niedziela, 5 lutego 2012

Chytry plan



-Luminoforze – odezwała się Dziewczynka – a wiesz, co znaczy ten napis? Rozumiesz jego sens? Sprawdzałeś na mapie, gdzie ta wyspa jest?
Tablica Luminofora zgasła na chwilę i Dziewczynka była pewna, że tym pytaniem wprawiła władcę w zakłopotanie. Wreszcie pojawił się napis wyświetlany z ogromną szybkością, co świadczyło o jego podenerwowaniu. Dziewczynka ledwie nadążyła czytać:
-Po co mam wiedzieć, gdzie leży wyspa Nigda? Liczy się to, że Bilboard jest duży, stokrotnie większy niż nasze tablice i znacznie mocniej błyszczy. Oświetlające go lampy mają niezwykłą moc, nie rozumiesz?! Kto bardziej błyszczy, ten panuje nad pozostałymi Neonami. Najwyższy czas, aby stary Bilboard oddał władzę komuś innemu! - gorączkował się Luminofor. - Potrzebuję światłowodu, który masz na głowie. Mógłbym nim olśnić Neonów i zawładnąć nimi. Jeśli uda mi się zbadaś wiązkę światła i poznać jego strukturę, mógłbym je wytwarzać w wielkich ilościach na sprzedaż, a to by mi zapewniło nie tylko władzę, ale też bogactwo!
-A gdy już zastąpisz swojemu ludowi Bilboarda, to co zrobisz?  
-Co za głupie pytanie! Będę siedział na ramionach Bilboarda i odbierał cześć, która mnie się należy. Tak naprawdę Neonami rządzę ja, ale ci głupcy wszystkie pieśni pochwalne śpiewają jemu!
Dziewczynka słuchała i coraz bardziej docierało do niej, że promień Słońca, który ma we włosach, posiada sporą wartość. Tymczasem ktoś gwałtownie zastukał do żelaznej bramy i Luminofor na ten dźwięk zaczął schodzić dudniąc nogami po metalowych schodach, rzuciwszy jej na odchodnym, że niebawem wróci po jej światłowód. Dziewczynka została sama. Patrzyła przez otwór w ścianie na bóstwo Neonów i rzeki pielgrzymów ciągnących przed jego oblicze. W jej głowie kiełkował pewien chytry plan. Sięgnęła do torebki H&M i wysypała całą jej zawartość modląc się w duchu, aby było w niej to, czego szuka, a tego nigdy nie była pewna, albowiem niezbadane są przegródki damskiej torebki. Odetchnęła z ulgą, gdy znalazła rękawiczki, które na końcach palców zaopatrzone były w przyssawki. Później wydobyła buty. Każdy z nich zamiast podeszwy miał również przyssawkę. Te, które zdjęła z nóg wrzuciła do torebki. W końcu mogą się jeszcze przydać. Razem ze statym obuwiem schowała Cynika i zaczęła się przeciskać przez otwór w ścianie. Była bardzo wysoko nad ziemią, ale wiedziała, że sobie poradzi. Posługując się przyssawkami zaczęła schodzić po pionowej, metalowej ścianie. W kilka minut była na dole – wolna. I wówczas w jej umyśle zaczęła kiełkować kolejna myśl... Przecież z promieniem Słońca we włosach mogłaby się wspiąć na plecy Bilboarda -tak jak miał to zamiar zrobić Luminofor- i być boginią! Jeszcze nikt jej nie oddawał boskiej czci! To musi być wspaniałe uczucie, gdy całe zastępy poddanych klęczą u stóp i są gotowe do usługiwania na każde skinienie. Już ona by umiała wykorzystać ich potencjał! Luminofor miał rację twierdząc, że Bilboard nie potrafi rządzić. A ona by na pewno umiała. Czyż to nie jest wspaniały plan?!   Ruszyła w kierunku Bilboarda. Wtopiła się w rzesze pielgrzymujących Neonów i szła razem z nimi. Słyszała delikatny trzepot skrzydełek Intuicji, która domagała się Wysłuchania, ale Dziewczynka postanowiła trzymać się tego, co przed chwilą wymyśliła. Aby nie usłyszeć czegoś, co mogłoby jej pokrzyżować plany, próbowała naśladować dźwięki hymnu Neonów. Gdy tylko dotarła do Bilboarda, zaczęła się wspinać po wielkich słupach, które były nogami bóstwa. Najbliżej stojący Neonowie w pierwszej chwili chcieli ją powstrzymać, jednak wkrótce zauważyła kątem oka, że spora część tłumu wyświetla zachęcające komunikaty. I wówczas do głosu doszła wrodzona jej przekora, która kazała jej się zastanowić nad nagłą zmianą w nastrojach tej kolorowej masy. Najpierw jej okazali przyjaźń, później wrogość, teraz znów coraz głośniejszy aplauz... Dotarło do niej, że tak naprawdę nie zależy jej na uwielbieniu tego tłumu, lecz na sympatii kilku osób z własnego plemienia. Przecież gdyby została boginią, nie miałaby prawa do popełniania błędów, a to prawo uważała za najświętsze i najbardziej cenne ze wszystkich. Dzięki własnym błędom była sobą. Dzięki nim zdobywała wiedzę o świecie i własnych ograniczeniach, a gdyby była Bilboardem, musiałaby spełniać oczekiwania innych i przede wszystkim świecić przykładem. Na myśl o tym jej niegrzeczność stanęła dęba, co powstrzymało ją od dalszej wspinaczki. Ba! W dodatku nie mogłaby się szwendać beztrosko zapominając o całym świecie, błądzić i sypiać w dziuplach razem z sowami...Musiałaby tutaj tkwić jak pies na łańcuchu i słuchać ciągle tych samych laudacji. W dodatku Neonowie kompletnie nie mieli słuchu i straszliwie fałszowali, co byłoby wprost nie do zniesienia na dłuższą metę. ,,Nie tędy droga" – pomyślała stanowczo i oderwała przyssawki od słupa, zeskakując na ziemię. Zdjęła rękawiczki, zmieniła buty, wyprostowała się i rzuciwszy ostatnie spojrzenie na morze rozświetlonych punkcików ruszyła przed siebie, byle dalej od Bilboarda i Miasta Neonów. Przecież na tyłach chatki Staruszki Den rośnie nowa odmiana badyla, którą posadziły jesienią. Musi wrócić na wiosenne zbiory, a droga przed nią daleka. Jednak Dziewczynka nie była tym wcale zmartwiona, gdyż uwielbiała piesze wycieczki. Wypuściła Cynika i zaczęła zawadiacko wymachiwać torebką chwaląc samą siebie w duchu za to, że się nie przyznała Neonowi, iż promień Słońca na jej głowie odrasta jak każdy włos. ,,Gotów byłby ze mnie zrobić żywą maszynę do produkowania promieni. Może jednak nie jestem aż taka głupia?" - myślała z cichą nadzieją i patrzyła na horyzont w kierunku Nowej Przygody.


Obraz: S. Kenny

12 komentarzy:

  1. Za łatwo poszło. Promień jest dla Luminofora zbyt cenny, aby lekkomyślnie wypuścić go z rąk. Jestem pewien, że neonowy szefu skrzyknie teraz gromadę zabijaków i pójdzie po śladach Niegrzecznej. A gdy już ją znajdzie, to nogi jej z... znaczy Promienie, powyrywa.

    I nie bałbym się na miejscu Dziewczynki, że będzie ją trzymał przy życiu jako żywą hodowlę Promieni. Luminofor nie potrzebuje wielu Światłowodów, a tylko i wyłącznie jednego. W innym wypadku groziłoby przecież, że ND trzymana w niewoli znowu ucieknie albo wpadnie w łapy innego Neona owładniętego manią boskości. Logicznym wyjściem jest pozbycie się Dziewczynki raz na zawsze i w ten sposób zachowanie promienisty monopol po wsze czasy. Ja bym tak zrobił. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. GM,
    poszło łatwo, bo Emma uznała, że nie ma sensu tego zbytnio rozwlekać ;-)) możliwe, że ucierpiała na tym wiarygodność, a nawet na pewno, ale kij w bary wiarygodności. może gdyby Emma siedziała na Bilboardzie i patrzyło na nią wiele oczu, wówczas czułaby się zobowiązana do tego, żeby świecić przykładem poprawnego konstruowania fabuły, ale Emma teraz siedzi na krześle z podwiniętymi pod... promień nogami i rży jak koń, albowiem ma doskonały humor :D

    OdpowiedzUsuń
  3. El,
    cieszy mnie Twój śmiech :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A wystarczyło wejść w rdzeń Bilboarda, przestroić Neony, aby odzyskały słuch i zaświeciły swoim własnym światłem. Piękne, samodzielne Neony i opuszczony, samotny Bilboard. Ckliwe zakończenie, błahej historyjki. Niegrzeczna, miałaby pomocników, a na wyspie Nigdy zapanowałaby świetlana koegzystencja marzeń.

    Tymczasem badyl rośnie i nuci pieśni Nowej Przygody. Kto wie. Jaki kierunek będzie miał horyzont ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotrze,
    ,,świetlana koegzystencja marzeń"- jak to pięknie brzmi! :P to są częstotliwości, jakich moje ucho nie rejestruje :)

    Nową Przygodę już mam w głowie, ale musi mi się ułożyć. no i jeszcze czas...! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam jeszcze jedno okrutne słowo :) "kohabitacja". O ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piotrze,
    dla mnie wcale nie brzmi okrutnie :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki żarcik. Do napisania Emmo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. [Strzeżcie się przed niezbadanymi przegródkami damskich torebek!]

    A już myślałem, że Niegrzeczna da się skusić Ciemnej Stronie Mocy i zapragnie władzy ponad wszystko.
    Uffff...:))
    I dobrze, że tak się nie stało, bo od długiego przebywania w Świetlistym Mieście nabawiłaby się zapalenia spojówek, jaskry i sam Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze:)
    Poza tym założe się, że zamiłowanie do przygód nie pozwoliłoby ND usiedzieć długo w jednym miejscu:))

    OdpowiedzUsuń
  10. TAK!
    damska torebka to metafora ludzkiej egzystencji, albowiem życie jest pełne niespodzianek i niezbadanych miejsc, podobnie jak damska torebka ;-))

    owszem, Niegrzeczna woli otwarte przestrzenie. beton jej źle działa na trampki.

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl