środa, 28 września 2011

Takie buty



żeby mi nikt po odciskach nie deptał
i nie trafił zatrutą strzałą
w piętę jak Achillesa

by innym dotrzymać kroku
i zdążyć na nocny pociąg
z wagonem towarowym
pełnym ostatnich szans

do skakania przez ogień
do chodzenia po wodzie
siedmiomilowe -
bo życie ucieka i trzeba je gonić

wygodne
skrojone na miarę
zamówiłam u Niebieskiego Szewca
a on mi uszył
tylko kamień w bucie

*

Wierszydło dla GM -a, ponieważ to jego nowe buty zainspirowały mnie do napisania tegoż. To z mojej strony skromne podziękowanie za te wszystkie komentarze, które są zawsze pod prąd(em), wywołując mój śmiech lub prychanie z racji przekornego i niestandardowego podejścia do każdego, absolutnie każdego tematu, jakim GM mnie zmusza do gimnastyki umysłowej  :)

sobota, 24 września 2011

...jak również obie nerki wraz z ich tłuszczem...



Jesień sypie żołędziami, choć zmęczone liście nadal wysilają się na zieleń. Jednak rdza coraz głębiej toczy ich powierzchnie. W sercu lasu rozpanoszył się już chłód. Na łące jeszcze trochę spóźnionych kwiatów, tych, które zapomniały kwitnąć latem. Na szczęście Słońce. Dużo Słońca.
Zadziwia mnie to, jak bardzo różnimy się sposobem widzenia różnych rzeczy. To tak w nawiązaniu do poprzedniego wpisu o tym, że wszystko jest kwestią interpretacji. Miałam ostatnio możliwość przekonać się o tym na żywym przykładzie mojej koleżanki z pracy, ślepo ufającej mężowi, który... ech, szkoda słów. Kilka dni męczył mnie dylemat: uświadomić jej, że mąż ją zdradza, czy nie? Zdecydowałam, że jednak nie. Jeśli nie widzi, to może nie chce widzieć? Czy dobrze? Nie wiem. Chyba zwyczajnie się bałam, że mi i tak nie uwierzy, bo sygnałów ostrzegawczych kompletnie nie dostrzega. Dlaczego więc miałaby uwierzyć akurat mi? Stchórzyłam.
Przed chwilą otworzyłam na chybił trafił Biblię chcąc otrzymać ZNAK i trafiłam palcem w następujące słowa: ,,i płat tłuszczu, który okrywa wątrobę, jak również obie nerki wraz z ich tłuszczem" ( Księga Kapłańska) No tak. Czyli mam się nie obżerać. Chciałam otrzymać ZNAK, to otrzymałam ;-p

Co jeszcze? Dostałam dziś małpiego rozumu efektem czego jest nowa ramoneska w intensywnie rudym kolorze ( cudo!), dżinsy i kozaki. Co mnie napadło? Chyba potrzeba odreagowania ostatnich stresów.


Obraz: emiis

wtorek, 20 września 2011

***



Śnił mi się stary dom, z którego odpadł tynk i widać było gołe ściany z grubych drewnianych desek. Wyglądałam przez okno i czekałam na kogoś, a gdy nadszedł, okazał się kimś całkiem innym. Coś we mnie wahało się, czy to dobrze, że to ktoś inny, ale drugie coś było zaciekawione. Wokół domu latała jaskółka, która nie uczyni wiosny, lecz jesień, bo jakim cudem we wrześniu może być maj ;-p Jednak zanim nadleciała  ta wyśniona jaskółka i zanim czarnym skrzydełkiem nocy zakryła mi powieki, zdążyłam śmiertelnie przestraszyć Iskierkę, pisząc okropne głupoty, które tak naprawdę wcale nie są takie głupie. A później schowałam się pod kołdrę i dośniłam się tego domu, okna, siebie w nim czekającej i jaskółki tnącej przestrzeń czarnym zwinnym ciałkiem.
Jednak wszystko jest kwestią interpretacji. Nas też interpretują inni. W jakimś stopniu nas stwarzają własnym sposobem pojmowania tego, kim jesteśmy. A więc wszyscy jesteśmy Bogami i palce ubrudzone gliną wkładamy do ust w geście zadziwienia nad własnym dziełem.
Niestabilność się we mnie rozgościła, ale cóż...Pocieszam się, że wcale nie zalety dają nam szczęście, tylko wady. Wolter powiedział, że gdyby człowiek myślał, że jest szczęśliwy - byłby szczęśliwy. Więc myślę. Więc jestem.


Obraz: ubivbehwbcvjh

wtorek, 13 września 2011

Trup




Nadmiar stresu objawia się u mnie zwykle jakąś infekcją. A tym razem stres był duży. Wszystko zapowiadało się doskonale. Po pierwsze pałacyk w wielkim parku z mnóstwem starych drzew, stadniną i dużym jeziorem. Wszystko dobrze utrzymane i funkcjonalne. W pałacyku grupa ludzi, starych bywalców, do których dołączyłam jako nowicjuszka. Mieliśmy spędzać czas na wykładach, warsztatach, koncertach i zabawie. A więc zapowiadało się kilka dni pełnych wrażeń. I w zasadzie wszystko to było, tylko pojawił się pewien nadmiar w postaci ciała kobiety, która powiesiła się na kablu od internetu. Piętro wyżej, dokładnie nad recepcją, gdzie to zrobiła, trwał bankiet. Nikt nie słyszał, nikt nie przewidział, nikt nie przypuszczał... Szok. Miałam wrócić wcześniej, ale organizatorzy prosili o pozostanie, więc zostałam. Stres wychodzi ze mnie dopiero teraz. Nigdy nie lubiłam czytać kryminałów ani powieści sensacyjnych. Chyba właśnie dlatego, że w nich żongluje się życiem ludzkim i uśmierca na potrzeby fabuły. A śmierć to tragedia i ohyda. Dobrze, że jeden człowiek może umrzeć tylko raz.

Ps. Witajcie nowe Kuleczki w moim obserwatorium. Cieszę się, że jesteście. Zalinkuję Wasze blogi u siebie jak będę miała więcej energii, bo póki co jestem w rozsypce.

wtorek, 6 września 2011

Pa pa!


 

Jutro pakuję fatałaszki i wyjeżdżam, więc bardzo proszę spędzać czas bezgrzesznie - na modlitwie i pokucie za moje grzechy, a jest ich bez liku, więc modlić się powinniście bardzo żarliwie. .
Jadę daleko, za siedem gór i rzek - polskich rzek i gór. Jedyny dyskomfort w tym wszystkim jest taki, że muszę się przesiadać w środku nocy z jednego pociągu na drugi i boję się, że wsiądę w jakiś zły pociąg i nie trafię tam, gdzie chciałabym dojechać ;-))
Wrócę w najlepszym razie w poniedziałek lub wtorek, a w najgorszym pójdę w długą i tyle mnie widzieli ;-p A co! Nigdy nie byłam na wagarach. Lepiej późno niż wcale. Jejku, jak pomyślę, jaka ja byłam w szkole grzeczna i ulizana, to aż mi się scyzoryk w torebce ( H&M) otwiera. Teraz też w gruncie rzeczy jestem, ale lubię sobie dodać animuszu ;-))

Pa pa, Kuleczki! Dbajcie o siebie nawzajem i piszcie, żebym miała co czytać, jak wrócę.

niedziela, 4 września 2011

Stworek




Popielate światło wpełzało powoli do domu Niegrzecznej Dziewczynki. Najpierw było pół na pół wymieszane z mrokiem, ale z każdą chwilą coraz więcej było w nim blasku. Niegrzeczna Dziewczynka otworzyła ostrożnie wewnętrzne oko i zanim sobie zdążyła przypomnieć, że na połaci czasu, którą ludzie zwykli nazywać dniem, czeka na nią sporo czynności, które trzeba wykonać, zobaczyła własną dłoń ściskającą włochatego stworka. Nie wyglądał przyjaźnie i miał długie włochate kończyny, które wyglądały jak skrzydła nietoperza. Od razu poczuła, że stworek ma złe zamiary i w pierwszym odruchu chciała rozewrzeć palce i porwać rękę. Pomyślała z nadzieją w sercu, że stworek zniknie sam i nie będzie musiała decydować, co z nim zrobić. Ale później na wewnętrznym wyświetlaczu pojawił się napis: ,,A mam cię!”. Na wpół uśpiony umysł sygnalizował w ten sposób kierunek, w którym powinny podążać myśli Dziewczynki. Trzymała potworka jeszcze przez chwilę w dłoni przezwyciężając strach i obrzydzenie, a także zimną sugestię umysłu, aby dłoń zacisnąć bardzo mocno, do oporu... Jednak najważniejszą zasadą Klanu Papierowych Kulek było : Nie odbieraj życia. Tego zakazu nie mogła złamać. Siłą wyobraźni przeniosła się na łąkę, wolną ręką wykopała głęboki dołek, tam włożyła potworka i zasypała go ziemią. Stojąc nad tym miejscem wyostrzyła Spojrzenie Przenikające Materię i zobaczyła, jak stworek kopie korytarz na podobieństwo kreta i odchodzi gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie nie ma Długopiórych Ptaków przynoszących Znaczenia. A więc potworek już nic nie będzie znaczył – pomyślał nadal na wpół uśpiony umysł. Tej dobrej nowiny Dziewczynka nie mogła przespać. Otworzyła oczy i zaczęła nowy dzień, nowy blog...


Obraz: Hanjo Sung

Zblogowani

zBLOGowani.pl