niedziela, 8 grudnia 2013

O Wewnętrznym Mieście i lusterku ( cz. 2)



Przy okazji zauważyła, że Mury Obronne były bardzo zniszczone. Przypomniała sobie Scarlett O’Harę, która ją nauczyła prostej mantry: ,,Pomyślę o tym…jutro.” Tak. Jutro. Byle nie teraz. Nie dziś. Jutro jest często najlepszym terminem. Pomyśli o Murach Obronnych jutro. Dziś musi odnaleźć  Wentyl. Nie sposób żyć w płaskim świecie. Poszła przed siebie. Dość szybko udało jej się dotrzeć na Pchli Targ.
Był to wielki plac, na którym jak okiem sięgnąć handlarze porozkładali  prowizoryczne kramy i budki. Stoiska z jakimś żelastwem, z owocami, sterty ubrań, kwiaty, klatki ze zwierzętami nieznanych gatunków, książki, suszone kwiaty, słodycze, meble, obrazy i wszelkie inne rupiecie… O przeznaczeniu wielu tych rzeczy nie miała pojęcia. Było tu wszystko, cokolwiek można sobie wyobrazić, a nawet to, czego nie można. Przechadzała się wśród tej menażerii i rozglądała za jakąś skrzynią. To ona wessała powietrze – tak przynajmniej zapamiętała z Zaśpiewu Autsajdera.
- Dziewczynko! Dziewczynko! – usłyszała wołanie.
Obejrzała się i zobaczyła Cygankę, która koniecznie chciała ją zaciągnąć do swojego kramu. Niechętnie pozwoliła się prowadzić. Cyganka wyjęła spośród sterty przedmiotów płaskie zawiniątko. W pierwszej chwili pomyślała, że to jakaś książka. Jednak kiedy Cyganka je odwinęła, okazało się, że to jest stare lusterko wyjątkowo pięknej roboty. Podekscytowana Dziewczynka chwyciła do rąk cacko. Zawsze chciała takie mieć. Obejrzała je, przejrzała się i zaniemówiła. To, co tam zobaczyła zaparło jej w piersiach dech. Wstrzymała oddech i pochłaniała wzrokiem własne odbicie. Wpadła w lekką konsternację. Jak to możliwe?? Ta piękna twarz należy do niej?? Dotknęła dłonią policzka, ust... Odgarnęła włosy z czoła. Tak, to na pewno jej twarz, ale znacznie piękniejsza od tej, którą zapamiętała jako własną. Jak to możliwe?? Tymczasem Cyganka stała obok i przyglądała się scenie z dziwnym uśmiechem.
- To nie jest zwykłe lusterko. Jeśli je będziesz miała, nie tylko ty będziesz widziała to, co teraz. Każdy kto będzie na ciebie patrzył zobaczy to samo.
- Chcesz powiedzieć, że posiadanie lusterka sprawi, że wszystkim będę się wydawała piękna?? – zapytała z niedowierzaniem Niegrzeczna.
- Tak – pokiwała głową Cyganka – właściwie to lusterko już jest twoje. Wszystko co jest w Wewnętrznym Mieście należy przecież do ciebie, ale…
- Ale…? Ale muszę za nie zapłacić, prawda?
Tego już się zdążyła nauczyć. Nie ma nic za darmo. Nawet tu. Zwłaszcza tu.
- Ile kosztuje? – zapytała gotowa się targować.
- Niewiele – uśmiechnęła się Cyganka - Ceną jest to, że nie będziesz mogła oderwać od siebie oczu. Stracisz zdolność widzenia innych ludzi. Będziesz na nich patrzyła, ale niczego nie będziesz widziała oprócz własnego odbicia w ich oczach. Doskonale pięknego odbicia!

Dziewczynka zamyśliła się głęboko. Czuła, że coraz trudniej zebrać jej myśli i oderwać wzrok od lusterka. Zaczynało mieć nad nią władzę. Pomyślała, że to musi być wspaniałe uczucie, być doskonale piękną. I obserwować zachwyt w czyichś oczach... Ale…Ale przecież ona tak naprawdę nie jest piękna! Jest zwyczajna. A więc inni będą widzieć nie ją, Niegrzeczną Dziewczynkę, tylko jakąś obcą ,,doskonałą piękność”. Jednak pokusa była wielka. Zwróciła się o pomoc do Intuicji, przywołała postać Starej Kobiety – jedynej Dającej Ciepło i poprosiła o radę. Wreszcie przypomniała sobie Tego Który Jest. Kochał jej niedoskonały wizerunek. Nie potrzebował kobiety z lusterka. Ale może gdyby była piękniejsza, kochałby ją bardziej? Jednak to, że nie wymagał od niej doskonałości miało dla niej wielkie znaczenie. Kochał ją nawet w szpitalu. Zwłaszcza wtedy.. A szpital to takie miejsce, które nie daje szansy na makijaż. Wyglądała wtedy brzydko, ale to mu nie przeszkadzało.
- Zabierz to – wyciągnęła w kierunku Cyganki dłoń z lusterkiem – Nie chcę go.
Odwróciła się z zamiarem pójścia dalej.
- Czy ono ma jakąś nazwę? – zapytała na odchodnym, rzucając raz jeszcze tęskne spojrzenie na drogocenny przedmiot.

- Tak: Próżność. 
Poszła dalej między kolejnymi stoiskami. Błądziła dłuższy czas i wypytywała sprzedawców o skrzynię lub Wentyl, ale bez skutku.  Plac się skończył. Dotarła do plaży. Zaczęła iść grzęznąc w ciepłym piasku. Od czasu do czasu schylała się, żeby podnieść jakiś bursztyn, który za każdym razem okazywał się zwykłym szkiełkiem.Tymczasem zerwał się  silny wiatr. Przyniósł zapach wody i glonów. Morze ogromniało, puchło i napierało na ląd kolejnymi jęzorami coraz wyższych fal, które zalewając centymetr po centymetrze plażę, cofały się na powrót do morskiego interioru. Jednocześnie wiało coraz mocniej. Podmuch zbierał wierzchnią warstwę wody, która wirowała z ogromną prędkością i tworzyła gigantyczny lej. W środku niego stała Dziewczynka. Czuła na twarzy, ramionach i nogach uderzenia pojedynczych kropel. Po chwili nagle wszystko ucichło. Trąba powietrzna zmieniła się w przyjemną bryzę, a wzburzona woda z chlupotem kołysała się u jej stóp. Zapanował spokój. Rozejrzała się, żeby sprawdzić, ile jeszcze suchego lądu zostało dokoła niej i zauważyła nieopodal skrzynię. Tak! To w niej musi być Wentyl. A więc wyprawa nie była daremna.
To musi być skrzynia, która wessała powietrze! Skrzynia z Zaśpiewu Autsajdera. Czy można ją otworzyć? Jeśli jest w niej powietrze i ona je wypuści, to co się stanie? A może jest w niej po prostu nieuszkodzony Wentyl, który musi ze sobą zabrać wracając tam, skąd przyszła? Później znaleźć miejsce, gdzie Wentyl powinien być umieszczony i napompować Świat od nowa? Ostrożnie uchyliła wieko, ale ze środka nie wydostawał się żaden podmuch. Otwarła do końca. Skrzynia była wypełniona piaskiem.
Tylko piasek?? No nie! Może Staruszka Den przekazując jej Zaśpiew Herolda Autsajdera coś pokręciła? W sumie dość sporo nalewki wtedy wypiły, a  badyl też mógł zrobić swoje.  Usiadła na brzegu skrzyni i zamyśliła się. Zdezorientowana zaczęła przesypywać piasek w dłoniach i raptem poczuła pod palcami jakiś miękki przedmiot. Był to żółty, mocno przybrudzony miś. Odrzuciła go ze złością na bok i nerwowo rozgarniała piasek dalej. Powinien tu być Wentyl! Jednak oprócz piasku i kilku pokruszonych muszelek nie było w niej nic. Usiadła zrezygnowana.
Mimochodem skierowała wzrok na misia. Zaraz, zaraz…jakoś znajomo wygląda…Ależ tak! To przecież jej ukochany miś, którym bawiła się w dzieciństwie. Była z niego taka dumna! Starsza siostra z zazdrości oderwała mu nos i próbowała to samo zrobić z oczkami, ale były zbyt mocno przytwierdzone, więc ocalały. W końcu  siostra schowała Misia na kilka dni, a Dziewczynka płakała po tej strasznej stracie. Na szczęście Stara Kobieta – jedyna Dająca Ciepło domyśliła się wszystkiego i znalazła go. Jednak to już nie był ten sam Miś. To był  miś bez nosa. Był już misiem wybrakowanym. Niekompletnym misiem. Przestał być dla niej ważny. Przestał Znaczyć. Nie chciała go. A teraz znów ma go w rękach. Co z nim zrobić? Wyrzucić jak wówczas, gdy była całkiem mała i rozżalona? ( cdn)


Grafika: Anapt

27 komentarzy:

  1. Widzę, że doskonale sprawdzasz się nie tylko w poezji ale i w prozie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący fragment. Chciałabym kiedyś przeczytać całość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrysia,
      jak miło Cię widzieć - nie tylko u Prosperiusza, ale i w moim gnieździe! :)

      Ja to piszę na bieżąco, w zakładce ,,Niegrzeczna Dziewczynka" jest więcej odcinków, również takich, które napisałam jakiś czas temu. Jeśli zechcesz tam grzebnąć, będzie mi bardzo miło :)

      Usuń
  3. Cyganka musi byś bogatą kobietą. Mam wrażenie, że sprzedała już mnóstwo tych lusterek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julio,
      ona je rozdaje za pół darmo, ma wysoki procent od ilości rozprowadzonych sztuk ;-)
      Prawie dałam się nabrać ;P

      Usuń
    2. No przecież nie można wierzyć cygankom!!!!
      Nawet jeśli sprzedają "szczęście" po promocyjnej cenie

      Usuń
    3. Teraz już wiem, ale i tak nadal potrafię być strasznie łatwowierna ;-))

      Usuń
    4. :)) trochę jak ja
      Chociaż życie trochę przetrzepało mi tyłek i już jestem mniej ufna.
      I dopóki komuś nie spojrzę w oczy....nie ufam.
      Bo tylko tak mogę rozpoznać prawdę (i to nie zawsze)

      Usuń
    5. Tak, oczy też mogą kłamać, bo w cudzych oczach, jak w lusterkach, widzisz siebie...
      A mimo to i tak warto ufać i nie tracić wiary w ludzi :)

      Usuń
  4. Baśń pięknie napisana..Próżność wystawiona na sprzedaż, aby pomóc w zapomnieniu celu życia, bo żyjemy dla innych ludzi....
    Piękny morał, wyrzucony ze złościa miś powrócił....
    Pozdrawiam serdecznie
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sia,
      tego misia chyba zabiorę ze sobą do trumny - o ile się nie rozleci do tego czasu. Ale na razie trzyma się całkiem nieźle. Dzięki wielkie, pozdrawiam!

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Milordzie,
      bo mam niecne myśli od tych Twoich muzycznych komentarzy! :)))

      Radek ma jednak niesamowity talent. Nie znałam tego i w pierwszej chwili pomyślałam, że to naprawdę Niemen, że jakaś pomyłka, ale gdy pojechał Cugowskim wszystko się wyjaśniło :)

      No to ja Ci tak :)

      Usuń
    2. Piękne to. A i Pani w kapelusiku przeurocza.
      Radek jest dobra na wszystko:
      Radek na drogę za śliską,
      Radek na stopę za niską,
      Radek podniesie Ci ją.

      Usuń
  6. Ile mądrości w tej kruchej, wrażliwej Niegrzecznej Dziewczynce...i zdrowego rozsądku...Ciekawa jestem jak poradzi sobie ze zniszczonymi murami Wewnętrznego Miasta, jak je odbuduje??
    A Ten Który Jest jak widać kocha!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maminko,
      w tym odcinku z murami Miasta sobie nie poradzi, chociaż powinna. Tego już się nauczyła, że trzeba strzec własnych granic.
      A tak miło bywa, gdy się o nich nie myśli ;-)
      Co za życie! ;))

      Usuń
  7. pięknie to napisałaś, trafiłaś w sedno :)
    każdy ma w sobie piękno, którego nie dostrzega. woli je schować głęboko pod kompleksami i zapomina kochać siebie i cały świat. dobrze, że Dziewczynka zrozumiała, że ważna i piękna będzie dla innych, tylko wtedy, kiedy sama zobaczy w sobie wartość. może ten miś pozwoli jej wrócić do momentu, kiedy zgubiła samą siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly,
      gorzej, jeśli zapatrzenie w siebie sprawia, że nie widzi się nic innego, oprócz...siebie :P
      Egocentrycy są nieznośni.
      Serdeczności dla Ciebie :)

      Usuń
    2. nie cierpię egocentryków
      nie cierpię egoistów
      nie cierpię narcyzów
      nie cierpię.....marudzić i nie cierpieć :))))))
      buziaki "smerf maruda" :)

      Usuń
    3. Polly,
      a ja najbardziej ze wszystkiego nie cierpię cierpieć ;-))

      Usuń
  8. Próżność, cienka granica pomiędzy: lubieniem siebie a zapatrzeniem w siebie.
    Jako dziecko dumna była z misia gdy był nieskazitelny, a gdy już brakło elementów harmonijnego piękna, odrzuciła.. a teraz ma szanse naprawić swoje odczucia i może to jest ta szansa nauki siebie, poznania swojej dojrzałości?
    ;) jestem ciekawa cd..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Migafko,
      bardzo uważnie czytasz. To naprawdę bardzo motywuje. Dziękuję Ci :)
      Pospieszyłam się z ciągiem dalszym :)

      Usuń
    2. Emmo, staram się ;)

      Usuń
    3. I to ja Tobie dziękuję ;)

      Usuń
    4. Migafko, serdeczności :)

      Usuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl