poniedziałek, 10 listopada 2014

D jak demo





To wszystko przypomina wielki szklany bęben maszyny losującej. W jego wnętrzu mnóstwo gumowych piłeczek. Każda ma swój PESEL, NIP, PIN, nick, profil, kod genetyczny… Każda stanowi osobny świat wprawiony w ruch niewidzialną ręką Mistrza Ceremonii, żeby nie powiedzieć krupiera. Każda piłeczka kręci się wokół własnej osi,  równocześnie orbitując wokół innych. Każda ma swoich satelitów, którzy wokół niej zataczają kręgi, rysują elipsy… Co jakiś czas nasze piłeczki się zderzają i wówczas powstaje energia. Nabijamy sobie guzy, wytrącamy z orbity zmieniając własną i cudzą trajektorię lotu albo wyzwalamy coś pozytywnego, co się rozwija, przeobraża, zmienia wraz z nami. Zdarza się, że ryzykujemy i wychodzimy ze szklanego bębna do rzeczywistości, a tam w żyłach płynie krew zamiast tuszu od drukarki. Tam dotyk jest ciepły, liście szeleszczą pod nogami nawet wówczas, gdy nie mamy w uszach słuchawek. Bo tam, poza bębnem liście nie są z pikseli.  Tam śmiech jest może mniej perlisty, za to nie jest tylko plikiem dźwiękowym, swobodnie wibruje w powietrzu, zaraża, wywołuje radość. Tam widać piegi i zmarszczki, bo nie działa fotoshop. Są tylko oczy patrzącego. A każde oczy widzą to, co chcą widzieć. Zamykają się wówczas, gdy wolimy ten wizerunek drugiego człowieka, jaki namalowaliśmy pod powiekami, do którego się zdążyliśmy przywiązać i którego nie chcemy zmieniać. Bo taki piękny. Tak się dobrze komponuje z naszym zapotrzebowaniem...

Jednak najczęściej pozostajemy w wersji demo. Nie sposób dotknąć każdej piłeczki, zwłaszcza że nigdy nie wiadomo czy będzie to szczęśliwy numerek, czy pechowa trzynastka. A więc chowamy się za szkłem i krążymy, wirujemy, orbitujemy. Od losowania do losowania. Od zderzenia do zderzenia… Tak to się kręci.

37 komentarzy:

  1. Szklany bęben... Niczym Aniela Dulska ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yyyy...
      To było bodajże w drugiej klasie LO ;))

      Usuń
    2. Możliwe ;) Eee, u mnie chyba w trzeciej :P Ale ta postać często jakże trafnie opisuje ludzkie życie i to, ile jesteśmy w stanie poświęcić za "luksus" zrzucenia na czyjejś barki odpowiedzialności za podejmowanie decyzji...

      Usuń
    3. Można sobie odświeżyć pamięć ;-) http://vod.tvp.pl/audycje/kultura/moralnosc-pani-dulskiej/wideo/moralnosc-pani-dulskiej/12073090

      Usuń
    4. Ina,
      ta sztuczka sprawia, że przez chwilę jest lżej, ale na dłuższą metę tylko powiększa guza i nie pozwala mu zniknąć. Znam ten mechanizm z autopsji ;)

      Fibula,
      dzięki :)
      A przy okazji przypomniałaś mi ,,Z biegiem dni, z biegiem lat..." Wajdy. Warto by było obejrzeć.

      Usuń
    5. ,,Z biegiem lat, z biegiem dni..." oczywiście. :)

      Usuń
  2. Hm....nieźle to sobie wymyśliłaś :)
    A może to jest tak, że co ma się zdarzyć nastąpi?
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz co... nie wiem co powiedzieć, ale jestem pod ogromnym wrażeniem tego co napisałas, aż mi mowe odjęło... sorry, pieknie piszesz! Koniecznie zrób coś z tym swoim pisaniem. Cudownie się ciebie czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, może kiedyś, coś...Póki co muszę sobie poukładać w głowie, bo mam bałagan okrutny ;P
      Dzięki! Az się nadęłam od tych pochwał ;-D

      Usuń
  4. skoro tak piszesz - to tej nocy, zaryzykuję
    postawię na przytulanie
    ...poza kulą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, Eli, koniecznie. :)
      Kto ryzykuje, ten żyje.
      I nigdy niczego nie żałuj.

      Usuń
  5. :)
    jednak najczęściej pozostajemy w wersji demo
    tak
    każdy z innego powodu

    Rozmawiałam dziś z fajną terapeutką. Zapytała mnie, czemu ciągle odpowiadam "z głowy" a nie z serca.
    powiedziałam, że wolę nie mieć serca... Wolę za szkłem. wolę nie.

    Całusy :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżej, Ty jesteś rasowym Mózgowcem. A takiego jak dopadnie...!
      A wiesz, że kilka razy wyszłam z tej kapsuły w real?
      I jak pisałam wyżej - nie żałuję, aczkolwiek prędka raczej nie jestem i trudno się oswajam.
      Teraz mam jakiś przejściowy etap, choć nie mam pojęcia, dokąd zajdę i czy gdziekolwiek... Teraz nie w głowie mi wychodzenie ;)

      Usuń
    2. ja wyszłam dwa razy

      i wiesz co??
      nie, dziękuję

      :):)
      to nie dla mnie :P

      Usuń
    3. A ja nie wiem. Nie mam planów, bo tyle razy życie mi je zmieniało, że teraz wolę po prostu płynąć :)

      Usuń
    4. chyba lecieć ;)))

      ja planów nie miewam nigdy... nie wiem czemu ani planów ani marzeń.
      takie życie na jalowym biegu
      czasem tak czuję
      :*

      Usuń
  6. Aż mi się zakręciło w głowie... ;/...
    Wersję live poproszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Abi,
      chyba trzeba jakoś zaalarmować Mistrza Ceremonii, żeby zatrzymał maszynę losującą. :))
      ,,Niech ktoś zatrzyma wreszcie czas, ja wysiadam..." :)

      Usuń
  7. Ależ mi zaśpiewałaś przedpołudniową porą, Emmo. :-) Przenikliwe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż i Fibula przyłapana na gorącym czytelniczym uczynku! :))

      Usuń
    2. Pewnie jeszcze nie raz dam się złapać. ;-)

      Usuń
    3. Uważaj, bo się czaję :))

      Usuń
  8. pechowa trzynastka??? ja se wy-pra-szam!!!!

    a tak serio? Emmo Jesteś Cudowna!

    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja i ja tez sobie wypraszam :) trzynastka to najszczęśliwszy numerek :)
      ale żeś mnie zakręciła Em, jak piłeczkę :)

      Usuń
    2. Przyjdzie mi aktualizować wpis i zamiast trzynastki wstawić jakąś inną liczbę, ale każda jest ryzykowna :))))

      Usuń
    3. Niech to będzie szczęśliwa czternastka! ;) You know what I mean ;)))

      Usuń
    4. Wu! Mordeczko Ty moja!
      O rajuśku! A pójdźże w me wirtualne skrzydła! :)))

      Usuń
    5. Ściskam tak przy poniedziałku, tzn... przy środzie... ;)

      Usuń
    6. Trudno się połapać w kalendarzu. Dobrze, że mam zawsze na tę samą godzinę do pracy :))

      Usuń
  9. u mnie Emmo to bardziej D jak d...a :)) nieco inna wersja demo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A co jeśli piłeczka nie godzi się na bęben, ale inne piłeczki zasysają ją do środka? Bo tak trzeba, tak wypada, tak będzie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm...
      Myślę, że kompromisów się nie da uniknąć. Mnie się nie udaje. Ale kompromis, to tylko częściowe ustępstwo, a nie działanie całkiem wbrew sobie. Czasem nie biorę udziału w losowaniu. Wychodzę z założenia, że lepsze to, niż nabijanie komuś i sobie guza, bo ta niechęć ze mnie tak czy siak wyjdzie, jakoś się uzewnętrzni ;-))

      Usuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl