Po pierwsze walczę z własnym lenistwem, a wojna to ciężka, niewdzięczna i nie rokująca wielkich i długotrwałych zwycięstw. Chwilowo wygrywam, ale bój to jest NIE ostatni, czego świadomość mnie nie nastraja euforycznie, ale raczej sceptycznie.
Obowiązkowy obchód a raczej objazd rodzinnych grobów na szczęście już za mną. Dzięki tej rytualnej jeździe odkryłam istnienie Anioła Komunikacyjnego, który mnie strzegł, bo jakimś cudem uniknęłam zarysowania karoserii sobie i mercedesowi, który był wart więcej niż całe moje mieszkanie z całym żywym inwentarzem łącznie, takoż z zawartością konta etc., etc...Aniele Komunikacyjny stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój...! Irytuje mnie myśl o cmentarnym pokazie mody, z którego mam ochotę zrezygnować, ale zobaczymy. Mama raczej mi nie odpuści.
I co jeszcze? Czytam ,,Chłopców z Placu Broni" i mam w związku z tym mnóstwo frajdy. Nigdy w szkole nie przebrnęłam przez tę książkę, bo jest o chłopakach ;ppp Ale teraz mi się podoba. I chłopaki też mi się podobają. Zwłaszcza jeden...;-))
Pewnie wszystkie Papierowe Kulki rozpierzchły się po świecie :( Kicha i bryndza jednym słowem. Na szczęście jesień jest taka cudna w tym roku, że nie mogę się nią nacieszyć.
Fot: kevin