niedziela, 17 listopada 2013

Istota z Kartonu





Lato posmutniało. Spakowało do walizki słomkowy kapelusz, zwiewne sukienki, krem z filtrem UV i odleciało z ostatnim stadem bocianów. Nastała jesień. Pewnej nocy, gdy cała wioska Klanu pogrążona była w głębokim śnie, przywiózł ją na grzbiecie długowłosy Wiatr. Jesień dosiadała Wiatru niczym rumaka, wczepiając posiwiałe z zimna palce w jego białą, rozczochraną grzywę. Pohukiwała przy tym dziko i od tego dźwięku wszystkim jeżyło się wszystko: ludziom włosy, zwierzakom sierść, a rybom łuski. Natychmiast obydwoje  - Jesień i Wiatr - zabrali się do pracy. Ona zrywała z drzew liście, a on rzucał nimi w twarze przechodniów, zwijał w powrozy, miotał nimi po drogach. Jedną z tych dróg szła Niegrzeczna Dziewczynka z Cynikiem przy nodze. Właściwie nie wiedziała, jaki jest cel tej wyprawy, jednak to jej wcale nie psuło przyjemności wędrowania. Albowiem jeśli jest droga, w dodatku taka, na której nie widać śladów czyichś stóp, to należy nią pójść. Tak brzmiała jedna z nieoficjalnych mądrości Klanu Papierowych Kulek. Co prawda Dziewczynka miała zwyczaj brać sobie do serca tylko to przykazanie, które jej w danym momencie pasowało, ale czyż nie na tym polega dokonywanie wyborów?
Nie na tym?? No to na czym?
A więc szła. W pewnej chwili Cynik oddalił się od niej i pobiegł w stronę wielkiej sterty rudych liści. Zaczął wokół niej węszyć, grzebać i szczekać alarmująco, co oznaczało: ,,Chodź szybko! Coś znalazłem!”  Zaintrygowana podbiegła i zaczęła wraz z nim rozgarniać suche liście. Okazało się, że pod nimi było duże kartonowe pudło. Obejrzała karton ze wszystkich stron. Był zamknięty, może skrywał coś cennego?
- Co w nim może być? - powiedziała głośno trochę do Cynika a trochę do siebie.
- Ja - usłyszała odpowiedź dobiegającą z wnętrza pudła..
- A kim jest ja? - zapytała rezolutnie i zbliżyła się, chcąc przyłożyć  ucho do wieka, żeby lepiej słyszeć.
Jednak wówczas ze środka zamiast odpowiedzi dobiegł ostrzegawczy pomruk:
- Odsuń się i nie podchodź do mnie za blisko!
Dziewczynka lekko przestraszona odskoczyła i powiedziała uspokajająco:
- No dobrze już, dobrze. Nie denerwuj się. To tylko ja, Niegrzeczna Dziewczynka i mój przyjaciel, pies Cynik. Nie wiedziałam, że ktoś tam jest. Już idziemy. Przepraszam, że zakłóciliśmy ci spokój.
Przywołała Cynika i ruszyła dalej. Po kilku metrach usłyszała za sobą wołanie:
- Gdzie jesteś?! Gdzie jesteś, Dziewczynko…?!
Wróciła do kartonu i zaniepokojona zapytała:
- Co się stało? Przecież miałam nie podchodzić…
- Tak, miałaś nie podchodzić, ale i nie odchodzić.
- Hmm... Nie odchodzić, ale i nie podchodzić - odparła mocno skonsternowana Dziewczynka.
Żeby to lepiej przemyśleć, usiadła pod drzewem, zapaliła badyl i zapytała:
- Długo siedzisz w tym kartonie?
- Bardzo długo - padła odpowiedź. Głos Kartonowej Istoty był ciepły, jednak bardzo smutny. Dudnił złowrogo zniekształcony przez ściany tekturowej klatki.
- To może chcesz wyjść?Nie sądzę, żeby ci tam było dobrze…
- Jest mi bardzo źle. Chcę stąd wreszcie wyjść - powiedział głos i Dziewczynka wiedziała, że to była prawda. Podeszła do kartonu i już chwyciła wieko, żeby je zdjąć i wreszcie wypuścić na wolność Istotę, gdy usłyszała:
- Proszę cię, nie dotykaj tego! Miałaś nie podchodzić! Proszę cię, nie zbliżaj się do mnie!
Dziewczynka powtórnie odskoczyła. Ręce bezradnie opadły jej wzdłuż tułowia.,,Co mogę zrobić dla Istoty z Kartonu” - zastanawiała się. Zaś głośno powiedziała:
- Wiesz co? Pójdę nazbierać kasztanów. Leży ich pełno przy drodze. Będę cały czas w pobliżu i usłyszę twoje wołanie.
Z kartonu dobiegł pomruk, który wzięła za aprobatę.
Dziewczynka poszła drogą w kierunku kasztanowca i po chwili cała torebka H&M była wypchana dorodnymi kasztanami. Potrzebowała czasu. Chciała sobie to wszystko przemyśleć.
Wtem zza kępy głogu usłyszała alarmujące ujadanie Cynika. Pobiegła w jego kierunku i jakież było jej zdziwienie, gdy znalazła tam drugi karton, bardzo podobny do poprzedniego, może trochę mniejszy.
- Co? Znów karton? - zawołała zaskoczona i wówczas dopiero oderwała wzrok od ziemi i rozejrzała się. Wszędzie, pod wszystkimi drzewami były kartony! Cynik biegał od jednego do drugiego, szczekał i merdał ogonem, co nieomylnie wskazywało, że są w nich ludzie. Jego szczekanie wzbudzało w nich niepokój, bo ten i ów pokrzykiwał coś gniewnie lub wołał, żeby się nie zbliżać i dać mu święty spokój.
Dziewczynka zawróciła w stronę domu. Po drodze podjęła postanowienie, że codziennie będzie odwiedzała Istotę z Kartonu. Przynajmniej tę jedną, bo wszystkich nie sposób.
- Widzisz, Cyniku? Jesień przyniosła nie tylko kasztany - powiedziała do psa. Wcale jej nie zdziwiło, że swoim ogrodzie pod brzozą dostrzegła tekturowe pudło - w sam raz dla jej niewielkich rozmiarów. Wręcz zapraszało do środka. A gdyby tak się zwinąć w ciasną papierową kulkę i przespać całą jesień i zimę? Życie w kartonie musi mieć swoje uroki. A może jej się tylko wydaje? Zawahała się...
Z drzewa wirując spadł ostatni liść.


Grafika: S. Ban

34 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Prosperiuszu,
      robię co mogę, ale różnie bywa ;-P
      Dzięki wielkie :)

      Usuń
  2. jaka cywilizacja takie kartonowe pojemniki jako forma ucieczki przed "kulturą" w "samotność" :) świetne to opowiadanie .. "święty spokój" w ciemnym zamkniętym pomieszczeniu jest taką ciekawą alternatywą na ten raj na ziemi :) pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sławomirze,
      co jakiś czas wchodzę do kartonu i udaję, że mnie nie ma, ale całego życia tam spędzić nie chcę, bo jest jeszcze na tym śmietniku parę fajnych książek, które warto przeczytać, kilku dobrych ludzi, z którymi warto pogadać...
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Jeżeli zostajemy w nich tylko jesienią czy zimą, to nie jest tak źle...gorzej jak siedzimy w nich całe życie....
    Świetne Emmo, na prawdę świetne :)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Maminko.
      W takim pancerzyku dobrze jest czasem odpocząć od nadmiaru bodźców z zewnątrz. Muszę przyznać, że mam mało odporny system nerwowy i ten nadmiar często mi się daje we znaki. Wtedy karton jest ok. Ale nie na zawsze, tylko na jakiś czas. W kartonie nie ma życia...

      Usuń
  4. Opowiadanie bardzo fajne :)
    Ale współczuję mieszkańcom kartonów. Nikt komu jest dobrze nie zamknie się w takim kartonie dobrowolnie. Smutne to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julio,
      smutne, jeśli pobyt jest przymusowy, ale taki karton rozumiany jako miejsce do kontemplacji i chwilowego wyłączenia wtyczki do świata często mnie kusi ;-)
      Kiedyś się zamknę na kilka dni w jakiejś pustelni. Są takie miejsca! :)

      Usuń
  5. Niektórzy zamiast Kartonowych Pudełek mają Skorupki. Ale, jak widzę, poza nazwą niczym się nie różnią.
    A co do wiatru i drzew:
    "Niebo się gniewa,
    Obłoki nadbiegają w tłumie!
    Szczęśliwe drzewa!
    Będą się mogły wyszumieć!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Mroczny :)
      Tak, to właśnie taka Skorupka - ale w niej jest zarodek Długopiórego Ptaka, a one niosą w dziobkach Znaczenia :)

      Wiersz piękny! Autora nie kojarzę... :(

      Usuń
  6. W mojej nic nie ma, sprawdzałem...

    P.S.
    To Pawlikowska z Jasnorzewską :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroczny,
      skoro już wiesz, to nie wchodź tam więcej - o ile potrafisz...

      Odnośnie wiersza czułam, że byle kto go nie mógł napisać :)

      Usuń
    2. Gdyby to jeszcze było takie proste

      Usuń
    3. Aż za dobrze Cię rozumiem. Światło ciągle walczy o moją duszę z mrokiem. Ta gra trwa od dawna. Późną jesienią często mrok prowadzi...

      Usuń
  7. Świetny opis ustępującej jesieni. Co do kartonów to wiadomo. Sam bym się okokonił na zimę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze,
      kokon to niezła opcja, bo jesienią z niego wyfrunie motyl. Cytrynek, sądząc po Twoim wirtualnym ubarwieniu :)

      Usuń
  8. Świetne opowiadanie! Myślę że każdy potrzebuje mieć takie miejsce.. na minutę, dwie lub dłużej.. taki azyl w którym łatwiej zasłuchać się w swoje serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katarzyno,
      też tak myślę. Zawsze potrzebowałam czasu na to, żeby pobyć sam na sam ze sobą. Jeśli tego nie mam, to zaczynam się gubić, męczyć z sobą i w konsekwencji męczyć innych ;/

      Usuń
  9. Emmo, wciągnęło ;)
    Kartonowe nieprzymusowe bywanie.. jako osłona przed zimą? Byle nie zamknięcie siebie w sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Migafko,
      owszem, jeśli to chwilowe, to jestem za. Gorzej jeśli się utknie w takim kartonie i nie można wyjść...

      Usuń
  10. Jest tam jakiś wolny karton pod drzewem? Bo chętnie bym weszła i się schowała na trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julio,
      nie wyobrażam sobie Ciebie w kartonie! Szybciej byś wyszła niż weszła :))

      Usuń
    2. Ale tak na chwilkę? co? na kwadransik? :)

      Usuń
    3. Na chwilkę zawsze, obyś tam tylko nie utknęła na dłużej ;)

      Usuń
    4. Może zajrzysz i mnie znajdziesz, jakbym kiedyś na dobre utknęła w kartonie. Dziś już wyskakuję. Ale troszkę tam posiedziałam
      Dziękuję :*

      Usuń
    5. Julio,
      masz jak w banku. Zastukam i Ci nie pozwolę tam za długo siedzieć :)

      Usuń
    6. :)
      czy ja Ci już mówiłam że jesteś kochana!!! ?

      Usuń
    7. Przeceniasz mnie! Ja się tylko boję, że zajmiesz mój karton ;-D

      Usuń
    8. Hahahahaha
      .................i z poczuciem humoru :)))

      Usuń
    9. :D
      W sumie to obie się zmieścimy w jednym pudełku, zawsze to raźniej :))

      Usuń
    10. Powiem Ci że pomysł jest przedni :)
      wezmę wino i latarkę :D

      Usuń
    11. A ja koc, coś do czytania i fistaszki.

      Ale w takim razie po co ten karton?? :))

      Usuń
    12. No żeby nikt nam nie przeszkadzał :)
      namiocik? :))))

      Usuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl