niedziela, 1 stycznia 2012

Kogel - mogel





Mam w głowie jakiś zwariowany kogel- mogel. Kompletne pomieszanie rzeczywistości z wirtualem i przeczytanymi ostatnio książkami, choć w zasadzie rozróżnienie na real i wirtual jest dla mnie odrobinę sztuczne, bo wirtualni znajomi są realnymi osobami, choć znamy się tylko za pośrednictwem monitora.
Śniła mi się szalona impreza. Nad całym towarzystwem unosił się dym, wszyscy w jakichś ekstrawaganckich ciuchach, a ja tam błądzę i szukam...Mrówki! Czuję, że mnie woła, bo dzieje się coś niedobrego, choć nie wiem co. Chodzę z jednego pomieszczenia do drugiego wśród ludzi siedzących na fotelach i na podłodze, bardzo głośno gra muzyka, a ja się zastanawiam, czy uda mi się rozpoznać Mrówkę, bo znam go tylko ze zdjęć. Podchodzi do mnie Joe Lando i próbuje mnie podrywać. Swoją drogą nie wiem, dlaczego nie robił tego wówczas, gdy się w nim kochałam na zabój ;-P
Wtedy pojawia się Cyganka z powieści pod tytułem na literkę ,,Sz" i prowadzi nas do swojego wozu. Skoro Cyganie, to musi być też tabor i wszystkie stosowne akcesoria. Nie chcę tam iść, bo muszę namierzyć Mrówkę... Wyrywam się z objęć Joe Lando ( po co??) i wracam na imprezę. Dzwoni budzik... uff...! zaspałam, to już trzecia drzemka!

36 komentarzy:

  1. Joe Lando? Rany, przypomniałaś mi, że Mrówka będąc małym chłopięciem, w niedzielne popołudnia zawieszał na nim oko ;p Teraz rzekłbym - fuj :P, ale gusta na szczęście się zmieniają z wiekiem:D

    No, właśnie - dlaczego mnie nie znalazłaś??? No dlaczego??? Może dzięki Tobie uniknąłbym urazów na ciele:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też uwielbiałam ,,Doktor Quinn". obecny Joe Lando to już nie tan sam obdartus w mokasynach, ale ja do tej pory mam słabość do takich ;-))
    musiałeś się strasznie kamuflować, skoro Cię nie namierzyłam, a może budzik zadzwonił za wcześnie. w każdym razie dym się ścielił gęsto ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Może to i lepiej, że mnie nie znalazłaś w sumie... mogłaś mnie zobaczyć w stanie, w którym wolałbym żebyś mnie nie widziała:P
    "dym się ścielił gęsto"? boże, a może ja zginąłem w pożarze?;p

    OdpowiedzUsuń
  4. wczoraj to wszystko wydawało mi się zabawne, ale we śnie już znacznie mniej :(

    dobrze, że nikt nie użył gaśnicy pianowej :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten sen, to kara za brak litości (to złe słowo, ale chyba wiesz o co mi chodzi) z Twojej strony nade mną i Wu, po naszych sylwestrowych baletach:P

    OdpowiedzUsuń
  6. hehe bardzo możliwe, a musiała w tym maczać palce Cyganka Esmeralda. niniejszym miej się na baczeniu, bo jej klątwy się spełniają. na szczęście zanim ją rzuciła, zdążył zadzwonić budzik.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiejszej nocy będziesz miała ciąg dalszy. Niech się spełni :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Mrówczyne klątwy! phi!
    lepiej pomyśl co zrobić, żeby odnóża odzyskały moc odganiania koszmarów.

    OdpowiedzUsuń
  9. 1. Joe Lando?...fiu fiu:))

    2. Właśnie, przedałaby się odrobina współczucia dla mojego starmoszonego, posylwestrowego cielska:/

    3. Czytałem dziś "SZ" do 3 nad ranem. Zaspałem do pracy:/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wu twierdzi, że moje kończyny odganiają komary:P
    Bój się:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Wu ! :)

    1. wraz z Tobą pojawiła się tutaj spora dawka zdrowia - przynajmniej psychicznego, skoro cielsko masz sponiewierane :)

    2. ciekawa jestem Twoich wrażeń - bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mrówko, Twoje kończyny są the best(!) no może trochę przesadziłem, bo gdyby były "The", to byś miał zdrowy nos:p
    Coś Ty tam wyprawiał, hę? :))

    Emm,

    To będzie najkrótsza recezja: "Nie mogę od tego tekstu oderwać oczu" :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Emm, sugerujesz, że ze mną to jedynie schizofrenia??? a z Wu, to już psychicznie wszystko ok???
    drugi foch:P

    OdpowiedzUsuń
  14. Wu, ja już wszystko wiem, ale nic nie powiem:P No może nie wszystko, bo kolana wciąż pozostają tajemnicą i mogę się jedynie domyślać, że próbowałem do Częstochowy na nich dotrzeć, aby odkupić grzechy tej nocy :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Wu,
    ja też nie mogłam, ale teraz mam przerwę w czytaniu, bo czekam na właściwe zakończenie. a Tobie się wcale nie dziwię - przejdziesz do historii literatury! więc zachowuj się! :))

    Mrówko,
    schizo jest i z Tobą, i ze mną ;-P
    dobrze, że chociaż jeden Wu jest tu zdrowy na umyśle ;-))

    OdpowiedzUsuń
  16. Guys, wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze?
    90% opisu i dialogu jest życia wzięte:)))
    Matkoboska co za presja! :p

    ps. Umysł jest, wątpię jednak, by był całkowicie zdrowy :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Wu,
    to się czuje, że te dialogi są autentyczne i to jedna z wielkich zalet ,,Sz".

    żart z tym zachowywaniem, bo jesteś zawsze tak poprawny, jak mi się nigdy nie uda :( w każdym razie mnie by chyba ciężar "odpowiedzialności" za tę postać przytłoczył, ale Ty jesteś wysportowany, więc no problem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja to się już na temat tej autentyczności wypowiedziałem - jest niesamowita, ale boję się jej.

    OdpowiedzUsuń
  19. pisałem Ci o tym w mailu po przeczytaniu pierwszej tury, więc nie będę się powtarzał ;p

    OdpowiedzUsuń
  20. Dla mnie to przede wszystkim ogromny zaszczyt, że jeden z głównych bohaterów wzorowany jest na mojej osobie, dlatego pewnie odbieram tę opowieść zupełnie inaczej, w zasadzie cofając się wstecz, przeżywając drugi raz to samo:))
    Nie wiem jak Brooke to robi, zapamiętując te wszystkie szczegóły, które wplata później we fikcyjne przecież wątki:)
    Wielki szacun! :))
    Odpowiedzialności jako takiej nie czuję, raczej bawi mnie ten tekst, a najcześciej śmieję się z samego siebie:))

    To satyra na "świat Jedi"- a jednocześnie, praktycznie wszystko z tym związane jest prawdziwe. Sposób w jaki ujmuje to Brooke jest gorzko-słodki, ale moim zdaniem nie daje to wielu powodów do zmartwień:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wu,
    ja też na to wszystko reaguję emocjonalnie, choć jestem praktycznie na antypodachod świata Jedi. ale na pewno jest to wszystko dla mnie bardzo wiarygodne. nie wiem, czy to jakiś świadomy zabieg, czy po prostu fakt wykorzystywania autentycznych dialogów w budowaniu fabuły, ale to bez znacznia: jako czytelniczka wierzę Autorowi. klimatem ,,Sz" przypomina mi filmy Felliniego.

    OdpowiedzUsuń
  22. Co do filmów Felliniego, to przyznaję Ci całkowitą rację:)

    Nie byłbym też sobą, gdybym nie popełnił jakiegoś fo pa:/
    Właśnie doczytałem się, że mrówcze odnóża odganiają koszmary, a nie komary...:)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Wu,
    tylko Mrówka jest w stanie wypatrzyć brak jednaj literki, bo to pedant jakich mało.
    a dla mnie to żadna różnica, bo komary też przeszkadzają spać, jak bzyczą nd uchem :)

    OdpowiedzUsuń
  24. brakowało dwóch literek!!!
    i jeśli tak sprawa wygląda, to ja odnóża mogę zabrać, chodzenie na dwóch, często sprawia mi trudność:P a komarami niech się zajmie Tygrys!

    OdpowiedzUsuń
  25. :D
    aż dwóch??
    odnóży nie oddam za nic! Tygrys komarów nawet nie widzi, więc nie mam co liczyć na odganianie :(

    OdpowiedzUsuń
  26. Do jasnej anielki - Wu pożarł całe "sz" i tu pojawia się skojarzenie z powieścią i wszystko się zapętla:D

    Jestem głodny:(

    OdpowiedzUsuń
  27. myślę, że to jest obopólne pożeranie, bo przecież ,,Sz" pożarła jego i nim się żywi!

    dobrze, że jesteś wegetarianinem, bo bałabym się, że z mojego zimorodka ugotujesz rosół :))

    ps. czy my się doczekamy na smakowitą część trzcią i ostatnią??

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja się cały czas zastanawiałem skąd zimą te komary u Emmy? :p
    Tygrysowi zazdroszczę, bo mnie to bzykanie (bzyczenie???:p)strasznie denerwuje:P

    Kto głodny zapraszam do mnie. Ze wzgledu na to, że zamiast lekcji prowadzimy raczej dyżury, pozwoliliśmy sobie na zakup pizzy, z dostawą, oczywiście:))
    Miałem nie tracić w tym oku pieniędzy, ale co tam, raz się żyje! :)) :p

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie, no nie!..." w tym oku"... To już przestaje być zabawne...:/

    OdpowiedzUsuń
  30. Emm - daj spokój i nie poganiaj Waćpanny, wszystko w swoim czasie:)
    Wu - będę za 15 minut;)
    "oku" :P

    OdpowiedzUsuń
  31. cud, że Mrówka tego "oka" nie zoczył :))
    widocznie stoi przy lodówce albo pożera kolejne kartki ,,Sz" :)

    OdpowiedzUsuń
  32. A ja się chichram jak dziki:D

    OdpowiedzUsuń
  33. Kochani, memu "oku" nic nie umknie:P
    Lodówka pusta:( a czytać nie mogę, bo gadam z Tobą od rana:P

    OdpowiedzUsuń
  34. Coś musi być na rzeczy z tym okiem i pieniędzmi, bo to najwyższa pora, by kupić nowe okulary, oj, trzeba je kupić! :))

    OdpowiedzUsuń
  35. wiedziałam, że kto jak kto, ale Mrówka wypatrzy :)

    Wu,
    okulary za dulary?
    nie nie! za bejmy :)

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl