środa, 8 czerwca 2022

Butelka z Ikei

 



Ileż ja się razy zastanawiałam:  czemu ,,nie" do cholery!?!? Dlaczego coś we mnie wiecznie wierzga, odwraca się plecami, tupie, odcina od innych, buntuje i wieje gdzie pieprz rośnie, chociażby w świat fikcji, w literaturę, film, malarstwo, w cokolwiek, byle nie tam, gdzie wszyscy?  Dokądkolwiek, gdziekolwiek, piechotą, hulajnogą, pociągiem... myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem... byle dalej od stada. A więc czemu mówię ,,nie", skoro o wiele łatwiej i przyjemniej byłoby powiedzieć ,,tak"?

Wreszcie mnie to wewnętrzne wierzganie zmęczyło, więc pomyślałam, że coś z tym muszę zrobić, jakoś okiełznać. No bo na dobrą sprawę cóż by mi szkodziło iść z innymi? Cóż by mi szkodziło trzymać z większością, potakiwać, dostosować się, dopasować? W końcu całe życie marzyłam, żeby być taka jak inni. Jak ja się pilnie uczyłam, jaka mam być, żeby wreszcie nie odstawać od reszty, nie czuć tego obmierzłego wyobcowania, nie być wiecznie outsiderem i odszczepieńcem. Już się nawet chciałam umówić na brwi, planowałam też rzęsy, dyskretnie wypytywałam koleżanki, gdzie robiły, który salon lepszy, a na dalekim horyzoncie majaczyły mi wypełniacze policzków. Szłam jak burza, a jakże! Rozsyłałam w ten sposób komunikaty: zobaczcie! mam tak samo jak wy! Podczas rozmów zawsze starałam się myśleć tak jak one. Cokolwiek mówiły, to ja ,,tak tak", ,,ja też, ja też". No i obowiązkowo kupowałam ciuchy w tych samych sieciówkach, żadne tam second handy, które niosły ryzyko oryginalności. Tak, zwłaszcza na ciuchy zwracałam uwagę, bo jak cię widzą... itd. Jakimś cudem prawie całkiem zapomniałam, że drzewa są ważne, że słowa są ważne, a to co w środku jest najważniejsze...Inwestowałam w opakowanie czas, energię i pieniądze. I tak świetnie mi szło! Opanowałam umiejętność mimikry do perfekcji. Byłam, wreszcie byłam częścią stada. Oddychałam tym samym powietrzem, zaznałam cudownie błogiego poczucia przynależności, poczułam się bezpiecznie w grupie, która mnie akceptowała i ogrzewała swoim ciepłem. Niczym, absolutnie niczym się nie wyróżniałam. Oczywiście nie wspominałam ani słowem, że medytuję, że czytam Marka Aureliusza, Platona, Fabjańskiego, de Mello... Gdyby mnie ktoś zapytał, kto to jest Eckhart Tholle, udałabym,  że nie mam pojęcia i zaparła się w żywe oczy. Ani słowa o rozwoju duchowym, o wykładach Magdaleny Adamczyk z selfmastery.pl  i poezji, bo przecież wszyscy wiedzą, że poezja to nudziarstwo i nie wiadomo o co chodzi,  a skoro wszyscy tak to i ja tak. A już nie daj Boże natrącić o wykładach pewnego buddyjskiego mnicha, mojego mistrza zen, bo z automatu byłabym uznana za innowiercę i heretyka, a jak wszyscy wiedzą, heretycy są zawsze pierwsi w kolejce na stos. Co prawda od czasu do czasu jakiś cichy głos zza ramienia szeptał mi do ucha: daj spokój, coś tu zgrzyta, to przecież nie ty... Ale zagłuszałam go, odganiałam jak natrętną muchę, ewentualne wątpliwości zamiatałam pod dywan, bo przecież nie będzie mi jakiś głos psuł wszystkiego podszeptami. Zresztą wątpliwości miałam coraz mniej i to był niespodziewany bonus będący efektem osiągnięcia takiejsamości. I pewnego dnia, po tylu staraniach, po żmudnym dopasowywaniu, obciosywaniu dzikich pędów i własnoręcznym łamaniu sobie kręgosłupa, który dzięki temu zrobił się stosownie giętki i kompatybilny, kiedy ciepło stada stało się normą, kiedy wpasowałam się  i dostosowałam, koleżanka niefrasobliwie i bez ostrzeżenia rzuciła w większym gronie:

- Ej, a zwróciliście uwagę, że Emma jest zawsze ubrana jakoś inaczej niż wszyscy? 

Na co wszyscy jeden przez drugiego, że owszem, zwrócili uwagę, to się przecież od razu rzuca w oczy, nie da się ukryć, zawsze inaczej...

Na co zbaraniała ja:

- No co wy! Co inaczej! Jakie inaczej!  Przecież wszystkie ciuchy kupuję w tych samych sieciówkach, co wy! Od góry do dołu!  

I dalejże wymieniać, co gdzie kupione, łącznie z pokazywanie metek z logo popularnej marki odzieżowej. 

- No przestań. To nie chodzi o to, gdzie kupione, tylko co kupione i jak zestawione. Ty masz zawsze jakoś tak inaczej niż wszyscy. 

Aha - pomyślałam przyłapana na gorącym uczynku i czerwona po uszy - to ja się męczę, analizuję każdy detal z zewnątrz, od środka, wszerz i wzdłuż...

I tak mnie moja wsobna, niepotrzebna i upierdliwa do bólu inność wystrychnęła na dudka. Wykiwała, oszwabiła, zrobiła w konia, nabiła w butelkę, a butelkę rzuciła w morze, prosto na niezmierzone fale takiejsamości. Bez zmiłowania, bez adresu docelowego,  bez apelacji i bez nawigacji.  

No więc dryfuję sobie samopas po tym bezmiarze, butelka z Ikei,  stan stały i mętnoszklisty,  zanurzona w stanie ciekłym, więc innym niż mój i przez stan ciekły otoczona, żeby nie powiedzieć osaczona. ;p Dociera do mnie smutna prawda, że nigdzie nie dopłynę i nijak się nie rozpuszczę. Nawet jeśli fale niosą mnie, dokąd chcą, to nie będzie mi dane być kroplą jak miliardy innych, nie będzie mi dane doświadczanie bezpieczeństwa takiejsamości poprzez bycie kroplą. Jestem butelką. 

I co mam zrobić z tym czymś co mi w butelce wierzga i mówi: ,,A ja nie" ? Jak tu żyć?


14 komentarzy:

  1. Normalnie żyć :) Skąd wiesz, że w tej miłej, ciepłej, przytulnej grupie normalsów, nie ukrywa się taka sama dusza jak ty? Tak samo jak ty pragnąca być kawałeczkiem puzzla pasującym do wielkiego obrazka, ale pewna, że jest tylko oszukańczą podróbką. Posunę się dalej, oni wszyscy mogą tak mieć jak ty, ja i inni :DD
    A morze pięknie szlifuje szkło, widziałam takie kawałeczki szkła na plaży, wyglądały jak klejnoty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania,
      ale jak wyłowić tę drugą inną?? Z Tobą zadziałała metoda ,,na bloga", z czego się bardzo cieszę :D Ale nikomu ze znajomych się nie przyznałam, że mam blog, że się param poezją tudzież inną grafomanią. W tym, co napisałam jest sama prawda. To jakieś idiotyczne, wiem to, ale wychodzi na to, że się wstydzę jak jakaś gimnazjalistka tego jaka jestem. ;p No a przede wszystkim boję odrzucenia jako kogoś z innej bajki. To podnosi poziom stresu, który u mnie z racji różnych życiowych zawirowań ( jestem mamą autystyka) jest i tak bardzo wysoki. Przeczytałam, że w skali okoliczności stresujących wykluczenie ze społeczności jest prawie na równym poziomie co bezpośrednie zagrożenie życia. Tak naprawdę to mechanizm atawistyczny, pozostałość po prehistorycznych przodkach, bo wówczas wyrzucenie z grupy było tożsame ze śmiercią. W naszych czasach z tego powodu nikt nie umrze, bo nie trzeba robić obławy na mamuty, można pracować zdalnie itp. ale...mechanizm pozostał i ma się całkiem nieźle.
      Przytulam Cię, odszczepieńcu jak swojaczkę. :* Będę pamiętała o tych szkiełkach na plaży... :)

      Usuń
    2. O szkiełkach bardzo pamiętaj :) A z tym odrzuceniem to za daleko poleciałaś. Atawizm atawizmem, ale bym szukała we wczesnym dzieciństwie tego mamuta :DDD
      Jak jeździłam na warsztaty pracy z energią, to tam się oddychało czakrami. Każdą czakrę (jak mniemam w temacie jesteś) trzeba było poczyścić, uruchomić, rozruszać. Czakra gardła ważna jest w wyrażaniu siebie i swojej prawdy. Ale możesz sobie ją przedmuchiwać do upadłego i nic nie wyjdzie, dopóki nie użyjesz gardła i nie wypowiesz tej swojej prawdy. Choćby jednego, krótkiego zdania. Choćby jednego słowa na początek. No tak jak z moim basenem, ponieważ poszłam, to wiem, że tam tych idealnych lasek nie ma :) Gdybym nie poszła, one by tam były. A ta koleżanka co ją obsobaczyłam, wcale mi jej nie brakło, ani nawet przez chwilę :D

      Usuń
    3. No wiadomo...relacje z matką jako matryca późniejszego funkcjonowania w świecie... Temat bardzo skomplikowany, droga pełna dziur i zapaści. Szkoda gadać.
      A z gardłem święta prawda, bo często mam wszelakie infekcje łącznie z kompletnym bezgłosem niedawno. ;) Próbuję mówić, żeby mi całkiem w ramach protestu głos nie zaniknął. Może dlatego wróciłam na ten blog po blisko sześciu latach niebytu? I nie do końca świadomie to zrobiłam, jakaś nawigacja mi się uruchomiła i przekierowała tutaj. Blog chyba też się liczy jako mówienie? :D
      Niedawno tak trochę wyprostowałam sąsiadkę, która mnie egzaminowała z każdego ruchu, ale widzisz...co chwilę wraca to do mnie z poczuciem winy, że mogłam machnąć ręką na jej wścibstwo, że to niegrzecznie tak...Ech!

      Usuń
  2. Już dawno zauważyłem , że jestem jakiś inny , jakby od macochy. Ale ja zauważyłem to dlatego, że nie odpowiadała mi takasamość i nie chciałem być jak inni, na siłę. Może niech reszta mnie zaakceptuje takim jakim jestem , a nie podobam się, to trudno, nic nie muszę. Do wielu rzeczy dochodziłem sam, czasami dzięki dobrym duszom jak Ty Emmo. Czytam , oglądam, poszukuję , staram się rozwijać, bo to mi coś daje, przynosi ulgę, daje zrozumienie. Też znam selmastery.pl, lubię Marka Aureliusza, Sandora Marai, Eckharta Tolle, Potęga teraźniejszości bardzo dużo mi dała , pomogła zrozumieć. Jestem bardzo samotny .... w moim najbliższym otoczeniu nie ma osoby, która by choć trochę mnie rozumiała, myślała podobnie do mnie, stąd internet. Kupuję w IKEA, bo mam tam zniżki, a na czymś muszę spać i siedzieć. Ale jak tak siądę w tej Ajkii, poobserwuję tych ludzi sukcesu zmęczonych oglądaniem, wybieraniem, planowaniem, i posłucham o czym tak dyskutują, to po chwili robi mi się niedobrze i zaczynam się cieszyć, że mam to co mam i jestem jaki jestem. Nie wiem czy jasno napisałem o co mi chodziło, ale chodziło mi o to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyszku,
      masz mocny kręgosłup i siłę przebicia, skoro nie chcesz się naginać. Przyznaję, że od czasu opisanej sytuacji - jak już wyszłam z szoku - zaczęłam sobie wszystko w głowie układać od nowa. Dotarł do mnie bezsens tego, co chciałam osiągnąć. Dojrzałam do stwierdzenia, że wystarczy, gdy uniknę konfliktów z grupą, to i tak wymaga kompromisów. Na totalny konflikt mnie zwyczajnie nie stać w sensie emocjonalnym, to by mnie wykończyło. Ale...! trochę zhardziałam, mniej się kulę i wycofuję, częściej wyrażam poglądy odległe od popularnych trendów. :p I też jestem samotna, chociaż mam rodzinę, męża... Przekleństwo niedopasowania ciągle działa.

      Bardzo, bardzo się cieszę, że oglądasz Magdę Adamczyk i że Cię temat rozwoju duchowego wciągnął. No i tym bardziej się cieszę, że jestem dobrą duszą, ale strzeż się iluzji, bo zła też potrafię być. :))

      Sandor Marai i np. ,Księga ziół" to znalezisko z Twojego Zacisza. Podobnie jak ,,Listy" Katherine Mansfield i wiele innych... Internet ma wiele zalet. :)

      Ps. Pomyśl o medytowaniu, warto. Są fajne aplikacje z medytacją prowadzoną, chociaż ja wolę sama. Ale dla początkujących chyba lepsza jest prowadzona tzn. z instruktorem.

      Usuń
  3. Może to slogan ale bądź sobą! Ja jestem, chyba:) Fakt, że moje otoczenie mnie raczej mnie nie rozumie ale akceptuje - tak myślę. Nie czuję się dziwolągiem choć godzinami grzebię w ziemi zamiast grillować z sąsiadami przy piwku. Prowadzę dwa blogi, tego też nie ukrywam. Siedzę w pracowni i "robię wycinanki" albo bawię się farbami - bo lubię. Czytam poezję bo jest piękna. I noszę długie spódnice - kocham długie spódnice. Ile życia mi jeszcze zostało? Chcę je spędzić po swojemu. Emmo - masz piękne, wrażliwe wnętrze, bądź sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem sobą, bo wydaje mi się, że te nieco desperackie próby dostosowania się to uzewnętrznienie jakichś moich lęków, a konkretnie lęku przed odrzuceniem. Z czego to wynika? Z dzieciństwa - tam ten ,,mamut" jest pogrzebany jak to zauważyła wyżej Anna Bzikowa. Nie do końca to wszystko rozumiem, bo trudno jest spojrzeć na siebie z dystansem. To jest tak, jakby ktoś będący w oku cyklonu chciał ocenić jego siłę, zasięg itp. Nie da się, bo trzeba całą energię skierować na to, żeby przeżyć. ;)) Przesadzam, żaden ze mnie tajfun, ale taka mi analogia przyszła do głowy.
      Lubię Ewy w długich spódnicach, grzebiące w ziemi, uciekające od grilla do pracowni malarskiej...Takie Ewy są drogowskazami dla takich zbaczających na nieswoje ścieżki jak ja. Przypomniałaś mi ,,Biegnącą z wilkami".
      Nie rozumiem czemu tak sama przed sobą uciekam, to bez sensu. Co za refleksje o poranku...;p

      :*

      Usuń
  4. Myślę sobie, że dobrze być jednak innym, nie takim samym jak inni - to właśnie nas odróżnia i stanowi o naszej inywidualności. Ja także - jak czarna owca, czasem podchodzę do stada i nawet mnie akceptują z tym moim wierszowaniem :) Osoby bardzo wrażliwe, które widzą trochę dalej niż czubek własnego nosa zawsze są dziwnie odbierane, tylko czy to nasz problem? raczej nie. Pozostań sobą i tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że ta inność wynika z wrażliwości? Możliwe, że tak jest. Często mi się zdarzają sytuacje, że widzę więcej od innych, Ba, nawet zdarza się, że widzę kogoś na wylot i wcale mi ten widok nie sprawia przyjemności. Przypomniał mi się tekst Osieckiej: ,,pan widzi krzesło, ławkę stół, a ja rozdarte drzewo"... Nie jest lekko żyć, gdy się jest ciągle wśród rozdartych drzew... Taka wrażliwość to przekleństwo, to antydepresanty. ;(
      Tak, pozostanę sobą, bo nikim innym być nie potrafię, Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń
  5. Wow. Inność całkiem fajny temat. Są różne inności zauważyłam. Też do pewnego czasu katowałam siebie, by być zaakceptowaną i dostrzeżoną jako ja. I do niczego dobrego mnie to nie doprowadziło. W którymś momencie poczułam, że sprzedaje siebie samą i rozmieniam na drobne. Za droga inwestycja, by się opłacała i w przyszłości dawała profity. Zazwyczaj wtedy zostaje się z niczym a w bardziej czarnym scenariuszu bankrutem zostaje. Z tego co wiem, jesteś piękną kobietą o wspaniałym wnętrzu i wrażliwości z niesamowicie rozwiniętą wyobraźnią. Genialny tekst i bądź sobą w każdej przestrzeni Emmo. Jesteś unikatowa, niepowtarzalna.
    Ps. Nie miałam pojęcia, że prowadzisz Bloga. Dzisiaj nadrabiam zaległości netowe :)) Długo Ciebie nie było na FB. Zajrzałam dzisiaj do Ciebie na profil z nadzieją na fajne opowiadanie, a tu taka niespodzianka. Jeżeli czujesz potrzebę zmiany, to tylko dla siebie. Dla innych zmiana zazwyczaj ma kiepski finał. Wiem, bom tak próbowała zrobić, by uzyskać akceptację, by przyjęto mnie do stada jako równoprawnego członka :)) Gdy wreszcie do mnie to dotarło, że nigdy nie będę tam na zasadach równouprawnienia, to odzyskałam wolność. Piękne uczucie i bardzo stymulujące. Cudowne uczucie pozwolić sobie na bycie tym kim się naprawdę jest. Moc uścisków i serdeczności <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację. Nie warto się chować pod ciuchami z sieciówek, jakkolwiek to zabrzmi, bo przecież nadal tam kupuję, ale ponoć i tak mam jakoś inaczej niż wszyscy...;p A więc niech już tak będzie, raz kozie śmierć. :)) A druga sprawa w tym wszystkim jest taka, że jednak jestem introwertyczna, a inność przyciąga uwagę, co dla introwertyka jest jak chodzenie po rozżarzonych węglach. Z jednej strony potrzeba ekspresji, z drugiej niechęć do skupiania na sobie uwagi.. To mnie męczy, bo coraz to inna strona mojej natury dochodzi do głosu i sama się w tym nie mogę połapać.
      A z blogiem to długa historia. Przez prawie 6 lat mnie tutaj nie było, bo się tułałam po portalach dobrze Tobie znanych i dobrze mi tam było jeśli chodzi o towarzystwo. Zawsze miałam szczęście do ludzi i nadal mnie nie opuszcza. :)) Ale...spore ale jeśli chodzi o portALE, a zwłaszcza FB. Otóż większość ludzi bardzo unika wypowiadania indywidualnych opinii na różne, zwłaszcza kontrowersyjne, tematy. Ja to kojarzę z tym, że nie chcą się ujawniać, bo przecież znajomi z pracy, mąż, dzieci, sąsiedzi...Obawa przed hejtem jest wszechobecna.
      I ja to rozumiem, a najlepszym potwierdzeniem jest ten post. Na blogach jednak jest trochę inny klimat. Stara dobra tradycja występowania pod nickiem uwalnia od tych ograniczeń, daje luz - sama musisz to przyznać. :) I dlatego na blogach jest więcej rozmowy, szczerej, zwyczajnej rozmowy, a tego mi brakowało na FB. A ponadto...tam strumień płynie zbyt szybko, kolejne powiadomienia i wpisy same wyskakują i domagają się klikania, do tego reklamy i gadżety, które zatrzymują na stronie...! Zaczęło mi doskwierać przebodźcowanie, a z nim wróciła obawa, że znów się uzależnię od sieci, a tego bym nie chciała. Pomijając wszelkie aspekty rodzinne, to jest szkodliwe dla zdrowia. Nie twierdzę, że nigdy nie wrócę na FB, zresztą nigdy stamtąd definitywnie nie odeszłam. Zostawiłam ścieżkę i cieszę się, że po niej dotarłaś do mojego gniazdka. :)
      Dzięki wielkie za ciepłe słowa, odwzajemniam i odsyłam dobrą energię, którą mnie dziś obdarowałaś. :)

      Usuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl