Śnił mi się stary dom, z którego odpadł tynk i widać było gołe ściany z grubych drewnianych desek. Wyglądałam przez okno i czekałam na kogoś, a gdy nadszedł, okazał się kimś całkiem innym. Coś we mnie wahało się, czy to dobrze, że to ktoś inny, ale drugie coś było zaciekawione. Wokół domu latała jaskółka, która nie uczyni wiosny, lecz jesień, bo jakim cudem we wrześniu może być maj ;-p Jednak zanim nadleciała ta wyśniona jaskółka i zanim czarnym skrzydełkiem nocy zakryła mi powieki, zdążyłam śmiertelnie przestraszyć Iskierkę, pisząc okropne głupoty, które tak naprawdę wcale nie są takie głupie. A później schowałam się pod kołdrę i dośniłam się tego domu, okna, siebie w nim czekającej i jaskółki tnącej przestrzeń czarnym zwinnym ciałkiem.
Jednak wszystko jest kwestią interpretacji. Nas też interpretują inni. W jakimś stopniu nas stwarzają własnym sposobem pojmowania tego, kim jesteśmy. A więc wszyscy jesteśmy Bogami i palce ubrudzone gliną wkładamy do ust w geście zadziwienia nad własnym dziełem.
Niestabilność się we mnie rozgościła, ale cóż...Pocieszam się, że wcale nie zalety dają nam szczęście, tylko wady. Wolter powiedział, że gdyby człowiek myślał, że jest szczęśliwy - byłby szczęśliwy. Więc myślę. Więc jestem.
Obraz: ubivbehwbcvjh
Autosugestia to podstawa prawidłowego funkcjonowania:)
OdpowiedzUsuńKetiov,
OdpowiedzUsuńautosugeruję, że jest Słońce, ludzie są dobrzy, a świat to bezpieczne miejsce :)
I powtarzajmy to tak często, aż w to uwierzymy:))
OdpowiedzUsuńtak, taki mam plan :)
OdpowiedzUsuńzobaczymy na ile skuteczny.
Emmo,ja odkryłam że człowiek szczęśliwy to człowiek wolny,bez narzucania,sugestii,złości.
OdpowiedzUsuńOdkryłam to dzisiaj gdy podjęłam kilka ważnych decyzji.I wpadłam na to dopiero dzisiaj.
ja myślę, że szczęścia nie możemy sobie wmówić, ono nie może być autosugestią, kłamstwem czy innym tworem naszej wyobraźni. musimy je w sobie odnaleźć i w nie uwierzyć, wtedy dopiero będziemy szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńAlice,
OdpowiedzUsuńchyba jestem minimalistką i niewiele do szczęścia potrzebuję. tak naprawdę wystarczy mi dobry humor i to, że nic mnie nie boli. a żeby mieć dobry humor czasem potrzebuję autosugestii - zwłaszcza jesienią, bo mnie dopada deprecha z braku słońca.
Mrówko,
jeśli skupianie się na pozytywnych aspektach życia nazwiemy kłamstwem, to faktycznie masz rację. ale skupianie się na pozytywach dla mnie wcale nie oznacza, że się okłamuję. po prostu staram się nie rozdrapywać ran, nie analizować wszystkich przykrości i tragdii, jakie mnie spotkały, a w ludziach widzieć dobro, bo ono na pewno jest, choć nie wyklucza to przecież współistnienia zła. będę się upierała, że wiele zależy od naszego nastawienia.
Niech tam sobie ludzie nas interpretują. I tak to nas nie zmieni:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ptaszko,
OdpowiedzUsuńnas nie, ale nasz wizerunek w ich głowach tak. nie wiem tylko czy to dobrze, czy źle. chyba w każdym wypadku inaczej.
Niestabilność lubi się rozgaszczać.
OdpowiedzUsuńNa szczęście tyle w Nas dążenia do równowagi, żee jej to przeszkadza nieco :)
bredzę dziś
ale świat wciąż mi sie interpretuje z tak wielu punktów widzenia
że czasem to przeszkadza
Eliane,
OdpowiedzUsuńzasadniczo trzymam się własnej interpretacji, ale staram się też szanować inne. zresztą wszystko trzeba interpretowć ciągle od nowa, bo wszystko się zmienia.
A ja powiem za Wolterem, że jesteśmy tym, jak myślmy o sobie. Staram się być wśród ludzi, którzy dają mi coś pozytywnego, chociażby miała, to by krytyka dająca do myślenia. Przeglądam się w nich :).
OdpowiedzUsuńKadarko,
OdpowiedzUsuńmnóstwo w tym racji. inni też są tacy, jakimi ich widzimy. nie wierzę w żadną prawdę obiektywną. my nadajemy światu własne kolory i tylko to ma znaczenie.