Niegrzeczna Dziewczynka miewała co
jakiś czas napady żalu, że nie jest prawdziwa. Wówczas zadziornie
wymachiwała torebką H & M w kierunku Emmy i dopominała się
Uwagi. Gdy wreszcie została nią obdarzona, wybuchała potokiem
pretensji i żądań, uzasadniając je własnym niespełnieniem. Emma
uspokajała ją, jak mogła, obiecując wymyślenie jakiegoś sposobu
na rozwiązanie problemu, ale przecież takiego sposobu nie dało się
wymyślić. Jak dotąd nikomu nie udało się tchnąć życia w
postać literacką. Niegrzeczna żyła o tyle, o ile Emma miała
czas, ochotę i pomysły, aby ją wysnuwać z własnej głowy. Emma
już dawno zauważyła, że Dziewczynka zaczyna żyć własnym życiem
i czasem ją to śmieszyło, a czasem niepokoiło. Najczęściej zaś
było przyczyną scen, jakie Dziewczynka jej urządzała.
Z jednej strony Emma miała świadomość,
że jest panią jej życia i śmierci, co jej pochlebiało. Czuła
się wtedy niczym Demiurg, stukający w klawisze z uwagą lub od
niechcenia, ochoczo lub na odczepne. Z drugiej strony jednak w
którymś momencie zdała sobie sprawę, że nie docenia w
Dziewczynce woli życia. I właśnie ta jej wola prowadziła do
buntowniczych tyrad, w których Dziewczynka próbowała wyjść z
ograniczających ją ram postaci literackiej i stać się Żywą
Istotą. Ale jak można było zamienić ciekłą celulozę w krew?
Jakim sposobem jej papierowa skóra mogłaby nabrać rumieńców?
Wobec takich buńczucznych oczekiwań Niegrzecznej Emma musiała
przyznać, że jako Demiurg ma bardzo ograniczoną władzę, a jej
moc sprowadza się wyłącznie do oswajania liter, bo przecież nawet
Długopióre Ptaki, niosące w dziobkach Znaczenia, nie zawsze
chciały przysiadać na jej ramieniu.
Z czasem Dziewczynka przestała się
domagać bycia Żywą Istotą. Święty Ogień Duszy przestał w niej
płonąć, a ona nawet nie próbowała go podsycać. Zdawała się
być pogodzona z losem, a nawet zadowolona z wewnętrznej martwoty,
która ją chroniła przed cierpieniem. Popadła w rezygnację i
zniechęcenie, choć na samym jej dnie, pod warstwami popiołu wielu
odcinków dotyczących jej przygód nadal tliła się iskierka.
Tego dnia jesienne światło
bursztynowym blaskiem wlewało się przez okno, przy którym usiadła
z kubkiem herbaty cynamonowej. Wystawiła twarz do Słońca i z
lubością poddawała się jego ciepłemu dotykowi. W pewnej chwili
poczuła łaskotanie na czubku głowy. Otworzyła oczy i zobaczyła
nad sobą wielkiego, kolorowego motyla. Mienił się intensywnymi
barwami, jego skrzydełka wywoływały ruch powietrza, które
łaskotało ją w policzki. Motyl krążył nad nią w podobny sposób
jak pies, który natrętnie biegał dokoła jej nóg, gdy chciał,
aby poszła za nim. Dziewczynka zaintrygowana wstała i ruszyła za
motylem, zarzucając na ramię torebkę H&M. U jej nóg radośnie
podskakiwał Cynik – nieodłączny towarzysz wszelkich przygód.
Szli siedem dni i siedem nocy, a motyl cały czas wskazywał im
drogę. W pewnej chwili Dziewczynka zauważyła, że powietrze stało
się wilgotne. Z każdą chwilą gęstniała mgła, która osiadała
na jej twarzy i wkrótce Dziewczynka zaczęła się zastanawiać, czy
dobrze zrobiła wyruszając w drogę. Przystanęła na chwilę,
zamknęła oczy, aby móc się skupić i zapytać o zdanie Intuicję.
