piątek, 10 lutego 2012

***


*
I znów samochód. Tym razem zdezelowany pomarańczowy maluch pędzący po mojej ulicy z wielkim rykiem. Wyszłam na balkon, żeby zobaczyć, co się dzieje i zobaczyłam, że samochód ma dziwne opony, które zrywają asfalt. Cała nawierzchnia jest połamana, wielkie płyty sterczą niewiarygodnie, a maluch hamuje gwałtownie i znów zawraca, żeby dokończyć zniszczenia. Moja pierwsza myśl: ,,Boże! Jak ja wyjadę z garażu?! Jak się dostanę do pracy?!" Tymczasem maluch niemal stając dęba zatrzymuje się pod moim balkonem i zaskoczona widzę, że za kierownicą siedzi mój najbliższy sąsiad, pan Bogdan, uosobienie poczciwości i spokoju.  Dziwię się, skąd ma ten samochód, bo w rzeczywistości jeździ znacznie lepszym, ponadto takie akcje są nie w jego stylu. Wołam do niego:
- Panie Bogdanie, co się stało? Dlaczego pan to robi?!
Nie odpowiada, tylko długo patrzy na mnie przejmująco smutnym wzrokiem... Zaniepokojona już nie o asfalt tylko o niego, pytam ponownie:
- Co się stało?
Nic nie mówi. Nadal patrzy z przeszywającym smutkiem. Koniec filmu, pobudka.
*
A sen numer 2 był znacznie ciekawszy. Zakradł się do niego jakiś Satyr? Trudno powiedzieć ... :D Pomijając szczegóły: idę za przyjaciółką po schodach. Ona ma na sobie krótką sukienkę w kwiatki. Przyglądam się tej sukience z zainteresowaniem, bo ona realna nigdy by takiej nie założyła. Na załamaniu klatki schodowej stwierdzam, że przyjaciółka jest bez bielizny i ma penisa. Bardzo dorodnego :)

*
A teraz idę spać. Może dla odmiany w kolejnym śnie jakiś facet będzie miał ...bieliznę? ;-))

14 komentarzy:

  1. Sny bywają zadziwiające, takie misz-masz i nie wiadomo jak je interpretować. Nie pamiętam swoich, chyba za krótko śpię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, jakie zioła palisz i jakimi trunkami je popijasz, ale ja poproszę to samo. :)

    Oba sny są bardzo fajne i kryją w sobie obiecujący potencjał.

    W pierwszym pan Bogdan, gdy już zmęczy się zrywaniem asfaltu, wyjmie z samochodu karabinek automatyczny i ruszy pieszo w stronę centrum, zabijając każdego, kto się nawinie, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet podobnych do jego żony.

    W drugim czai się obietnica spełnienia skrywanych w podświadomości ciągot seksualnych. Kobiety z penisem to żadne wielkie halo na początku XXI wieku: wystarczy jeden telefon.

    Najciekawiej byłoby, gdyby oboje się spotkali w pół drogi: pan Bogan z automatem i sąsiadka z penisem. Taki film baaardzo chciałbym obejrzeć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kadarko,
    ja też zwykle zapominam, dlatego te, które pamiętam, skrzętnie notuję.


    GM,
    czuję, że moja podświadomość to puszka Pandory, a sny trochę uchylają wieczko.

    ojejku...! stanowczo zbyt krwawy film jak dla mnie. między innymi z powodu takich filmów pozbyłam się telewizora. lepiej zacznij oglądać komedie romantycznre i seriale rodzinne, bo wyhodujesz w swojej puszce jakiegoś killera ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Emma: próbowałem oglądać komedie romantyczne i rodzinne, ale w większości są zbyt nudne, durne, nie opowiadają żadnej ciekawej historii i nijak nie pasują do rzeczywistości, w której się obracam. Co innego takie "Milczenie owiec": to wypisz-wymaluj historia o moich sąsiadach z klatki schodowej.

    OdpowiedzUsuń
  5. A może tak będzie wyglądać zapowiedź zmian porządku świata..zamiast afrykańskiej wścieklizny bez znacznego wzruszenia będziemy mijać krokiem kujawiaka przystojne kobiety z dorodnymi penisami, pana Bogdana z automatem, grupkę dzieci mordującą koty..?
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. @behemot: to wspaniale, że wspomniałaś kujawiaka. Tak ważne jest by dbać o to, aby nie zaginęły polskie ludowe tradycje, nawet w obliczu penisów z automatami, mordujących koty. Wstyd mi, że wcześniej sam o tym nie pomyślałem.

    "Polskaaaaa, biało-czerwoniii, Polskaaaaa...." :)

    OdpowiedzUsuń
  8. @GM:
    I oto Polska XXI wieku, niegdyś kraj przesiąknięty kulturą ludową, tradycjami, porzuca konserwatyzm, na rzecz swobody seksualnej. I jak zwykle coś kosztem czegoś. Przyjdzie nam teraz podtrzymywać tradycje i uprawiać kujawiaka we własnych czterech kątach, bo "Mazowsze" strajkuje. I nie ma się co temu specjalnie dziwić, wszak perełka kultury polskiej pracuje (o zgrozo!) za głodową pensję.

    Kujawiak, kujawiaczek... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. @Wu: nic nie wiedziałem o strajku zespołu "Mazowsze", dlatego dziękuję za zwrócenie uwagi na tę sprawę. Z informacji zamieszczonych w sieci wynika, że nie tam mają lekko.

    Swoja drogą, niech się Mazowsze cieszy, że ma tylko takie problemy. Przypomniał mi się przypadek francuskiego zespołu ludowego (nie pamiętam nazwy), który stanął przed problemem czarnoskórej dziewczyny pragnącej z nim występować. Niby nic w tym dziwnego, niby wszyscy się zgadzają i nikt nie robi żadnych trudności, ale mimo wszystko przekaz płynący ze sceny traci na wiarygodności. Ciekawe, jak zachowaliby się nasi rodacy w przypadku, gdyby Polak narodowości kameruńskiej zgłosił akces do Mazowsza i nie dał się uwalić na egzaminach. Byłby protest Radia Maryja i happening Palikota? I jakie stanowisko zajęliby kibole - sól tej ziemi? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @GM

    Za 1600 złoty do ręki raczej trudno utrzymać się w Warszawie:)

    Francuski przypadek bardzo ciekawy, zwłaszcza iż Francja to kraj w połowie zaludnony przez cudzoziemców.
    W Polsce wygląda to nieco inaczej, ponieważ afroamerykanów raczej niewielu, choć z tego co wiem, w "Mazowszu" występowała Claudia Carlos, która z pochodzenia bodajże jest kubanką. No i chyba do dzisiaj mają też w swoim składzie jakiegoś latynosa.
    Wychodzi na to, że "Mazowsze" nie robi z tego większego problemu, a czy traci na wiarygodności(?) trudno powiedzieć, choć przyznam szczerze, że chyba raczej dziwnie wyglądałaby np. afroamerykanin na tle kolegów o czysto słowiańskiej urodzie:)

    A może powinien? Przydałaby się kolejna afera:))

    OdpowiedzUsuń
  11. ładnie tutaj komentujecie, zachęcam do dalszej dyskusji, choć sama nie mogę w niej wziąć udziału, bo mam łykend mocno zajęty ;-))
    jedziemy po zioło, jedziemy po zioło ...:D

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja myślałam że tradycja to zbiór niespisanych prawd Bożych, które kościół przechowuje i do wierzenia podaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Emmo miłego łykendu a właściwie jego resztek:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Behemocie-Kocie,
    dziś już łykam tylko wodę mineralną :P

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl