niedziela, 10 lutego 2013

,,Fado" Andrzej Stasiuk

Lubię być rzucona na pastwę tekstu. Lubię, gdy tekst jest mi rzucony na pożarcie, bo to zwiastuje niczym nie skrępowaną ucztę. Mogę się swobodnie sycić, mlaskać, cmokać i krzywić, gdy przypadkiem rozgryzę ziareko pieprzu. Mogę ogryzać kości, nie dbając o etykietę, jak pies, który trzyma smakołyk w łapach i przekręca łeb raz na jedną, raz na drugą stronę. Nie wiem, co napisali o tej książce krytycy. Ufnie oddałam swój dziewiczy umysł we władanie Stasiukowi na czas czytania stu sześćdziesięciu dziewięciu stron i ani przez chwilę nie żałowałam, że znów pozwoliłam się uwieść. Być może to, co uznałam za ziarenko pieprzu, dla kogoś innego będzie łyżką miodu? Być może. Ale ryzyk - fizyk. Czytanie z uprzednim przygotowywaniem się do lektury budzi moją niechęć podobnie jak jedzenie loda przez szybkę lub seks z prezerwatywą.
 Parafrazując Charlesa Bukowskiego powiem tak:
Jeśli lubisz wartką akcję i zawiłą intrygę - nie czytaj tego!
Jeśli czerpiesz przyjemność z czytania tylko wówczas, gdy możesz się identyfikować z bohaterem - nie czytaj tego!
Jeśli patrzysz na świat tylko i wyłącznie przez pryzmat własnego Bardzo Ważnego Życia - nie czytaj tego!
Jeśli na co dzień jadasz w Macdonaldzie i bardzo sobie chwalisz menu - odpuść sobie.
Wszyscy pozostali mogą :)



 



,,No więc całe to przypominanie, to siedzenie na tyłku w półmroku i nieustanny odjazd wstecz, to gapienie się w tylną szybę pamięci, ta liryka utraty, to słowiańskie on the road, które teraz wystukuję na maszynie - trzecia piętnaście w nocy - wcale nie po to, żeby zapamiętać, ale po to, żeby sobie...>>



wszystko od nowa przypominać, zaczynać od nowa, dopóki myśli i złudzenie ostatecznie nie przykryją rzeczywistości, nie zmyją, nie wytrą tych wszystkich nazw i krajobrazów, tych zdarzeń, bez których można by się obejść, i tych przygód, które równie dobrze mogłyby się przydarzyć komu innemu..." ( str. 9)

,,Ach, ta środkowoeuropejska samotność! To wieczne sieroctwo, na które nie ma lekarstwa, ponieważ lekarstwa nie działaja wstecz i nie potrafią wskrzeszać tego, co umarło.(...) Tutaj przeszłość nigdy nie jest winą, zawsze jest rozgrzeszeniem." ( str. 28 - 9)

,,Ilekroć próbuję sobie wyobrazić przyszłość mojej części kontynentu, przychodzą mi do głowy obrazy łagodnej, bezbolesniej zagłady: ma zniknąć to wszystko, z czego składały się te strony. Ma zniknąc bałagan, nieporządek, nieodpowiedzialność, niefrasobliwość, ma wyzionąć ducha perwersyjna miłość do przeklętej historii, ma zakończyć żywot skłonność do konfabulacji, pociąg do zmyślenia też ma umrzeć, a umiłowanie fikcji zastąpi wiara w raz na zawsze daną rzeczywistość." ( str. 73)

,,Tak więc przychodzi mi do głowy raczej rachunek strat niż zysków. Widzę rzeczy, które mają zniknąć i w wyobraźni nie potrafię ich niczym zastąpić. Czym na przykład zastąpimy całkowitą bezinteresownośc życia? To przesiadywanie, przeczekiwanie dni i godzin, w przekonaniu, że rzeczywistość toczy się niezaleznie od naszych uczynków i wysiłków.W końcu to nic innego jak szlachetna wiara w to, że istnieją rzeczy większe i ważniejsze od nas. [...]
Bo co na przykład zjawi się zamiast nieśmiertelnego końskiego zaprzęgu, spełniającego dotad rolę naszego herbu, którym Zachód opatrywał większość doniesień z tych stron? I co z resztą zwierzęcości, która tak głęboko przenika nasze żyucie? Co z bydlętami żyjącymi tak blisko ludzi? Co ze stadami krów wracających o zmierzchu? Co z bydlęcą wonią, która przypomina nam, skąd naprawdę się wzięliśmy? Gdy to przepadnie, gdy zniknie z codzienności, nie będzie już niczego, co byłoby zdolne ugasić naszą samotność" ( str. 74 - 5)

,,Być może tak będzie wyglądała nasza przyszłość: nasze ojczyzny, nasze kraje znikną jako duchowe, kulturowe punkty odniesienia. Zniknie Polska, znikną Włochy, zniknie Francja. Dlaczego nie? Coraz więcej rzeczy znika i coraz więcej pojawia się nowych. Zostanie Fiat, Coca - Cola, Microsoft, Nike i Johny Walker." ( str. 96)



Andrzej Stasiuk

6 komentarzy:

  1. Stasiuk jest geniuszem słowa! co do tego nie ma żanych wątpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta,
      owszem, świetnie pisze. jet w tym taki słowiański, niespieszny. pisze tak, jakby pasł krowy: nonszalancko i od niechcenia, choć to może być zamierzone ;-) a przy tym podoba mi się, że widzi świat w obiektywie szerokokątnym, a nie ogniskuje się na jakimś jednym punkcie.

      Usuń
  2. Jak wszyscy to wszyscy, czyli ja też :) Czytałem sobie obszerne fragmenty w pdf, ale takie czytanie mnie męczy i często ksiązkę porzucam. Zdecydowanie coś dla mnie, lubię taką prozę, lubię Stasiuka jako pisarza i człowieka (na tyle na ile wydaje mi się, że go znam oczywiście). Prafrazowanie Bukowskiego pierwsza klasa, pewnie byłby zadowolony :) Coś to krzesło nadto skrzypi ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też nie lubię książek z monitora. czytałam kilka dużych wywiadów z nim, słuchałam go w Trójce i bardzo polubiłam, bo nie czuje się w nim jakiegoś zadęcia i przekoania o własnej nieomylności, choć poglądy ma jasno sprecyzowane. z większością z nich się zgadzam. najbardziej mnie ubawiły imiona jego baranów: Smoleńsk1 i Smoleńsk2 :D


      skrzypienie słyszę, ale nie przejmuj się tym, po prostu przeczekaj - to stary indiański sposób, który sprawdziłam na sobie. w ostateczności można zmienić krzesło...

      Usuń
    2. Dobre "Fado", całkiem, całkiem, ale "Jadąc do Babadag" lepsze - klimat podobny - podróż i coraz to nowe przemyślenia o ludzkiej kondycji w świecie. Czytasz to co ja, no, no, ponoć nie ma przypadków;)

      Usuń
    3. ach, więc Podwójne życie lusterek to Twój blog! :)) ciągle mnie intrygował ten tytuł widziany gdzieś na innych blogach, ale za każdym razem, gdy postanawiałam zajrzeć do tych lusterek, znosiło mnie gdzieś indziej.

      znam ,,Jadąc do Babadag" i jeszcze kilka innych rzeczy Stasiuka. tak jak on opłakuję wieś, bo kilka pierwszych lat życia spędziłam u babci w drewnianym domku, którego już nie ma...:(

      Usuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl