piątek, 23 stycznia 2015

P jak połówka

Paul Apal'kin
Ta pierwsza nie potrzebuje już konia, którego czcili ludzie Montezumy. Zamieniła go na cel, który został wybrany z całego tabunu, schwytany na lasso, ujeżdżony i osiodłany, by mógł ją nieść ku nowym podbojom. Bez celu ani rusz. Ta pierwsza jest przecież mentalną spadkobierczynią konkwistadorów. Należy do  rasy białych zdobywców posiadającej gen ekspansji. Mknie na swoim mustangu, ale chwilami się zastanawia, czy dosiada swojego konia, czy może dźwiga go na plecach? Mimo to cwałuje, bo oprócz celu majaczącego na horyzoncie ma przecież rację. Racją biczuje się po plecach  jak średniowieczny pątnik. Wyciska z siebie siódme poty w drodze do prywatnej Ziemi Świętej. A gdy osiąga to, co chciała, zaraz zaczyna się nudzić, bo cele mają to do siebie, że się zużywają. Z osiągniętych celów ulatuje sens i znaczenie. Cele są jednorazowe jak chusteczki higieniczne. Zajeżdżony mustang nie nadaje się do dalszej jazdy, a raz użyta chusteczka nadaje się do kosza. Dlatego co jakiś czas trzeba kupić paczkę chusteczek i zdobyć nowego konia, aby móc na nim kolonizować, przekraczać granice, szukać złotego runa, wbijać flagę na szczycie... Jest logiczna i skuteczna.

Ta pierwsza połówka nie jest sama, bo jest jeszcze ta druga.
Masz ją? Znasz ją? Drugą połówkę siebie?

Ta druga czyli ta, która siedzi nad brzegiem rzeki Styks i moczy w niej stopy. Nachyla się nad taflą wody, widzi tuż pod powierzchnią złotą rybkę, która aż się prosi, by ją złowić, jednak pozwala jej odpłynąć. Ta druga kątem oka obserwuje zacumowaną przy brzegu łódź, do której kiedyś będzie musiała wsiąść i przepłynąć na drugi brzeg.  Ma za plecami łąkę, a na niej stado mustangów, które spokojnie skubią trawę. Jednak ona nie sięga po lasso, bo nie potrzebuje celu. Ta druga woli chodzić piechotą. Wie, że w ostatnią podróż nie zabiera się koni.
Wie też, że nie ma nic do gadania, gdy pojawi się ta pierwsza. Wie, że nie obroni ani siebie, ani tego tekstu. Bo komuś, kto dosiada konia, jest uzbrojony w racje i ma gen konkwistadora lepiej schodzić z drogi, gdy jest się pieszo i boso.

25 komentarzy:

  1. Pięknie napisałaś!
    Ja chyba najbardziej znam tę trzecią, która składa się z drugiej, z mgły i byle czego.
    Pierwszej przyglądam się z uwagą. Patrząc na nią czuję mieszaninę podziwu i współczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda,
      ja bym sobie chętnie wzięła od Ciebie to ,,byle co" :)

      A co do reszty - mam podobnie. Kiwam z politowaniem głową na widok tego wierzchowca. Ta znad rzeki kiwa. :)

      Usuń
  2. Pięknie i obrazowo to napisałaś Emmo. Mam tą drugą, oczywiście że mam. I bardziej ją lubię. Często się ukrywa w ogrodzie albo w pokoju na piętrze. To miejsca o których nie wie ta pierwsza. I tak jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak! Ta druga się chowa - bo jak iść między ludzi boso, bez celu, bez lassa nawet...

      Dziękuję!

      Usuń
  3. ha, ha, ha...świetne spostrzeżenie..." ale chwilami się zastanawia, czy dosiada swojego konia, czy może dźwiga go na plecach?..."...nic dodać nic ująć...na dzisiaj mi wystarczy...

    ciepłe uśmiechy przesyłam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszko,
      nie wiem, co w nas jest takiego, że się tak biczujemy tym dążeniem do celu...

      Serdeczności, Malarko :)

      Usuń
  4. ach ta dwoistość kobiecej natury!
    kiedyś byłam tą pierwszą ( i tego żałuję), teraz jestem tą drugą...ale nie zawsze jestem szczęśliwa :)...czasami, zwyczajnie, nie wiem czego chcę i nie wiem jak żyć?!

    pięknie napisane Emmo! - tak w samo sedno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maminko,
      na pewno wiesz więcej o życiu niż ja, ale tak sobie myślę, że skoro nie wiesz, jak żyć, to w Tobie ta pierwsza może być nadal bardzo mocna: szuka celu. Ona nie jest zła, bo przecież życie czasem jest jak dżungla, przez którą trzeba się przedzierać, ale potrafi zmęczyć...A przecież można po prostu sobie żyć, ot tak. :)

      Usuń
    2. Emmo, ale ta pierwsza za dużo narzuca "otoczeniu", przez to jest nierozumiana i nielubiana - a zrozumie to dopiero po wielu latach :( , właśnie wtedy kiedy "przeistoczy się" w tą drugą :)

      Usuń
    3. Tak. Ta pierwsza czyni sobie ziemię poddaną, próbuje ustanawiać własne prawa na zdobytych terenach, ale tubylcy już je mieli, zanim się pojawiła - dlatego się buntują. Nie mówię już nawet o narzucaniu komuś czegoś, ale o próbach uformowania świata według własnych oczekiwań...

      Tak, Maminko. Zrozumienie przychodzi z wiekiem. Zaczyna mi świtać... ;-)

      Usuń
  5. I tak całe życie na pół...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooootwieram szeroko oczy z podziwu, Emmo.

    Nasuwa mi się pytanie - czy to są aby połówki? Bo przypuszczam, że to części ruchome, zmienne w różnych etapach życia, czasem jedna zawłaszcza większą część "ja", albo nawet pierwsza miażdży drugą lub druga zakrywa welonem pierwszą zapominając, że są dopełnieniem. Mnie czasem trochę brakuje tej pierwszej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fibula,
      u mnie dość wcześnie pojawiła się kobieta znad rzeki. A to dlatego, że już wtedy życie mnie postawiło twarzą w twarz ze sprawami ostatecznymi. Chyba byłabym bliższa prawdy o sobie, gdybym napisała, że ta pierwsza jedzie na chudej szkapie, a nie na mustangu ;-)) Ale chodziło mi także o pokazanie pewnego uniwersalnego zjawiska, a do tego lepszy jest wierzchowiec.
      Już po napisaniu tego tekstu dotarło do mnie, że nas jest więcej niż dwie. Jesteśmy jak ta Twoja mandarynka, mająca dużo cząsteczek i nawet pestek. Gdyby zabrakło jednej ćwiartki, owoc byłby niekompletny. Tych antynomii i dualizmów jest w nas spora ilość - przynajmniej ze mną tak jest. Kiedy pojawia się jakaś siła, zazwyczaj razem z nią wypływa coś, co jest jej przeciwieństwem. Może tak musi być? Dla równowagi?

      Dzięki wielkie:*

      Usuń
    2. Też sobie zadaję czasem pytanie o równowagę - i tę wewnętrzną, i tę międzyludzką... - i nie wiem. W przypadku tej drugiej rodzą się od razu rozważania o sprawiedliwości, której nie ma (lub która jest niepojęta).

      Usuń
    3. Nie wiem, czy ludzkość na tym etapie rozwoju ma w ogóle prawo do tego słowa. Jedni umierają z głodu lub sypiają zimą na ławkach w parku, a inni wyrzucają mnóstwo żywności i mają po kilka mieszkań... Gdzie tu sprawiedliwość?


      A co do równowagi... pracuję nad tematem. Jest lepiej, bo trafiłam na dobrych przewodników, a po pierwsze dojrzałam do tego, żeby ich w ogóle chcieć szukać. Wcześniej nie miałam czas- rozglądałam się za nowym mustangiem ;-)

      Usuń
    4. Oj, tak, sprawiedliwość to temat nie do zgłębienia; nie wiem, czy aby nie jest to zjawisko teoretyczne... A i z teorią byłyby problemy, gdyż każda dziedzina miałaby inne wytyczne. A gdy do tego doliczyć względy osobiste-różne punkty widzenia, to już zupełnie dla każdego znaczy co innego.
      Chyba za późna pora i jakoś nie umiem zebrać myśli, by to przejrzyściej napisać.

      Usuń
    5. fibula,
      obawiam się, że na ten temat zawsze będzie za późna pora na tym łez padole ;-)

      Usuń
  7. Maleńka, rozwaliłaś mi tym tekstem sobote :P

    piszesz o mnie, znaczy ta pierwsza to ja
    tak w 80%, bo pozostałe 20% to mgła, jak u Magdy

    im bardziej życie daje mi po głowie, tym bardziej ja na tym koniku ihaaaa .... i dzida.

    Tyle że to raczej ucieczka przed sobą w ciemny las
    we mgłę
    w działanie, które kręci, póki się dzieje
    bo jak powiem stop ...

    o wtedy wysypują się inne cząstki mnie i jedna przez drugą wyją potępieńczo

    no cóż :))

    Uwielbiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżej,
      wiesz, że ja Ciebie też :*

      I widzę Cię na tym koniku jak żywą, prawdziwą, realną a nie tylko wirtualną. Dokładnie tak Cię odbieram jak napisałaś. I za to Cię podziwiam, że działaniem potrafisz pewne rzeczy od siebie odsunąć, rozwiać tę mgłę, która pęta stopy... Też tak próbowałam robić, ale teraz ta znad rzeki coraz bardziej się we mnie umacnia, rozrasta. Coraz więcej przyjemności znajduję w moczeniu nóg. Lenistwo albo starość. Lub jedno i drugie ;))

      Usuń
    2. Starość Emmo???

      Ty nie myl starości z mądrością :P

      Usuń
  8. Pięknie i prawdziwie...:)
    Pięknej soboty Emmo
    :*

    OdpowiedzUsuń
  9. i znowu tyle prawdy w Twoich słowach. czasami jestem zła na te moje drugie oblicze i wkurza mnie w najmniej oczekiwanych momentach. a jednak byłabym chyba zbyt płaska bez tej drugiej warstwy. czasami jednak zastanawiam się, czy mam tylko drugie oblicze, czy jest ich jednak więcej, bo mnogość myśli i odczuć jest zbyt duża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly,
      po pierwsze dziękuję, że znalazłaś czas, żeby do mnie zajrzeć - mimo rewolucji mieszkaniowej.:)

      A odnośnie połówek masz rację: bycie jednolitym może i ułatwia życie, ale też je spłyca, czyni ubogim, ograbia z wielu ciekawych doświadczeń. Może i trudno się w sobie rozeznać mając tyle fragmentów, ale...ile z tym zabawy! :))

      Usuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl