poczekaj do jutra
niech ci się przydarzę
nabiorę ciała i wagi
rozbiję skorupkę od środka
i wyfrunę ptakiem
chociaż spać się kładłam kamieniem
drzazga z kości twojej
żebra twego część
niech skórą porosnę
i patrząc ci w oczy
niech rozpoznam siebie
Grafika: A. Zhuravleva
Nastrojowo :)
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że tak będzie.
UsuńDzięki :)
Czym jest w tym wierszu oczekiwanie jeśli nie stopniowym rozkruszaniem ciężaru którego poszczególne fazy przeniesione są na etapy snu.Poza granicą świadomości z pyłów materii scalasz na nowo siebie,przeprowadzając za rękę, nie tylko pisklę - ja - ale i bagaż słów.Wyraźnie określona intencjonalność,,niech ci się przydarzę'' może być wyrazem tęsknoty,pragnienia a nawet bólu.Skorupka musi być przecież rozbita ale nie kamieniem tylko własną siłą woli.Ptak choć już zdolny do lotu nie jest jeszcze gotowy spojrzeć w lustro,wciąż przecież porasta skórą,do momentu, gdy odzyska zdolność rozpoznawania siebie we własnych jak i cudzych oczach.Nie wiemy czym jest dla człowieka dramat oczekiwania mamy za to pewność że drzazga, posiadająca z dwóch stron ostrze, może delikatnie, nie rozbijając jaja, przekłuć jego skorupkę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam S.
Hm...
OdpowiedzUsuńHmm...
Myślę, że tak naprawdę nie jesteśmy w stanie dookreślić samych siebie w odizolowaniu od innych. Porastanie skórą jest możliwe dzięki temu, że inne istnienia wokół nas wyznaczają własne - a tym samym i nasze - granice. Jesteśmy w stanie rozpoznać swoje "ja" wśród tysięcy innych molekuł obserwując własne odbicie w ich powierzchni. Wydaje mi się, że kontekst współtworzy tekst. Tak naprawdę w innych próbujemy odszukać samych siebie, swój własny brakujący element...
Dzięki wielkie, Sehaikuanie, za komentarz dający do myślenia.
Pozdrawiam ciepło :)