Niegrzeczna Dziewczynka przemierzała
czas i przestrzeń w różny sposób. Niekiedy maszerowała w rytm
wewnętrznego werbla, a kiedy indziej jak kret kopała ciemne
korytarze. Rozgarniała ziemię na boki i przepychała się przez
ciasny otwór do przodu, pokonując opór materii. Jakoś trzeba było
iść. W pewnej chwili zaczęła iść tyłem, choć w tym samym
kierunku co zawsze. To był najbardziej ryzykowny styl poruszania
się, gdyż czas płynął, drogi niby ubywało, ale ona patrzyła na
to, co już było, zamiast widzieć to co jest. Do własnego życia
była odwrócona plecami. Idąc w ten sposób zawsze się potykała,
przewracała i tłukła sobie kolana, które później długo bolały.
Przypominało to czytanie wyrazów od końca. Niby te same dźwięki,
te same litery, ale nie było Znaczeń. Wyrazy czytane od końca
przypominają pudełko po zapałkach, które ktoś wypalił lub
gitarę bez strun.
Jej ostatnim odkryciem jest poruszanie
się w podskokach. Dobrze jest wówczas kręcić młynka torebką H
& M. Co prawda niektórzy Poszczególni zerkają wówczas
ironicznie, ale i tak jest przyjemnie pogwizdywać i iść dalej. Iść
podskakując. Wówczas zdarza się słyszeć uwagi typu:
- Nie podskakuj, bo sobie połamiesz
obcasy!
- No to co? – odpowiada Się
beztrosko i podskakuje nadal. Łamiąc obcasy oczywiście.
Niegrzeczna Dziewczynka nie lubi być
damą, woli być sobą.
Bycie sobą nawet z połamanymi obcasami jest lepsze.
Bycie sobą nawet z połamanymi obcasami jest lepsze.
a może uda się nie połamać obcasów? np. jak są odpowiednio niskie ;)
OdpowiedzUsuńchodzenie do tyłu - podoba mi się, jak to opisałaś. z drugiej strony wydaje mi się, że może też być zabawą, powrotem do dziecięcości, kiedy ryzyko nie jest prawdziwym ryzykiem, tylko źródłem zabawy właśnie. i jednak patrzy się przez ramię, by uniknąć potknięć ;)
Esterko,
Usuńczęsto chodzę na całkiem niskich, więc minimalizuję ryzyko :)
powroty do dziecięcości w moim wypadku są ryzykowne, bo jest tam kilka demonów, od których chciałabym się uwolnić. ale nauczyłam się patrzenia przez filtr, który przepuszcza tylko dobre wspomnienia. czasem się buntuje i nie chce działać, ale przeważnie jest ok :)
serdeczności :)
nawet jeśli były demony, to dziecko pozostaje dzieckiem i nigdy nie jest za późno, by dać mu na to szansę ;)
Usuńfiltrów nie lubię, nie ufam im. nie wierzę, że rzeczywiście przepuszczają tylko to, na czym by nam zależało. muszą zniekształcać, spłaszczać. wolę oswajać demony - chyba tylko oswojone mogą odejść, a potem cieszyć się tym co dobre bez filtra.
ale każdy ma swój sposób. to był mój na moje demony :)
uściski!
Esterko,
Usuńmasz rację. oswajanie demonów ma sens :)
mówiąc o filtrach miałam na myśli to, że nie trzeba rozdrapywać ran i pewne rzeczy z przeszłości zostawić, bo mogą zakłócać to, co teraz.
serdeczności :)
jesteś moim dobrym duchem :)
miło być dobrym duchem :) :) :) dzięki za dobre słowo!
Usuń:)
OdpowiedzUsuń