Willy Ronis |
Na ziemię opadał mrok. Kontury drzew stawały się coraz bardziej rozmyte, rozmazane. Świat był coraz mniej wyraźny, cofał się na drugi plan, chował się za kurtyną nadchodzącej nocy. Ubywało kolorów, ostatnią jaśniejszą plamą w tym pejzażu była złota łuna zachodzącego słońca widoczna za brzozowym zagajnikiem. Drzewa cierpliwie trwały na tych miejscach, na których przyszło im rosnąć. Gdzieś w oddali odezwał się ptak, jednak szybko zamilkł, bo odpowiedziała mu martwa cisza zakłócana tylko szelestem liści pod moimi nogami. Las dyszał wilgocią o zapachu mchu i gnijących liści. Bohaterowie opowiadania pogubili swoje imiona i tożsamości, rozpłynęli się wśród drzew, nie zostawiwszy po sobie nawet jednego zdania. Z dziupli wielkiego dębu wyjrzał leśny diabeł, przetarł oczy i nerwowo podrapał się w kudłaty łeb. Od jakiegoś czasu coraz bardziej dokuczały mu pchły. Rozejrzał się po polanie i upewniwszy się, że nie ma kogo straszyć, naciągnął dziurawą kapotę na rogi, mlasnął jęzorem i zasnął. Nocą przyszedł do niego niespokojny sen o gospodyni z małego miasteczka, posiadaczce czarnego kota, która w tajemnicy przed mężem wynosiła mu na dwór gorące mleko i okłady z rumianku na owrzodziałe kopyto.
Bo diabeł to wyjątkowo smutne stworzenie. I czasami bywa bardziej ludzki on niejednego człowieka...
OdpowiedzUsuńPoza tym... Staff mi się jeszcze kojarzy, ale to chyba taka oczywista oczywistość :)
UsuńBardziej ludzki od niejednego człowieka - też tak myślę. Przynajmniej nie udaje świętego, zresztą posiadanie rogów to utrudnia :))
UsuńSporo jest diabła w literaturze, fakt.
Prawie zaczęłam współczuć temu diabłu ;))
OdpowiedzUsuńZ powodu tych pcheł??
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś...Zaglądałam kilka razy do ciebie, ale jakaś niepokojąca cisza tam była...
to się dziś zmieni :)
UsuńNie z powodu pcheł tylko kopytka :)
Czyżby Midas w akcji? ;-(
UsuńCiemna nocą w ciemny las??!! Sama??!! To jest dopiero odwaga. :)
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda tego diabła, nie ma kogo straszyć ;))
Wyjrzyj przez okno - może się skrada... ;-))
UsuńPrzypomniał mi się film, tytuł to chyba "Przyjaciel wesołego diabła" - taki śmieszny kudłaty...:)
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie. Kiedyś, kiedyś oglądałam, warto by jeszcze raz obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńSłonecznej niedzieli! :)
Oby diabeł sobie anioła stróża wyśnił! Wszystko jest możliwe!
OdpowiedzUsuńWszystko jest w naszych skołatanych głowach ;-)
OdpowiedzUsuńale poetycko o tym diable piszesz, prawie go polubiłam, ale czy aby nie bieże nas na litość i samotność? wie, że tak szybko się wzruszamy...
OdpowiedzUsuńPostać diabła jakoś nie budzi we mnie złych skojarzeń. Więcej negatywnych konotacji wiąże się chyba z szatanem jako uosobieniem Zła. A diabeł to takie niesforne stworzenie, skore do psot i złośliwości, ale stosunkowo niegroźne ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny, pozdrawiam ciepło :)
nie strasz, bo przestanę chodzić do lasu ;))))))))
OdpowiedzUsuńPolly,
Usuńgotowa jestem przestać pisać. Czuję, że las kochasz tak samo jak ja :***
"Bohaterowie opowiadania pogubili swoje imiona i tożsamości, rozpłynęli się wśród drzew, nie zostawiwszy po sobie nawet jednego zdania"... Już widzę oczyma wyobraźni ten pogrążający się w mroku las i diabła, który zaszył się w dziupli wielkiego dębu...
OdpowiedzUsuńCzytam wpisy na Twoim blogu i... czuję, że będę tu często zaglądać! :)
Pozdrawiam i życzę dobrego tygodnia! :)
Mario,
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, witaj w moim gniazdku :)
Dobrze się składa, bo mnie też się u Ciebie podoba - jak wiesz :)
Zastanawiam się, Emmo, czy inspirowałaś się tą fotografią pisząc tekst czy raczej ona jest ilustracją powstałej wcześniej niemrocznej opowieści.
OdpowiedzUsuńA poza tym przypomniałaś mi bajeczkę M. E. Letki "Dla Rokity", diabliki te podobne są do siebie w pewien uroczy sposób. :-)
Fibula,
Usuńnajpierw był spacer po lesie - na polankę, na której króluje stary dąb.
Później znalazłam zdjęcie.
A później zaczęłam pisać...:)
Nie taki diabeł straszny jak go malują...;)))
OdpowiedzUsuńNie taki, to prawda. :)
Usuń