Podczas studiów wydarzyła mi się bardzo romantyczna historia. Otóż mieszkałam w starym akademiku, w którym było tylko kilka łazienek na całe piętro. Chodziłam pod prysznic zawsze do jednej i często nuciłam tę wokalizę, bo obejrzałam film i ogromnie mi się spodobał, również z powodu muzyki. Pewnego razu z sąsiedniej kabiny zaczął ze mną nucić męski głos... miękki i niski...bardzo muzykalny. Przez kilka miesięcy trwało to wspólne nucenie. Nigdy go nie zobaczyłam, bo zawsze przychodził po mnie i wychodził zanim zdążyłam wyjść.
Niestety pewnego razu zaczaiła się na nas banda jego kumpli, którzy zaczęli wyśpiewywać jakieś wulgarne kawałki...
Zmieniłam łazienkę i godziny chodzenia pod prysznic.
Do tej pory to wspominam...Od tamtej pory wiem, że najlepsze są te historie miłosne, które nie zostały skonsumowane :)
Ale tak sam filmik? Bez słowa komentarza dla niezorientowanego czytelnika? Dlaczego akurat ten filmik a nie inny? Bo paskudny? A może wręcz przeciwnie: bo ładny? Budzi w tobie uczucia nostalgiczne czy powoduje, że zbiera się na wymioty? Przywołuje wspomnienia upojnych wakacji nad Jeziorem Śniardwy czy może mrożącej krew w żyłach wycieczki do Sandomierza?
OdpowiedzUsuńZ której strony ugryźć ten post i jak się do niego odnieść? To enigma nie gorsza od tej, którą kiedyś hitlerowcy szyfrowali korespondencję radiową. :)
GM,
Usuńuwielbiam starocie :)
piękny kawałek i filmik :) dzięki :)
Tylko...o jakim pociągu mowa? :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na godzinę, w której napisała post, może chodzić o pociąg, który odszedł półtorej godziny wcześniej, o 3.10:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=6OfXcjLchz0
A jednak!
UsuńSkłonny byłem uwierzyć, że to o pociąg fizyczny chodzi.
Ten do Yumy niby też fizyczny, jeno, że blaszany:)
Wu,
Usuńnie, mylne skojarzenie.
to bardzo pozytywna historia, choć opowiedziałam ją po sztubacku, ale nie chcę z niej robić literatury.
ok, chłopaki, zaraz opowiem, o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film. Ty też Emmo, czy może go nie lubisz? Muzyka do "Pociągu" jest smutna i piękna, rzuca na widza czar:)
OdpowiedzUsuńAle romantycznie! ;))
OdpowiedzUsuńprawda??
Usuńbardzo często to wspominam.
czy jest tu ktoś, kto nucił pod prysznicem tę melodię?? :))
No, i tak trzeba było napisać od razu, a nie zostawiać czytelników w domysłach. Wierz mi lub nie, ale już zacząłem się zastanawiać, jak powiązać ten filmik z aferą "Amber Gold", bo skoro nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze, prawda?
OdpowiedzUsuńPS Historia jest świetna i bardzo inspirująca do tego, by ją rozwinąć w krótkie opowiadanie. Oczywiście z innym zakończeniem niż interwencja bandy durnowatych kolesiów. Powiedziałbym nawet, że to dobry materiał na romans dla dziewcząt i młodych kobiet. Mógłby nosić fantazyjny tytuł w rodzaju "Czereśniowa miłość" (nie pytaj dlaczego czereśniowa, bo w tym przypadku nie chodzi o sens, a o marketing) i z pewnością podbiłby serca licealistek w kraju nad Wisłą.
GM,
Usuńnie wszystko jest na sprzedaż :) opowiedziałam tylko dlatego, że pytacie i że tutaj jest tak kameralnie. to jest jedno z moich najfajniejszych wspomnień. jakkolwiek mało kto darzy literaturę większą atencją niż ja, to jednak nie, nie chciałabym tego oddać na przemiał.
To w takim razie pewnie lubisz film i melodię podwójnie, zazdroszczę wspomnień i doświadczeń z akademika, moje są bardziej przyziemne:) Cortazar napisał by może na podstawie Twego wpisu opowiadanie, na końcu okazało by się, że sąsiednia kabina jest nieczynna lub nigdy nie istniała, ale przecież Ty słyszałaś jakiś męski głos jak nuci, po energicznym rozpytywaniu się, podczas, którego niektórzy patrzyli na ciebie jak na wariatkę, okazało by się, że w tym akademiku mieszkali kiedyś męzczyzna i kobieta, zajmowali oddzielne pokoje i nigdy się ze sobą nie kontaktowali, z wyjątkiem tych wieczornych chwil, okruchów dnia, gdy brali kąpiel i nucili sobie smutną ale bardzo piękną melodię.
OdpowiedzUsuńZbyszekspirze,
Usuńnapisz to! to byłby Twój debiut :) sama bym się nie potrafiła przełamać, bo to zbyt osobiste i kruche wspomnienie, ale widzę w tej historii duży potencjał literacki.
mam nadzieję, że Cię to skusi i zachęci do napisania czegoś własnego. w zasadzie już to zrobiłeś - wystarczy tylko rozwinąć i dopracować detale.
daję Ci tę historię w prezencie - jest Twoja! :)
Jakie to romantyczne!!! Aż ci pozazdrościłam, bo mnie nigdy nic takiego nie spotkało!!! O ty szczęściaro! :)
OdpowiedzUsuńMarto,
Usuńwidocznie jeszcze wszystko przed Tobą :) być może Twoja romantyczna opowieść czeka za rogiem i jutro się z nią zderzysz idąc po rogaliki na śniadanie :)
a więc samo życie pisze ciekawe historie, jednak ;) skończyło się trochę jak w "Pięknych dwudziestoletnich". szkoda, a może nie? kto wie?
OdpowiedzUsuńEsterko,
Usuńnie żałuję, bo gdyby się skończyło inaczej, byc może już dawno bym o tym chciała zapomnieć ;-))
Nieprawda! Ta historia, napisana w ten sposób, jest pełna. Uczynienie z niej opowiadania i zmiana zakończenia zniszczyłyby ją. A co do najpiękniejszych nigdy nieskonsumowanych historii miłosnych, trudno się ze stwierdzeniem nie zgodzić. Bo piękne jest zawsze to, co nie skończyło się źle lub zawodem i do dziś pozostawia spore pole dla wyobraźni.
OdpowiedzUsuńAmen
Brooke,
Usuńzgadzam się z Tobą :)
ta druga historia - o post wyżej - jest mniej chwalebna...
Innego rozwiązania nie rozważałam:)
Usuń