niedziela, 19 października 2014

P jak pogrzeb





Przez całe życie doświadczamy różnego rodzaju przykrości, które sprawiają nam ból. Czasem to wielkie tragedie, które zostawiają głębokie rany, a czasem drobne draśnięcia, skaleczenia, otarcia... To wszystko osadza się w psychice w postaci negatywnej energii, którą Eckhard Tolle nazywa ciałem bolesnym. Muszę przyznać, że w czytanie tego fragmentu przyprawiło mnie o emocjonalne dreszcze:
,,Niektóre ciała bolesne są nieznośne, ale stosunkowo mało szkodliwe - trochę jak rozkapryszone dziecko. Zdarzają się jednak złośliwe, niszczycielskie potwory, istne demony. Część z nich posługuje się przemocą fizyczną, ale znacznie liczniejsze uciekają się do przemocy w sferze emocjonalnej. Jedne napastować będą ludzi z najbliższego otoczenia, a inne zaatakują ciebie - swojego żywiciela.(...)
Czasem wydaje ci się, że kogoś dobrze znasz i nagle stajesz oko w oko z tym obcym, wstrętnym stworem. Ważniejsze jest jednak obserwowanie własnego ciała bolesnego, aniżeli cudzych. Zauważaj w sobie wszelkie przejawy niezadowolenia: irytację, zniecierpliwienie, zasępienie, chęć czynienia krzywdy gniew, przygnębienie, pragnienie, aby w twoim związku pojawiła się nuta dramatu. Mogą one oznaczać, że ciało bolesne próbuje zbudzić się z uśpienia. Jeśli rzeczywiście się zbudzi, natychmiast je na tym przyłap. Ciało bolesne walczy o przetrwanie - tak jak każdy byt. Przetrwać zdoła tylko pod warunkiem, że skłoni cię, abyś bezwiednie z nim się utożsamił. Może wtedy wychynąć z ukrycia, przejąć władzę, niejako stać się tobą i za twoim pośrednictwem żyć. Potrzebuje ciebie jako narzędzia zdobywania pokarmu. Będzie się żywiło każdym doznaniem, które wibruje pokrewną mu energią czyli wszystkim, co rodzi nowy ból pod jakąkolwiek postacią: niechęci, gniewu, skłonności niszczycielskich, nienawiści, rozpaczy, dramatycznych emocji, a nawet choroby. Gdy więc ciało bolesne tobą zawładnie, stworzy ci sytuację, która odbije ku niemu energię nastrojoną na taką samą częstotliwość, żeby mogło się nią karmić. Ból może się żywić tylko bólem. Nie może się żywić radością. Po prostu jej nie trawi. Z chwilą gdy ciało bolesne przejmie władzę nad tobą, twój apetyt na ból wzrośnie. Staniesz się ofiara lub oprawcą. Zechcesz zadawać cierpienie albo cierpieć - jedno od drugiego niewiele się różni. Oczywiście nie jesteś tego świadom i będziesz twierdził z zapałem, że wcale bólu nie pragniesz. Ale jeśli uważniej się przyjrzysz, zobaczysz, że twoje myślenie i zachowanie podporządkowane są temu, aby ból nie ustawał - zarówno twój własny jak i cudzy. Gdybyś był tego świadom, cały tan schemat by się rozsypał, bo trzeba być obłąkanym, żeby pragnąć bólu, a nikt nie jest obłąkany świadomie.
Ciało bolesne - mroczny cień ego…” ( ,,Potęga teraźniejszości")

Wczoraj w wyobraźni urządziłam pogrzeb mojemu ciału bolesnemu. Owinęłam je w bandaże i z należnym szacunkiem zaniosłam do grobowca mającego postać piramidy. Wyszłam z tych katakumb, zamurowałam wejście, postawiłam na straży Cerbera, a później poszłam grabić liście. Cały czas wystawiłam twarz do słońca
Co jest teraz? Zmęczenie - jak to po pogrzebie ( i grabieniu). Jest też lekkość - jak to po pozbyciu się niechcianego bagażu.
A co będzie w miejscu ciała, spoczywającego w sarkofagu? Nie wiem. Jak znam życie, zacznie rosnąć nowe ciało, ale może już mniej bolesne, mniej samowolne, bo świadome tego, że znów zostanie pochowane.

Polly, ogromnie Ci dziękuję, bo dzięki Tobie mogłam odprawić ten rytuał. To pierwszy pogrzeb, z którego się cieszę. :))


Źródło zdjęcia

36 komentarzy:

  1. Najważniejsze to pochować gniew i irytację. Świadomość, jak bardzo te negatywne uczucia nas osłabiają jest bardzo ważna. Wystarczy, że głupie zdanie durnego sąsiada walczy z naszymi emocjami w głowie- nie jesteśmy zdolni normalnie funkcjonować cały dzień.
    Ah ta zła myśl kulająca się po głowie...'
    Pochować, pochować najszybciej
    eksperyment-przemijania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sia,
      tak, on pisze i o tym, że jedno zdanie lub skojarzenie potrafi obudzić w człowieku to jego ,,ciało bolesne". Czytając o tym ciele, miałam dziwne wrażenie, że mam w sobie jakiegoś pasożyta. :((
      No więc do grobu z nim ;))

      Usuń
  2. Emma:*
    To faktycznie brzmi jak pasożyt...to ciało bolesne...Urządziłaś pogrzeb? hm...Ty to jednak potrafisz..:)
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie chciało zostać w tej piramidzie. ;P
      To brzmi jak jakiś horror, ale wydaje mi się, że za pomocą wyobraźni można się uporać z wieloma problemami. Nie ze wszystkimi rzecz jasna, ale z wieloma - tak.

      Usuń
  3. Faktycznie, coś w tym jest. Faktycznie, chyba moje ciało bolesne nieraz przejęło nade mną kontrolę. Chociaż z drugiej strony, to takie ludzie, to takie ułomne. A kiedy dzieje się coś naprawdę złego, coś, na co nie mamy wpływu, kiedy odchodzi ktoś bliski, pojawia się choroba itp. to ciężko wymagać, by nie drażniła nas radość i uśmiechy innych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Ina, możesz mi wierzyć, że rozumiem i też mam z tym problem, bo moje ciało bolesne jest z gatunku bardzo aktywnych... Długo kierowało negatywną energię przeciwko mnie, ale przed urlopem z kurami zaobserwowałam, że próbuje ją kierować w stronę najbliższego otoczenia ;(
      To nie było miłe odkrycie, ale zdopingowało mnie, żeby spróbować coś z tym zrobić. Jak to się dalej potoczy czas pokaże... Na pewno nie chciałabym, żeby ono przejęło nade mną kontrolę.

      Usuń
  4. Mam tę książkę od dawna i przekładam z miejsca na miejsce. Chyba nadszedł czas, żeby ją otworzyć i przeczytać :)
    Uściski, Droga Emmo. Jak dobrze móc Ciebie czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eva!?
      Jak ja lubię, kiedy wychodzisz z tej swojej dziupli ;)
      Koniecznie to przeczytaj. Czuję, że ona może być ważna dla Ciebie... Jednak trzeba czytać nie tyle intelektem, co intuicją, wówczas trafia.
      Być może z kilkoma rzeczami się nie zgodzisz, ale z zasadniczym przesłaniem na pewno.
      Uściski :*

      Usuń
  5. pamiętam, jakim olśnieniem były te słowa, gdy czytałam je po raz pierwszy
    Ból może żywić się tylko bólem...

    Mam wrażenie, że ostatnio moje ciało bolesne jest mniejsze i spokojniejsze. Daję mu mniej ból u i mniej uwagi.
    Ale jest.
    I czasem daje popalić:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżej,
      ja potrafię być prawdziwym smakoszem jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju bóle. Zwykle podchodzimy do tematu tak, że się z bólem utożsamiamy. Pozbycie się go jest równoznaczne z wyzbyciem się jakiejś części siebie, a przed tym nasze ego będzie się broniło do utraty tchu. Bo ból potrafi być taki piękny...! Ale mój ból już zaczął atakować otoczenie :( Dlatego uciekłam z nim do kurnika.

      Usuń
    2. Wiesz...
      ech..
      nie jestem fanką ani Tollego, ani Osho, miałam etap zachwytu, ale potem miałam też etap, że to nie to...
      nie utożsamiam się z bólem, ani się go nie pozbywam, akceptuję go, tak jak akceptuję i przyjmuję wszystko, co mi się przydarza... Pewnie jestem niedojrzała i nieoświecona, ale nie szukam i nie szukałam duchowych autorytetów i mądrości
      może ja nie mam duszy ?:)
      nie chcę pozbywać się ani bólu, ani radości, ani łez, ani wariackiego śmiechu
      niech przychodzi wszystko i mija we mnie i znaczy moje ciało i pamięć

      Całus Emmo, jesteś niebywale inspirująca! :*

      Usuń
    3. Dżej,
      nabijasz się z tym oświeceniem, wiem, ale wcale Ci nie mam za złe. Powiem tak: każdy orze jak może ;-))
      Z autorytetem czy bez jakoś sobie trzeba z sobą poradzić. Dojść do ładu i żyć. Nie lubię konfliktów wewnętrznych, nie znoszę szarpania czułych strun - teraz przynajmniej. Może dlatego tak mi się zrobiło, bo odczułam przesyt? Może za dużo już było dramatów? Pocałunków? Schodów? Rozstań...? :)
      Wiem jedno: każdy musi sam znaleźć na siebie sposób.

      Usuń
    4. O!!

      właśnie tak!!
      i to jest prawdziwa mądrość!! Kazdy sam i po swojemu.... Swoją scieżką, albo swoim bezdrożem :*:*

      Usuń
    5. Dżej,
      u mnie to czasem pas szybkiego ruchu, a czasem podwoziem do góry na poboczu ;))
      Zawsze miałam problemy z wydatkowaniem energii. Nierówna jestem i to męczy...

      Usuń
  6. o rany, ale się cieszę, że czytasz Tolle i idziesz za nim krok w krok :)))) ja też robiłam pogrzeb ego, ale czasami jeszcze się wykopuje i wraca. na szczęście coraz rzadziej :)
    myślę, że praca z Tolle to świetna zabawa i pomaga zmienić życie na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly,
      dla mnie to raczej harówka, a nie zabawa ;P
      On pisze bardzo przystępnie i lekko, to nie jest najeżone terminologią fachową, ale chcąc to zastosować...! Myślę, że to praca na całe życie i nie da się tego zrobić za jednym zamachem. Jeszcze trochę tych pogrzebów mnie czeka, ale na razie ciesze się z tego, który mam za sobą. :)
      Dzięki wielkie :***

      Usuń
    2. masz rację. nie jest to łatwe. każda zmiana jest trudna, ale warta podejmowanego wysiłku. dlatego czytam powoli, nawet bardzo. robię kilkudniowe przerwy na ćwiczenia i przemyślenia. żeby odnieść sukces trzeba pozwolić, żeby nowe idee mocno się w nas zakorzeniły.
      życzę Ci wytrwałości :) i.....sobie też

      Usuń
    3. Polly,
      żadnej książki nie czytałam tak wolno jak tej. Zresztą te przerwy na ciszę są wpisane w cały wywód, prawda? I ja je stosuję. Oprócz tego robię przerwy między poszczególnymi akapitami, żeby to wszystko maiło szanse poukładać się we mnie.
      Dzięki za kciuki - ja też za Ciebie trzymam :)

      Usuń
  7. No próbowałem raz, próbowałem drugi.
    I dalej nic.
    Śmiem uważać nawet, że to jakieś brednie.
    Ale urządzaj sobie pogrzeby ciała bolesnego, jeśli coś Ci przynosi ulgę
    i daje faktyczną lekkość, korzystaj.

    Ja Cię np pozdrowię i wiem, że też Ci pomoże,
    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eli,
      pomogło :))
      Ale swoją drogą... ja się tak namordowałam, żeby to truchło zawlec do grobowca! Czemuś na to nie wpadł przed pogrzebem, hę?? :))

      Usuń
  8. Oby nowe ciało miało niebieskie piórka i skrzydła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta,
      no własnie! I nie miało szponów ;-PP
      :))

      Usuń
    2. Szponów może nie, ale ostre pazurki są przydatne. Od czasu do czasu niektórzy aż się proszą o zadrapania na twarzy :D

      Usuń
  9. Ale mnie wystraszyłaś....
    Ale czasem trzeba pogrzebać stare by narodziło się nowe lepsze :)
    Dużo sił w odkrywaniu nowego :)
    Piękności i radości :)
    Przytulam mocno do serca :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękności i radości... Jak to się fajnie rymuje :)

      Usuń
    2. nawet nie czuję, że rymuje :)
      Wszelkiego dobra i jeszcze raz przytulam do serca :*

      Usuń
  10. napisałam taki długi komentarz i nie wiem czy mi wcieło, czy poszedł do poczekalni ):

    OdpowiedzUsuń
  11. O choroba! jednak wcięło! trudno jeszcze raz:
    Dziś dostałam od wirtualnej przyjaciółki maila, w ktorym pisze: jak dobrze, że cię mam, moja starsza siostro. Wczoraj z mężem rozmawialismy do północy z jego wirtualnym przyjacielem, który jest jak mój duchowy starszy brat: te same obszary wrażliwości, ta sama duchowość, jedno zaczyna zdanie - a drugie je kończy. pewnie dlatego mój mąż tak go lubi. Pewnie zapytasz: Ale jaki to ma związek z moim postem? Ano taki, że dziś z kolei trafiam do ciebie i czytając ten tekst doznaję całej gamy uczuć: wzruszeń, iluminacji, radości... I znów dziękuję Niebiosom za to, że spotykam takich ludzi w sieci. Takich jak Ty, Ona, On...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, Agnieszko...!
      To po prostu balsam na moją duszę i bardzo Ci za niego dziękuję. :)
      Jak zwykle próbuję być silna, ale nie jest mi do śmiechu. Mój synek choruje, cały wczorajszy dzień spędziłam w przychodniach...nerwy, stres...sama wiesz jak to jest. Dziś już lepiej, ale generalnie padam na nos ;(
      No i zajrzałam, a tu takie ciepłe, krzepiące słowa...
      A już sama zaczynałam myśleć, że to bez sensu pisać takie rzeczy...
      Dzięki wielkie, pozdrawiam sieciowa Siostrzyczko :)

      Usuń
  12. Hm...Mam nadzieje, że czujecie się już lepiej...Ty i Twój synek...Ściskam i wysyłam buziaki:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej, zdecydowanie lepiej. Odetchnęłam, bo dla mnie to zawsze stres. Dzięki wielkie, sunrise, kochana jesteś :*

      Usuń
    2. Cieszę się, że już lepiej:*...Doskonale Cię rozumiem...sama też przeżywam czasem takie stresy...Zmartwiłam się, gdy przeczytałam .:(..Ale już ok...
      Wysyłam Wam zatem ciepłe promienie na weekend..., bo za oknem brrr zimno.....:*:*:):):)

      Usuń
  13. Tak, w niemieckim to jest Schmerz-Körper, ja na nie mowie cialo bolu, to samo. Wspaniale to zrobilas. Piekny rytual! Tolle mi z tym cialem duzo pomogl i jest pewne, ze ono funkcjonuje na wielu poziomach. Mylse, ze niektore narody Maja tez takie ciala. Mylse, ze Polacy Maja takie cialo kolektywne. To jest wszystko to, co wiaze sie z historia drugiej wojny i nie tylko. Ja to mocno czuje w Polsce i sama tez nie zakonczylam tego procesu pozbywania sie tego balastu. To zreszta jest tez tak, ze wciaz trzeba pracowac z ta energia, bo jeden pogrzeb czasem nie wystarcza. Musze dla siebie tez wymsylic rodzaj mechanizmu, ktory w delikatny sposob potrafi rozpylic jakos Energie tego pola swiadomosci. Przede wszystkim jesli jest juz swiadomosc istnienia tego rodzaju energii to jest tez stworzony poczatek mechanizmu...jak sadze. Swiadomosc jest tym medium.


    pa Emma!!!:))) usmiechy i zachwyty przesylam!

    OdpowiedzUsuń
  14. poprawiam - rozpylic Energie tego pola - to pole energii a nie swiadomosci, Zle sie wyrazilam. Bo moze mysle, ze wszystko ma swiadomos. Moze i ma. Ale tutaj chce mowic o energii na ktora dzialmy swiadomoscia.

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl