piątek, 11 lipca 2014

Niegrzeczna Dziewczynka i kobieta - klaun




Było lato. Powietrze pęczniało od obietnic, a jaskółki wykrawały z płachty nieba chińskie znaki  yin i yang. Ziemia oddychała niebem, a Niegrzeczna Dziewczynka podczas długich rowerowych wycieczek oddychała zielenią. Niecierpliwie wyczekiwała, aż dojrzeją jabłuszka o niewysłowionej słodyczy, które miały jej zastąpić smak i zapach ukochanych truskawek.
Pewnego razu o świcie jakaś nieznana siła podniosła jej powieki. Umysł Dziewczynki był nadal owinięty ciepłą mgłą snu, jednak docierające do niego światło sprawiło, że zaczął leniwie reagować na bodźce i niechętnie rejestrować na taśmie pamięci to, co właśnie się działo z resztą jej ciała. Coś poderwało ją z łóżka i postawiło na równe nogi. ,,Zaraz, zaraz...przecież ja jeszcze śpię...co się dzieje? Śpię na stojąco?” - myślała bezładnie, usiłując rozeznać się w sytuacji.  Wówczas usłyszała brawa, które na dobre ją obudziły. Rozejrzała się zdziwiona i stwierdziła, że oto stoi na scenie w oślepiającym blasku reflektorów, a przed nią znajduje się widownia wypełniona po brzegi. Usłyszała zachęcający okrzyk:
-No dalej! Tańcz Dziewczynko! Dziewczynko! Pokaż nam, co potrafisz!  
Cofnęła się przestraszona i chciała uciec ze sceny, bo przecież niewiele potrafi, jednak usłyszała muzykę, której urok zatrzymał ją w miejscu. Ta sama nieznana siła, która wyciągnęła ją spod kołdry, teraz wprawiła jej ciało w ruch. Dziewczynka płynęła w tańcu, ruchami dłoni i bioder opowiadała miłosną historię, zaczęła nawet wykonywać skomplikowane figury i czuła na sobie zachwycone spojrzenia wielu, wielu par oczu.  Ach, jak przyjemnie było czuć muzykę, wypełniającą jej ciało! Przecież od dzieciństwa marzyła o tym, żeby zostać tancerką. Wreszcie spełnia się jej wielkie marzenie. Po tańcu dostała gromkie brawa, które zabrzmiały w jej uszach niczym dźwięki niebiańskiej harfy. A wszystko to udało jej się zrobić bez zmęczenia, bez wysiłku, gdyż jej ciałem poruszała nieznana siła, którą Dziewczynka  w myślach błogosławiła. Poczuła się wreszcie ważna, zauważona i doceniona. Po występie ta sama nieznana siła sprawiła, że Dziewczynka uśmiechała się do wszystkich i wszystkiemu przytakiwała. Ciągle kiwała głową na znak zgody, mówiąc: tak, tak, tak… Jednak po jakimś czasie od uśmiechu zaczęły ją boleć policzki, a ktoś z widowni wskoczył na scenę, chwycił mikrofon i zaczął cynicznie drwić z rzeczy dobrych, mądrych i pięknych, w których Dziewczynka pokładała całą swoją dziecięcą ufność i nadzieję. Zaczął wyśmiewać słabszych i tych wszystkich, którzy nie mają dość odwagi, aby umieć się obronić przed szyderstwem. Dziewczynka, która czekała na następny występ w garderobie, chciała pokręcić głową na znak protestu, zawołać: ,,Nie, nie, nie!” Jednak z przerażeniem stwierdziła, że ta dziwna, nieznana siła, która postawiła ją na scenie,  zmusza ją teraz do wykonywania ruchu tak, tak, tak…
Pokonując opór, Dziewczynka zbliżyła się do znajdującego się w garderobie dużego lustra, uważnie przyjrzała się sobie i  dostrzegła setki ledwie widocznych nitek i sznureczków poprzyczepianych do powierzchni jej ciała, a z tyłu nad sobą twarz kobiety pokrytą grubą warstwą białego pudru. Kobieta miała wetkniętą na nos czerwoną piłeczkę - nieodzowny atrybut każdego klauna. Dziewczynka zrozumiała, że to kobieta - klaun  pociąga za wszystkie sznureczki i za ich pomocą próbuje ją zmusić do potakiwania. To kobieta - klaun postawiła ją na scenie, a brawa i poczucie bycia zauważoną mają zagłuszyć jej wewnętrzny głos, który ma do powiedzenia coś innego niż wiecznie potakująca głowa. Dziewczynka zdała sobie sprawę z tego, że lada chwila całkiem straci umiejętność mówienia nie, nie, nie i kręcenia głową na znak protestu. I wówczas wpadła w wielką złość. A złość dodała jej siły.
- Nie! Nie zgadzam się na traktowanie mnie jak marionetki! - krzyknęła odwracając się gwałtownie do stojącej za nią kobiety z piłeczką klauna na nosie.
W odpowiedzi usłyszała śmiech, co rozzłościło ją jeszcze bardziej. Poczuła się jeszcze silniejsza i wykorzystując jedną z niezwykłych umiejętności kobiet Klanu Papierowych Kulek, zaczęła wirować niczym wrzeciono. W ten sposób zerwała wszystkie oplatające jej ciało sznureczki. Wreszcie poczuła, że przyszła do Siebie. Później podeszła do mikrofonu i powiedziała głośno i wyraźnie:
- Nie. Nie zgadzam się!
Nie było braw. Była cisza.
Była sobą, co jest równie oczywiste jak oddychanie. To potrafiła najlepiej, ale za oddychanie nie dostaje się braw.



Grafika: Hypnozis

25 komentarzy:

  1. Marzenie wielu - wyrwać się z matrixu. Piękne opowiadanie Emmo. Nie wiem jak to robisz ale uderzasz w bardzo czułe struny.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to robię? Bacznie obserwuję siebie i jestem ze sobą szczera, czasem do bólu, ale i tak warto.

      Dzięki, Ewa, pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Emmo, bardzo lubię tę Niegrzeczną Dziewczynkę w Tobie :)
    i podziwiam :)

    z uszanowaniem
    szefowa Twego Fan Klubu
    Dżej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżej,
      ona czasem przysypia, w końcu fajnie jest czuć się ,,ważną, zauważoną i docenioną" , ale nie za wszelką cenę.

      Nabijasz się ze mnie, diablico jedna, ale i tak Cię lubię :))

      Usuń
    2. wypraszam se, ja się nie nabijam :P
      ja przypominam Ci tylko o pełnionej przeze mnie funkcji :)

      bo też Cię lubię :)

      Usuń
  3. "Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą..":):P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sunrise,
      mimo zamiłowania do bycia niegrzeczną, czasem idę tam, gdzie muszę ;(
      Mam tylko nadzieję, że zawsze będę umiała tupnąć nogą i powiedzieć ,,nie, nie, nie..."
      Dość późno się tego nauczyłam...

      Usuń
    2. Ja myślę, że już to potrafisz...słuchać siebie...tupnąć nogą...Widać to w słowach na blogu....Może w życiu nie zawsze jak piszesz...ale tutaj...z pewnością..:P tak trzymaj...buziak

      Usuń
    3. No właśnie, nie zawsze potrafię. I ten ciągły konflikt: jeśli tupniesz, to komuś możesz zrobić przykrość, a jeśli nie tupniesz, to się czujesz jak marionetka.
      Jak mnie czasem życie wnerwia...;p

      Usuń
  4. lepiej być niegrzeczną, ale po prostu być sobą i poprzegryzać sznurki.
    buziaki Em, jak zawsze czarujesz, a w tym zaczarowanym świecie jest tyle prawdy.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly,
      więcej prawdy niż myślisz, bo akurat dziś tupałam nogami i gryzłam sznurki jak rzadko kiedy, choć ten tekst napisałam kilka dni temu i nie spodziewałam się burzy.
      Cóż...
      Samo życie :)

      Usuń
  5. Budzenie się do prawdy boli, bo napina mięśnie przylepione kłamstwemdo szkieletu.
    Życie w zgodzie ze sobą jest trudne, bo często sami nie znamy siebie.
    Podziwiam Twoją wrażliwość
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia,
      owszem, nie znamy siebie. Dziś się o tym przekonałam, choć wydawało mi się, że wiem, co powinnam. Ale to się tak tylko wydaje...

      Usuń
  6. Przypomina mi się piosenka drewnianych lalek... Ileż bólu w tych, którzy świadomie pozwalają pociągać za sznurki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ina,
      nie kojarzę tej piosenki, ale pozwalanie na to jest bolesne - tak samo jak zrywanie sznurków.

      Usuń
    2. Proszzz: http://www.youtube.com/watch?v=zyszjx43meo

      Usuń
  7. przeczytałam tytuł i od razu wspomniałam od czego zaczęło się spotkanie z Tobą. Uwielbiam Niegrzeczną! :)

    ps. fragment o tańczącej dziewczynce przypomniał mi tańczącego karła, o którym kiedyś czytałam w jakiejś książce. Zaswędziało mnie w pamięci i ogarnęła wielka niemoc. Trochę to trwało ale w końcu sobie przypomniałam. Opowiadanie "Tańczący karzeł" H. Murakamiego :)) Aleś mnie zmęczyła... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anatola,
      pamiętasz początki Niegrzecznej?? :)) Nie do wiary! to było jakieś 5 lat temu, na starym blogu :)) Jest szansa, że Niegrzeczna przeskoczy w ilości odcinków ,,Dynastię" :)) Zresztą Ty chyba do mnie trafiłaś nie tak na początku - a może to ja do Ciebie? Weteranki blogowe z nas, pamięć ma prawo zawodzi ;-))

      Mam opowiadania Murakamiego, muszę zajrzeć, może akurat ten karzeł w moim wydaniu tańczy :)

      Usuń
    2. Nie, nie. To ja do Ciebie. Wtedy nie miałam swojego bloga i podpisywałam się jako a. Nie wiem, czy był to sam początek czy może gdzieś, któryś tam z kolei odcinek. Ale odwiedzanie Twojego bloga zaczęło się od wciągających opowieści o Niegrzecznej. Wtedy odcinki pojawiały się znacznie częściej, a gdy były rozpisywane na kilka części, nie mogłam się doczekać następnego. Z resztą nie tylko ja. Na blogu panowała ogólna niecierpliwość. Było o Klanie Papierowych Kulek, o Bezimiennym, o wyprawie na szczyt wszystkiego a Twój karzeł był złośliwy. Nie pamiętam, czy tańczył. :)
      a jeśli chodzi o opowiadanie Murakamiego, to jest w "Zniknięciu słonia".

      Usuń
    3. No tak! Ty przecież jesteś ,,a" :))
      Zobacz, ile się zmieniło: masz imię, masz białe drobiazgi, rozpisałaś się aż dech zapiera... :)

      Tak, wtedy na początku pisałam znacznie więcej odcinków, bo miałam sporo materiału do wykorzystania, mianowicie całe życie. :)
      I nawet Złośliwego Karła pamiętasz? On malował Słońce czarną mazią i stawała się ciemność :)) Muszę tego poszukać, ale to strasznie długie było, jak większość tamtych odcinków.

      Z opowiadań Murakamiego mam tylko ,,Ślepa wierzba i śpiąca kobieta". Tylko gdzie?? :))

      Usuń
  8. Bardzo dobrze się czyta, podoba mi się i trochę przypomina opowieść o czerwonych trzewiczkach Clarissy Pinkoli Estes... :). Pozdrawiam ciepło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Abi. :)
      Obawiam się, że wszystko, co piszą kobiety, może przypominać wątki obecne u C.P.Estes, bo tam jest takie bogactwo wątków i problemów typowych dla każdej z nas, że nie sposób tego ominąć. A i po co omijać, skoro problem aktualny dla mnie. O miłości tez wszyscy piszą, ale i tak dla każdego to Temat, z którym się chce zmierzyć po swojemu .:)
      Pozdrawiam również, dobrego dnia :)

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl