piątek, 7 października 2011

Towarzystwo



Dzisiejszy dzień w pracy rozpoczął się zawarciem znajomości z uroczym gryzoniem, który trafił na moje biurko. Zachowuje się poprawnie, nie narzeka na warunki lokalowe ani na jakość wyżywienia, jednak mysiej mowy nie znam, więc nie ma gwarancji. Myszka chyba będzie wolała mieszkać na łące. Zastanawiam się, przy której koleżance odkręcić słoik i pozwolić myszce wyjść ;-))


16 komentarzy:

  1. przy pierwszej lepszej:) tylko żeby się mysz nie wystraszyła bardziej niż koleżanka;p
    ps. net mi siada i nie wiem, czy maile dolatują:(

    OdpowiedzUsuń
  2. przy pierwszej lepszej nie miałabym takiej perfidnej uciechy, jaką będę miała, gdy ją zobaczy ta koleżanka, którą trochę mniej
    lubię :D

    dochodzą - chyba.

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak, nie ma to jak radocha z nastraszenia wroga;p
    już mi się naprawiło i wsio lata jak ta lala:)

    OdpowiedzUsuń
  4. otóż to. w moherowym bereciku taka myszka miałaby jak w niebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zatem ślij ją do mnie - mam moherowy beret od babci:)
    a i taki straszak na Gwiazdę mógłby się przydać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. moherowy berecik ona ma własny i chyba dlatego się trochę mniej lubimy ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama zawekowałaś gryzonia? Jaki cudem w ogóle trafił do słoika? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. tak, sama :D miałam z niego zrobić kotlet, ale jest za chudy! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. ps. myszy się nie boję, uważam, że są bardzo sympatyczne i miłe, natomiast przy wszelkiego rodzaju robalach wymiękam :[

    OdpowiedzUsuń
  10. W takim razie chylę czoła, ponieważ jesteś pierwszą babeczką jaką znam, która nie tylko nie boi się podejść do myszy na odległość mniejszą niż strzelanie z łuku, ale nawet nie brzydzi się żywej wziąć w łapki. Przyznaj się: masz w domu jakiegoś zwierzaka (i nie mam tu na myśli ssaka, do którego zwykłaś mówić "misiu")?

    OdpowiedzUsuń
  11. GM,
    myślisz, że to ma być pokarm dla jakiegoś węża lub gada? wiem, że wąż też coś musi jeść, ale ja do tego ręki nie przyłożę :) misia mam, nawet niedźwiedzia i oprócz tego psa rasy kundel bury :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli nie dla gada, to może na romantyczną kolację przy świecach:

    http://wyjadacze.pl/restauracje/2211-wietnam/potrawy/496-mysz-polna-smazona-na-chrupko

    Sam nie wiem, jakie widno do tego podawać: chyba czerwone wytrawne, bo to i mięso czerwone, i dziczyzna zarazem. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. jezuniu, człowiek to bestia, która wszystko zje :/

    temu, kto to zje podałabym olej rycynowy w dużej ilości ;-p

    OdpowiedzUsuń
  14. Ej no (!) nie boisz się myszy?! To nie fair!...:

    OdpowiedzUsuń
  15. nie stresuj myszki, ona bardziej sie boi..malutka:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wu,
    ale robali się okropnie boję i brzydzę! gąsienic, glist i szczypawic. na samą myśl mnie otrzącha! brrr...


    El,
    myszka najadła się sucharów i już hasa po łące :)

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl