Dla wszystkich zakochanych i tych, którym się wydaje, że już nie potrafią i nie chcą kochać. Potrafią i chcą ;-)
wznieciliśmy ogień
dokładałeś do niego
promienie księżyca
zamiast chrustu
w jego cieple zakwitły kamienie
rzuciłeś we mnie białą gwiazdą
w kąciku oka
poczułam ocean niespokojny - łzę
a gdy uspokojeni
oddychaliśmy światłem
zgorszony anioł
wciąż skrzydłem zasłaniał
niebieskie oczy
Podglądał? Aniołek? Czy robił może skrzydełkiem przyjemny wiaterek? Bo z Aniołkami to nigdy nic nie wiadomo, Leśmian twierdził, że one potrafią nieźle narozrabiać. Jak to i inne aniołki także potrafią, a potem patrzą, robiąc wielkie niebieskie oczy i z niewinną minką, że jak? One? Ależ nie! One są całkiem niewinne a te buty to one już taaak dawno temu kupione, że aż dziw, iż wyciąg bankowy je uwzględnił. Co? No faktycznie, cały tydzień temu. Proszę? Ależ oczywiście, kochanie, że możesz mi na Walentynki sprawić cztery letnie opony do twojego samochodu. :)))
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny wiersz, Emmo.
koleś,
Usuńskąd Ty wiesz, że ja tak lubię kupować buty, hm? Musisz mieć jakieś konszachty z diabłem, bo przecież diabeł nie wie tylko jednej rzeczy: gdzie kobiety ostrzą swoje noże.
Właśnie robiłam mały remanent w szafce i - o zgrozo - nie mam w czym chodzić. Nie wiem, jak do tego mogło dojść, a już wiosna za pasem! ;-))
Zawsze bałem się wiosennych remanentów :)))
UsuńSłusznie, słusznie :)
UsuńBędąc ostatnio na ciuchowych zakupach na wszelki wypadek wykonałam telefon, żeby mój facet nie dostał zawału, jak nagle sprawdzi stan konta ;-)))
Ładne...
OdpowiedzUsuńKlik
Dzięki wielkie, Ina:*
UsuńJaki fajny ten kawałek, czemu go nie znałam??
Gdzie sobie ostrzą nie jest tak ważne, jak to, by wiedzieć, skąd je biorą. :))) A jak już się wie, to diabeł nie jest ważny, ale paru Chińczyków - mistrzów podróbek :))) Noże te same, ale dużo taniej wychodzi. Hm... to mówisz, że jest jakaś różnica między butami wiosennymi a zimowymi? Muszę to przemyśleć.
OdpowiedzUsuńWiem, że mężczyźni chętniej myślą o oponach niż o butach, ale buty u człowieka to tak jak opony przy samochodzie. A przecież swoim merolem nie jeździsz cały rok na zimówkach, prawda? ;-))
UsuńCoś ten anioł za bardzo zgorszony ;-)
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńTo dlatego, że w niebie tylko śpiewa chorały przez całą wieczność ;-)
Emmo, pięknie to ujęłaś ;)
OdpowiedzUsuńI właśnie takie emocje niech nie gasną nigdy. Chciałoby się powiedzieć, gorszmy, jeśli gorszymy kochając się.
,,Kochaj i czyń co chcesz" jak twierdzi św. Augustyn.
UsuńSerdeczności, dzięki za dobre słowo Migafko:*
ekspresyjnie - aż mnie przeszedł dreszczyk ;)
OdpowiedzUsuńRudy dreszczyk?
UsuńFajnie ;-)
Śliczne...:).... Bardzo mi się podoba :)...
OdpowiedzUsuń...napisała Abigail, pobrzękując bransoletami :)
Usuńśliczne i jak zwykle bardzo subtelne :) piękna to musi być miłość i bardzo ognista, skoro nawet kamienie zakwitają :)
OdpowiedzUsuńjak widać nigdzie nie można się ukryć, bo nawet anioły podglądają :)
Polly,
Usuńserdeczności Walentynkowe dla Ciebie i Ukochanego :)
Tak, wszystkie pory roku przetaczają się przez życie i nie zawsze we właściwej kolejności i proporcjach. Czasem jest cały rok zimy, a później upalny sierpień przez trzy miesiące, czyż nie ;-))
Zgorszony anioł to świetny tytuł do filmu. Już nawet widziałbym reżysera: Tinto Brass. A wiesz bardzo subtelny i delikatny choć z pazurem niedopowiedzenia. Pozdrawiam i udanych Walentynek:)
OdpowiedzUsuńTinto Brass?? Może reżyserować, lubię state filmy - byle nie Bergman, bo niemal po każdym jego filmie miałam depreche toteż sobie odpuściłam.
UsuńPozdrawiam również, serdeczności :)
Wszędzie miłości
Usuńnigdzie wrogości
wszędzie pokoju
nigdzie boju...
Nawzajem, Grzegorzu :)
UsuńDużo dobra i pozytywnych emocji!
Emmo, jestem wzruszona :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten Anioł raczej rozanielony , a nie zawstydzony...tyle tu czystej miłości :*
przepraszam, zgorszony....choć na pewno niezgorszony, nie jest przecież hipokrytą :)
UsuńMaminko,
Usuńmam nadzieję, że hipokrytą nie jest, a jeśli jest, to niech lepiej wraca do niebie ;-))
I Ty uległaś magii tego święta :) Przynajmniej z klasą, bez kokietowania :)
OdpowiedzUsuńNa pewno bym nie uległa, gdybym nie czuła tej magii :) Jestem bardzo oporna jeśli chodzi o zbiorowe doznania. Na przykład magii Świąt Bożego Narodzenia chciałabym kiedyś ulec, ale mi nie wychodzi.
Usuńa ja jakos nie ulegam całej magii walentynek, choc broń Boże mi nie przeszkadza, za to jestem pod wrażeniem Bożego narodzenia, nieustannie... Przepiekny wiersz napisałaś Emmo, z klasą... z magią... i to zdjęcie...
OdpowiedzUsuńNie szaleję z Walentynkami, ale co mi szkodzi? Traktuje to z wielkim przymrużeniem oka, jak zabawę.
UsuńFajnie, że wierszydło się podobało :)