Kobiety z Klanu
Papierowych Kulek lubiły siadać przy ogniu, popalać
badyle i opowiadać różne historie. Zioło rozwiązywało języki i
sprawiało, że ich umysły dryfowały swobodnie po bezkresach
Wyobraźni. Prawdziwe wspomnienia mieszały się z podaniami i tak
powstawały nowe Legendy. Były pełne Południc, Straszaków i
Obwiesi. Niegrzeczna pomyślała, że należałoby sprawdzić, co w
tym wszystkim jest prawdą, a co fikcją.. Wśród tłumu
dziwacznych, niedookreślonych istnień jej uwagę przykuwała postać
Przezroczystego Mustanga. Według Legendy był niezwykle dziki i
groźny. Potrafił cwałować po Mlecznej Drodze i po grzbietach fal.
Sypał spod kopyt iskrami od których płonął widnokres.
Nikomu nie pozwolił się dosiąść. Kochał Wolność ponad
wszystko. Mówiące o nim kobiety smętnie kręciły głowami,
cmokały z niedowierzaniem, powątpiewając w jego istnienie. Czy to
możliwe, żeby Klan dotąd nie wydał na świat Śmiałkini, która
nie bała się jego kopyt? Wszak Klan zrodził wiele dzielnych
kobiet. Przezroczysty Mustang to bajka! Tętent jego kopyt na niebie,
po którym go rozpoznawano, musiał być ułudą. Nad tymi
opowieściami unosił się zapach bezkresnych prerii. Woń tęsknoty
potęgowana ziołem i spirytusową nalewką. Za którymś razem
Niegrzeczna Dziewczynka zauważyła przy ogniu niepozorną, zasuszoną
Staruszkę Den, która z wesołym błyskiem w spojrzeniu
przysłuchiwała się wszystkiemu. Jej oczy skrywały jakieś
Tajemnice. Te oczy Wiedziały Więcej. Pobłażliwie drwiły z
niedowiarstwa kobiet. Niegrzeczna odczekała, aż zgromadzenie się
rozejdzie i podała Staruszce swój badyl. Był to w Klanie
symboliczny gest potwierdzający Wspólnotę Krwi i Papieru, a
zarazem prośba o możliwość skorzystania z czyjejś Mądrości.
Den z lubością wciągnęła dym. Domyśliła się natychmiast celu
rozmowy i bez zbędnych ceregieli powiedziała chichocząc: ,,Wiem, wiem o co chcesz zapytać. Ale nic ci nie powiem. Może tylko tyle, że on jest
strasznym łasuchem .” Później nabrała wody w usta w przenośni
i dosłownie, bowiem miała potężnego kaca.
Tamtej nocy do
Niegrzecznej Dziewczynki przyszedł Sen. Być
może został wysłany do kogoś innego, ale zabłądził w drodze i
trafił do niej. Musiała go sobie przyśnić. Miał zmierzwione
futro i domagał się od niej Uwagi. Słychać w nim
było tętent kopyt i donośne rżenie. Mustang wznosił łeb do
Księżyca, wydymał chrapy i prychał. Miała wrażenie, że ją
Przyzywa. Nie był Przezroczysty. Widziała go bardzo wyraźnie.
Rano spakowała kilka rzeczy do torebki H&M i wyruszyła. W ślad za nią Cynik. Chciała przed nastaniem mroku dotrzeć do Ogrodu. Tam rosło Drzewo dające rajskie jabłuszka o niewysłowionej słodyczy. A przecież Staruszka powiedziała, że Mustang jest strasznym łasuchem... Powinny mu posmakować. Szła z psem przy nodze siedem dni i siedem nocy. Obmyśliła plan pełen forteli, z którego była bardzo dumna. Dzięki niemu miała przechytrzyć Strażnika Słodyczy. A był nim Wąż Oczywiście.
Rano spakowała kilka rzeczy do torebki H&M i wyruszyła. W ślad za nią Cynik. Chciała przed nastaniem mroku dotrzeć do Ogrodu. Tam rosło Drzewo dające rajskie jabłuszka o niewysłowionej słodyczy. A przecież Staruszka powiedziała, że Mustang jest strasznym łasuchem... Powinny mu posmakować. Szła z psem przy nodze siedem dni i siedem nocy. Obmyśliła plan pełen forteli, z którego była bardzo dumna. Dzięki niemu miała przechytrzyć Strażnika Słodyczy. A był nim Wąż Oczywiście.
Dziewczynka i Cynik stanęli u bram Ogrodu.
Niegrzeczna przeskoczyła przez parkan, choć furtka była otwarta na oścież. W
końcu Przygoda musi być, no nie?! Wreszcie będzie mogła udowodnić,
jaka jest sprytna. Już ona im pokaże. Jednak ku jej wielkiemu
rozczarowaniu Strażnik Słodyczy Oczywiście wlokąc sflaczały ze
zmęczenia ogon i gubiąc łuski poszedł do cienia na sjestę.
Zdegustowana jego nikłą rolą w tym opowiadaniu stanęła pod
Drzewem i wydłużając język niczym kameleon, nazrywała do torebki
jabłuszek. No cóż. Nie pokaże im. Znów nie tym razem. Ale przynajmniej
zdobyła owoce. Teraz czekała ją droga do Doliny Mgieł, w której
według Legendy miał żyć Przezroczysty Mustang. Po przejściu
przez siedem gór i siedem rzek znaleźli się we mgle. Niedawno
musiał padać deszcz, bo igliwie było mokre i wydzielało
intensywny zapach, a na Niebie pojawiła się tęcza. To musiało być
tutaj. Niegrzeczna Dziewczynka od tej chwili skradała się ostrożnie
stawiając stopy. Była bardzo podekscytowana. Rozwiąże zagadkę
Mustanga! Będzie mogła przy ogniu uśmiechać się tajemniczo jak
Staruszka Den. Będzie Wiedzieć Więcej niż inne kobiety Klanu. Podczołgała się na brzeg
wielkiej skarpy i przytrzymując psa ramieniem, aby nie spłoszył
konia, zaczęła penetrować wzrokiem Dolinę. Nie miała szans go
zobaczyć. Był przecież przezroczysty. Liczyła jednak, że zdradzi
go jakiś szelest, tupot kopyt lub rżenie. W pewnej chwili pod
ramieniem poczuła niespokojny ruch Cynika. Pies zjeżył sierść i
postawił uszy. Powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem i zobaczyła,
że mgła w jednym miejscu rozchodzi się na boki. Wyglądało to
tak, jakby ktoś rozdzierał na dwie części białe prześcieradło.
Tak! To musiał być on! Wspięła się na palce, zdjęła z Nieba
tęczę i zrobiła z niej lasso. Później jednym precyzyjnym ruchem
zarzuciła je Mustangowi na szyję. Nie protestował! Nie wierzgał.
Nie wyrywał się. Mgła przestała się rozdzierać na dwie części
i stała nieruchomo. Już wtedy poczuła, że coś tu jest nie tak,
bo wszystko idzie zbyt gładko. Czyżby chciał dać się złapać?
Czyżby legenda o koniu kochającym Wolność kłamała? Bała się
jego kopyt sypiących iskry i nawet nie próbowała go dosiąść,
choć był taki spokojny. Chciała tylko sprawdzić czy naprawdę
istnieje. Istniał, ale sprawiał wrażenie całkiem innego niż ten,
o którym z takim przejęciem opowiadały kobiety.
Pociągając
delikatnie za lasso wyprowadziła Mustanga z mgły. Słyszała
nerwowe prychanie i czuła lekki opór na drugim końcu tęczy. Była
przygotowana na długie zmaganie, na wysiłek fizyczny i walkę z
dzikim zwierzęciem. Na prawdziwą próbę sił. A tu taka Uległość!
Coś tu stanowczo jest nie tak. Gdzie nerw dramatyczny? Gdzie
stopniowanie napięcia?? Ta historia jest źle napisana! Jakaś
awaria w Fabryce Ciągów Dalszych?? Może wypadła z roli i wpadła
przez lukę w związkach przyczynowo – skutkowych do cudzego
Scenariusza? Gubiła się w przypuszczeniach. Stała chwilę
bezradnie z lassem w dłoni. Wtedy poczuła, jak z drugiego końca -
po tęczy - napływają szeregiem Emocje: Smutek. Gniew. Smutek. Lęk.
Dzikość. Smutek. Lęk. Smutek. Prośba. Smutek. Lęk. Co teraz
robić? Skąd tyle Smutku i Lęku w tym zwierzęciu? Może ma ochotę
na coś słodkiego? Jej samej słodycze zawsze poprawiały humor.
Wysypała na ziemię kilka jabłuszek, ale zniknęło tylko jedno, a
Smutek i Lęk nadal napływały po tęczy potężną falą, którą
ledwie pomieściło jej Serce. Poprosiła o radę Intuicję. No tak!
To jasne. Kto nie odczuwałby Smutku i Lęku mając na szyi pętlę!
Wypuściła tęczę z ręki. Ma dość tej opowieści. To nie dzieje się naprawdę! To musi być
Ciąg Dalszy tamtego snu. Pora się obudzić. Odwróciła się na
pięcie i zniechęcona ruszyła w drogę powrotną. Nie przyzna się
Kobietom Klanu do swojej porażki. Będą się z niej śmiały. To
wszystko nie ma sensu. Też coś! Mustang! Jak mogła być taka
głupia. Zalał Smutkiem i Lękiem jej Serce. Omal się nie utopiło.
Niech sobie idzie do tej swojej Doliny Mgieł.
I pomaszerowała na ukos
przez pejzaż, a kucyk na czubku głowy podrygiwał w rytm jej
irytacji.
Pierwszej
nocy po powrocie do domu znów przyszedł do niej Sen. Miał
zmierzwione futro i domagał się od niej Uwagi.
Przygarnęła go, rozczesała palcami kudły i postawiła przed
nim miseczkę z wodą. Patrzyła jak trochę wystraszony
zdejmuje z pleców tobołki, wysuwa różowy języczek i zaczyna
pić. Po chwili w jej śpiącej głowie pojawił się Mustang.
Poznała go po Smutku i Lęku, które przypłynęły wraz z nim.
- Uwolnij mnie –
powiedział.
- Przecież jesteś
wolny. Zdjęłam z ciebie tęczę.
- Jestem więźniem
własnej przezroczystości. Chciałbym zobaczyć samego siebie. Chciałbym się wreszcie rozpoznać –
powiedział i zamilkł. Nie zdążyła go zapytać jak można
sprawić, aby stał się Widoczny. Aby zaczął naprawdę istnieć. Aby mógł się rozpoznać. Sen nagle odleciał zabierając ze
sobą Mustanga, a w jej głowie kłębiły się pytajniki.
Rano Niegrzeczna
Dziewczynka przypomniała sobie niefortunną wyprawę. Pod wpływem
tego wspomnienia wpadła w złość i całkiem wyrzuciła Sen z pamięci. Nie
da się zwieść nocnym majakom. Nie z nią takie numery. Ok.
Spróbowała i to wystarczy. Powoli zaczęły nadchodzić Ciągi
Bliższe, a wraz z nimi wracała Zwyczajność. Usiadła przy
otwartym oknie z książką, aby oddać pokłon Światu i życzyć dobrego dnia
przelatującym Ptakom. Wtedy usłyszała ciche rżenie. To nie była
ułuda. Widziała ślady kopyt na Trawie. Słyszała oddech. Nic nie
widziała: to musiał być on!
Długo wsłuchiwała się
we własne myśli i to, co mówi Intuicja. Wiele razy przywoływała
postać Starej Kobiety, jedynej Dającej Ciepło. Wypaliła niejeden
badyl ze Staruszką Den. Wreszcie zrozumiała Istotę Mustanga.
Chciał, żeby go uwolniła od Lęku. Lękał się tego, czego
pragnął najbardziej na świecie: Bliskości.
Od
tego czasu Niegrzeczna Dziewczynka zaczęła się powoli do niego
Zbliżać i wysyłać Ciepło. Trwało to wiele dni. Sama czuła Lęk.
Chwilami całkiem traciła Nadzieję, gdyż koń często się
płoszył, uciekał i myślała, że już nigdy nie przyjdzie. Jednak
uparcie wracał. Czasem nieoczekiwanie zaczynał wierzgać i wtedy
musiała stać nieruchomo w jednym miejscu. Często sama traciła
cierpliwość, tupała na niego nogą i wyganiała do Doliny Mgieł.
Chciała dać sobie z tym spokój. Koń zalewał jej Serce falą
Gniewu i Smutku, odchodził dudniąc kopytami po Drodze Mlecznej, ogonem
zamiatał gwiazdy, ale rano znów był pod oknem. Jej Aura otulała
go coraz bardziej. Któregoś razu położyła na otwartej dłoni
rajskie jabłuszko i wyciągnęła w jego kierunku. Poczuła Lęk o
wielkim natężeniu. Chęć ucieczki walczyła w nim z pragnieniem
Bliskości. Najpierw zarżał niespokojnie, co ją przestraszyło
jeszcze bardziej, ale później poczuła na koniuszkach palców
miękkie, aksamitne nozdrza obwąchujące owoc. Schrupał jabłuszko
i wetknął pysk w zagłębienie jej dłoni. Długo stali bez ruchu.
Wtedy Niegrzeczna Dziewczyna doznała Wielkiego Wzruszenia, które
pojawia się wówczas, gdy znika Bariera. Jej dłoń wysyłała
Ciepło, a jego pysk przekazywał jej swoją Moc. Jego Lęk dodany do
jej Lęku dał Nowe Znaczenie. Po niebie przeleciał Długopióry
Ptak i przyniósł w dziobie Bliskość. To było niezwykłe.
Bliskość miała niewysłowioną słodycz rajskich jabłuszek i
delikatność końskich nozdrzy we wnętrzu dłoni. Jednocześnie z
mroku zaczęła się wyłaniać masywna sylwetka konia. Mustang
przestawał być przezroczysty. Coraz wyraźniej widziała, że nie
ma sierści. Ma skórę! Taką samą jak ona! Spod zmierzwionej,
wypłowiałej grzywy wyglądała para czarnych, pałających oczu.
Był taki piękny! Wtedy zrozumiała, że mając taka delikatną
skórę, musiał być przezroczysty. Bycie widocznym mogło sprawić,
że Każdy będzie chciał go Dotknąć. A później Osiodłać. Może
nawet zranić.
Mustang stanął
triumfalnie dęba. Potrząsnął grzywą i zarżał donośnie. Tak
wyglądała Radość. A Radość była wielka. Zalała falą całe
jej Serce.
- Biegnij, Mustangu! Leć
nad Jezioro i przejrzyj się w tafli Wody. Zobaczysz samego siebie.
– powiedziała.
***
Odtąd przez długi czas
przychodził z każdym nowiem po Ciepło. Wtedy stawał się
Widoczny. Istniał znacznie Bardziej. Bardzo. Jemu zdarzyło się
zwyciężać Lęk, a ona uwierzyła w jego umiłowanie Wolności i
Moc. Bowiem naprawdę wolny i silny jest ten, kto potrafi Osiodłać
własne Demony.
Wracał, bo wiedział, że
ona pozwoli mu odejść. Za każdym razem zjadał rajskie jabłuszko
o niewysłowionej słodyczy. Był przecież strasznym łasuchem.
Za którymś razem
przyleciał w ślad za nim Długopióry Ptak i przyniósł w dziobie
Nowe Znaczenie: nie była to historia oswajania dzikiego konia,
tylko Niegrzecznej Dziewczynki, która bała się Bliskości.
Fot: Urszula Romanowicz
"Bowiem naprawdę wolny i silny jest ten, kto potrafi Osiodłać własne Demony"."[...]nie była to historia oswajania dzikiego konia, tylko Niegrzecznej Dziewczynki, która bała się Bliskości".
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało, Lęk i Smutek, moim życiem niestety rządzą przede wszystkim emocje, przeszkadza mi to w relacjach z ludźmi, w osiągnięciu prawdziwej Bliskości.
Zbyszekspirze,
OdpowiedzUsuńwszyscy się boimy i tak naprawdę wszyscy jesteśmy jak dzieci we mgle, poszukujące siebie nawzajem. zdarzają się krótkie chwile, gdy mgła się rozwiewa i wówczas się widzimy, ale później znów kurtyna opada... może po prosty trzeba spróbować polubić mgłę?? sama nie wiem...
Zawsze chciałam mieć własnego konia...
OdpowiedzUsuńa ja się boję koni. wydają mi się groźne, choć piękne i majestatyczne.
Usuń