miał wybudować dom
ale nie dostał kredytu
na zakup działki
w dzielnicy celebrytów -
w innej mieszkać nie chce
miał spłodzić syna
ale przyszła matka
wolała karierę
w kwiaciarni na rogu
kupił doniczkę
z cytrynowym drzewkiem -
wygląda jak żywe
tylko czasem nocą
słyszy konia w galopie
biała grzywa i rozdęte chrapy
wyrywają go ze snu
rano zamiast białego rumaka
dosiada nadmuchanego helem
konika Pony
Grafika
Poprzednio było o kobietach, dziś przyszła kolej na mężczyzn...;-))
OdpowiedzUsuńJa jednak nie jestem współczesnym mężczyzną ;-)
OdpowiedzUsuńBo się wychowałeś na rycerskich tradycjach.
UsuńJednak zainteresowanie historią dobra rzecz :)
Nie wiem co odpowiedzieć : -))) Dziękuję za komplement ;-)
Usuńwspółczesna kobieta była bardziej waleczna, ciekawe dlaczego? :)))) na tym dmuchanym koniku daleko nie zajedzie biedulek :)
OdpowiedzUsuńz tego wynika, że współczesny mężczyzna jest o wiele mniej waleczny niż kobieta.
Polly,
Usuńtakie właśnie mi się narzucają refleksje. W pracy mam kilkadziesiąt osób, to jest towarzystwo mieszane i kobiety okazują się znacznie bardziej wojownicze.
wojownicze i odporne :) od kiedy zaczęłyśmy pokazywać, że jednak możemy być równe z facetami, stałyśmy się nawet lepsze, w wielu sprawach. to nas dodatkowo ośmieliło i teraz wyszło szydło z worka. facet to tylko na wojnie potrafi walczyć, a w życiu... ;))))
UsuńPowiedzmy wprost: leń pospolity.
OdpowiedzUsuńAlbo i lepiej: pierdoła życiowa. o.
UsuńIna,
Usuńdla mnie to w jakimś sensie głównie ofiara tych wszystkich przemian społecznych, jakie się dokonały i nadal dokonują od chwili zburzenia muru berlińskiego.
No i po drugie produkt marketingowy.
Może i ofiara.
UsuńMoże i produkt. Ale ja takiego produktu nie kupuję, przeciwnie wręcz, do kosza z nim.
Cóż... wyszła solidarność jajników :P
OdpowiedzUsuńMroczny,
Usuńraczej potrzeba identyfikacji z własną płcią, bo gender strasznie nam miesza w głowach ;-)
...współczesny mężczyzna przeżywa swoje życie na ekranie komputera lub telewizora... rzadko który zdolny jest do poświęceń....
OdpowiedzUsuńczy to wynik przemian społecznych?! nie wiem...a może skutek cieplarnianego wychowania, nadopiekuńczości, małpiej miłości...
Maminko,
Usuńale zauważ, że to my, mamuśki, jesteśmy specjalistkami od stwarzania cieplarnianych warunków ;-)
zgadzam się! za rączkę odprowadzamy lub wozimy autem do szkoły, prawie do okresu pierwszej prokreacji....podtykamy pod nosek wszystko co najlepsze, ciągle usprawiedliwiając, pozwalamy chodzić sobie i otoczeniu po głowie...bez przerwy chuchamy dmuchamy....
Usuń...w stosunku do córek jesteśmy bardziej wymagające i konsekwentnene
Maminko,
Usuńto prawda. Nie mam córki, nie wiem, czy byłabym wobec niej bardziej wymagająca, ale mam synusia i rozpieszczam na potęgę. Na szczęście nasi synkowie mają nie tylko mamy ale i ojców ;-)
Mamo, przygadywał kocioł garnkowi. Wy nie przeżywacie swojego życia na komputerze i w tasiemcowych serialach o niczym? Szafiarki, scrapy, robótki ręczne - tysiące blogów, na których życie wirtualne zastępuje wam to realne. Nie wspomnę już o tym, co robicie trafiając na bloga faceta.
UsuńMroczny, w poprzednim poście o współczesnej kobiecie nazwałeś nas produktem marketingowym, zestawem wybielająco-piorącym z Tesco...plastic- fantastik!!!! Każda z nas przyjęła to z wielką pokorą, bo umiemy uderzyć się w pierś i spojrzeć prawdzie prosto w oczy!!!!
UsuńWy natomiast nie znosicie słów konstruktywnej krytyki i idziecie w zaparte. A może warto zastanowić się nad słowami, które zostały tu wypowiedziane i wyciągnąć wnioski.
Podsumowując tę arcyciekawą dyskusję powiem jedno: "PRAWDZIWA CNOTA KRYTYK SIĘ NIE BOI ".
A czy ja zaprzeczam, że jest inaczej? Nie, bo bez względu na płeć jesteśmy produktami marketingu. Oba obrazy przedstawione przez Emmę mają w sobie dużo gorzkiej prawdy. Realne życie coraz częściej schodzi na drugi plan na rzecz świata wirtualnego. I jeżeli nie opamiętamy się, to będzie coraz gorzej. Wolimy tworzyć Towarzystwa Wzajemnej Adoracji w internecie, zamiast pogadać o życiu z żoną czy mężem. Rzucamy w ich kierunku kąśliwe uwagi, że gapi się tylko w komputer czy telewizor, robiąc to samo. Co nie przeszkadza uważać się nam za tych lepszych. Problem leży po stronie człowieka, a nie płci.
UsuńZ tym, że wszyscy jesteśmy produktami marketingu nie mogę się zgodzić chociażby dlatego, że miałabym za dużo roboty z budowaniem swojego spojrzenia na świat od podstaw. Nie, stanowczo, nie po to przez tyle lat próbowałam ocalić wiarę w autentyczność ludzi, żeby teraz tak łatwo się poddać ;-)
UsuńNatomiast całkowicie zgadzam się z tym, że problem leży po stronie człowieka, nie płci.
Płeć przeciwną każdy z nas postrzega z pozycji swoich indywidualnych z nią doświadczeń. Siłą rzeczy te postrzegania muszą być różne.
Nigdy nie chciałem zbudować domu, bo się na tym nie znam.
OdpowiedzUsuńI teraz słyszę skargi "wybudowanych": na sąsiada, na hałas, na smród z kominka w nocy, bo na "chawirę" stać było, ale na opał brakuje, na stanie w koru w dojazdach i powrotach z pracy, na koszty ogrzewania, na psa, na koty, na sroki kłócące się nad ranem... Nie wiem. Mieszkam w bloku i kiedy trzeba przyjdzie hydrauli, zjawi się dozorczyni, śnieg sprzed domu sprzątną, nie użeram się ze śmieciami, kablówkę, brakiem internetu czy awarią prądu, bo kable oblodzone zerwało...
Byłem też nazwany pierdołą, więc była żona teraz sama odśnieża dom, który wniósł jej nowy. A latka lecą równie szybko co śnieg napada. Już się szuflą nie macha tak szybko jak przed trzema czy pięcioma laty...
Mogę wprawdzie wiedzieć, że gdyby nie kobiety, pewnie do dzisiaj siedzielibyśmy na drzewach, ale już przed laty, he he proroczo, napisałem wierszyk:
pierwszym zwierzęciem oswojonym
przez kobiety
był mężczyzna,
resztę zrobiły jego próby
ucieczki.
Potwierdza się, że to tylko kwestia podejścia do tematu: czy chce się widzieć coś pozytywnego w swojej sytuacji czy też dostrzega się same minusy ;-)
UsuńWierszyk świetny, dziękuję Ci i pozdrawiam ciepło :)
Jako była żona pierdoły mogę chyba powiedzieć śmiało: najlepiej to leżeć do góry tyłkiem i czekać aż wszystko samo się zrobi, prawda?
UsuńIna,
Usuńcieszę się, że jesteś byłą żoną ;-)
Ina, Twoja sprawa jak oceniasz byłego. Nie znam gościa, nie mnie go oceniać. Ale wysłuchuje się drugiej strony. Tej możliwości tu nie ma. A ta bywa często zaskakująca.
UsuńJa znam swoją stronę: wykształcone na studiach dzieci, mające pracę i ułożone życie. Utrzymujące kontakty - mimo wielkich odległości (internetu nie liczę).
Sugerowanie mi leżenia do góry tyłkiem, powoduje tylko wzruszenie ramion jak przed prokuratorem, który nie zapoznał się z aktami.
Zrobilem parę rzeczy w życiu, z których jestem dumy, i moje dzieci nie są jedynym przykładem na robienie czegoś, co ma ręce i nogi.
Zrobiłem też parę rzeczy, których się wstydzę, ale żadna z nich nie dotyczy mojej byłej.
Aureola nad głową mi się nie pali, ale wiesz, jakoś ostatnio tych aureol nie dostrzegam nad nikim. Facetów i żonki, które mi wmawiają jacy to oni byli wspaniali a ich ślubne szczęścia paskudne, unikam, jako ludzi niezdolnych do rzeczowej oceny.
Koleś, z całym szacunkiem, ale pogrążasz się człowieku...
UsuńMarku!!! Chylę czoła :))
Widzę, że duch w narodzie nie ginie :))
UsuńDyskutujcie, lepsze to, niż bierne połykanie medialnej papki.
Mamo Maminka... jesteś fałszywa, bo ani szacunku nie widzę w Twoim zdaniu a raczej pogardę w użyciu słowa "człowiek". Nie uznajesz racji drugiej strony, wiesz swoje i lepiej. Ja z takimi ludźmi jednoznacznie wchodzę w konflikt. Nie cierpię takich ludzi - wsio ryba czy mężczyzna, czy kobieta - dzielę nie według płci, ale według czynów (tych słownych też)... Ferujesz wyrok - "pogrążasz się" bez żadnej argumentacji, jak chuligan na ulicy - z nim też się nie porozmawia, on od razu wali w pysk - jak Ty swoim "pogrążasz się człowieku". W kapieli błotnej, w SPA, w ciepłym morzu czy w czym?
UsuńNie znam Cię, na oczy nie widziałem, nie znasz mnie, na oczy nie widziałaś - ale proszę, do wyroków skora. Pracujesz w prokuraturze? Masz problemy z facetami? To moja wina?
Nie lubię, gdy ktoś chce swoje problemy odreagować na mnie. I piszę wyraźnie: zamilcz, ja naprawdę potrafię być przykry wobec takich ludzi jak Ty. Ale jeśli chcesz dalej mnie prowokować, to pamiętaj - ostrzegałem :) Nie piszę u Emmy by się kłócić. Piszę, bo lubię jej pisanie. I lubię czytać, co piszą inni - nawet jeśli się nie zawsze z tym zgadzam. Ale atakować się jakimiś niedomówieniami nie pozwolę. WIęc się powstrzymaj, proszę, bo mnie nie sprawia żadnej satysfakcji pokonać kogoś w pojedynku na słowa. Żadnej.
Ok, ok, nastraszyłeś mnie i już się zamykam...i nie dziwię się ,że żona odeszła
UsuńSpokoju życzę :)
:))) i szpileczka (kobieca na zakończenie) konieczna... :)))
UsuńEmmo, bo teraz do Ciebie, wyrażnie ignorując Mamę Maminka za tę szpileczkę typowo kobiecą...
Emmo, moja żona odeszła, bo akurat ja - na dupie nie leżałem, ale wtedy wisiałem jak w próżni :))) Zmęczyła się dziewczyna jak pręt stalowy wyginany losem - bo sporo żeśmy przeszli w ciągu 17 lat, wspólnie.
Możesz wierzyć albo i nie: dwa miesiące po tym jak się proces rozwodowy zaczął, stało się to, co ja wiedziałem, że się stanie, ale ona już nie wytrzymała.
Powiem tak: kiedy sędzina ogłosiła nasze małżeństwo za zakończone, podałem byłej już żonie płaszcz. To symboliczna scena - także dla nas obojga.
Sędzina, która takich wyroków nawydawała się w życiu - podniosła głowę i powiedziała, że w ciągu jej ponad dwudziestu lat pracy nigdy żaden były mąż tak się nie zachował.
Drogi się rozeszły, ale nigdy i żadne z nas o drugim nie powiedziało złego słowa - z jednym wyjątkiem o którym wspomniałem wyżej - te nasze zachowania widać po stosunku dzieci (dorosłych w międzyczasie) do nas obojga - wyrażonych przez słowa córki: "Ja nie rozumiem...Czemu wy nie jesteście razem?".
Nie będę opisywać naszego życia - robię to teraz dla Emmy
Przed moją żoną nie było poważnej miłości, po niej - wiele miłostek, kiedy w niedoświadczeniu swoim myślałem, że może jakaś nowa rodzina, ale nie, nikt nie był ważniejszy od dzieci. Tego żadna kobieta nie zniesie. Czasem one to rozumiały i odchodziły, czasem rozumiałem to ja i się rozstawaliśmy :))) Ponieważ życie niesie niespodzianki... powiem tak: nie przechodzimy na swój widok na drugą stronę ulicy.
Życie jest bogatsze niż wiedza prokuratorów. Zaskakuje czasem i sędziów.
Koleś, oczywiście, oceniam byłego tak jak oceniam i w jednym słowie można zamknąć wszystko, prawda? Oczywiście, jestem święta, oczywiście, jestem idealna. Oczywiście, nie znasz drugiej strony. Oczywiście, nie znasz nawet pierwszej.
UsuńRzucasz liczbami, aby podkreślić swój autorytet? Więc dobrze, 4 lata na papierze, w rzeczywistości jeszcze mniej.
Dziś sobie pomachałam łopatą przed swoim - nie swoim domem, ale w końcu latka jeszcze te i mogę wszystko.
Oczywiście, nic nie wiem o życiu, jestem dzieciakiem i nie powinnam się w ogóle wypowiadać.
Zniszcz mnie jeśli masz ochotę.
Po prostu nie lubię pierdół życiowych. To facet ma mieć jaja. Nie ja. Tyle w temacie.
Po co? Sama to robisz.
UsuńNie. Ja żyję.
UsuńKoleś,
Usuńdziękuję za tę opowieść :)
To świetny "materiał" na koleją książkę!
W moim życiu są takie tematy, których nie potrafię sprowadzić do literatury, wrzucić do tego tygla, w którym fikcja miesza się z prawdą. Jednak patrzenie na rzeczywistość pod kątem jej przydatności literackiej ma tę wielką zaletę, że wytwarza dystans, który wcale nie oznacza chłodu. Im dłużej żyję, tym bardziej sobie cenię swoją pozycję obserwatora zdarzeń, ludzi...;-)
Dobrze, że Twoje oczy nie są szybą mojego samochodu, bo żadna nawigacja by nie pomogła :)))
UsuńNigdzie nie napisałem, że jesteś dzieciak, nic nie wiesz o życiu i nie masz się wypowiadać.
Ale widzisz - jam za przykład służę - ludzia(!) w krzywym zwierciadle.
A jak się źle widzi, to jak można się porządnie ubrać? Albo zrobić makijaż? Nie widziałaś nigdy "ledingsów" na szynce z baleronem? To jak łupież u faceta na marynarce. Też wielu nie widzi, ale ci szczególnie uchodzą na "donżuanów" Dobra, starczy starcze. Pozdrawiam :)))
Powyższe jest do Iny :
UsuńNie wątpię, że do mnie.
UsuńNie napisałeś, oczywiście, bo zrobiłam to sama.
Męczy mnie już ta "dyskusja". I wiesz, jakoś wolę zająć się obiadem dla syna, niż niepotrzebnie denerwować się przy komputerze.
Tak więc, pozdrawiam i liczę, że się jeszcze "spotkamy" ]:->
No to zostałem zdemaskowany :(
OdpowiedzUsuńMarcin,
Usuńnie protestujesz??
Nie poznaję Cię! Chyba jakiś Obcy przejął Twoje konto :))
Protestuję!!! jak najbardziej - Marek nie Marcin :) poza tym na prawdę nigdy się nie obrażam :)
OdpowiedzUsuńNa to liczyłam!
UsuńPrzepraszam za pomyłkę z imieniem :)
Brawo Marku! Prawdziwy facet z Ciebie :))
Usuń:)
UsuńMarku, ja protestuję :P
UsuńMasz dwie wspaniałe Córy!!! I mnóstwo prawdziwych drzew wokół siebie :-)))
Taki krytyczny dość obraz mężczyzny :D... :)
OdpowiedzUsuń...raczej prawdziwy :))
UsuńAbigail,
Usuńkrytyczny tylko w stosunku do niektórych mężczyzn, ale jestem święcie przekonana, że wielu z nich on nie dotyczy :)
Emmo, chcesz w to raczej wierzyć, niż jesteś święcie przekonana :))
UsuńMaminko,
Usuńna jedno wychodzi :)
Tytułem uzupełnienia do dyskusji wyżej dodam, że według mnie najpierw jesteśmy ludźmi, a dopiero później mężczyznami lub kobietami.
Ciekawa lektura komentarzy... Wyzwolenie maksymalne, że tak zażartuje :)
OdpowiedzUsuńNadspodziewanie ciekawa :)
UsuńJaka ożywiona dyskusja :D uderz w stół chciałoby się powiedzieć :D
UsuńMartuś,
Usuńnie sądziłam, że poezja jest w stanie wywołać tyle emocji. To dobry znak :)
Nie ma co krzyżować kucyka pony, w końcu chodzi o coś więcej niż można zdobyć.
OdpowiedzUsuń