niedziela, 6 listopada 2011

Gerda




kończy trzeci fakultet
segreguje dni
przy biurku z widokiem na awans

po pracy basen i siłownia
robi to dla siebie
jak zalecał doradca
rozwoju osobistego

a przy każdej pełni księżyca
dosiada renifera
dobrych ludzi pyta o drogę
do pałacu Królowej Śniegu

ślady sań budzą ptaka uśpionego w piersi
wtedy rozpościera skrzydła
i leci za tropem do utraty tchu

a gdy chwyta za klamkę
ostatniej komnaty
budzik przypomina
że Kaj to tylko sen

skrzydła odlatują bez niej


Obraz: Abulena Panduri

15 komentarzy:

  1. o rany...

    o rany ...

    ale dałaś czadu. Boskie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. J.,
    staram się, bo mam inteligentnych czytelników ;-)

    Wu,
    mam nadzieję, że to tylko gorsza strona medalu.

    El,
    owszem, choć jeśli mam być szczera sama nie do końca wierzę tym wierszom. no właśnie: zbyt smutne, żeby wierzyć, że to jedyna możliwa wersja tej bajki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne... Pozdrawiam zza biurka z widokiem na awans... Wiedzma

    OdpowiedzUsuń
  4. Hura!
    Wiedzma wróciła! :D

    Wiedzmo, przecież dopiero co awansowałaś! no jak tak można?? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. NO ogarnęłam się trochę i wracam po trosze do wirtualu... ale tylko jako anonimowy mogę publikować...

    OdpowiedzUsuń
  6. raczej Cię z nikim nie pomylę, zwłaszcza, że teraz u mnie tak kameralnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekna wizja!

    Ciesze sie, ze uslyszalas moje wolania!:)

    pozdrawiam zza biurka (bez widoku na awans)(no chyba, ze go sobie sama przypisze;):))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Asha,
    tak, Twój śpiew dotarł do mojej dziupli :))
    awans tak jak sukces ma wiele znaczeń.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wrażenie, że życie Gerdy, które tu opisujesz, dalekie jest od szczęścia. Rzeczy, jakimi się zajmuje, stanowią jakby rodzaj masy wypełniającej, jak w tabletce: bez smaku, bez znaczenia, bez wartości terapeutycznych, ale czyniący tabletkę łatwiejszą do konfekcjonowania i do przełknięcia. Przyznaję, że koncepcja doradcy rozwoju osobistego jest mi tak obca, jak to tylko możliwe. Tyle czasu poświęconego na inwestowanie w siebie, na budowanie własnej wartości i kształtowanie wizerunku, ale ani grama czasu na bycie sobą. I jeszcze ten sen o pogoni za nieuchwytnym i nieistniejącym... Gdybym miał Gerdę opisać jako przedmiot nieożywiony, widziałbym ją jako toczący się z góry siłą bezwładu samochód z luzem w kierownicy. Jeśli tak, to zamiast doradcy rozwoju osobowego potrzebny byłby jej raczej solidny mechanik serc, znający się na swojej robocie i nie zdzierający zanadto.

    Wiersz jest smutny. Żeby dać odpór bijącym z niego falom depresji, będę musiał sięgnąć po czekoladę, którą trzymam specjalnie na takie okazje. Jeśli przez to zrobię się gruby i brzydki, to będzie twoja wina. Już widzę ten sensacyjny tytuł na okładce Faktu: "Poezja zrobiła ze mnie grubasa! Dramatyczna relacja mężczyzny, pod którym zarwała się biegnąca nad jezdnią kładka dla pieszych." :)

    OdpowiedzUsuń
  10. GM,
    jak pisałam wyżej: nie do końca wierzę w to, co napisałam. nie wiem, czy można znaleźć, ale samo szukanie to wielka przygoda, choć na pewno bywa niebezpieczna, więc rzuć w kąt na pożarcie myszom tę czekoladę :))

    OdpowiedzUsuń
  11. jakoś smutno mi się zrobiło... przygnębia mnie sama świadomość istnienia takowych bezskrzydłych istot...

    ale zaraz wizja tuczącej poezji przegoniła smętki:)))

    PS. Fantastyczna ta młoda fotografka:) jej obrazami jestem wręcz oczarowana:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Sydonia,
    dbajmy o swoje skrzydła, póki jeszcze nie odleciały bez nas. moje czasem słabną, ale jeszcze mnie potrafią oderwać od ziemi :)

    ta fotografka to moje ostanie odkrycie. jest fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
  13. wiersz smutny, zgadzam się z GM i nie mam w domu czekolady

    pfff

    nooo tak bez uprzedzenia ? :)

    u ś c i s k i

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl