Jakie dziwaczne to rozdarcie. Jaka sprzeczność. Chorobliwa dwubiegunowość. Z jednej strony kult indywidualizmu i wszelkiej dziwności, a z drugiej podsuwanie pod nos produktu z kodem paskowym, towaru wytwarzanego w milionach sztuk na całym świecie, ogólnodostępnego, wszechobecnego, modnego. Pogoń za sensacją - bo sensacja się dobrze sprzedaje - wywołała modę na inność, a to przecież sprzeczność sama w sobie, bo jeśli coś jest modne, to jest popularne czyli dotyczy wielu. A skoro coś dotyczy wielu, to przestaje być inne, staje się takie samo. Mamy być niepowtarzalni, ale nosić takie same ciuchy. Oryginalni, ale jeżdżący takimi samymi modelami samochodów. Wyróżniający się z szarej masy, ale wszyscy jak jeden mąż ( i żona) jedzący w KFC. Ogólna neuroza i paranoja, która u niektórych daje efekt Lady Gagi lub człowieka tatuującego sobie twarz na jednolity fiolet. Przez monitor defiluje korowód dziwolągów, w którym subtelne różnice nie istnieją, bo jeśli coś nie bije po oczach, to jest we wrzaskliwej estetyce niewidoczne. Jeśli mówi szeptem, to nikt nie słyszy. W mediach nie ma miejsca na niuans, detal, odcień. Za to jest miejsce na Lady Gagę i ostry fiolet na twarzy.
Wychodzę na ulicę, idę wśród transparentnych ludzi.Tutaj wszyscy jesteśmy tacy podobni! Poprawiam na ramieniu torebkę H&M Niegrzecznej Dziewczynki, dopinam pod szyją płaszczyk Zary i dokoła widzę milion identycznych płaszczyków, torebek... Zatrzymuję się przed witryną Sephory i zastanawiam, czy jeszcze jestem człowiekiem, czy już tylko targetem? A może produktem? W komunizmie ustrój polityczny obciosywał ludzi, przycinał to, co wystawało i wpychał w identyczne uniformy, a teraz robią to koncerny i spece od marketingu. Oni wiedzą lepiej, co mamy jeść, co czytać. Produktem jest nawet filozofia, idea, myśl, bo wokół niej może urosnąć cały przemysł. Vide minimalizm, który miał być odejściem od konsumpcjonizmu, tymczasem stał się kolejnym modnym trendem, chwytem marketingowym, bo przedmioty z etykietką ,,minimalistyczne” świetnie się sprzedają. Ktoś je kupuje i myśli, że już jest minimalistą.
Idę przez centrum handlowe, mijam kolejne drzwi i przypominam sobie, że jest coś, co nas różni, choć wcale nie tak trudno o tym zapomnieć. Na szczęście zadbała o to Matka Natura. Przyroda nie zna duplikatów. Kopiuj/wklej to sztuczny twór. Jako byt nie jestem osobna, a mimo to niepowtarzalna. Unikatowość dostałam w pakiecie startowym. Nie muszę szukać nowej formy - już ją mam. Jedna kreseczka w kodzie paskowym u każdego zawsze będzie lekko falista inaczej. Niby nic rzucającego się w oczy, ale wystarczy się wsłuchać, wyciszyć jazgot. Nikt jak ja nie kocha, nikt tak samo nie marszczy nosa, nikt nie popełnił moich błędów ani nie przeżył moich wzlotów i upadków. Zawsze jest jedna falista kreseczka szyta na miarę. I to mi całkowicie wystarcza. Niuans, detal, odcień.
Źródło zdjęcia
Źródło zdjęcia
są tacy, którzy na ulicach parkietach wręcz krzyczą: zwróć na mnie uwagę!
OdpowiedzUsuńsą tacy, którzy potrzebują wsparcia i dowartościowania - w Sieci (nomen omen - sieć - brzmi jednoznacznie, dałeś się schwytać)
są tacy, którzy przestali myśleć o sobie jak o Osobie, więc gdy mass media, reklamy myślą za nich, to im w to graj.
są koniunkturaliści, czekają na okazję.
jedni przez pieniądz oszaleli, inni posmutnieli
jeszcze inni gdzieś zniknęli.
ale Emma, nie ważne, że jesteśmy jednostkowi i unikatowi.
ważne żeby się rozwijać, a więc, jak dla mnie - obserwować.
intuicyjnie wyłapywać tych, z którymi nam lżej i po drodze
i wyczuwać to, co jest nie dla nas.
a i ktoś kto przeprowadzi, też by się w którymś momencie przydał.
a moim zdaniem Emma, wzbudza zaufanie. Zatem - Prowadź. :)
:)))))))))
UsuńJasne, że poprowadzę!
Idziemy na Big Maca. Ty płacisz. :D
Ale się uśmiałam; :)))
Ale... sporo napisałeś na poważnie. I mógłby być z tego niezły wiersz, widzisz to? :)
A wiesz co mnie w Twoim komentarzu najbardziej zastanawia? To, że utożsamiłeś rozwój z obserwacją. I w to mi graj. To jest kierunek, który się utrwala we mnie i coraz lepiej się w tym odnajduję. Widzę, że Ty też.
Nadmienię, że dziś przeczytałam fragment ,,Przebudzenia" de Mello, w którym pisze, że jedyną radą na nas samych jest obserwacja.
Oczywiście zaobserwowałam, że moje Ego poczuło się mile połechtane ;))
Puk puk...:*
OdpowiedzUsuń"Nikt tak nie marszczy nosa jak ja" -:P no właśnie Emmo..- to wystarczy by się wyróżniać...
Buziaki:*
:))
OdpowiedzUsuńDobrej nocy, sunrise. znów nie zdążyłam u ciebie posłuchać, ale za to będę miała jutro ucztę muzyczną.
Czasami mam wrażenie, że jednak żyję w innym świecie. W moim mieście nie ma miejsca na własne poglądy, a już tym bardziej na indywidualność. Jakąkolwiek. Nie masz "najek" - nie rozmawiam z tobą. Jak to nie jeździsz do Lyblynaa na zakupy? Czemu się bulwersujesz? To normalne, że dzieci przedszkolne na wycieczce jako punkt obowiązkowy (i fundowany przez dyrekcję) mają wizytę w McDonaldzie?
OdpowiedzUsuń...
I właśnie ta paranormalność mnie zadziwia.;-)
UsuńNie wysilam się na bycie jakimś ekscentrykiem, to dla mnie strata energii, ale czemu to, że nie jadę do Lyblyna stawia mnie w roli heretyka? Ech! Dziwny jest ten świat.
Własnie, na szczęście w tym bezkresnym morzu takiejsamości jest delikatna, nierówna, falista kreseczka :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście...
Loona,
Usuńdelikatna - otóż to. :)
Efekt Lady (z)Gagi to też koszmarek, podobnie jak takasamość. ;)
niuans, który dzieli, niuans, który łączy
OdpowiedzUsuń:):)
lubię półtony i drobne detale :*
Tak. Subtelności... :)
OdpowiedzUsuńŚwiat bez niuansów byłby mdły. Lubię czasem je wypatrywać.
OdpowiedzUsuńJeszcze tak sobie myślę, że ważny jest nasz stosunek do danej rzeczy, zachowania, pomysłu - jeśli on jest jakimś uzewnętrznieniem siebie, to chyba dobrze, a jeśli próbą naśladownictwa, modą, to już gorzej.
fibula,
Usuńmasz rację, jakąś potrzebę ekspresji każdy z nas ma, nawet przez ciuchy wyrażamy siebie. I fajnie. Niech tak będzie. Byle tylko nie dać się zwariować i nie pozwolić sobie wmówić potrzeb, za którymi się kryje jedynie działanie marketingowe jakiegoś koncernu. Byle nie być kukiełką. ;-)
Czuję tak od dawna ale zrzuciłam to na karb wieku. Uciekłam na wieś, odsunęłam się i nie tęsknię. Bywam w świecie, załatwiam swoje sprawy i wracam. Może to egoistyczne podejście do życia ale wolę swoją samotnię niż ten zbiorowy matrix.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ewa,
Usuńpo ostatnim urlopie już wiem, że jeśli mam naprawdę odpocząć, to tylko na wsi. Żadna miejscowość wypoczynkowa nie jest w stanie zapewnić ciszy i spokoju, a tego mi potrzeba, żeby odpocząć. Miasto ze swoim pośpiechem i nadmiarem wszystkiego męczy ;(
Hm, to prawda że unifikacja postępuje, sieciówki stały się wyznacznikami tego, kim jesteśmy, nawet jeśli potem wszyscy wyglądamy jak z jednej foremki. Lubię sieciówki, ale jest to opowieść na inne czasy:P Niemniej, nie ma się czego obawiać, może i wyglądamy na zewnątrz podobnie, jak jedna masa, ale nie ma powodów, by się tym przejmować. Przecież o naszym indywidualizmie i tym co nas odróżnia od innych świadczą słowa. Zalecam nam zatem, jak najczęściej otwierać gębę i gadać, żadna sieciówka nam nie ubierze myśli w słowa, i tutaj mamy sami pole do popisu. Nie wiem, czy ma to sens, jaki miało mieć, ale pies po mnie skacze, bo chce na spacer :)
OdpowiedzUsuńWytłumacz swojemu szanownemu psu, że Emma też może mieć swoje 3 minuty, bo 5 dla psa marzącego o spacerze to cała wieczność :)
UsuńWiesz co? Mam bardzo sprzeczne, żeby nie powiedzieć cyklofreniczne odczucia na temat tego indywidualizmu. Mam wrażenie - choć mogę się mylić - że własnie ta unifikacja modowa jest jednym z powodów wywołujących u ludzi chęć wyróżniania się za wszelką cenę. Tak strasznie chcemy się różnić, tak się boimy zaszufladkowania i bycia posądzonym o brak oryginalności, że ten i ów jest w stanie wytatuować sobie twarz na głęboki fiolet, byle tylko zwrócić na siebie uwagę, przyciągnąć spojrzenia...Sama nie wiem, co się za tym kryje? może nawet bardziej potrzeba bycia popularnym. Generalnie mniej bym się martwiła o tych ujednoliconych przez sieciówki, bo pod opakowaniem jest ta falista kreseczka i od niej nie ma ucieczki ;-) Gorzej z tymi co na fioletowo... Na szczęście ich jest jednak mniej, czyli zdrowy rozsądek górą. I chyba o to chodzi. :)
Cmok dla Ciebie i Psicy :))
Dawno tu nie byłem. Zmieniło się. Podoba mi się Twoje spojrzenie na uciekający czas.
OdpowiedzUsuńJa też tu dawno nie byłam, bo życie w realu mnie ostatnio mocno zaskakuje i odciąga. :)
UsuńFajnie, że zajrzałeś, dziękuję i macham skrzydłem :))