Przez dłuższą chwilę miotały nią
bardzo intensywne i wyczerpujące uczucia. Emocje sprawiły, że
zrobiło jej się słabo i zastygła w połowie czynności wyjmowania
Serca szamotającego się tym czasie niczym motyl w siatce.
- Co teraz czujesz? – usłyszała
cichy, spokojny głos Naprawiacza.
- Nie wiem! Daj mi spokój! Muszę już
wracać! Nie wiem co czuję!
- Myślałem, że przyszłaś oddać
Serce do naprawy.
- Nie oddam ci go, słyszysz?!
Zmieniłam zdanie! – coraz bardziej podnosiła głos szarpiąc w
panice za uchwyt zamka błyskawicznego, aby zasunąć klatkę
piersiową. Między ząbki suwaka dostała się skóra, co jej
sprawiło dodatkowy ból, potęgujący rozdrażnienie i chęć
ucieczki.
- Czy rozmawiałaś z kimś, kto rzucał
do twoich stóp róże?
W odpowiedzi pokiwała tylko głową
nadal szarpiąc za suwak.
- Uspokój się, Dziewczynko. Już
wiem, co dolega twojemu Sercu. Ktoś wlał do niego podejrzliwość.
To dość często zdarzająca się usterka. Z naprawą nie powinno
być większych problemów. Mam bardzo dobre, sprawdzone antidotum.
Naprawiacz spokojnie tłumaczył, że
mężczyzna sypiący pąkami róż należał do rasy Hodowców
Skorpionów. Całe życie nosił we własnym ciele pasożyta, który
pochłaniał jego myśli wytwarzając z nich jad. Najprawdopodobniej
z winem wypiła również truciznę. Najgorsze w tym wszystkim było
jednak to, że mógł na tym ucierpieć cały Klan Papierowych Kulek.
Naprawiacz Serc wyjaśnił jej, że wszystkie kobiety Klanu, nie
do końca zdają sobie z tego sprawę, jednak funkcjonują jak naczynia
połączone, tworząc skomplikowany Emosystem. Jeśli do jednego z
naczyń dostanie się miłość, z czasem rozchodzi się i dociera do
wszystkich Serc. Podobnie będzie w przypadku jadu. Należało czym
prędzej temu zaradzić. W jakiś sposób trzeba zatamować wyciek
podejrzliwości z jej Serca, zanim cały Emosystem ulegnie skażeniu.
Dlatego powinna położyć Serce na dłoni…i oddać je do serwisu…
ale…jeśli Naprawiacz nie jest tym, za kogo się podaje?
- Dziewczynko, nie zwlekaj zbytnio z
naprawą. Wiesz przecież czym to grozi. – mówił spokojnie
staruszek.
- A właściwie to dlaczego mnie tak
bardzo namawiasz, co?! – krzyknęła.
- Chcę ci pomóc. Znam wiele kobiet z
twojego Klanu i nie chciałbym, żeby spotkało was nieszczęście.
- Akurat! Chcesz mi pomóc! Nie wierzę!
Chcesz mi ukraść Serce! Albo je zamienić na jakieś inne
zdezelowane lub kompletnie puste! Może sam masz puste Serce i chcesz
sobie wziąć moje! – ogarnięta trwogą, przy wtórze ujadania
zaniepokojonego Cynika, zaczęła się cofać w kierunku drzwi gotowa
do ucieczki.
Błękitne oczy staruszka patrzyły na
nią spokojnie i smutno. Ona jednak widziała w nich zawiść i chęć
oszukania jej. Po wyjściu z warsztatu biegiem ruszyła w drogę
powrotną.
- Poszukaj Świetlistej! Ona powinna ci
pomóc! – zawołał za nią staruszek
Biegła do domu nie oglądając się. Na
szczęście udało jej się wreszcie zasunąć zamek błyskawiczny na
klatce piersiowej. Serce było bezpieczne, ale co chwilę musiała
się zatrzymywać, gdyż czuła nasilające się kłucie.
Nazajutrz swoim zwyczajem siedziała
przy oknie. Wieczór zaciągał szafirowe firanki na zdarzenia
wczorajszego dnia. Panował uroczysty spokój. To była odosobniona,
wyrwana z kontekstu chwila. Dumne, nie znoszące przymusu życie z
łuną zachodu tam, gdzie jeszcze przed chwilą wisiał na
niewidzialnej nitce plasterek słonecznej pomarańczy. Kontemplując
widok za oknem próbowała uciszyć rozszalałe emocje i jakimś
sposobem zapanować nad chaosem, który zaczynał przejmować nad nią
kontrolę, Kłucie czasem słabło, to znów nasilało się, ale nigdy nie ustawało. Wzięła
kilka głębokich oddechów i rozsunęła zamek błyskawiczny. Powoli
wsunęła prawą dłoń w szczelinę. Wyjęła Serce. Skoncentrowała
się i prześwietliła je spojrzeniem Przenikającym Materię. Była
to umiejętność, której nie wolno było nadużywać, jednak
sytuacja była wyjątkowa, zważywszy na fakt, że zagrożenie
dotyczyło całego Klanu Papierowych Kulek. Przyjrzała się Sercu
dokładnie trzymając je pod światło, lecz nie dostrzegła żadnych
zmian. Te same zaleczone blizny, te same ciemne zakamarki, to samo
pęknięcie, które już dawno przestało być groźne. Z uśmiechem
odczytała tatuaże z imionami mężczyzn, którzy nadawali jej życiu
Nowe Znaczenia. Zobaczyła plątaninę sekretnych ścieżek, znajomy
labirynt, który miał swojego Minotaura i Ariadnę, jednak wciąż
czekał na Tezeusza. Wszystko to znała od dawna. Ani śladu nowych
ran. Nie było widać niczego podejrzanego, ale jad niewątpliwie
musiał działać, bo pamiętała swoje irracjonalne zachowanie
podczas wizyty u Naprawiacza, nad którym nie potrafiła zapanować. Ponadto przerwy między kolejnymi falami bólu były
coraz krótsze. I co tu robić?? Sytuacja stawała się coraz
bardziej dramatyczna. Trzeba działać! Jakoś musi zatrzymać
rozprzestrzenianie się podejrzliwości. A gdyby tak zamrozić Serce?
To jest myśl! Olśniona tym pomysłem podeszła do zamrażarki i
włożyła Serce. Patrzyła przez chwilę jak pokrywa się szronem i
robi coraz bardziej białe. Powoli, bardzo powoli, z dziwnym
uśmiechem na ustach, na widok którego Cynik zjeżył sierść i
zawarczał, zaczęła zasuwać zamek błyskawiczny między żebrami . Co za ulga! (
cdn.)
By Nie-Grzeczna Dziewczynka miała szansę przetrwać w różnych okolicznościach należałoby jej udostępnić lekturę książki,,Oszust''Hermana Melville'a.Martwię się o jej serduszko.
OdpowiedzUsuńSehaikuanie,
Usuńsama się martwię. zwłaszcza, że ,,Oszusta" nie czytałam, a ciąg dalszy pokazuje ogon jaszczurki i znika...
Emm, przecież serca nie można naprawić, zamrozić, sformatować... ono chłonie i zatrzaskuje w sobie wszystko bez możliwości odwrotu.
OdpowiedzUsuńMróweczko,
Usuńchłonie wszystko, to fakt, ale mamy antidotum na te trucizny, tylko trudno je znaleźć.
A ja się martwię, co może zrobić Niegrzeczna z zamrożonym sercem... Cynik coś wyczuwa. Tak to czasem trudno zaufać Naprawiaczom, łatwiej poradzić sobie samemu - tylko jakim kosztem.
OdpowiedzUsuńEsterko,
Usuńzamrożone serce nie boli - to jego główna zaleta, ale masz rację, że koszty są wysokie...
antidotum? jakie?
OdpowiedzUsuńMrówko,
Usuńto zależy od rodzaju trucizny, którą się wypiło.
"Ostrożnie z sercem na dłoni: niektórzy mogą je uważać za poduszeczkę do wbijania szpilek." L. Jasińska
OdpowiedzUsuńTak mi się jakoś skojarzył ten cytat z twoją opowieścią :)
Marto,
OdpowiedzUsuńto jest bardzo mądry cytat, niestety prawdziwy.