piątek, 6 stycznia 2012

Wrócisz ty mi do domu!

Otóż na jasełkach było zajefajnie. Święty Józef w wieku maturalnym po wyjściu na scenę dostał ataku śmiechu, choć scenariusz tego ewidentnie nie przewidywał. Widząc to zażywna staruszka z pierwszych rzędów wstała, pogroziła mu wymownie palcem i zawołała na całą salę:
- Poczekaj! Wrócisz ty mi do domu!
To w ogóle nie był dobry dzień dla Świętego Józefa, bo tak się zestresował występem swojej babci, że upuścił Jezuska. W finale Maria tańczyła z diabłem rock and rolla, co mnie najbardziej urzekło. Na występach teatrów amatorskich najciekawsze rzeczy to te, których nie przewidział reżyser.

13 komentarzy:

  1. Uwielbiam teatry amatorskie:) Też sobie kiedyś narobiłem siary na scenie, ale na szczęście nikt już tego nie pamięta:)

    OdpowiedzUsuń
  2. występowałeś?? ja się zawsze wstydziłam i do tej pory tak jest. wolę zza kurtyny mówić innym, co mają robić na scenie ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Różnych rzeczy się imałem za młodu :P
    "wolę zza kurtyny mówić innym, co mają robić na scenie ;-))" - coś o tym wiem:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mrówko,
    bo teraz jesteś stary, tak? chciałabym być taka stara jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, bo kiedyś to ja się imałem bardziej i chętniej, a teraz to mnie kręgosłup boli i wolę w domu posiedzieć:P To chyba starość:(

    OdpowiedzUsuń
  6. widocznie za mało na siłke chodzisz :))

    OdpowiedzUsuń
  7. No i się wyda - wcale nie chodzę i swoją drogą nigdy nie byłem.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Na występach teatrów amatorskich najciekawsze rzeczy to te, których nie przewidział reżyser."

    W życiu obowiązuje ta sama zasada: zaskoczenie i niespodzianki nadają naszej egzystencji pieprzu, soli i majeranku. O rzeczach, których nie przewidzieliśmy jako reżyserzy swego losu piszemy później na blogach, w pamiętnikach, książkach, szepczemy do ucha kochankom w sypialni czy po latach opowiadamy wnukom na werandzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mrówko,
    siłka jest dla osiłka, a Ty jesteś typem intelektualisty :)

    GM,
    generalnie lubię niespodzianki :) szkoda tylko, że czasem wyskakuje jakiś upiór zza szafy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś lekiem na całe zło!!!!
    a mianowicie: w temacie teatrów amatorskich, które kocham miłością niewyczerpaną, coś mi się przypomniało (jak to główna postaci odziana w suknie stylowe i innymi kraśnymi materiałami dostojnymi spowita, zaklinowała się w krześle wiklinowym cudnie skrzypiącym i chcąc, nie chcąc zmuszona była zejść ze sceny posapując i dźwigając tą pokaźną, osobliwą kuproozdobę, rozwalając całą poważną sztukę na łopatki)
    ... i rechoczę teraz wniebogłosy, i nieprędko mi przejdzie:D

    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Sydonia,
    przepyszna historia :)) lubię się bawić w teatr, w to całe przenikanie się dwóch rzeczywistości, które zwykle splatają się ze sobą w tak zaskakujący sposób jak chociażby w Twojej anegdocie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Idąc do szkoły na Jasełka wiem mniej więcej czego się spodziewać, niewiele możne zaskoczyć. Tak powiem po ciuchu... ciut nudą trąci. No właśnie - taka odskocznia od tradycji, spontan (bo nigdy nie wiadomo co zawierał pierwotny scenariusz). Dlaczego tak nie jest?!

    Powagi mi wciąż brak :P.

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl