piątek, 13 grudnia 2013

Orgazm duchowy



Co jakiś czas wypływała z mroków niepamięci nagłymi skojarzeniami. Nie dawała o sobie zapomnieć. Wreszcie ją mam. Dotykam płóciennej okładki i czytam czerwone litery:

 Aksel Sandemose 
Przeszłość jest snem

Przypominam sobie pokręconą nastolatkę w martensach, która wypożyczyła tę książkę w bibliotece publicznej. Nastolatka, która śniła swoją dorosłość. Teraz jestem dorosła i próbuję wyśnić siebie nastoletnią - bo przeszłość jest snem - odnaleźć własne naiwne wzruszenia i zachwyty zasuszone między kartkami tej książki. Trzymałam ją wtedy tak długo, aż przyszło upomnienie. Oddałam z bólem serca i tylko dlatego, iż pani z biblioteki zagroziła, że mi już nigdy niczego nie wypożyczy.
Dziś przewracam kartki tego samego wydania i czytam na przykład takie słowa, które i Wam daję pod rozwagę:

Tak, prawdą jest, że jeśli myślimy o cudzym cierpieniu, opowiadamy o własnym. (s. 5)

,,Tylko morderstwo i miłość zasługują na to, aby o nich pisać." - To nieprawda, o niczym nie warto pisać. Jedyne, co ma wartość, to cisza; siedzieć pośród wielkiej ciszy i wsłuchiwać się w nią, bez żadnych pragnień. ( 7)

Tego, co powinniśmy pisać o sobie, ani nie potrafimy, ani nie ośmielimy się napisać - mawiał Gunder. Nikt nie potrafi ani nie odważy się tego zrobić. Ryzyko byłoby za duże. Kto może pisać o sobie wszystko bez ryzyka, ten jest zerem. (23)

Później okazało się, że zbliżenie duchowe między nami jest również możliwe. I to jest miłość: intelektualne spotkanie z istotą, dla której krew twoja wrze. (28)


Słońce wlewa się do kuchni przez dwa duże okna. Promienie błądzą po mojej twarzy, po literach, po kredensie. Głaszczą po głowie. Nasłuchuję odgłosów Wewnętrznego Miasta, które budzi się do życia pod wpływem tych akapitów. Zamyślam się co chwilę nad jakimś fragmentem i nad tamtymi martensami, które zamieniłam na szpilki tylko dla niepoznaki, żeby przetrwać w świecie lalek Barbie. Nagle dopada mnie uciecha. Jestem dopiero na trzydziestej stronie! Jeszcze tyle przyjemności przede mną! :))

Grafika: W. K. Nikiforow



38 komentarzy:

  1. "I to jest miłość: intelektualne spotkanie z istotą, dla której krew twoja wrze." - wow
    i to jest moja definicja od dziś ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dżej,
      wiedziałam, że kto jak kto, ale Ty raczej połkniesz ten haczyk.
      A po wizycie u Ciebie byłam całkiem pewna :))

      Usuń
    2. bo jaj jestem taka przewidywalna rybka :))

      mnie to można uwieść słowami w trzy minuty :))))

      Usuń
    3. Mnie też :(
      Ale lepiej się tym nie chwalmy, bo tu wszędzie tylko słowa, słowa, słowa, słowa...
      Bądź czujna!

      Usuń
    4. :-)
      Nie muszę

      Nie bywam wodzona na pokuszenie;-)

      Usuń
    5. Akurat!
      Ja bym bardzo chciała tak ,,nie być wodzona" ;)
      Sama się wodzę ;/

      Usuń
  2. "I to jest miłość: intelektualne spotkanie z istotą, dla której krew twoja wrze. (28)"

    Też do mnie przemówiło najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Prosperiuszu,
      z nikłą nadzieją zachęcam do lektury. Może na chwilę porzucisz swoje Bałkany dla Norwegii? - tam się to dzieje...:)

      Usuń
  4. Tak, prawdą jest, że jeśli myślimy o cudzym cierpieniu, opowiadamy o własnym.
    Tak to jest prawdą...o własnym cierpieniu które było, jest, albo być może

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot i cała nasza empatia wzięta pod lupę...;-P
      Ale chyba o to chodzi, żeby próbować widzieć świat również cudzymi oczami.
      Wówczas łatwiej się porozumieć.

      Usuń
  5. Ciekawe... Cytaty intrygujące, może w wolnej chwili się skuszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ina,
      polecam z czystym sumieniem. Miałam wątpliwości czy ta książka teraz też mi się wyda dobra, ale nie zmieniam zdania- jest dobra.
      Jedyne 3 złote na Allegro ;-)

      Usuń
  6. Nasłuchuję odgłosów Wewnętrznego Miasta, które budzi się do życia pod wpływem tych akapitów. Zamyślam się co chwilę nad jakimś fragmentem i nad tamtymi martensami, które zamieniłam na szpilki tylko dla niepoznaki, żeby przetrwać w świecie lalek Barbie.

    Emmo, może jestem spaczona, ale tamte banały to przy tym jedynie okruszki przy bochnie chleba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urbi,
      jak Ty coś powiesz... ;-))
      Zaraz muszę zalookać do lusterka, bo coś błyska...

      Usuń
  7. o jak jesteś na trzydziestej to spoko :)))))) czasami zamień jednak te szpilki na martensy i zamiast lalki barbi wyciągnij pluszowego misia :) wydaje mi się, że kiedy człowiek podąża kolejnymi stronami, to częściej ubiera martensy. taki wygodnicki na starość :))))
    największą wartością jest wpatrywanie się w swoją ciszę i słuchanie wewnętrznego głosu. czasami jednak warto napisac o tym, co się usłyszało w swoim wnętrzu aby inni zrozumieli, że warto tam zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly,
      Ciebie widzę jako stałego bywalca własnych podziemi, kogoś, kto trzyma rękę na pulsie swojej duszy.
      Nie może być inaczej, skoro emanujesz harmonią i spokojem :)

      A co do martensów masz rację: wracają do mnie choć w innej postaci. Zresztą płaski obcas to sposób myślenia o świcie, o sobie, prawda?

      Usuń
  8. Poruszające cytaty. Chciałbym spróbować zrobić do nich zdjęcia. Choć do jednego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo by mnie to ucieszyło :)
      Ja bym chciała coś napisać do któregoś z Twoich zdjęć, ale chyba sam to robisz lepiej.
      Choć kuszą mnie bardzo... :)

      Usuń
    2. To pisz, z przyjemnością przeczytam :)

      Usuń
    3. Serio?
      To rób zdjęcia!
      Jeśli coś się wykluje, to Ci podeślę do zatwierdzenia :))

      Usuń
  9. Orgazm....duchowy...czy fizyczny...nie ważne! ....nie pamiętam, kiedy miałam...

    Jeśli KTOŚ opowiada o cierperniu, zawsze go rozumiem...to empatia....chyba....albo własne przeżycia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maminko,
      orgazm duchowy ożywia ciało, a fizyczny - duszę. Jeden i drugi bardzo cenię :))

      Tak, tak jest. Dopóki sama nie miałam na koncie różnych traum i ciężkich przeżyć, nie bardzo byłam w stanie odczuwać czyjś ból. A teraz czasem się chowam w skorupie, bo za dużo czuję.

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Ava,
      ta powieść jest intrygująca. Bardzo. Pełna zagadek i takich błyskotliwych zdań.

      Usuń
  11. Kurcze zabrałąś mnie z tą ciszą, słowa z życia...
    Muszę to przeczytać..Pozdrawiam Cię mocno
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sia,
      Cisza jest ważna. Bez niej nie umiałabym chyba posklejać tych wszystkich szkiełek w jakąś sensowną całość.

      Usuń
  12. Teraz jak już masz na własność, to możesz czytać w nieskończoność i to jest najfajniejsze!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie uwierzysz, ja w tym samym czasie zaczytuję sie u ciebie, łażę po twoim blogu i się napawam... między jedną, a druga robotą domową :) tak sobie ciebie dziś wieczorem wzięłam na warsztat. Przemyślenia i refleksje beda później, jak już się nanapawam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety!
      Faktycznie :))
      Teraz czytałam u Ciebie opowiadanie dla Maksa.
      Ja też lubię pozaglądać do archiwów. Mało mam znajomych, znacznie mniej niż inni, ale lubię dobrze poznać. U Ciebie też często tak robię - szperam w starszych wpisach :)

      Usuń
  14. Wiesz, na mnie też ten cytat o miłości zrobił duże wrażenie... Jestem bardzo podatna na słowa... Niektóre książki mnie po prostu uwodzą na długo... miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko jesteś podatna na uwodzenie słowami, ale z tego co widzę, sama nimi uwodzisz.
      O fajnych ciuchach już nie wspomnę ;-))
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  15. Szczerze mówiąc pierwsze słyszę... Podejrzewam, że ta książka ukryła się przede mną z premedytacją! Dziękuję, że o niej wspomniałaś, bo coś czuję, że ja również będę się zachwycać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś,
      nie słyszałaś, bo to jest staroć, chyba nie był wznawiany - mam wydanie PIW z 1971 roku. Popularne to chyba tez nigdy nie było, ale dużo czytasz, zatem wiesz, że popularność często ma się nijak do wartości książki. Teraz po iluś latach to już jest trochę inna książka... ;-) W każdym razie nadal warta przeczytania.

      Usuń
  16. Książka nadal na mnie czeka, chwilowe trudności z płynnością finansową, niestety nie było jej w bibliotece,ale myślę o niej :)

    Aksel Sandemose jest przede wszystkim znany z Prawa Jante, wymyślił je w innej swojej książce "Uciekinier w labiryncie": "gdzie przedstawia fikcyjne, duńskie miasteczko Jante. Wśród jego społeczności obowiązuje zasada, która rządzi zachowaniem mieszkańców: „Nikt nie jest kimś specjalnym. Nie próbuj wyróżniać się ani udawać, że jesteś pod jakimkolwiek względem lepszy od innych”. Tych zasad jest 10, a właściwie 11 jak w Dekalogu. Jest to opis mentalności Skandynawów, czym Sandemose gardził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go znam tylko z tej jednej książki. Jak widać to nie tylko wróg skandynawskiej mentalności, ale i małżeństwa, bo co i rusz jakieś gorzkie refleksje na ten temat snuje. Muszę przyznać, że teraz oceniam książkę znacznie bardziej "fachowym okiem", bo w końcu od tamtego czasu urosłam ;-) i przeczytałam sporo innych, znacznie lepszych od niej. Nie mam już tego naiwnego podążania za fabułą, dokądkolwiek ona prowadzi, utożsamiania się z bohaterami... Przy tym czytaniu jestem bardziej widzem niż aktorem.Najwyraźniej mam znacznie mniej plastyczną psychikę.

      Usuń

Zblogowani

zBLOGowani.pl