piątek, 27 grudnia 2013

Taniec na linie




Jeszcze jeden mały krok,
wzrok przed siebie, nie patrz w bok
i wyprostuj chude plecy.

Słodki uśmiech, jakiś sex
z tym obecnym lub z tym ex,
który nadal jest do rzeczy. 

Tanie kino albo cyrk,
w którym klaunem jesteś ty,
choć nie chciałaś tej maski.

Jeden zakręt albo dwa,
każda z nas to dobrze zna -
życie ma cienie i blaski.

Czasem ciepło, czasem chłód,
rano - piołun, w nocy - miód,
chęć dotarcia do sedna rzeczy.

Choć ucieka wszelki sens,
jeszcze łyczek jeszcze kęs,
zanim utracisz apetyt.

Choć pod stopą lina drży,
powygładzaj zmięte sny.
Puder, szminka - pora iść. 


Grafika: Trolex

31 komentarzy:

  1. Trudny ten taniec na linie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo zakrętów trzy...tak też bywa ;)
    Mówisz że sny też da się wygładzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po starych snach przychodzą nowe, to co było chowa się w cieniu...
      Czyli chyba można ;-)

      Usuń
  3. Pora iść ;)

    moje zyciowe motto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. J.,
      ale tańca na linie nie uprawiaj bez dobrej asekuracji.

      I kto to mówi, dobre sobie :P

      Usuń
    2. Ja nie tancze...

      Dobre sobie. Umiem odchodzić i robię to nieustannie...;-)

      Usuń
    3. J.,
      może samo odejdzie.
      Nawet jeśli nie dziś, to może kiedyś??
      Tylko czy Ty tego aby na pewno chcesz? ;-)

      Usuń
    4. Alez.

      Odeszło tamto.
      Pisze ogólnie, ze odchodzę. Tak wolę :-)

      Usuń
    5. J.
      ja wolę w przeciwnym kierunku :D

      Usuń
    6. Ha!
      Ale w przeciwnym do ruchu wskazówek zegara?:-P

      Usuń
    7. Joanno,
      już mam mętlik od tych kierunków i tylko GPS mnie ratuje, bo inaczej za Tobą nie trafię ;-))

      Usuń
    8. To lepiej nie próbuj,bo za mną to tylko na manowce;-)

      Usuń
    9. Czy ja wyglądam na taką, która tnie po autostradzie? ;))

      Usuń
  4. Jak to się mówi? Show must go on. Szczególnie w tej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Puder, szminka, żelazko... I życie staje się lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsze? Może mniej zmięte ;-))

      Ależ mam dziś ciężki nastrój. Sieję defetyzm.
      Mam dzień na NIE ;-))

      Usuń
    2. To przez ten zbliżający się koniec roku :)

      Usuń
    3. Taaa...
      Zapewne jakieś wytłumaczenie to jest, ale jakoś mnie nie stać na kupienie go ;-))

      Usuń
    4. Nie odebrałam, że to defetyzm. Raczej... zdrowy realizm.
      Codzienność życiowa nazwana niezwykle barwnym językiem.

      Usuń
    5. eNNka,
      może to jednak nie jest taki zły dzień ;-)

      Usuń
  6. Pięknie ujęłaś ten stan 'zawieszenia'.

    Poczytałam zaraz po tym, jak post się pojawił... Te maski na twarzy, które nieraz musimy zakładać, mocno wryły się w pamięć. Właściwie każdy tak ma. Raz ciepło, raz chłód. Raz sens, raz bezsens i dusza wyje.
    Czasem żartuję, że to przywilej ludzkiej egzystencji... zwłaszcza kobiecej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wierszyk jest takim wyciem duszy, tyle tylko, że do rymu ;-)
      Myślisz, że to przywilej? Ciekawe spojrzenie. Sporo w tym prawdy, na pewno. Pies jest tylko psem, kot kotem, a tylko człowiek może się - przepraszam za dosadność - ześwinić ;-)
      Tak, tylko człowiek potrafi być kimś innym...
      Dziękuję za ciekawą myśl, pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
    2. I w drugą stronę też potrafi... tylko nie bardzo wiem, jakim słowem to ująć. Chodzi mi o to, że skoro potrafi się ześwinić czyli coś jakby 'pójść na dno', to i odwrotnie - potrafi się odbić od dna, uwznioślić, 'ubóstwić', uduchowić (?) albo nawet upięknić ;-)

      Usuń
    3. eNNka,
      nie dalej jak wczoraj przeczytałam bardzo mądre słowa: ,,Tylko grzesznicy wiedzą coś o Bogu". Może tak musi być, że trzeba zejść ( upaść) bardzo nisko, żeby się odbić i wzlecieć...

      Usuń
  7. nie jest łatwe to balansowanie na linie, tym bardziej, że czasami jest bardzo, bardzo cienka :) najważniejsze chyba, żeby nie była zawieszona zbyt wysoko, bo jak spadać to bez większych ran :)
    zastanawiam się jak to możliwe, że my kobiety balansujemy na tej linie jednocześnie malując się, prasując, fryzując itd. no cóż nie ma to jak podzielność uwagi :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly,
      otóż to. Ta podzielność uwagi u mnie szwankuje.
      A jeśli dodać do tego roztrzepanie i ogólny chaos myślowy, to już lecę z tej liny na złamanie karku ;-))

      Usuń
  8. Emmo, wszystko jest do pewnego czasu...po przekroczeniu którego, nie można wyprostować pleców, ani nie patrzeć na boki, czy zwyczajnie zamiatać pod dywan.... nie da się! Pustka i rozgoryczenie nie pozwalają :))

    Jakże prawdziwy, z życia wzięty... wiersz....chciałoby się powiedzieć, z mojego życia, ale myślę,że z życia wielu z nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maminko,
      trochę spod dywanu wymiatam w tych wierszydłach i innych tekstach. Blog to moja autoterapia. Jak długo będzie skuteczna - nie wiem, zobaczymy ;-)

      Tym razem się wcale nie cieszę, że się w tym wierszu odnalazłaś, bo w nim jednak jest sporo goryczy ;-(

      Dzięki za poczytanie!

      Usuń
  9. Pieknie to ujęłaś! mimo, ze taki trudne to, niebezpieczne to jednak tak nas często pociąga - balansowanie na krawędzi...

    OdpowiedzUsuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl