kończy trzeci fakultet
segreguje dni
przy biurku z widokiem na awans
po pracy basen i siłownia
robi to dla siebie
jak zalecał doradca
rozwoju osobistego
a przy każdej pełni księżyca
dosiada renifera
dobrych ludzi pyta o drogę
do pałacu Królowej Śniegu
ślady sań budzą ptaka uśpionego w piersi
wtedy rozpościera skrzydła
i leci za tropem do utraty tchu
a gdy chwyta za klamkę
ostatniej komnaty
budzik przypomina
że Kaj to tylko sen
skrzydła odlatują bez niej
Obraz: Abulena Panduri
Obraz: Abulena Panduri
o rany...
OdpowiedzUsuńo rany ...
ale dałaś czadu. Boskie!!
Samo życie:)
OdpowiedzUsuńsmutne.
OdpowiedzUsuńJ.,
OdpowiedzUsuństaram się, bo mam inteligentnych czytelników ;-)
Wu,
mam nadzieję, że to tylko gorsza strona medalu.
El,
owszem, choć jeśli mam być szczera sama nie do końca wierzę tym wierszom. no właśnie: zbyt smutne, żeby wierzyć, że to jedyna możliwa wersja tej bajki.
Piękne... Pozdrawiam zza biurka z widokiem na awans... Wiedzma
OdpowiedzUsuńHura!
OdpowiedzUsuńWiedzma wróciła! :D
Wiedzmo, przecież dopiero co awansowałaś! no jak tak można?? :))
NO ogarnęłam się trochę i wracam po trosze do wirtualu... ale tylko jako anonimowy mogę publikować...
OdpowiedzUsuńraczej Cię z nikim nie pomylę, zwłaszcza, że teraz u mnie tak kameralnie :)
OdpowiedzUsuńPiekna wizja!
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze uslyszalas moje wolania!:)
pozdrawiam zza biurka (bez widoku na awans)(no chyba, ze go sobie sama przypisze;):))))
Asha,
OdpowiedzUsuńtak, Twój śpiew dotarł do mojej dziupli :))
awans tak jak sukces ma wiele znaczeń.
Mam wrażenie, że życie Gerdy, które tu opisujesz, dalekie jest od szczęścia. Rzeczy, jakimi się zajmuje, stanowią jakby rodzaj masy wypełniającej, jak w tabletce: bez smaku, bez znaczenia, bez wartości terapeutycznych, ale czyniący tabletkę łatwiejszą do konfekcjonowania i do przełknięcia. Przyznaję, że koncepcja doradcy rozwoju osobistego jest mi tak obca, jak to tylko możliwe. Tyle czasu poświęconego na inwestowanie w siebie, na budowanie własnej wartości i kształtowanie wizerunku, ale ani grama czasu na bycie sobą. I jeszcze ten sen o pogoni za nieuchwytnym i nieistniejącym... Gdybym miał Gerdę opisać jako przedmiot nieożywiony, widziałbym ją jako toczący się z góry siłą bezwładu samochód z luzem w kierownicy. Jeśli tak, to zamiast doradcy rozwoju osobowego potrzebny byłby jej raczej solidny mechanik serc, znający się na swojej robocie i nie zdzierający zanadto.
OdpowiedzUsuńWiersz jest smutny. Żeby dać odpór bijącym z niego falom depresji, będę musiał sięgnąć po czekoladę, którą trzymam specjalnie na takie okazje. Jeśli przez to zrobię się gruby i brzydki, to będzie twoja wina. Już widzę ten sensacyjny tytuł na okładce Faktu: "Poezja zrobiła ze mnie grubasa! Dramatyczna relacja mężczyzny, pod którym zarwała się biegnąca nad jezdnią kładka dla pieszych." :)
GM,
OdpowiedzUsuńjak pisałam wyżej: nie do końca wierzę w to, co napisałam. nie wiem, czy można znaleźć, ale samo szukanie to wielka przygoda, choć na pewno bywa niebezpieczna, więc rzuć w kąt na pożarcie myszom tę czekoladę :))
jakoś smutno mi się zrobiło... przygnębia mnie sama świadomość istnienia takowych bezskrzydłych istot...
OdpowiedzUsuńale zaraz wizja tuczącej poezji przegoniła smętki:)))
PS. Fantastyczna ta młoda fotografka:) jej obrazami jestem wręcz oczarowana:)
Sydonia,
OdpowiedzUsuńdbajmy o swoje skrzydła, póki jeszcze nie odleciały bez nas. moje czasem słabną, ale jeszcze mnie potrafią oderwać od ziemi :)
ta fotografka to moje ostanie odkrycie. jest fantastyczna!
wiersz smutny, zgadzam się z GM i nie mam w domu czekolady
OdpowiedzUsuńpfff
nooo tak bez uprzedzenia ? :)
u ś c i s k i