sobota, 29 października 2011

Doniesienia z placu boju



Po pierwsze walczę z własnym lenistwem, a wojna to ciężka, niewdzięczna i nie rokująca wielkich i długotrwałych zwycięstw. Chwilowo wygrywam, ale bój to jest NIE ostatni, czego świadomość mnie nie nastraja euforycznie, ale raczej sceptycznie.
Obowiązkowy obchód a raczej objazd rodzinnych grobów na szczęście już za mną. Dzięki tej rytualnej jeździe odkryłam istnienie Anioła Komunikacyjnego, który mnie strzegł, bo jakimś cudem uniknęłam zarysowania karoserii sobie i mercedesowi, który był wart więcej niż całe moje mieszkanie z całym żywym inwentarzem łącznie, takoż z zawartością konta etc., etc...Aniele Komunikacyjny stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój...! Irytuje mnie myśl o cmentarnym pokazie mody, z którego mam ochotę zrezygnować, ale zobaczymy. Mama raczej mi nie odpuści.
I co jeszcze? Czytam ,,Chłopców z Placu Broni" i mam w związku z tym mnóstwo frajdy. Nigdy w szkole nie przebrnęłam przez tę książkę, bo jest o chłopakach ;ppp Ale teraz mi się podoba. I chłopaki też mi się podobają. Zwłaszcza jeden...;-))
Pewnie wszystkie Papierowe Kulki rozpierzchły się po świecie :( Kicha i bryndza jednym słowem. Na szczęście jesień jest taka cudna w tym roku, że nie mogę się nią nacieszyć.

Fot: kevin

17 komentarzy:

  1. ufff i oj, Aniołowi należy się dzień bez samochodu:))))
    a zaglądnęłam sobie do Cię, bo tak sobie pomyślałam...aż strach pomyśleć co pomyślałam, więc nie wypowiem:)))) niemniej natychmiast sprawdziłam czy Klan Kulek jest cały i istniejący:) Jest i uffff... a i jeszcze się okazało, że nawet skrobnęłaś posta (na pasku go nie było), więc ucieszonam do dwakroć:)
    Pozdrawiam ciepło!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sydonia,
    nie nie, żadne takie imprezy, których nie wypowiesz, nie wchodzą w grę. nie lubię przeprowadzek.
    Anioł Komunikacyjny w njblizszych dniach na pewno nie odpocznie, biedak :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Chłopców z Placu Broni" pamiętam jak przez mgłę. Za to z lektur dzieciństwa chodzą za mną "Dzieci z Bullerbyn". To już kilkadziesiąt lat, a ja wciąż pamiętam słowa "kawałek kiełbasy dobrze podsuszonej", które jedna z bohaterek powtarzała sobie w drodze po zakupy, niczym mantrę. Z jakiegoś powodu wryły mi się w korę mózgową i nie chcą jej opuścić. Podobnie jak najdłuższe i najbardziej kunsztowne przekleństwo, jakie dane mi było poznać: "Kurza ich parszywa, nie dojona, w galaktykę kopana, z wiaderkiem węgla kolczastym drutem przez most Poniatowskiego w te i nazad ganiana, zardzewiała morda!", ze "Ślepego szczęścia" Chmielewskiej. To akurat nie była lektura (a szkoda). O czym była książka nie pamiętam już wcale (coś o duchach i przestępcach?), ale to jedno zdanie-przeklinanie - jakbym przeczytał przed chwilą. Dlaczego z czasów szkolnych zapamiętałem akurat to, a nie wzór na objętość kuli czy drugą zasadę dynamiki Newtona? Ot, zagadka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. GM,
    nie wyjechałeś?? ale fajnie! chyba, że właśnie jesteś wyjechany i nadajesz z jakowegoś laptopu ;-)
    mam dziwne uczucie, że ten ,,kawałek kiełbasy dobrze podsuszonej" też mi się wryje w korę mózgową, bo powtarzałam kilka razy w myślach, żeby sprawdzić, jakie wywołuje skojarzenia i dlaczego akurat to zapamiętałeś. podstawowe skojarzenie, jakie mam, to JEDZONKO. co prawda od czerwca jestem wegetarianką, ale nie wyzbyłam się jeszcze odruchów mięsożercy.
    a to przekleństwo z Chmielewskiej jest nie do zapamiętania! nie wiem, jakim cudem Ci to utkwiło w pamięci :)) musisz mieć w głowie komputer ;-p

    wczoraj przy ,,Chłopcach..." poryczałam się jak bóbr. Nemeczek nie powinien umrzeć :(

    OdpowiedzUsuń
  5. ps. znam rozwiązanie tej zagadki: założę się, że nie lubiłeś przedmiotów ścisłych, a na historii i polskim wykłócałeś się z nauczycielami ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Emma: nie nie wyjechałem. Od lat nie jeżdżę "na groby", gdyż jest to dla mnie "puste" święto, ponieważ o zmarłych, o których chcę pamiętać, pamiętam niezależnie od daty i pory roku. Nie potrzebuję do tego rytuału sprzątająco-podróżniczo-spotkaniorodzinnego. A już wspomnienia związane z tym, jak to zjeżdżająca się w jedno miejsce kochana rodzinka potrafiła skakać sobie do oczu nad grobami bliskich, wypominając krzywdy i urazy sprzed wielu lat, obrzydziły mi Święto Zmarłych do reszty. Kremacja i rozsypanie prochów na wietrze to, moim zdaniem, najlepsze rozwiązanie.

    I wiesz co? Zgadłaś, że przedmioty ścisłe to nie była moja działka. Za historią przepadałem, a z polskiego najbardziej lubiłem pisanie wypracowań w taki sposób, by zaskoczyć nauczyciela nietypowym podejściem do tematu. Nie wykłócałem się, ale swoje i tak wiedziałem. :)

    Na pocieszenie po śmierci Nemeczka: w alternatywnej wersji tej historii z przyszłości przybywa Terminator i ratuje mu skórę. Tak jak tutaj:

    http://www.youtube.com/watch?v=8hvYLWoZH0k

    OdpowiedzUsuń
  7. GM,
    widzę, że mamy identyczne podejście do zbiorowego opłakiwania grobów ;p

    ha! więc zgadłam? no tak, rozprawki musiałeś pisać jak zawodowiec :))

    na poczatku był Arnold ;-)) autor polskich napisów w przeciwieństwie do Ciebie musiał unikać lekcji polskiego, bo napisał ,,to musiało się zdażyć" :))

    a tu powtórka ze szkolych lekturek:

    http://www.youtube.com/watch?v=5WD-N69HGLk&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  8. ach, przepraszam, nie ten odcinek chciałam wysłać, tylko wcześniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. a jesień taka piękna tego roku..

    OdpowiedzUsuń
  10. na szczęście to nie jest 1939 rok :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ech, jak wiesz, ja też płakałem nad tą książką wiele lat temu i wychodzi na to, że płakaliśmy w tym samym momencie.
    a propos grobów i zmarłych, to siostra ostatnio mi powiedziała, że "zmarłym należy się szacunek, bez względu na to, kim byli za życia", ale ja się z nią nie zgadzam, bo jeżeli ktoś był skurwysynem za życia, to fakt, że jest trupem niczego nie zmienia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mrówko,
    owszem, śmierć wcale nie sprawia, że znika zło, które ktoś wyrządził. na szczęście dobro też nie znika wraz z człowiekiem.

    a moja teoria na temat skurwysynów jest taka, że nie warto kumulować w sobie złej energii, którą oni w nas wywołali, bo to nas niszczy. staram się machnąć ręką najszybciej jak tylko potrafię i iść dalej - lżejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pokaz mody cmentarnej jesień-zima 2011/2012
    I'm lovin' it...:)

    OdpowiedzUsuń
  14. To masz szczęście, ja gotuję się do długiego nalotu na groby. Mam nadzieję, że nie będzie tak długi, może pieszy, bo to, jak wspominasz, z komunikacją nic nie wiadomo. A.. komunikacja międzyludzka też bywa zgubna :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Wu,
    to pechowy sezon, bo jest stanowczo za ciepło na futra z norek i lisów ;p

    Kadarko,
    komunikacja międzyludzka to newralgiczny obszar mojego życia. a już zwłaszcza w czasie świąt, podczas których nijak się nie mogę odnaleźć na łonie rodziny :( nie wiem, czy z tym łonem coś nie tak, czy ze mną?? ech!

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl