Pomyślałam, że zacznę gromadzić na Ptasiej piosence różne skarby w postaci ulubionych wierszy, fragmentów książek, artykułów, obrazów, filmów i muzyki. Moich tekstów jest tutaj już sporo, zatem teraz częściej będę oddawać głos innym.
Na tym zdjęciu Krzyś wygląda wyjątkowo. Ma takie zamyślone oczy... To mędrzec, któremu ktoś przez pomyłkę kazał być dzieckiem.
Kilkuletni Krzyś
I
Już się świt wyroił
kolorem jagody.
strzelec konie poił
u zielonej wody.
*
Trąbka srebrna, z trąbki potok.
Uszedł strzelec w sosen rzekę,
oniósł łuk z cięciwą złotą
a łowy dalekie,
Na łowy.
Jeszcze za nim chustką wiała,
jeszcze włosów promień dała,
niby nić na dziwną drogę,
niby przypomnienia ogień
włos dała.
jeszcze z ciała jej nie okrzepł,
snu jej pełny niby dzban,
jeszcze oczy świtem mokre
do gwiazd składał jak do ran,
do gwiazd bladych.
Trąbka srebrna, ciała łuk.
Tonął strzelec w złoty puch,
tonął w olchach i w dębinie,
pozostawił cień dziewczynie,
w domu cień zostawił.
*
Jakże będę z cieniem twoim,
usta łączyć jak ze zdrojem:
ni on płomień ni on duch,
ni on włosów twoich puch,
jeno śpiew pajęczy.
Już się świt dopalił,
buchnął ognia słup.
Strzelec na oddali,
w domu cień jak duch.
2
Przędzie drogi nić
kołujący liść.
Jakże ścieżka płynie
górą czy w głębinie?
Dzikich jabłek łopot
poświst ptaków tnie.
Modry ptaku, przynieś
pogłos o zwierzynie,
zarzuć tropu nić
na różowe kły.
Trąbka srebrna zwiedzie
sarny i niedźwiedzie,
zarzuć tylko nić.
3
Na polanie białe łanie
w tańcu niosły ciała strąk.
Jedna wiodła je błękitna,
jakby rzeźba wodnych rąk.
Tak cieniami niosły trzepot,
tak w nie słońce nikło blaskiem,
że stawały się jak cienie
drzewem, wodą, liściem, piaskiem.
A za nimi strzelec tropiąc
zgubił łuk,
nie wiązane cieniem stopy
kładł w kurzawę chmur.
Trwał szelestem, w taniec nikł,
zmieniał ciało w szklane sny,
zmieniał ręce w wiotkość leszczyn,
ni mu ptak spod stopy tryśnie,
ni mu gałąź nie zatrzeszczy,
kiedy wznosi modry lot
potrącając liści strop.
*
Znów się świt wyroił,
minąl dzień, i noc,
zbladły wodopoje
nad różową wsią.
4
Nie ma strzelca. Panna płacze.
Zanim minął mleczny dzień,
idzie panna modrym lasem,
płacząc niesie strzelca cień.
Na gałęziach promień biały
porozpalał jak płomyki
sierść wiewiórek - rudy mech.
Wiodły pannę w zagajniki,
wiodły pannę złotym dnem,
wiodły pannę nad jezioro,
gdzie czerwoną kryte korą
drzewa stały.
Nad jeziorem zła poświata,
leży strzelec w blasku biały,
a w jeziorze, w kręgach wód,
w kolorowym wieńcu nut
tańczą łanie, niosą taniec
w głąb.
"Wstań, kochany." Plotła wieniec
z białych rąk.
"Wstań, kochany." Z nóg mu zdjęła
zaplątany jak sznur trop.
"Wstań, kochany." Leży strzelec.
Płacze panna i na ziemię
kładzie strzelca cień i klnie się:
"Jeśli cieniem nie uniesie,
jeśli zieleń nie odnowi,
jeśli bicze łez - niech w knieje
sama drzewem skamienieję.
Wtedy, kniejo, z nim mnie zamień
w jeden krwią porosły kamień,
zamień w drzewo".
Cień u stóp jak motyl drżał.
Zmilkła panna. Strzelec wstał,
zgarnął z powiek ciężkie niebo -
pułap snu.
Ze słonecznych witek promień
jeden wyciął - sczynił łuk.
Wracał strzelec, przy nim panna,
przepłynęli bór do rana.
Już się świt dopalał,
rósł jak mleczny porost.
Trąbka srebrna, złoty łuk.
Utonęli w mleczny puch,
w oplot dłoni, w zachwyt ciał,
tylko cień u stóp im drżał
jak ptak zamyślenia.
pomysł bardzo mi się podoba, a Krzysia poezja i jesień to bardzo zgrany duet :)
OdpowiedzUsuńSydonia,
Usuńja jeszcze liczę na odrobinę lata, ale myżlę, że poezja jest dobra na każdą porę roku :)
gdzie Ty się podziewasz?? miło, że wystawiłaś głowę z Bezdusza :)
Gratuluję podjęcia dobrej decyzji, kolejnej dobrej, pomysł jest super:) Poznamy jakąś inną cząstkę Ciebie, Emmo. Nie znałem tej ballady, Baczyńskiego pamiętam z czasów maturalnych, zrobił na mnie wrażenie i to, że tak młodo zginął wspaniały talent. Czasem chodzi mi po głowie linijka z jego wiersza: "Poeta, czasu kurz".
OdpowiedzUsuńZbyszekspirze,
Usuńbardzo Ci dziękuję za wsparcie, zwłaszcza, że ostatnio jakoś bardziej go potrzebuję ;-)
PR w Twoim wydaniu dobrze mi robi na pióro i psychikę :)
tak, zamierzam pod osobną etykietką powoli gromadzić moje skarby, a ta ballada to jeden z nich.
niestety w szkołach pokazują nam Baczyńskiego pokiereszowanego przez wojnę, ale ja najbardziej cenię te jego liryki, do których wojna nie zdołała się wedrzeć.
Cześć, Debe :)
OdpowiedzUsuńmiło Cię widzieć w moim gnieździe :)