się zmiennika lub dostawy jedzenia, a trwało to cały dzień. I przeczucie mnie nie zawiodło, bo nie doczekał się, biedak,  niestety. W końcu opuścił gniazdo i usiadł na gałęzi obok patrząc na jajeczka, a dzień był wyjątkowo wietrzny i bardzo zimny. Patrzył na jajeczka i patrzył... wola przetrwania walczyła w nim z instynktem opiekuńczym. W końcu odleciał poszukać pożywienia, zostawiając jajka, które musiały się wyziębić, a to bardzo źle. Na drugi dzień Tygrys wypatrzył, że w gniazdku są tylko porozbijane skorupki. Być może kuna wywęszyła puste gniazdo i zrobiła sobie nocną ucztę. 

Po tych ptasich dramatach pocieszam się myślą, że już niedługo przylecą jerzyki. Ba! One już lecą, już są w drodze, a dzień ich przylotu to nasze małe święto, które przypada na długi majowy weekend. Gdy tylko je usłyszę lub wypatrzę, piszę sms do Tygrysa, jeśli jest w pracy, bo obydwoje na nie czekamy. Rok temu zrobiły najpierw rekonesans, oblatując dom kilkakrotnie dokoła, a następnie zniknęły na cały dzień, jakby poleciały szukać lepszych siedzib letnich. Jednak później wróciły i zostały na całe lato. Każdego wieczora przed zaśnięciem słyszałam kwilenie nad głową, bo jedno z kilku gniazd na poddaszu mają tuż obok kratki wentylacyjnej w sypialni. Jerzyki to fascynujące ptaki, które większość życia spędzają w locie. Śpią też w locie 2 lub 3 kilometry nad ziemią, ślizgając się po prądach powietrznych. Są bardzo uspołecznione, bo latają na łowy całym stadem, podczas gdy partner siedzi na jajeczkach. Ten polujący zapewnia wikt, co z czasem, gdy już się wyklują pisklęta, staje się sporym wyzwaniem. 

I tak mijają mi dni na obserwacji ptaków, na czekaniu aż szałwia i werbena zaczną kwitnąć. A póki co kwitną fiołki, bratki, brunery, tulipany, szafirki. Spacery z psem też bywają ukwiecone. Lubię się zatrzymywać w  miejscu, gdzie rośnie kilka drzew owocowych. Wystawiam twarz na wiatr i czuję delikatne białe płatki na skórze. Pod niebem pełnym cudów wdycham zapach wiosny i deszczu, starych smutków i nowych nadziei... Myślę o drzewach, ptakach, kwiatach, rzadziej o ludziach, którzy często wnoszą zamęt do mojego życia, ale taka już ich uroda. 


Grafika z sieci

18 komentarzy:

  1. Dramaty będą i ofiary, ale będzie też cała masa piskląt i nowonarodzonych. Kwiaty, owoce i nasiona. Zmienna pogoda i starcia żywiołów. Natura jest zmienna. Wszystko jest w ruchu. Czas płynie.
    Akceptacja potrzebna jest by odnaleźć w tym siebie i doświadczać.
    Życzę Ci tego zrozumienia, spokoju i pięknej wiosny. Dobrego, nowego tygodnia.🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teorię akceptacji mam w małym paluszku, więc przyznaję Ci rację, ale w praktyce serce boli, bo rudziki takie są cudne! A już mieć je we własnym ogrodzie i widywać ten ognisty brzuszek wiele razy dziennie to sama radość. No cóż, będę się cieszyć tym, co mam, czyli mazurkami. Dzięki. :)

      Usuń
    2. A czy to wina mazurka, że ma bure piórka?

      Usuń
    3. A czy sójki wina, że rudziki wcina? :D

      Usuń
    4. U szpaka, żurawia
      cietrzewia, sokoła,
      wygrywa natura...

      Ale człowiekiem kieruje rozum i emocje, dlatego za dużo myśli i czuje...

      Jerzyka widziałam!

      Usuń
  2. W świecie przyrody dzieją się tragedie na miarę naszych ludzkich. Albo odwrotnie, w naszym na miarę zwierzęco-ptasich. Niby spokój, a takie emocje 🫶

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już jest w częstotliwości ziemskiej, Sivko. Ciekawa jestem czy gołąb grzywacz też tak mocno wszystko przeżywa jak my. Kiedyś uważaliśmy, że rośliny nic nie czują, a tymczasem jest inaczej.
      Podoba mi się Twój nick. :)

      Usuń
  3. Ptaki to niebywałe "wzruszacze". Wczoraj duża grupa wróbli radowała się w forsycji, obserwowałam ich z góry. Kochane wesołki, mogłabym patrzeć bez końca.
    Ale ta susza- u nas okropna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, przypomniałaś mi, że jest taki piękny czasownik jak ,,radować się".
      U mnie też sucho, strach pomyśleć, co będzie w sierpniu, a nie mam w ogrodzie nawadniania, tylko dwie konewki. ;-)

      Usuń
  4. Zazdroszczę Ci tego obcowania z naturą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, musiałam usunąć komentarz, bo wrzuciłam link, ale okazało się, że to zupełnie nie ten o który mi chodziło :)

      Usuń
    2. Napisałam wcześniej , że u mnie nie tak kwieciście jeszcze jak u ciebie, bo na północy wszystko idzie z dwutygodniowym opóźnieniem, ale ptaszki szaleją i to bardzo :)
      Udało mi się nagrać parkę grzywaczy i ich wymianę podczas opieki :)
      Młode szczęśliwie odchowane i już wyfrunęły z gniazda :)
      Filmik można obejrzeć na moim kanale "Załóż wygodne buty" :)

      Usuń
    3. Ulala...! Ruszyłaś na podbój YT. Brawo. :))

      Usuń
    4. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że jak się emerytka nudzi, to się wena "twórcza" budzi ;)))
      Uczę się dopiero, nagrywam głównie shorts'y i wiem , że daleko im do profeski, ale piano piano jak powiadają Włosi :))

      A twoje niebo naprawdę jest pełne cudów ♥

      Usuń
    5. Jeśli to Ci sprawia radość i mobilizuje do aktywności to najważniejsze. Ja drugi sezon odkrywam ogród odziedziczony po mamie jako źródło przyjemności. Uwielbiam grzebać w ziemi, a kiedyś nie rozumiałam, że coś takiego może dawać radość. :)

      Usuń