sobota, 23 listopada 2013
Cyrk
A więc idźmy dalej. Płyńmy jak chmury po niebie. Zszywajmy z fragmentów czasu kawałek dla siebie. Swój patchwork. Latający cyrk. Nic to, że czasem igła zamiast w tkaninę trafi w palec serdeczny. Nic, że mylimy ścieg i szew wychodzi nierówny, a później wszystko rozłazi się i trzeba szyć od nowa. Nie możemy być doskonali, bo wówczas bylibyśmy nieznośni. Nie umiałabym pokochać doskonałego człowieka.
Zaczynam przyjmować do wiadomości i akceptować fakt, że tak ma być i że tak jest dobrze. Nie ma jednolitości i linii prostej. Jest nieustanny zygzak, a w najlepszym razie falowanie. Ciągły przechył raz w jedną, a raz w drugą stronę. Nieustanne chybotanie. Niedosyt, głód i zachłanność, a zaraz później przesyt. Ludzie, zdarzenia, smaki, zapachy, muzyka, książki i drzewa. To wszystko chciałabym smakować powoli, niespiesznie, bez wpadania w gorączkę i prób bycia wszędzie, zobaczenia i przeczytania wszystkiego.
Tylko spokojnie, bo tylko spokój... :)
Ostatnio często podziwiam drzewa w ich najpiękniejszej, bezlistnej fazie. Drzewa pogrążone we śnie - śpiący rycerze. Dotykam ich zbroi, wącham zapach na palcach. Przypomniało mi się piękne zdanie z ,,Ocalonego języka" Canettiego: ,,To wtedy chyba zacząłem pokładać nadzieję w drzewach".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ładne to, spójne i inspirujące. A ja nie lubię drzew w fazie bezlistnej. Nie wiedziałam, że można się nimi zachwycać. Niezwykłe stworzenie z Ciebie Emmo.
OdpowiedzUsuńUrbi,
Usuńw fazie bezlistnej widać istotę drzewa. Liście to ulotne piękno ;-)
Serdeczności dla Ciebie, Klucznico :)
idealny człowiek jest nudny i bez fantazji i polotu. ja też nie lubię, kiedy wszystko w życiu jest ułożone w linijkę albo równą kosteczkę.
OdpowiedzUsuńa moje życie wygląda chyba tak, jak szycie. kiedyś moja nauczycielka stwierdziła, że szyję jak pijany zając :))))
a drzewa też mnie fascynują i te gołe i ubrane. każde jest ogromna indywidualnością :)
Polly,
Usuńi pomyśleć, że kiedyś chciałam być idealna. Byłam perfekcjonistką, ale zmądrzałam ;-)) Teraz obserwuję u mojej przyjaciółki ten syndrom i widzę, że niszczy jej życie. Perfekcjonista próbuje rozszerzać swoje wpływy również na najbliższych. ciągle ich prostuje i przycina :P
Pijany zając musiał biegać pięknym, niepowtarzalnym ściegiem ;-))))
też się zaczęłam łapać na tym, że fajne chwile w życiu potrafię przerwać, bo cos krzywo leży albo, że nie jest natentychmiast schowane, a na zakurzony stół nie wolno nic położyć itd. blebleble ciągle myślałam co udoskonalić w swoim otoczeniu. teraz wolę miło spędzać czas, bo dom jest dla mnie, a nie ja dla niego :)
Usuńpijany zając kicający miedzą :DDDD
Dokładnie - dom jest dla nas :)
UsuńMasz też takie wrażenie że wszystko co nas zachwyca....że nie powinnyśmy tego poznawać za bardzo?.
OdpowiedzUsuńŻe wszystko w co się człowiek zagłębia po pewnym czasie zaczyna rozczarowywać? Że może lepiej pozostawić lekki niedosyt......wszystkiego.
Julio,
Usuńa wytrzymasz, żeby się nie zagłębić, nie zanurzyć do dna? Bo ja nie :)
Może rozczarowanie to wiedza? Może na tym polega mądrość?
Może w takim razie lepiej być głupim? ;-)
Ostatnio zaczynam wyhamowywać. Powstrzymać się nie umiem. Ale odsuwam w czasie moment rozczarowania. Wiem ze nastąpi ale niech to będzie jak najpóźniej, niech się pocieszę jak najdłużej:)
UsuńTak, tak . Ja też tak robię. Nacieszyć się na zapas, choć trochę dłużej. Opóźnić uderzenie głową w mur...;)
Usuńzatrzymałam się na płynięciu niczym chmurka... :)
OdpowiedzUsuńsię nie chyboczę i nie faluję
płynę sobie lalalalala .... ;)
cmok :*
J.,
Usuńwidocznie taka faza u Ciebie :)
Mnie z lekka rozkołysało, ale już łapię równowagę.
Cium :)
Ideał... ludzie do niego dążą, nie chcąc z nim być. Paradoks jakiś? :)
OdpowiedzUsuńP.S.
A propos cyrku i życia, to mi się przypomniała piosenka Janusza Radka
Mroczny,
Usuńjuż wyrosłam z tego dążenia do ideału. Sama nie jestem ideałem, do czego z niemałym trudem przed sobą się przyznałam - bo ambicje były, a jakże! - zatem jak mogę oczekiwać tego od innych :)
Może wady stanowią o naszej wyjątkowości?
Dzięki za pocztówkę muzyczną :)
,,akrobacie nogi brak"...
The show must go on
Czas jak rzeka
UsuńGłupie listy
UsuńTo moja ulubiona Radka. Dużo pięknego dziś :)
i płynę i chłonę i z gorączką i bez, wciąż zachłanna na doznania, juz tak mam... głodna życia, ciekawa świata...
OdpowiedzUsuńi nie da się na na skróty, trzeba zygzakiem
:))
Migafko,
Usuńa ja mam dokładnie tak, jak pisał Kępiński, dlatego ten cytat zrobił na mnie takie wrażenie: raz głód, a raz przejedzenie. Chwile równowagi są tak rzadkie, że nie zdążę ich nawet zarejestrować ;-P
Zygzak to w sumie całkiem fajny ścieg :))
Twój tekst przypomniał mi cytat Joseph'a Heller'a "Teksańczyk był człowiekiem miłym, sympatycznym i koleżeńskim. Po trzech dniach wszyscy mieli go po dziurki w nosie." :) tak to już jest z tymi ideałami :)
OdpowiedzUsuńMarta,
Usuńmiałam w liceum taką koleżankę - dokładnie taką jak ten Teksańczyk... W sumie biedna była, bo tak się bardzo starała... Ale im bardziej się starała, tym gorzej :(
I do końca nie zrozumiała.
Cyrk - to dobre porównanie. Do takich refleksji trzeba dożyć a to wymaga czasu. Życie uczy pokory. Zastanawiałam się w jakiej ja jestem teraz fazie. Chyba dryfuję.... już spokojnie, ale wciąż z nadzieją na szybsze bicie serca. Lubię nagie drzewa. Tylko w tej fazie widać ich misterne piękno. Latem podziwiamy zazwyczaj liście. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńEwo,
Usuńmasz rację, życie uczy pokory. Mnie już nauczyło, ale też równolegle udzieliło mi innej ważnej lekcji: czasem trzeba się buntować. Trzeba umieć mówić NIE. Mnóstwo głupich rzeczy zrobiłam tylko dlatego, że tego nie umiałam.
Tak, liście to tylko ,,makijaż" dla drzew.
Serdeczności, dobrego dnia :)
"To wszystko chciałabym smakować powoli, niespiesznie, bez wpadania w gorączkę i prób bycia wszędzie, zobaczenia i przeczytania wszystkiego.
OdpowiedzUsuńTylko spokojnie, bo tylko spokój... :)"
Te słowa są jakby do mnie skierowane również, gdyż mnie taka gorączka wciąż trawi. I to wprowadza niepotrzebny chaos do mojego życia. A już powinnam wystopować, żyć na mniejszych obrotach i nie chcieć robić wielu rzeczy na raz.
Natanno,
Usuńbardzo nie lubię u siebie tych napadów gorączki. Ona mnie wyczerpuje i zwykle wówczas robię coś, czego nawet nie to, że żałuję, ale się wstydzę i myślę: jak mogłam...
Tak, gorączka męczy i spala niepotrzebne. Później mi brakuje sił na coś ważniejszego.
Serdeczności dla Ciebie :)