środa, 30 października 2013

Czemu nie jestem na przykład szczęśliwą szafą w Twoim pokoju

Franz Kafka i Milena Jesenska poznali się w 1920 roku. Zaintrygowana jego opowiadaniem napisała do Kafki i zaproponowała przetłumaczenie tekstu na język czeski. Od tej pory władała jego światem niepodzielnie. Ba! Całym jego światem była. Przez 2 lata ich listy krążyły między Wiedniem i Pragą niemal codziennie. Franz nie jadł, nie spał - czekał na list. Milena jednym zdaniem mogła go obudzić do życia lub wydać wyrok śmierci. Nie chciała wcale z tej władzy korzystać, chciała po prostu żyć. Z nim. Cóż z tego, gdy jego chwiejność, brak zdecydowania, rozdygotanie, paraliżujący strach, że ją utraci, kompleksy z powodu żydowskiego pochodzenia sprawiły, że dramat tej miłości graniczącej z obsesją rozegrał się tylko na papierze.
Z dziwnym uczuciem łamania jakiegoś tabu i wdzierania się w cudzą strefę sacrum czytałam ,,Listy do Mileny"...

Milena Jesenska



Z pewnością wtorkowy list także kryje w sobie kolec i toruje sobie drogę poprzez ciało, ale to Ty nim kierujesz, a czyż jest coś - oczywiście to tylko prawda chwili drżącej ze szczęścia i bólu - co by od Ciebie znieść było trudno? ( 40)


Nie wiem, co mógłbym napisać, błądzę tylko pomiędzy wierszami w świetle Pani oczu i w oddechu Pani ust, niczym w atmosferze pięknego, szczęśliwego dnia…(41)


Czy nie wie Pani, że tylko grubi ludzie są godni zaufania? Tylko w tych naczyniach o grubych ścianach można wszystko dogotować do końca; tylko ci kapitaliści przestrzeni powietrznej są (...) na całej ziemi pożyteczni, jak właściwi obywatele tej ziemi, bo na północy grzeją, a na południu dają cień. (47)


Szukam mebla, pod który mógłbym wpełznąć, drżąc modlę się nieprzytomnie w kącie, żebyś Ty - tak tym listem szumnie wtargnęłaś - znowu zechciała wylecieć oknem; nie mogę przecież trzymać burzy w swym pokoju. Musisz w tych listach mieć wspaniałą głowę Meduzy, tak wokół niej drgają węże grozy, a wokół mojej głowy dziksze jeszcze węże strachu. (58)


Trwało jeszcze chwilę zanim przeczytałem dalej i zrozumiałem i rozluźniło się moje napięcie. I gdybyś Ty  tutaj była - nie mam tu na myśli fizycznej bliskości - mógłbym z westchnieniem ulgi złożyc głowę na Twych kolanach. Oto, co znaczy być chorym, nieprawdaż? (...) Gdybyś mi napisała: Wczoraj zliczyłam ,,i” w Twoim liście, było ich tyle a tyle, jak możesz sobie pozwalać na to, żeby pisać tyle razy ,,i”  - to, o ile zachowałabyś powagę, byłbym może przekonany, że Cię tym obraziłem i byłbym dość nieszczęśliwy. A ostatecznie mogłoby to może naprawdę być obrazą, trudno to wybadać. (64)

Franz Kafka


Nie mogę Ci pisać o niczym innym jak tylko o tym, co dotyczy jedynie nas, zagubionych w ciżbie świata. Wszystko inne jest obce. I fałszywe! Fałszywe! Ale wargi bełkocą, a twarz spoczywa na Twoich kolanach. (88)


Czy mogłabyś być dla mnie tym czym jesteś, gdybym nie był Ciebie pewny? Wrażenie takie spowodowała u mnie ta krótka cielesna bliskość i nagłe rozstanie, to przecież może trochę zamącić w głowie. Przebacz! I teraz wieczorem, na dobranoc, przyjmij od razu wszystko to czym jestem, co mam i co jest szczęśliwe, bo spoczywa w Tobie.( 90)


A przy tym nie kocham przecież wcale Ciebie, lecz coś więcej - moje własne przez Ciebie podarowane istnienie. ( 99 )


I z zamkniętymi oczami patrzę w głąb siebie samego i niemal zatapiam się w Tobie. (102)


Czemu nie jestem na przykład szczęśliwą szafą w Twoim pokoju, szafą, która patrzy na Ciebie całą, kiedy siedzisz w fotelu czy przy biurku, albo gdy kładziesz się i śpisz. Niech nieba błogosławią Twój sen! (104)


Czy mówiąc o przyszłości nie zapominasz czasem, że jestem Żydem? Żydostwo nie przestaje być niebezpieczne, nawet u Twoich stóp. (156)

Gdy piszę do Ciebie, ani przedtem, ani potem nie ma mowy o spaniu; gdy nie piszę, śpię przynajmniej kilkugodzinnym, powierzchownym, przerywanym snem. Gdy nie piszę, jestem tylko zmęczony, smutny, ociężały; gdy piszę, rozdziera mnie niepokój i strach. Jest tak, jakbyśmy nawzajem siebie prosili o litość.



...nie musiałbym wcale pisać, tylko że się z taką radością wykopało tę wąską ścieżkę, wiodącą do Ciebie z ciemnego mieszkania i że się całego siebie wrzuciło w ten, (...) może do Ciebie wiodący chodnik, który jednak nagle zamiast dotrzeć do Ciebie, natrafia na tę nieubłaganą zaporę ,,Proszę Cię nie jedź”, tak że teraz znów, ze wszystkim czym jestem, muszę ten chodnik, który tak szybko wykopałem, z powrotem powoli przewędrować i zakopać. (159)


A zatem dzisiaj, i to tak nieoczekiwanie, nadszedł ten od tak dawna lękiem napawający dzień bez listu.( 161)


I wreszcie końcowe zdanie z ostatniego listu:


A teraz jednak ,,najlepsze pozdrowienia”. Cóż to szkodzi, jeśli nawet upadną już przy bramce ogrodu, może siła ich będzie tym większa.


                               Oddany K.

Franz zmarł w 1924 - 2 lata po przerwaniu korespondencji.
Milena zginęła w 1944 roku w obozie koncentracyjnym.

poniedziałek, 28 października 2013

Jabłko po platońsku





ty ze swojego brzegu
machasz do mnie Platonem
wołasz do jego jaskini
koncertami Mozarta
rycinami Durera
torujesz mi drogę


a ja z nożykiem do warzyw
waham się i zastygam
myślę:
jabłko czy może ze skórki
obieram ideę?


w spiralę obierzyn
zaplątała się chwila


w miejscu gdzie myśl
przechodzi w owoc
tam się spotkamy
tamtędy przepływa
idea soku



Grafika: Ch. Schloe

czwartek, 24 października 2013

Znieczulenie






najpierw wybieram
miejsce na ciele
zaciskam gumową opaskę
po chwili widać żyłę
tam można się wkłuć

robię to prawą ręką
obserwując jak koniec igły
przebija skórę

wkrótce jedno po drugim
zaczynają kapać słowa
świt łagodnieje
nie boli

jako znieczulenie miejscowe
aplikowane własnoręcznie
działasz skutecznie



Grafika: Ch. Schloe

poniedziałek, 21 października 2013

Kot







widmo nocą zaczętego wiersza
pręży koci grzbiet
miękkim ruchem łapki
zgarnia słowa


zwinięte w kłębek milczenie
próbuje rozprostować kości
ponaglane różową aurą świtu


bada głębię znaków zapytania
intensywność wykrzykników
moimi palcami poznaje litery
jak wysepki na archipelagu
czarnej klawiatury


zanim dzień podniesie kurtynę
zanim nienasycenie
wypchnie nas bez kostiumów na scenę
kot niespiesznie porusza wąsami
rusza na polowanie
zwietrzył zdobycz-
komputerową mysz



Grafika: Ch. Schloe

sobota, 19 października 2013

Poczekaj



poczekaj do jutra
niech ci się przydarzę
nabiorę ciała i wagi


rozbiję skorupkę od środka
i wyfrunę ptakiem
chociaż spać się kładłam kamieniem


drzazga z kości twojej
żebra twego część


niech skórą porosnę
i patrząc ci w oczy
niech rozpoznam siebie


Grafika: A. Zhuravleva

czwartek, 17 października 2013

Niewysłany list




najważniejsze listy to te
które nie przychodzą
to w nich jest pełnia
i rozwiązanie równania
z wielką niewiadomą


w nich rzuca się światy do stóp
chce się  przychylić nieba
aż serce wyrywa się z piersi
by wpaść w czyjeś ramiona


brakujący element
bilet do nowego życia
w torbie listonosza


świat który się skończył
nim został stworzony

środa, 16 października 2013

Ostatnia deska


Dlaczego smutniejemy jesienią, skoro to taka kolorowa pora roku? Jadąc do pracy mijam park pełen liściastych drzew. Intensywna czerwień przepleciona ze złotem i resztkami seledynowej zieleni daje niesamowicie malarski efekt. Jednak cała ta paleta przeniesiona na płótno lokalnego "Nikifora" okazuje się niemożebnym kiczem. Na szczęście drzewa mają gdzieś, jak je ktoś namaluje. Żółkną bez umiaru, powodując moje zagapienia na pewnym odcinku trasy.
Nie mogę się doczekać, gdy pogubią całkiem liście - wtedy są najprawdziwsze. Wtedy przyprawiają mnie o estetyczny dreszcz ;)




jeśli fałszywy szeląg
zadźwięczał w kieszeni
za oknem ciemność i mgła
nie widać końca tunelu

idź

gdy za plecami
płoną wszystkie mosty
las wyciąga szpony
by cię zatrzymać

nie odwracaj głowy

nawet gdy słowa
zwiędły na wargach
nim zdążyły pofrunąć

idź

masz jeszcze ciało -
ostatnią deskę ratunku dla duszy




Grafika" D. Klimczak

wtorek, 15 października 2013

Traktat o łuskaniu fasoli




Książka pełna perełek. Oto niektóre z nich. Jest ich więcej, ale coś trzeba było wybrać...


Przecież to, że się rodzimy i umieramy jest już porządkiem, który nakazuje nam żyć (str. 60)

Każda wzajemność jest ograniczeniem. (str. 61)

Sam przed sobą każdy chciałby wyjść jak na ślubnej fotografii. Uczesany, ogolony, w garniturze, w krawacie, uśmiechnięty i żeby mu dobrze z oczu patrzyło. No, i jak najmłodziej. I wierzy, że to on. Tylko gdyby się tak uczciwie sobie przyjrzał… ( 80)

- Nie rób tego - powiedział. - Powiesiłem się i nie widzę różnicy. (str.110)

Nie wszerz się żyje, tylko w głąb. (str. 215)

Czasem i łoś zatęskni za ludźmi.( str. 285)

Świadomość, co prawda, zawsze przychodzi poniewczasie, niezależnie od wieku. Na tym polega nasz ludzki los, zawsze poniewczasie. Zawsze już po wszystkim. Bo tez świadomość jest naszym losem, nie życie.( 327)

Jedyne miejsce człowieka jest tylko w nim. Niezależnie, czy jesteśmy tu, czy gdzie indziej. Teraz czy kiedykolwiek. Wszystko, co na zewnątrz, to jedynie złudzenia, okoliczności, przypadki, pomyłki. Człowiek jest sam dla siebie zwłaszcza tym ostatnim miejscem. (str. 357)

To prawda, że całe życie musimy udawać, żeby żyć. Nie ma chwili, żebyśmy nie udawali. I nawet sami przed sobą udajemy. W końcu jednak przychodzi taka chwila, że nie chce nam się dłużej udawać. Stajemy się sami sobą zmęczeni. Nie światem, nie ludźmi. Sami sobą. (str. 357)

Milczenie też głos. I także słowa. Tylko, żeby tak powiedzieć, słowa, które straciły wiarę w siebie. (str.361)



Też wiele przeżyłem, lecz nie było to dla mnie takie ważne jak to, czym ona była naznaczona. Nie, nie o to chodzi, że współcierpiałem z nią. Czy zresztą miłość potrzebuje współcierpienia? Chodzi mi o to, że odczuwałem jej istnienie jako moje istnienie. Pyta pan, co to znaczy? To, że jakbym całe brzemię czyjegoś istnienia pragnął wziąć na siebie. (...) Jakby pan pragnął za tego kogoś umrzeć, żeby on nie musiał doświadczać swojego umierania.( str.398)



Według mnie wszystko od słów zależy. Jakie słowa, takie rzeczy, zdarzenia, myśli, wyobrażenia, sny i wszystko, nawet na samym dnie człowieka. Byle jakie słowa, byle jaki człowiek, byle jaki świat, byle jaki nawet Bóg. ( str. 396)


,,Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskiego

sobota, 12 października 2013

Dróżniczki





mieszkają na rozstajach
gdzie tylko ptaki i wiatr

każdego dnia
w czerwonych sukienkach
wychodzą na peron
całymi latami czekają na pociąg

a gdy się pojawi
unoszą do góry
krąg słońca wetknięty na patyk
dając znak do odjazdu

później patrzą jak tabor się wspina
po łuku tęczy
i promieniem księżyca
oświetlają mu drogę

do ostatniego wagonu
wrzucają ciepłe myśli

stukot kół je tuli do snu



Grafika: Jacek Yerka

czwartek, 10 października 2013

Ulubione książki - zapomniałam dodać, że wszystkich chętnych zapraszam do zabawy :)



Przyjęłam zaproszenie do zabawy od Abigail, zatem do dzieła:

1. ,,Sto lat samotności" - Gabriel Garcia Marquez
2. ,,Lolita" - V. Nabokov ( w tłumaczeniu Roberta Stillera, bo Kłobukowski trochę się rozminął z duchem tej książki)
3. Julio Cortazar w całości - zwłaszcza wszystkie tomy opowiadań, ale też ,,Gra w klasy" , ,,Model do składania"...
4. ,,Światłość w sierpniu" - William Faulkner
5. ,,Bóg rzeczy małych" - Arundhati Roy
6. ,,Wyznaję" -Jaume Cabre
7. ,,Imię róży" - Umberto Eco
8. ,,Listy" - Katherine Mansfield
9. ,,Prawiek i inne czasy", ,,Bieguni", ,,Dom dzienny, dom nocny" - Olga Tokarczuk
10. ,,Fado" , ,,Jadąc do Babadag", ,,Opowieści galicyjskie"- Andrzej Stasiuk
11. ,,Mistrz i Małgorzata" - Michaił Bułhakow
12. ,,Kochanica Francuza" - John Fowles
13. ,,Miłość w czasach zarazy" - Gabriel Garcia Marquez
14. ,,Paragraf 22" - Joseph Heller
15. ,,Biegnąca z wilkami" - Clarissa Pinkola Estes
11. Poezja: Wisława Szymborska, Ewa Lipska, Zbigniew Herbert, Bolesław Leśmian, Baczyński, Wojaczek i wielu innych...

A gdzie Bruno Schulz ?! A Murakami, Golding, James...?? Jak to - taka lista bez nich?
Są, są - na półce przy biurku :)


Grafika: W. Kanrev


poniedziałek, 7 października 2013

Stukanie do drzwi




otwórz
niech wejdą
wpuść ich przynajmniej do sieni

przodem babcia
w kwiecistej chusteczce
ze srebrnym naparstkiem na palcu
z  listkami mięty do ssania
wystającymi z kieszeni fartucha

przyszła odmówić różaniec
inaczej się modlić nie umie

a za nią dziadek
w filcowym kapeluszu na bakier
kołnierzyk koszuli zapięty wysoko
wyciąga woreczek z tytoniem

przyszedł zapalić
inaczej się modlić nie umie

ich stopy wydeptały próg
na którym obmyślałeś swój świat
jedząc kluski na mleku

otwórz
niech wejdą
wpuść ich przynajmniej do sieni
zanim te drzwi zasłoni
wielka płyta blokowisk



Fot.: Paweł Widomski

niedziela, 6 października 2013

Płomyk


Wiem, kontrowersyjny jest przekaz tego wiersza, ale między innymi po to piszę, żeby bezkarnie tego typu teorie głosić. A może karnie? Może być i tak. A może ja sama zmienię jeszcze zdanie na ten temat? Nie wiem, nie wiem...
Może.
Oby!




nie buduj dla niej domu
bo będziesz musiał
pogrzebać w nim marzenie
które czekało tyle lat
by mieć jej włosy i usta


teraz spełnione
błyska w oczy fleszem
podgrzewane tęsknotą zapiera dech
albo majaczy blado
jak błędny ognik na bagnach


pojawia się
znika


uwierz w ten błysk
w dłoniach złożonych jak do modlitwy
schowaj ten płomyk
by nie zdmuchnął go wiatr

i nieś
nieś po bezdrożach


tylko nie buduj dla niej domu
lubczyk w samowarze codzienności
traci magiczną moc



Grafika: J. Yerka

Zblogowani

zBLOGowani.pl