czwartek, 8 maja 2014

Królowa (Śniegu)


Co jakiś czas zdarza mi się w pracy powtarzać wierszyk: ,,Szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego". Cytuję go zwykle wtedy, gdy ktoś poirytowany decyzją Królowej ( czyt szefowej), zaczyna na nią narzekać, wyliczać niefortunne skutki różnych jej posunięć czy wpadki organizacyjne. A trochę tego jest... Po pierwsze jednak krytyka jest miarodajna wówczas, gdy samemu potrafi się coś zrobić lepiej. A ja nigdy szefem nie byłam i nie będę, zatem nie wiem, jak to jest. Jestem szeregowcem, który o zarządzaniu nie wie nic, nie kierował nigdy grupą ludzi i nie ma żadnych ambicji w tym kierunku. Ja chcę zrobić swoje, a po pracy pisać wiersze lub iść na rower i mieć spokój.Toteż siedzę cicho.
Po drugie bardzo nie lubię, gdy ludzie wysyłają negatywne emocje, niefrasobliwie wyrzucają z siebie wszelkie urazy, zamiast je jakoś przepracować sam na sam ze sobą lub z tą konkretną osobą. Wiem, wiem, każdy potrzebuje się wygadać. I ja mu zawsze służę uchem, chusteczką na otarcie łez i wszelakim emocjonalnym opatrunkiem. Jednak są to ciągle te same osoby. A przecież większość decyzji Królowej dotyczy w takim samym stopniu nas wszystkich, nie tylko tych wiecznie utyskujących i wołających o opatrunek. Toteż zaczęłam podejmować próby tamowania tej lawiny pretensji, które niczym zatruta woda spływały na moją głowę. Czasem żartem, a czasem tym właśnie wierszykiem: ,,szanuj szefa swego..." Jednak po poniedziałkowym audycie opadły mi ręce. Straszyła nas, że audytor się zapowiedział na kolejny dzień. A tu ani widu ani słychu. Prawdopodobnie nie miał zamiaru wracać. Czekaliśmy na jakąkolwiek informację o tym, jak wypadła kontrola. Wszyscy podenerwowani, niepewni, bo wszystko jakieś tajne/poufne. Może coś nie tak? Niby powinno być ok, ale...?
A Królowa nabrała wody w usta. Praktycznie od poniedziałku się nie pokazywała. Pojawiała się przelotem i zaraz wyjeżdżała. Wreszcie koordynatorka mojej grupy, której dokumentację audytor wyjątkowo solidnie sprawdzał, nie wytrzymała nerwowo. Stwierdziła, że woli wiedzieć nawet najgorsze, niż czekać. Poszła do Królowej i zapytała, jak wypadł audyt. Usłyszała:
- Bardzo dobrze! Żadnych uwag.
Zwątpiłam. Czy nie dało się chociaż w kilku zdaniach powiedzieć ludziom, że dobrze się spisali, że odwalili kawał dobrej roboty? Bo odwalili. Czy zespół tak trudno zmotywować i pokazać - bez nakładów finansowych - że się docenia jego pracę? Czemu miało służyć trzymanie nas w napięciu od poniedziałku? Po co ten kij, skoro marchewka daje znacznie lepsze efekty?

Oj, nieprędko już ten wierszyk powtórzę.

24 komentarze:

  1. czasami bym chciała żeby były specjalne szkoły dla szefów. często są to ludzie z przypadku i nie robią tego czego się po nich spodziewamy. zresztą myślę, że w przypadku innych zawodów i stanowisk jest podobnie. można to sobie tłumaczyć tylko tak, jak Ty to próbujesz robić. każdy jest tylko człowiekiem :)
    ale masz rację. też bym się wkurzyła żyjąc tyle dni w nerwach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly,
      szefami często zostają ludzie, którzy mają apetyt na władzę, a to nie zawsze idzie w parze z predyspozycjami. I dobrze, tacy ludzie są tak samo potrzebni jak ci, którzy wolą być podwładnymi - ja do nich należę. No ale zarządzanie zobowiązuje... Już pominąwszy wszystko inne, to chociażby w trosce o własny wizerunek mogła to inaczej rozegrać ;-)

      Usuń
    2. masz rację. w ludziach bardzo często dominuje potrzeba czucia się ważnym i to poczynając od szeregowego pracownika, a kończąc na prezesie. tylko, że niektórym ta potrzeba przesłania wszystko inne.

      Usuń
  2. Myślę, że każdy kij ma dwa końce. Oczywiście nie usprawiedliwiam ani nie popieram postępowania Królowej, masz całkowitą rację. Bywam taką Królową (chociaż mam też swojego Króla) i wierz mi, że nie jest łatwo. Moje motto to "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe" - często pomaga. Za to mój Król zdecydowanie nie ma takiego motta. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo...
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo,
      otóż to: nie czyń drugiemu..
      Wystarczy taka zasada, żeby ludzie czuli się dobrze, chcieli podejmować nowe wyzwania i dodatkowe obowiązki. Nawet szkolenia i studia z zarządzania nie są konieczne, jeśli się ma to ,,coś". To chyba zwykła empatia. Bycie Królową na pewno nie jest łatwe, dlatego nawet gdybym miała wybór, to wolę być pionkiem :):)

      Usuń
  3. Bo dobra szefowa - poklepie po ramieniu, choć zmyć głowę potrafi wymaga od zespołu ale od siebie jeszcze więcej ;))
    Emmo! Wolny strzelec - to preferuję być sobie samemu szefem, ugff to dopiero trudne i sie poklepać i złoić i zmotywować! ufff!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Migafko,
      obawiam się, że sama dla siebie byłabym sto razy gorszym szefem niż Królowa. W tym kontekście powiedzonko ,,szanuj szefa swego..." jest nadal bardzo adekwatne ;-)))

      Usuń
  4. Mogłaby się wysilić, czy tak trudno podziękować...
    Zresztą dobry szef, zdaje sobie sprawe, że potrafił dobrać zespół i jemu wiele zawdzięcza...
    Pozdrawiam i głowa do góry, pamiętaj też że zawsze możesz mieć gorszego szefa, zawsze może być gorzej...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia,
      dokładnie; wysiłek byłby praktycznie żaden, a korzyści z niego spore. Ale to cała Królowa... ;P

      Usuń
  5. Może chciała sprawdzić, jak długo wytrzymacie, albo waszą odporność na stres? Tak sobie ostatnio myślałam. Chyba szef - kobieta jest bardziej wymagająca niż mężczyzna... Troszku z własnego podwórka też takie wnioski wyciągam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ina,
      z tych szefów, których miałam, a było ich kilku, tylko mężczyźni się sprawdzili na tym stanowisku. Serio. Kobiety mają to do siebie, że próbują kierować grupą nie z racji posiadania autorytetu, ale za pomocą babskich sztuczek typu strzelanie focha zamiast wyjaśnienie wprost kto i czym zawinił. Może tylko ja na takie trafiałam, może...?

      Usuń
  6. Takie kontrole zawsze kończą się testem- na wytrzymałość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy nie dotarlo do niej jak wazne to dla Was bylo? Jesli robila to celowo...wyjatkowo "lewy numer", jakby tu ktos w okolicy powiedzial. Tak sie na to mowi, chociaz jako leworeczna nie powinnam powtarzac. Nie, nie lubie takich zagran, zdecydowanie stoje na drugim koncu, zdystansowana od takich zachowan. Nie! Zycie jest i tak pelne roznych innych trudnosci, po co to wszystko...nie, nie, nie.

    pozdrawiam, pa Emma!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy nie dotarlo do niej jak wazne to dla Was bylo? Jesli robila to celowo...wyjatkowo "lewy numer", jakby tu ktos w okolicy powiedzial. Tak sie na to mowi, chociaz jako leworeczna nie powinnam powtarzac. Nie, nie lubie takich zagran, zdecydowanie stoje na drugim koncu, zdystansowana od takich zachowan. Nie! Zycie jest i tak pelne roznych innych trudnosci, po co to wszystko...nie, nie, nie.

    pozdrawiam, pa Emma!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asha,
      masz świetną miejscówkę - na drugim końcu takich zachowań :)
      Niestety są ludzie, którzy się lubują w takich psychologicznych zagrywkach, w naciąganiu struny i puszczaniu tuż przed tym, zanim pęknie. To tylko jej potrzeba pokazania nam, że wiele od niej zależy. Ale przecież każdy o tym wie! Oo co udowadniać, w dodatku tak? Ech...

      Buziaki, Asha, fajnie, że wyjrzałaś i zajrzałaś :)

      Usuń
  9. Całe szczęście, że nie mam nikogo pod sobą, uff :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie chciałabym być szefem, ale nic dziwnego, że szef wywołuje takie reakcje, skoro tak mu ciężko wykonać jakiś ciepły gest ;-)

      Usuń
  10. ...bo to zła kobieta jest!!!

    http://coaching.focus.pl/zycie/sposob-na-szefa-132

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maminko,
      a już na pewno niezbyt dobry szef, bo sprawia wrażenie, jakby jej było obojętne to, jak pracujemy.

      Dzięki za link, godne przemyślenia...

      Usuń
  11. No cóż, okazuje się, że audytor był niestraszny :)) Tylko szefowa robiła show nie wiadomo po co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był straszny, zupełnie nie!

      ps. Czy maska trolla to strój służbowy norweskich audytorów? ;-))

      Usuń
    2. Po prostu spodobała mi się i pasowała do mnie :))

      Usuń
  12. Oj, niejedno moglabym powiedziec o swoich szefach, a nawet całkiem gruba książka by wyszła, dlatego nie ekscytuje się kolejnym dupkiem, zazwyczaj to szefowie się najczęściej zmieniają (przynajmniej w mojej firmie), więc nie ma co tracić nerwów, za rok, albo wczesniej bedzie nastepny. Może się czasem trafi wśród nich po prostu Czlowiek. Ludzki i do tego kompetentny :) Już tak przecież nieraz bywalo:)

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl