sobota, 18 kwietnia 2015

Kochankowie




Marc Chagall

nad łóżkiem z mgły
lampa księżyca
a oni w  gąszczu
jedno w drugie wrośnięci
gdzie ona gdzie on
już dawno nie wiedzą


nasłuchują muzyki gwiazd
a one o siódmym niebie
nucą im kołysanki


jedno przed drugim
otwierają bramy raju
wiolinowym kluczem


krzak bzu
jedyny świadek ich ślubu
zamiast ryżem

płatkami sypnął na szczęście

wtorek, 7 kwietnia 2015

O jak obserwacja

R. Doisneau



Ludzki umysł to fenomen. To najlepsza zabawka, jaką znam. To zestaw klocków Lego z miliarda elementów. Każdy kompatybilny z każdym i w dodatku układają się same - nigdy nie wiesz, jaka konstrukcja wyłoni się za sekundę z pudełka na tyłach głowy. Gdybyśmy lepiej potrafili się bawić własnymi klockami, nie potrzebowalibyśmy TV ani internetu. Ale potrzebujemy. :) 
Widzę te ciągi fabularne, jak wychodzą zza kurtyny podświadomości. Na pewno rozpoznaję tylko niektóre z nich, na zidentyfikowanie wszystkich nie mam szans, tyle tego…! Jedynie nieliczne potrafiłam skatalogować i nazwać. Oddzielam od siebie pojedyncze sznureczki, za które jest pociągana żywa marionetka o imieniu Emma. Co pociąga za włókna naszych myśli? Czyja to dłoń sprawia, że widok ptaka na gałęzi jednego dnia potrafi mnie doprowadzić do łez, a innego jest powodem radości? Ta sama gałąź, ta sama ja - może nawet ten sam ptak, a myśli całkiem inne. Jak nazwać tę siłę sprawczą, dzięki której akurat ta a nie inna opowieść wychodzi zza kulis, wychyla się z mroku i pokazuje w świetle reflektorów na scenie. Uwielbiam te momenty, gdy udaje mi się siedzieć na widowni, nie być myślą, nie utożsamiać się z nią, tylko ją obserwować. Myśli pojawiają się całymi stadami i próbują się ze sobą wiązać w ciągi fabularne, piszą scenariusze, według których marionetka Emma ma się poruszać po teatrze życia w określony sposób. Jedna z nich mogłaby mieć tytuł ,,Depresja”. Kiedy ta opowieść zaczyna grać pierwsze skrzypce, milknie wszystko inne. Jest wyjątkowo zaborcza, lubi być w centrum uwagi. Jej specjalnością są popisy solowe. A cała jej rola ogranicza się do tego, że jest. Bo gdy na scenę wchodzi Depresja, nie ma nic innego. Co jakiś czas próbują się wydostać z zaplecza  jakieś inne historie, ale szybko kapitulują. Nie mogą się przedrzeć. 
Jest jeszcze scenariusz pt. ,,Miłość”, do którego każdy dzień dopisuje jakąś kwestię, jest też taki, w którym główną rolę odgrywa ,,Słodycz” - jego tytułowa bohaterka mówi często głosem zaprawionym nutką goryczy. Słodycz widziana oczami małego łasucha, który wyrwał się z rąk mamie i stoi z nosem przy szybie, myśląc, że życie jest okrutne, bo cała rozkosz świata o smaku truskawek z bitą śmietaną jest za tym cholernym szkłem…! Za cudzymi oknami jest zawsze słodsza słodycz - podpowiada scenariusz. 
- Nie, nie jest ani za szkłem, dziecinko, ani nie jest słodsza. Truskawki rosną na grządce, a śmietanę możesz sobie zrobić lub kupić- komentuje jeszcze inna postać, która na chwilę wystawiła głowę zza kurtyny. 
Tyle tego...! 

Zblogowani

zBLOGowani.pl