Bardzo szybko otrzymała potwierdzenie, że zmierza tam, dokąd
powinna, czego dowodem było niecierpliwe podrygiwanie kucyka na
czubku głowy. Dziewczynka pomyślała, że może motyl chce ją
zaprowadzić do Doliny Mgieł? Szybko jednak porzuciła ten
absurdalny pomysł. Przezroczysty Mustang przychodził do niej,
chrupał jabłuszka o niewysłowionej słodyczy, przeglądał się w
jej oczach, aby się upewnić, że żyje i odchodził. Obydwojgu było
z tym dobrze. Nie musiała mieć lassa. Nie musiała pytać, czy
wróci. Był przecież takim łasuchem...! Nie, to stanowczo nie to.
Ta historia musi być o czymś innym, choć jak się dobrze
zastanowić, wszystkie historie świata są o tym samym.
Tymczasem Dziewczynka poczuła pod
nogami piasek, a mgła z każdym krokiem gęstniała. Prowadzący ją
motyl miał kropelki wody na skrzydłach. W pewnej chwili usiadł jej
na ramieniu, gdyż nie mógł dalej lecieć, a później gdzieś
zniknął. Czyżby byli na miejscu?
Spojrzeniem Przenikającym Materię
powiodła dokoła i wytężyła słuch, gdyż do jej uszu dobiegał
delikatny, monotonny dźwięk. Ależ tak! Znajdowała się nad
morzem!
Nagle poprzez szum fal usłyszała
cichutki śmiech. Odwróciła się w jego stronę i zobaczyła
dziewczynkę mniej więcej własnych rozmiarów. Podskakiwała przed
nią w jednej skarpetce, a drugą nogę podnosiła zabawnie do góry,
aby uniknąć dotknięcia stopą ziemi. Niegrzeczna pochłaniała ją
wzrokiem, gdyż pierwszy raz w życiu zdarzyło jej się spotkać
kogoś takiego wzrostu jak ona. Wszystkie kobiety Klanu były wysokie
i rozmawiając z nimi, musiała zadzierać do góry głowę. Przy
nich czuła się zawsze mała. O wiele za mała.
- Kim jesteś? - zapytała z
uśmiechem.- Lo – usłyszała w odpowiedzi.
-Lo? Co to znaczy? Co to za słowo? - zapytała Niegrzeczna.
-To moje imię! Nie domyśliłaś się?
-Ach tak! A ja jestem...
-Oj wiem, wiem, kim jesteś. Spodziewałam się ciebie.
-Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem Dziewczynka. - A jak się nazywa twoja kraina? Bo widzisz... szłam za motylem, a teraz nie wiem, gdzie jestem...
-Nie domyślasz się jeszcze? To Królestwo Nadmorskiej Mgły! - zawołała radośnie Lo.
Dziewczynka zaśmiała się olśniona,
gdyż z Pudełka na Tyłach Głowy wyskoczyło wspomnienie jednaj z
legend. Słyszała dawno temu, jak kobiety Klanu Papierowych Kulek
popalając badyl, opowiadały o tym Królestwie. Ponoć leżało na
samej Krawędzi ich terytorium. Te, które Wiedzą Więcej
przestrzegały ją, aby uważała, gdyż z Krawędzi łatwo spaść.
Gęsta mgła utrudnia widoczność, łatwo wykonać fałszywy krok i
przeoczyć granicę Papieru. Jak wiadomo, całe terytorium Klanu
mieści się na kartce papieru, którą niczym zagubioną tratwę
zewsząd otacza Morze. Gdzieś za tym Morzem był Prawdziwy Świat,
w którym mieszkali Żywi Ludzie, jednak żadna z kobiet nie
próbowała do niego dotrzeć. To przed nim Kobiety przestrzegały
Dziewczynkę. I to wystarczyło, aby z całego serca zapragnęła
przekroczyć granicę, bowiem Zakaz jest afrodyzjakiem Niegrzecznych
Dziewczynek.
-Wiem, co chcesz zrobić – usłyszała smutny głosik Lo.
-Wiem, co chcesz zrobić – usłyszała smutny głosik Lo.
-Naprawdę? - zapytała zawadiacko
Dziewczynka.
Była już pewna, że to zrobi wbrew wszystkiemu. Skoro
udało jej się dotrzeć do Morza, za którym jest Prawdziwy Świat,
to musi zobaczyć, jak on naprawdę wygląda! Marzyła też skrycie,
aby spotkać Żywego Człowieka. Efemeryczny, zależny od kaprysu
Emmy żywot postaci literackiej zamienić na Prawdziwe Życie, w
którym krew jest krwią, nie ciekłą celulozą, a w najlepszym
razie czarnym tuszem liter, bezskutecznie poszukujących Znaczeń.
-Zostań tu ze mną! Będziemy
zbierać muszle i zaprzyjaźnimy się z delfinami... Mogłabym ci
opowiadać swoje tajemnice, a ty opowiadałabyś mi swoje -
przekonywała gorąco Lo.
Jednak Dziewczynka już jej nie
słuchała. Zwinęła się w ciasną papierową kulkę i poturlała w
stronę Krawędzi. Wiedziała, że jest to bardzo ryzykowne. Co
prawda papier był powleczony warstwą ochronną wykonaną według
ściśle strzeżonej receptury, jednak nadal pozostawał papierem i
niczym więcej, więc mógł rozmoknąć w wodzie, a wówczas los
Niegrzecznej byłby przesądzony. Fabryka Ciągów Dalszych musiałaby
wstrzymać produkcję, zaś Emma pod naporem logiki wydarzeń
musiałaby przestać stukać w klawiaturę.
Niegrzeczna Papierowa Kulka unosiła
się na falach siedem dni i siedem nocy, aż wreszcie poczuła, że
woda jest coraz cieplejsza, a to oznaczało bliskość stałego lądu.
Nie pomyliła się. Już wkrótce na wpół rozmoknięty papier
zaczął zawadzać o drobne kamienie. Niegrzeczna natychmiast
rozpoczęła transformację. Rozwinęła kończyny oraz tułów i
szybko przybrała swoją tradycyjną postać. Poprawiła grzywkę,
zarzuciła na ramię torebkę H&M i ruszyła w głąb lądu.
Stukając dziarsko obcasami przypomniała sobie słowa Emmy: ,,Uważaj
na siebie...”
Co właściwie Emma mogła mieć na
myśli? Czy chodziło o to, że Niegrzeczna była zrobiona z papieru,
który był łatwopalny i źle znosił wodę? A może o to, że tak
łatwo trwoniła zapasy cennej Energii?
Wówczas usłyszała delikatny trzepot
skrzydełek Intuicji, która domagała się Uwagi. Zanim zdążyła
wsłuchać się w jej głos, zobaczyła na horyzoncie jakąś postać.
Nie miała wątpliwości, że musi to być Żywy Człowiek, gdyż
wszystkie kobiety Klanu i sąsiednich plemion – dalekich krewnych
Papierowych Kulek – miały tak charakterystyczny sposób poruszania
się, że pomyłka nie wchodziła w rachubę. Papierowe Kulki
stawiały stopy niezwykle delikatnie, gdyż od pokoleń były
przyzwyczajone do tego, aby nie odbierać życia, nawet tym drobnym
istotkom, które pełzają pod nogami. Zresztą Papierowe Kulki były
tak lekkie, że nie musiały się o to jakoś szczególnie starać.
Natomiast sposób przemieszczania się
Żywego Człowieka był całkiem inny. Szedł nie zważając na to,
co mogło żyć pod jego nogami. Wówczas Dziewczynka przypomniała
sobie opowieści Staruszki Den o tym, że wśród Żywych Ludzi
obowiązuje zasada łańcucha pokarmowego: więksi i silniejsi
zjadają mniejszych i słabszych. Ci, którzy stoją na szczycie tej
bezdusznej piramidy pokarmowej, nie przejmują się tymi, którzy są
na samym dole. Ona nie należała do piramidy, od której zależało
jego życie. Była spoza jego świata.
Jednak koniecznie chciała zobaczyć,
jak wygląda. Usiadła przy drodze i postanowiła poczekać, gdyż z
przejęcia nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Jeśli
przemówi do niej, będzie to oznaczało, że przeczuwał jej
przyjście, a jeśli nie...? Jeśli nie, to się zobaczy.
Żywy Człowiek zbliżał się, a ona
ze zdziwieniem dostrzegła, że nad jego głową krąży spore stadko
Długopiórych Ptaków! Jakaż była jej radość! Tak bardzo chciała
poznać Znaczenia, które ptaki niosą w dziobkach! Coś jej mówiło,
że są to piękne słowa w Narzeczu Dwojga, które mogłyby
rozkwitać w jej głowie na kształt ogrodów Semiramidy. Zdążyła
jedynie zarejestrować, że Długopióre zachowują się w jakiś
nietypowy sposób, bo później, gdy usłyszała jego głos, poczuła,
że Święty Ogień Duszy zaczyna jaśniej płonąć. Nic nie mówił.
W milczeniu wyciągnął do niej rękę, która wydała jej się
dłonią olbrzyma i podniósł ją z ziemi.
- Chciałabym poznać twoją Istotę
– odezwała się pierwsza, ale zaraz później przestraszyła się
własnych słów. Jednak Żywy Człowiek uśmiechnął się i
pokiwał głową na znak zgody. Wówczas Dziewczynka ujęła jego głowę w obie dłonie i przytknęła czoło do jego czoła. Poddał się temu bez protestu. Miała nawet wrażenie, że sprawia mu to przyjemność. Przez długą chwilę stali dotykając się czołami. Dziewczynka wniknęła do jego Wewnętrznego Miasta i długo błądziła uliczkami, oglądała witryny sklepów, zwiedzała muzea i parki. Nie napotkała na żadną przeszkodę. Dostępu do sekretnych placów i fontann nie wzbraniał żaden zakaz. Otwarła oczy dopiero wówczas, gdy uzyskała pewność, że wie, co ma robić. Uśmiechnęła się łagodnie i zapytała:
- Dlaczego Długopióre Ptaki, które przyleciały z tobą, zachowują się tak dziwnie? Wyglądają, jakby były bardzo słabe. Ledwie poruszają skrzydełkami i co chwilę przysiadają.
-Są głodne, Dziewczynko. Codziennie karmię je zbożem, ale sama wiesz, co one lubią najbardziej, a tak dawno tego nie jadły... Niestety, ich ulubiony pokarm już dawno mi się skończył i są skazane na jedzenie pszenicy, a jak wiesz, wcale za nią nie przepadają.
Wówczas Dziewczynka zsunęła z
ramienia torebkę H&M i zanurzyła w niej rękę po łokieć. Po
chwili wyjęła ramię, ściskając coś w dłoni. Żywy Człowiek
patrzył chciwie na każdy jej gest, a gdy z rozbrajającym uśmiechem
pokazała mu zwiniętą piąstkę, zawołał:
- To niemożliwe! To przecież niemożliwe, żeby to były...!
- Ależ możliwe – odpowiedziała rozwijając dłoń, w której zaciskała ziarenka Czystego Sensu - przysmak Długopiórych. Wysunęła ją przed siebie, aby Długopióre mogły się pożywić. Ptaki siadały na jej wyciągniętym ramieniu i posilały się, a ich jedwabiste pióra dotykały jej skóry delikatnie niczym aksamit. Każdy z nich brał w dziobek jedno ziarenko i zataczając nad nią koła odlatywał, robiąc miejsce innym. Ich pióra zaczęły odzyskiwać blask. Mieniły się wszystkimi kolorami tęczy i olśniewały. Żywy Człowiek był bardzo wzruszony. Nic nie mówił, ale w jego oczach Niegrzeczna dostrzegła tyle wdzięczności i oddania! Wówczas dopiero usłyszała bardzo wyraźny nakaz Intuicji, która domagała się od niej powrotu do Klanu Papierowych Kulek. Tak...Intuicja miała rację. Jej światem była kartka Papieru unosząca się na bezkresnych wodach bytu niczym tratwa ratunkowa. Czyż tam nie czuła się najlepiej? Czy nie była to jedyna rzeczywistość, jaka mogła dać schronienie jej łatwopalnemu, celulozowemu istnieniu? A ponadto wyczuwała, że Żywy Człowiek najbardziej ją lubi w wersji papierowej. Jej pozostanie w jego świecie wiązało się z wielkim zagrożeniem, gdyż tylko nieliczni z Żywych Ludzi potrafią szanować Papier. Dla nich jest on jedynie tworzywem, a dla niej – życiodajnym sokiem, za pomocą którego przenoszona jest Energia.
,,Lo, wracam do ciebie!” - pomyślała Dziewczynka. Puściła do Żywego Człowieka perskie oczko, zwinęła się w ciasną papierową kulkę i poturlała w drogę powrotną. Postanowiła spędzić z Lo trochę czasu i opowiedzieć jej swoje sekrety. Będą poznawały rośliny i zwierzęta Królestwa Nadmorskiej Mgły, zbierały muszelki i robiły z nich naszyjniki.
Podczas podróży przez Morze goniły ją Długopióre Ptaki, niosące w dziobkach Znaczenia. Goniły ją słowa wypowiadane w Narzeczu Dwojga, które brzmią niczym najpiękniejsza muzyka w uszach Niegrzecznych Dziewczynek. Jednak nie była smutna, bo wiedziała, że wystarczy usiąść nad brzegiem Morza, tuż nad Krawędzią, aby móc tych melodii słuchać i słuchać...
Nie potrzebowała niczego więcej.
- To niemożliwe! To przecież niemożliwe, żeby to były...!
- Ależ możliwe – odpowiedziała rozwijając dłoń, w której zaciskała ziarenka Czystego Sensu - przysmak Długopiórych. Wysunęła ją przed siebie, aby Długopióre mogły się pożywić. Ptaki siadały na jej wyciągniętym ramieniu i posilały się, a ich jedwabiste pióra dotykały jej skóry delikatnie niczym aksamit. Każdy z nich brał w dziobek jedno ziarenko i zataczając nad nią koła odlatywał, robiąc miejsce innym. Ich pióra zaczęły odzyskiwać blask. Mieniły się wszystkimi kolorami tęczy i olśniewały. Żywy Człowiek był bardzo wzruszony. Nic nie mówił, ale w jego oczach Niegrzeczna dostrzegła tyle wdzięczności i oddania! Wówczas dopiero usłyszała bardzo wyraźny nakaz Intuicji, która domagała się od niej powrotu do Klanu Papierowych Kulek. Tak...Intuicja miała rację. Jej światem była kartka Papieru unosząca się na bezkresnych wodach bytu niczym tratwa ratunkowa. Czyż tam nie czuła się najlepiej? Czy nie była to jedyna rzeczywistość, jaka mogła dać schronienie jej łatwopalnemu, celulozowemu istnieniu? A ponadto wyczuwała, że Żywy Człowiek najbardziej ją lubi w wersji papierowej. Jej pozostanie w jego świecie wiązało się z wielkim zagrożeniem, gdyż tylko nieliczni z Żywych Ludzi potrafią szanować Papier. Dla nich jest on jedynie tworzywem, a dla niej – życiodajnym sokiem, za pomocą którego przenoszona jest Energia.
,,Lo, wracam do ciebie!” - pomyślała Dziewczynka. Puściła do Żywego Człowieka perskie oczko, zwinęła się w ciasną papierową kulkę i poturlała w drogę powrotną. Postanowiła spędzić z Lo trochę czasu i opowiedzieć jej swoje sekrety. Będą poznawały rośliny i zwierzęta Królestwa Nadmorskiej Mgły, zbierały muszelki i robiły z nich naszyjniki.
Podczas podróży przez Morze goniły ją Długopióre Ptaki, niosące w dziobkach Znaczenia. Goniły ją słowa wypowiadane w Narzeczu Dwojga, które brzmią niczym najpiękniejsza muzyka w uszach Niegrzecznych Dziewczynek. Jednak nie była smutna, bo wiedziała, że wystarczy usiąść nad brzegiem Morza, tuż nad Krawędzią, aby móc tych melodii słuchać i słuchać...
Nie potrzebowała niczego więcej.
Ten odcinek ND szczególnie mi się podobał, czyżby pan N. maczał w tym swoje palce:)
OdpowiedzUsuńowszem, duch N. stał za moimi plecami podczas pisania i groził mi palcem, żebym się bardziej postarała :)
UsuńLubię podążać w kierunku Emmy:))
OdpowiedzUsuńWu,
Usuńcieszę się:
do mnie! do mnie!
chłopcy i dziewczęta,
Emma dzisiaj uśmiechnięta :)
Ja zwykle zachwycające opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńMarto,
OdpowiedzUsuńmogę tylko podziękować- jak zwykle - w pełni świadoma, że nie jest takie, jak bym chciała.