fot. Anna Wołoch |
A jak ale
Życie samo w sobie nie boli. Ono po prostu jest poprzez różne formy. Jedną z form jest istota pisząca te słowa. To mój umysł robi z prostego faktu istnienia nierozwiązywalny problem. Mózg to perpetuum mobile, które funduje mi wieczną zabawę w piekło - niebo, falowanie i spadanie. A ja na karuzeli i huśtawce dostaję mdłości. Bo po co mi te skrajności, skoro wystarczy być? Ale na Niższym Poziomie czyli na poziomie doznań. A ostatnio taka wpadka! Dałam się omotać idiotycznym plotkom i kompletnie straciłam dystans. Ale dobrze mi tak, to lekcja pokory. Na szczęście w miarę szybko udało mi się z tego wyjść.
Powinnam ograniczyć myślenie na rzecz doznawania. To wymaga ciągłej czujności i obserwowania Się. Ale nic na siłę.
K jak klatka
O co chodzi z tą tożsamością? Wszyscy o nią toczą boje, zarówno jednostki jak całe narody. A ja myślę, że tożsamość wcale nie jest taka dobra. Ona ogranicza, bo jest pochodną tożsamości zbiorowej. Jest wypadkową jakiegoś kodu kulturowego, który dostałam na wejściu, a nie samorodnym tworem. Moja tożsamość nie została wymyślona przeze mnie. Zostałam w niej osadzona przez genetyczną ruletkę. Jestem tylko jabłkiem na drzewie genealogicznym gatunku, rasy, grupy społecznej, rodziny... Mapa wyznacza moje terytorium. Tło rysuje kontur detalu. W pudełku na tyłach głowy przechowuję Zapis. Moje życie płynie tymi koleinami, które przede mną zrobili inni.
Tożsamość to w gruncie rzeczy klatka. Może i sprawia, że wewnętrzna treść nie wycieka, nie rozpływa się i zyskuje jakąś organizację a dzięki niej możliwość funkcjonowania w grupie, ale jednak są pręty. Jest stelaż i kaganiec wypracowany przez drzewo genealogiczne. Czy można być jabłkiem na drzewku pomarańczy? Raczej nie.
Na szczęście w tej klatce są pręty, które można rozgiąć, można wymknąć Się w świat drobiazgu, pikseli, planktonu. W świat rzeczy małych i niepozornych. Żywić Się okruchami i nie cierpieć. W krainie drobiazgu struktury wydają się mniej bezwzględne, a zejście z wydeptanej ścieżki, wypadnięcie z kolein nie grozi wykluczeniem, bo ścieżek w świecie drobiazgu nie ma. Jest plaża z całym mnóstwem piasku do przesypywania, a każde ziarenko jest inne... Byle nie ulec pokusie budowania zamków na piasku. Ile takich budowli rozwiał wiatr?
Życie jest tak kruche, delikatne , że jak się nad tym zastanowimy to jesteśmy tu na moment. Dłuższy lub krótszy.Możemy budować zamki ale cóż nam po nich? Trzeba chwytać każdą dobrą chwilę w dłonie, w oczy i ramiona. Ten świat nie jest pozbawiony cierpienia. Nie zmienimy go , choćby myślicielami największymi byli.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dobrego dnia Emma:*
choćbyśmy- oczywiście miało być
Usuńsunrise,
Usuńmasz do czynienia ze specjalistką od zamków z piasku i na piasku. Właśnie jestem w fazie poszukiwania jakiegoś innego budulca ;-))
A cierpienie powinno się wykasować, o! Wcale mnie nie przekonuje teoria, że bez zła nie istniałoby dobro, bez czerni biel...
Zamek z piasku jest jak motyl - żyje krótko.
OdpowiedzUsuńAle nadaje sens życiu na plaży.
Hm.
UsuńNo i zbiłeś mnie z pantałyku.
Ps. Znów przeoczyłam Twój komentarz. Co za fatum. ;)
Każdego dnia zmieniamy nasz świat, chociaż nie jesteśmy myślicielami. Zmieniamy go uśmiechem, ale i wypadkiem samochodowym.Świat ludzkich czynów jest równie nieskoordynowany jak nasz Wszechświat, ale jednak rządzą nim prawa, od prawa grawitacji po prawo pięści a niejaki Kolumb wiedział, że ma płynąć statkiem a nie wpław... Jakimś prawem to wiedział. I choć nie był filozofem, to bardzo zmienił świat. Wybuduj z dzieckiem zamek z piasku, może kiedyś ono wybuduje szczęśliwy dom...
UsuńMoje ostatnie odkrycie polega na tym, że mam wpływ nie tyle na świat, co na sposób postrzegania tegoż. Interpretacja zdarzeń - tu jest kamień filozoficzny.
UsuńOstatnie zdanie to esencja wszystkich systemów i metod pedagogicznych. :)
Hmm... Przypomina mi się takie anime, Evangelion. Oglądałaś może? Świat idealny jako morze LCL-u, płynu, w którym "rozpuszczeni" są ludzie, ich osobowości, dusze, jaźnie...
OdpowiedzUsuńNie, nie oglądałam. Ale coraz częściej się zastanawiam, czy nie zabrnęliśmy w ślepą uliczkę z tym kultem indywidualizmu. Ludzie potrafią się zadręczać, żeby udowodnić, że są inni. A to bez sensu tak samo jak udowadnianie, że jest się takim samym. Trzeba po prostu być ;-)
UsuńGdybyż to było takie proste ... z tym ograniczaniem myślenia na rzecz doznawania :) uściski
OdpowiedzUsuńAnno,
Usuńnie jest proste, fakt. Ja robię przerwy w myślotoku i próbuję je wydłużać.
Dzięki, serdeczności. Polecam się w kwestii zdjęć :))
Dla mnie tożsamość narodowa nie kojarzy się z klatką.
OdpowiedzUsuńMasz rację,że może nas trzymać. Moja daje mi możliwość pokazania co cenię sobie w Polsce i przyjęcia tego co dobre u innych...
Serdecznie pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Hm. Jeśli się ma zdrowe podejście do kwestii narodowościowych, to tożsamość na pewno nie musi być klatką, ale zawsze nakłada na Ciebie pewien zespół zachowań licujących lub nie z przynależnością do danej nacji. Jednak bardziej do mnie przemawiają wartości ogólnoludzkie, niezależne od obywatelstwa.
UsuńJestem, jak ptak, ciągle fruwam, poszukuję i powiem Ci, że klatką są nasze własne kompleksy. Jeżeli zaakceptujesz odmienność i nie starasz się narzucać własnej tożsamości jesteś wolny, a świat czeka na Ciebie w każdym punkcie
UsuńPozdrawiam Emmo :)
Świat czeka na mnie w każdym punkcie - zapamiętam :)
Usuńtak, w klatce jest ciasno... ale jest też bezpiecznie :)
OdpowiedzUsuńBa! Dlatego w niej siedzę, Maminko. Na szczęście w dobrym towarzystwie :D
Usuńprzytulam Emmo, najzwyklej w świecie przytulam !
OdpowiedzUsuń:***
Usuńładnie napisane o tej tożsamości :)
OdpowiedzUsuńona faktycznie jest ograniczeniem, ale i wyjaśnieniem jednocześnie
zamyka możliwości, dając określoną ilość przymiotników
myślę jednak, że tożsamość, w pewnym zakresie, bywa cechą bardzo plastyczną, fajnie się nią czasem pobawić, sprawdzajac różne możliwości
A co do życia :))
Samo w sobie nie boli, to fakt. To my mamy narzędzia do zadawania bólu :*:*
Tak, na pewno też wyjaśnieniem.
UsuńChciałabym sobie pobyć jakiś czas Eskimosem lub Aborygenem tasmańskim. To musi być bardzo ciekawe doświadczenie.
Dżej, wydaje mi się, że trzeba wypuścić z rąk to, co się tak kurczowo chce zatrzymać... Wtedy przestaje boleć.
Kochana Emmo, dzięki Tobie zawsze przypominają mi się jakieś cytaty. Tym razem niezawodny Oscar Wilde:
OdpowiedzUsuń"- Wierzę w rasę - rzekła.
- Wykazuje żywotność ludzi przedsiębiorczych.
- Rozwija się.
- Mnie więcej pociąga upadek.
- A sztuka? - spytała.
- Jest chorobą.
- Miłość?
- Rozczarowaniem.
- Religia?
- Wytwornym surogatem wiary.
- Jesteś sceptykiem.
- Nie. Sceptycyzm jest początkiem wiary.
- Więc czymże jesteś?
- Określać, znaczy ograniczać."
Martuś,
Usuńbardzo się cieszę, że Cię wiodę - ja niegodna - swoimi wypocinami w stronę takich gigantów literatury jak Szymborska czy Oskar Wilde. ,,Określać znaczy ograniczać" - ile w tym prawdy! A my wciąż ograniczamy. Etykietki, szufladki, oceny... A wszystko za pomocą słów.
Całe życie budujemy zamki z piasku i tracimy mnóstwo energii żeby je uchronić przed zniszczeniem. Czyż można tego uniknąć?
OdpowiedzUsuńEwo,
Usuńwłaśnie intensywnie nad tym pytaniem pracuję.
...przesypując piasek...:)
Na każdym kroku dostaje lekcje pokory,czasem mniejsze, czasem wieksze, moje małe baciki, ale to nie jest złe. to kształtuje moje postrzeganie świata i rzeczywistości, ktora czasem jest zakłamana przez moje myśli, domniemania. a tożsamośc, nie odczuwam jej jako ograniczenia, klatki. Ona mnie wiedzie, rozwija, daje mi poczucie zakotwiczenia w razie burzy i wiatru...
OdpowiedzUsuń