Elena Shumilova |
Bardzo uważnie obserwuję swój umysł. Tropię ślady pamięciowe, wizje, emocje, archetypy, wydeptane ścieżki skojarzeniowe i nagłe, przypadkowe asocjacje... Te wszystkie narracje, wokół których buduję swój świat, nakładają się na siebie, zazębiają i przenikają. Nieustanny ruch. Jestem miejscem, w którym dokonują się ciągłe przemiany. Wcale nie odrębnym bytem, a miejscem. No właśnie! Czemu wcześniej na to nie wpadłam? Ktoś to na pewno przede mną wiedział. Ciekawe, czy był tym odkryciem podekscytowany tak samo jak ja. Chyba to miał na myśli Kępiński pisząc o metabolizmie informacyjnym i człowieku jako systemie otwartym. Niby prawda dawno znana, ale poczuć ją na własnej skórze to inna para kaloszy. Odkrywcza to ja nie jestem.
M jak metabolizm
A więc przemiana. Pierwiastki, których dostarczam organizmowi, zamieniają się w komórki mojego ciała, a informacje, które wymieniam z otoczeniem to cegiełki, z których zbudowane jest moje Wewnętrzne Miasto. Po drodze zawiły proces obróbki. Wypalanie cegieł i mieszanie zaprawy murarskiej. Tak czy owak przemiana. Bez kierunku, bez celu. A może ten cel jest gdzieś w tle, za kurtyną? Może jest, tylko mniej widoczny niż ten zmieniający się pierwszy plan? Tylko czy warto go szukać?
---
Co to właściwie jest? To, czego teraz doświadczam? Harmonia? Nie wiem. Jakiś rodzaj dopasowania do tego, co się wydarza. Mogę rejestrować te wszystkie drgnienia, zmiany temperatury i tonacji emocjonalnych tylko dlatego, że wydarzenia zredukowałam do niezbędnego minimum: jedzenie, sen, jazda na rowerze i weranda. Nikt do mnie nie mówi. Nikt nie domaga się, żebym ja coś powiedziała, żebym to lub tamto. Chwilo, trwaj... Króliczku, nie odchodź.
C jak ciało
Ależ ono mądre! Ciało wie wszystko, co trzeba. A tym, czego nie trzeba, nie zawraca sobie głowy. Samo z siebie potrafi odróżnić potrzebne od zbędnego. Wystarczy słuchać, dać się prowadzić, dostroić umysł do sygnałów, które ono wysyła. A my zwykle robimy wszystko, żeby nie słyszeć. Stawiamy wysoki mur między ciałem i duszą, jak nam wpoiło chrześcijaństwo. Rozdarcie człowieka na ciało i duszę to jeden z bardziej chybionych pomysłów ludzkości. Fatalne konsekwencje z tego wynikające są nie do ogarnięcia i jeszcze długo nie do odwrócenia. Jaki szatan mógł wpaść na to, że ciało jest złe? Ono tak naprawdę jest źródłem wiedzy i szczęścia. To nasze myśli mącą powierzchnię wody. Doznania są ok. To z myślami jest zwykle coś nie tak.
Jak to możliwe, że na dnie duszy znalazłam ciało?
T jak tu i teraz
Przestałam w siebie pompować medialną papkę.
Przestałam stroić miny.
Przestałam się przejmować tym, czy inni mnie zaakceptują i polubią.
Przestaję rozdmuchiwać ego, ale to jest praca na całe życie.
Przestałam odczuwać ból istnienia i niepokój.
Przestałam zamulać umysł cudzymi sprawami zgodnie z zaleceniem Marka Aureliusza:
,,Nie marnuj pozostającej ci części życia na rozmyślania o innych, jeżeli nie ma to związku z jakąś sprawą użyteczności publicznej."
W pierwszej chwili to zdanie wydało mi się nie do przyjęcia, ale ono jest tylko zachętą do wyzbycia się chorobliwej ciekawości dotyczącej życia innych - zwykle obcych - ludzi. Przecież wszelkie programy i portale o ,,prawdziwym" życiu celebrytów mają rekordową oglądalność. A po co poświęcać uwagę czyimś rozwodom i romansom? Po co cudze życie brać na przemiał i robić z niego pokarm? Marek Aureliusz ma rację.
Lepiej i przyjemniej płynąć z nurtem przemian, które rzeźbią pejzaż. Odciąć prąd w zwojach mózgowych i doznawać. Być tu i teraz.
P jak pa pa
Obudziły mnie wróble. Gdy tylko otworzyłam oczy, pojawiło się uczucie czystości. Takie piękne i takie zapomniane. Gdzie podziały się moje emocjonalne śmieci? Gdzie zwały niesegregowanych odpadów, którymi zapychałam dziury w czasie? W kurach jest coś niesamowitego. Ich grzebanie i skrzeczenie przybliża mnie do czegoś autentycznego, uspokaja. Wprawiają mnie w dziwny trans, podczas którego chłonę świat jak gąbka, odczuwam wszystkimi zmysłami bez zadawania pytań i szukania odpowiedzi.
Pa pa, śmieci! Pochwalone bądźcie kury - gdaczący świadkowie małych cudów. Wygląda na to, że jestem szczęśliwa. I po co podskakiwałam do gwiazdek z nieba i goniłam króliczka, skoro można było poczekać, aż sam przykica?
Ciekawe z jakim uczuciem kiedyś przeczytam notatki z tych pensjonarskich wzruszeń.
Piękny analfabet!
OdpowiedzUsuńCiekawe, w jakiej kolejności u mnie są litery?
:**
Skorpionko,
Usuńw jakiej by nie były bardzo lubię je czytać :))
Emmo, uśmiechnęłam się przy C :))) masz rację. Podobnie jak z każdą literką. I rozumiem Cię doskonale. Moja Emmo prozatorska ja jestem na tak jaką byś decyzję nie podjęła. Ściska ciepło moja psiapsióło z za ekranu :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bycie Twoją psiapsiółą :D
UsuńMamy już sporo stażu, prawda?
I sporo się działo po drodze - w Twoim i moim życiu...
Jakiś czas temu robiłam małe podsumowanie wszystkich wirtualnych kontaktów, chciałam zlokalizować w czasie, z kim mam najdłuższy kontakt. I Ty jesteś w grupie ścisłych długodystansowców. Dzięki za cały ten czas, za to, co wniosłaś do mojego życia :***
A wiesz,że ja nawet nie wiem ile to już lat :) sporo i u mnie i u Ciebie, choć Ty bardziej tajemnicza ode mnie jesteś . To ja Ci więcej w rękaw smarkałam :))) a dziękować to ja mam za co !!! o Złotniczce już nie wspomnę i wierszach!!! ściskam Cie kochana mocno !
UsuńSądząc po innych znajomościach zlokalizowanych w czasie znamy się jakieś 6 lat albo dłużej!
UsuńJakiś czas temu Wu obliczył, ile ja i on się znamy i znajomość z nim to moja cezura: Ty byłaś przed Wu :)) I nadal ,,robisz w złocie". I coraz lepiej piszesz!
Uściski :***
Witaj Emmo! Właśnie odkryłam, że wróciłaś. Przeczytałam trzy posty prawie jednym tchem i mam ochotę wrócić na początek. Ależ pięknie opisałaś tą długą "podróż". Chętnie wydrukowałabym Twój alfabet i wyjechała z nim na samotne wakacje. Dobrze, że znowu jesteś.
OdpowiedzUsuńEwa,
Usuńmam w planie oglądanie Twojego ogrodu. Nazbierało się sporo zaległości....:)
Tak, to była długa podróż do samej siebie, ponowne odkrywanie prawd najprostszych i tego, co dla mnie ważne. Warto było pakować walizki. Bardzo polecam samotny urlop. Zyskują na tym głównie relacje z ludźmi. *
Marek Aureliusz zawsze ma rację.
OdpowiedzUsuńA teraz także i Emma :*:*
Dżej,
Usuńczytałam jego ,,Rozmyślania". To był Ktoś! Jak dobrze, że zapisywał myśli! To skarbnica wiedzy, którą ledwie nadgryzłam.
ja mam ten plus, że czytałam w oryginale
Usuńpiękny, jasny język
przecudowny sposób formułowania myśli
i ten wszechobecny stoicyzm :)
Zazdraszczam. To musiała być prawdziwa uczta.
UsuńZe stoicyzmem mam spory problem, bo mnie wiecznie pogania jakiś niepokój, ale chyba trochę dryfuję w tym kierunku. Trochę. :)
najlepszym lekarstwem dla ciała i duszy, jest wsłuchać się w siebie i każdą cząstką być tu i teraz. zachwycać się tymi wróblami co budzą o poranku. one też mają coś ciekawego do powiedzenia :)
OdpowiedzUsuńa ciało i dusza to absolutna jedność. najtrudniejsze, choć nie niemożliwe to znaleźć wspólny język między nimi.
Polly,
Usuńale od dzieciństwa nas uczą, że dusza i ciało to dwa światy. To paranoja! Ja zawsze widziałam człowieka jako całość, ale do tej pory to było tylko teoretyzowanie. Dopiero teraz to naprawdę poczułam.
Tak, wspólny język...
Coraz więcej literek... i tak wiele trafnych przemyśleń ...
OdpowiedzUsuńNazbierało się przez te dwa miesiące :*
Usuń:*
UsuńHarmonia... To coś pięknego.
OdpowiedzUsuń...i ulotnego, ale pozwala złapać głębszy oddech.
Usuńwłasnie często odczuwam ten dyskomfort: duchowość kontra cieleśnośc i wpojone poczucie winy. wyrastam z tego powoli, ale to długi proces. Tak odnośnie tego akapitu o ciele, a zdjęćie... powalilo mnie na kolana, jaka delikatność...
OdpowiedzUsuń