niedziela, 2 października 2011

Wiersz z miską mleka



To naprawdę miał być poważny wpis od początku do końca, przysięgam! Zasiadłam przed komputerem, żeby znaleźć obraz, który zilustruje poniższe wierszydło. Chodziło mi o coś godnego, a jednocześnie magicznego, bo wierszowana stop - klatka, zatrzymująca w kadrze człowieka, z całym jego wielowymiarowym życiem wewnętrznym, to jakiś rodzaj słownej sztuczki cyrkowej, podczas której królik nadal siedzi w kapeluszu i ani myśli z niego wyjść. Miało być poważnie, ale nie dało rady ;-))
Tak więc w ramach obchodów Tygodnia GM-a przed Wami Wiersz z miską mleka :


nie złapiesz wiatru za grzywę
choć tarmosi twój szalik
kręcąc piruety

jeśli potok chcesz nabrać do szklanki
wywołasz w niej burzę
która rozsadzi szkło

nie próbuj też liczyć
ziarenek piasku
bo to dzika plaża-
strzeże swych bursztynów

z włosem czy pod włos
ten kot
nie da się zagłaskać na śmierć
ani na życie
wiersz z miską mleka
również się kota nie ima

8 komentarzy:

  1. Osoby, które znają mnie z realu, potwierdzą, że zarówno wiersz, jak i zdjęcie trafiały prosto w dziesiątkę. To cały ja: mistrz uników, walki na dystans, miłośnik wymijających odpowiedzi i specjalista od trzymania kart przy orderach, chadzający niemal wyłącznie swoimi własnymi drogami. Łatwiej wykąpać kota pokazanego na zdjęciu, łatwiej na polowaniu podejść zawsze czujnego zająca, niż zbliżyć się do mnie na odległość wyciągniętej ręki. Fajnie jest pomyśleć, że mógłbym mieć coś z kota, niezależnego indywidualisty o mięciutkim futerku, a przy tym wyposażonego w ostre pazury.

    Ale prawda jest inna. Gdybym tylko to było możliwe, spędziłbym życie nie jako kot, a jako ninja w ukrytej, górskiej fortecy. Mógłbym wtedy bezkarnie zakradać się, niewidzialny, do damskich sypialni i bezczelnie, do woli grzebać w szufladach z intymną bielizną albo delikatnie łaskotać panie w stopy i patrzeć, jak poirytowane marszczą brwi przez sen. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. GM,
    jeszcze nigdy nie czekałam na komentarz z takim niepokojem :DD
    muszę przyznać, że ostanimi czasy nabrałam kocich cech i też próbuję nie dać się skąpać w zimnej wodzie, a wcześniej wchodziłam sama i byłam gotowa przysięgać, że to uwielbiam ;p jednak są różne stopnie uwielbiania czegoś, jak i różne stopnie unikania :) jednak to już temat na obszerną pracę naukową z wielu dziedzin razem wziętych lub zadanie dla psychoanalityka.

    ech, Ty fetyszysto! :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Emmo!!!!!!!!!!!BOSKI!!!!SŁOWA BOSKIE!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Alice,
    starałam się jak mogłam. przesadzasz, choć wcale Ci nie mam za złe :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nigdy nie przesadzam kochana,never-forever:)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja chyba dość często, a później zwykle żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka wola przeżycia (nie zamoczenia) u tego kota! To dyshonor dla kota!
    Pamiętam z autopsji, że też się wzbraniałam (na szczęście w dalekiej przeszłości). Nie od miski mleka, a od kąpieli:). Wstyd się przyznać. Ale wielu z nas ma chyba kocie nawyki, np. kocie drogi.

    OdpowiedzUsuń
  8. chciałabym umieć tak się trzymać łapami jak ten kot ze zdjęcia :)
    a kocie drogi nie są złe, bo są nasze.

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl