Każdego ranka kalendarz zawieszony na kredensie ziewał i przeciągał się, zrzucając z pleców kartkę, która była kolejnym dniem. Niegrzeczna Dziewczynka podnosiła z podłogi stary dzień i wrzucała do kosza. Nie patrzyła nawet, jak się nazywał. Nie interesowała ją bowiem klasyfikacja dni. W końcu jakie to miało znaczenie, że wczoraj był czwartek, a dziś jest piątek? Czy naprawdę istotną sprawą jest fakt, że na jednej z kartek spadających z kalendarza, widniała cyfra 19 a na innej 20? Taki podział wydawał jej się czymś bezdusznym i pozbawionym wyobraźni. Wolała swoją własną miarę, która składała się z zapachów, dźwięków, kolorów i smaków. I tak jeden letni czas był najpierw żółty, by wkrótce uzyskać lekkość puszku dmuchawca i odlecieć w nieznane. Później czas Dziewczynki stawał się czerwony i soczysty jak truskawka. Miał nawet drobniutkie nasionka, które wyczuwało się na podniebieniu. Inny czas pachniał lipami, świeżo skoszonym sianem i żółcił się kolbami kukurydzy... Była też pora trawy, kumkających żab i szpaków zasiedlających budki lęgowe pod oknem. A nad tym wszystkim czuwało cudowne złote Słońce, któremu Dziewczynka codziennie oddawała rytualny pokłon. Kłaniała się światu, który obejmował ją swoim ramieniem. Czasem robił to zbyt mocno i boleśnie, ale dzięki temu czuła, że żyje.
Zapragnęła zachować smak i zapach lata na długie, ponure miesiące zimowe. Zbierała do koszyków truskawki, wiśnie, maliny i robiła z nich dżem według przepisu Staruszki Den, która posiadła tajemną wiedzę przechowywania owocowej słodyczy. Kupowała na targu ogórki, marchewkę i cebulę, starannie myła słoje i oglądała każdą pokrywkę, aby sprawdzić czy jest dość szczelna, aby zatrzymać niepowtarzalny aromat zielonego koperku. Każdy przepis otrzymany od Staruszki Den Dziewczynka czytała z nabożnym lękiem niczym magiczną formułę, mającą moc wskrzeszania zmarłych. Nie, to nie były zwykłe przepisy na truskawkowy dżem czy sałatkę z ogórków! Dla Dziewczynki to były niezwykłe zaklęcia, które należało czytać wielokrotnie, aby czegoś nie pomylić, nie przegapić jakiegoś składnika i nie zmienić proporcji, gwarantujących wyborny smak.
Tak, zachowanie smaku i zapachu lata to było Coś! Słoik truskawkowego dżemu odkręcony w ponurą listopadową noc, mógł przywrócić pamięć owoców rozgniatanych językiem... mógł przywołać krótkie noce czerwca, podczas których dwoje staje się jednym, a Księżyc odwraca dyskretnie twarz..
Czasem Dziewczynka otwierała okna, aby wpuścić do środka wiatr, wraz z którym do jej domu wlatywało stadko Długopiórych Ptaków, niosących w dziobkach Znaczenia. Któryś z nich zwykle siadał na jej ramieniu i zaglądał do rondla lub słoja, zaintrygowany jego zawartością. Wówczas głaskała go przyjaźnie po piórach, przytulała policzek do jego skrzydła i zaraz wracała do przerwanego obrzędu, gdyż lato mogło z garnka wykipieć i narobić bałaganu.
Obraz: Sergei Rimashevski
Emmo, lubię takie "letnie" klimaty :-)
OdpowiedzUsuńProsperiuszu,
Usuńja też :)
w ogóle lato jest fajne, bardziej przyjazne :)
i nie trzeba tylu ciuchów na siebie naciągać ;p
Magiczne opowiadanie....pełne zapachów i kolorów....strasznie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJulio,
Usuńjak to możliwe, że my się jeszcze nie znamy??
a może znamy, tylko ja o tym nie wiem?? :)
pozdrawiam ciepło :)
Zaglądam tu regularnie, przedtem zaglądałam jeszcze pod innym profilem :)
Usuńtyle, że nie zawsze komentuję.....
ale podziwiam :) zawsze
pięknego dnia życzę :)
własnie wracam od Ciebie :))
Usuńserio zaglądasz??
a wiesz... napisałam kiedyś wiersz o Julii. było w nim coś takiego: ,,nie wychodź Julio z monitora..." lubię to imię :)
Bardzo się cieszę, że do mnie zajrzałaś :)))
Usuńserio zaglądam
Dżej mi kiedyś pokazała wiersz u Ciebie :) bardzo mi się spodobał.
a ten o Julii jest na blogu?
a więc trafiłaś od Dżej? nie sądziłam, że mi robi PR :D
Usuńtak, wiersz jest tutaj:
http://piosenkaptasia.blogspot.com/2013/02/nie-schodz-ze-sceny-julio-na-ktorej.html
ale Ty wychodź z monitora ile dusza zapragnie! to był wiersz do Julii, która mieszka we mnie...
I trochę o mnie....
UsuńKażdy ma jakąś swoją "scenę". Na mojej zaczęły się pojawiać odłamki szkła i kamienie. Ileż można było ranić się o nie i udawać, że jest pięknie, i że dam radę. Zeszłam z tej sceny....choć czuję, że nie do końca.
Od Dżej trafiłam tak jakby powtórnie :) Najpierw chyba od Sebastiana.
http://sehaikuan.blogspot.com/
A z resztą nie ważne skąd.....fajnie, że tu trafiłam :)
pamiętam Cię od Sebastiana!
Usuńpamiętam wasze komentarze :)
zeszłaś ze sceny nie do końca... ? myślę, że trzeba trochę czasu, aby na dobre odejść. czasem nawet wielu lat...
Dżej mi dziś w zacytowała Świetlickiego "Każdy dotyk ma echo"
UsuńI mnie to echo chyba, co jakiś czas, dopada.
ale kurczę echo też kiedyś milknie, prawda?
czas, czas, czas...tego potrzeba
Julio,
Usuńtak myślę. każde echo milknie, a nawet jeśli długo trwa, to z czasem pamięć zaczyna wyłapywać to, co było dobrego. tylko trzeba ją odpowiednio wyregulować...:)
Dzień dobry :))
Usuńpozwolę sobie zauważyć, że zawsze Ci robię dobry PR Emmo :))))
Milego dnia :))
J.,
Usuńwielkie dzięki!
mogłam Cię od razu mianować moją PR-owcą, to dziś byłabym już sławna i bogata ;-))
wizja bycia Twoją owcą bardzo mnie bawi :)))
Usuńzałożę się, że zawsze byś się odłączała od stada, Dżej ;-)
UsuńMogę potwierdzić :) uparta owieczka
Usuńale jakoś daję z nią radę :)))
Piękne! wysublimowane, delikatne...czekałam na Ciebie Anielska Duszo, wnosisz do mojego marnego, nędznego, ograniczonego, byle jakiego świata tyle radości :) (mam nadzieję,że się za bardzo nie spoufaliłam i nie obraziłam). pozdrawiam... z rozrzewnieniem
OdpowiedzUsuńMaminko,
Usuńbo się zaraz poryczę!
rzadko mi się zdarza słyszeć takie dobre słowa o wnoszeniu radości :)
cudnie!!
OdpowiedzUsuń(a ja mam 2 tygodnie poślizgu, przepraszam :(...)
Maja,
Usuńnie stresuj się, rób swoje - a raczej czyjeś :)
wiersze nie zając, nie uciekną. przynajmniej te już napisane ;-))
Czy mogę was kiedyś odwiedzić w porze trawy, żab i szpaków?
OdpowiedzUsuńM.,
Usuńjasne, zapraszmy!
wyślę Długopiórego Ptaka po Ciebie :)
jakim sposobem trafiłaś na Ptasią akurat teraz, gdy była w fazie uśpienia? hmm... mam dziś dobry dzień na nowych ludzi :)
Poznam Długopiórego na pewno. Ale, ale, czy on aby nie poluje na kury?
UsuńTrafiłam do Ciebie chyba od Anny Wołoch, a do niej od Zenzy.
Pozdrowienia!
M.,
Usuńnieeee :) Długopióre polują tylko i wyłącznie na Znaczenia, drobiu się nie tykają. zresztą w ogóle są wegetarianami - w końcu wylęgły się z jajka mojej głowy, a ja mięsa nie jadam. już nie :)
Emmo! jesteś! wróciłaś! tęskniłam za Tobą i Twoimi tekstami! a dzisiaj przywołałam Cię myślami :):):)
OdpowiedzUsuńheeej, Martuś! :))
Usuńwróciłam, ale jest jeszcze tyle różnych rzeczy w realu, które zaprzątają moje myśli i pochłaniają czas... pewnie pierwsze chłody mnie na dobre zagonią do komputera i pisania, bo lato jakoś temu nie sprzyja. ono sprzyja rowerzystom ;-))
przeczytałam ,,Wyznaję" Cabre - dziś skończyłam- i jestem oszołomiona tą książką! bardzo Ci ją polecam. jestem pewna, że Cię pochłonie :)
Mam w planach, tylko jakoś czasu nie mam :) w końcu trzeba pilnować, zęby lato z garnka nie wykipało :)
Usuńa przy okazji, śliczne opowiadanie :) te Długopióre Ptaki mnie zachwyciły :) jestem pewna, że mają niebieskie skrzydła :)
owszem, Marta, lata trzeba pilnować, chwytać za ogon, gdy chce uciec, bo jest taki krótkie, że warto je zatrzymać na dłużej :)
Usuńtak, Długopióre są niebieskie, a niektóre z nich błękitne. zawsze je sobie wyobrażałam na obraz i podobieństwo czapli: długie smukłe nogi i duże skrzydła - potrzebne do dźwigania Znaczeń :)
Cieszę się, że Niegrzeczna wróciła:) Lubię jak lato kipi ( bardzo fajnie to nazwałaś:)
OdpowiedzUsuń